Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Kolejne cliché
Nicość, kurwa, blado-czarna nicość. Od lat nic się nie zmienia, ciągle to samo, przeklęte koło fortuny. W górę i w dół jak na rollercoasterze bez trzymanki. Raz na jakiś czas zajmę się czymś, żeby się po oszukiwać, że mam jakiś cel, że w coś wierzę. Potem bańka pryska i puff znów ta obskurna rzeczywistość. Znów wszystko rozpada się na drobne części, a ja czuję się jak wyrzuta guma. Jak robią to inni? Jak wierzą w to, że cokolwiek ma jakikolwiek sens? Jak udaje im się przekonać samych siebie w to, że coś osiągną i że to co osiągną będzie miało jakiś sens? Wszyscy umrzemy i ślad po nas zaginie. Nie zostawię niczego po sobie, może jedynkę kilka wspomnień u ludzi którzy umrą niedługo po mnie. Udaję intelektualistkę tylko po to, żeby nic nie robić bo w niczym nie jestem dobra, bo nie mam wystarczająco silnej woli, bo jestem leniwa, unikam odpowiedzialności i nie wierzę w nic co ziemskie. Nie mam ochoty już z nikim rozmawiać, już niczego się spodziewać. Chciałabym móc wyłączyć myślenie i przestać się wreszcie zajmować tym jak to wszystko boli. Nie mam nawet na tyle talentu, żeby spróbować dotrzeć do tych co czują to co ja. Żeby móc spróbować złagodzić ten cholerny ból samotności. Zarażam złą energią i rozterkami egzystencjalnymi wszystkich dookoła i wyraźnie czuję, że będąc w mojej obecności czekają tylko w napięciu kiedy uda im się mnie pozbyć. Chciałabym, żeby nie wszystkie myśli i emocje były guzem w moim mózgu. Żebym mogła poddać się operacji pozbyć tej niepewności raz na zawsze.
Październik... Zawsze myślałam, że wszystko co złe, smutne, niewygodne to jedynie wina pogody. Ale oto jestem i mieszkam od ponad roku w tropikalnym klimacie Filipin z trzysta sześćdziesięcioma pięcioma słonecznymi dniami w roku i nie czuję się wcale tak jak obiecywałam sobie się czuć gdy tylko uda mi się uniknąć jesiennej i zimowej chandry. Wiele razy już o tym wspominałam, ale muszę i teraz. Nie ucieknę nigdy od siebie. Moje pierwsze wpisy pojawiły się w moich pamiętnikach ponad czternaście lat temu. Czternaście lat i nic się nie zmienia, może i poznałam więcej słów do opisywania tego co widzę i czuję. Może umiem też określić lepiej czym jest mój żal i skąd się on bierze. Może jestem bardziej świadoma, niby wiem więcej, ale koniec końców cierpię dalej przez ten sam ból. Jestem dalej wypełniona niczym więcej jak tętniącą nicością bytu. Widzę ludzi znajdujących swoje pasje, znajdujących pieniądze, a czasami obydwie te rzeczy na raz. Widzę ich entuzjazm, ich problemy dnia codziennego i odczuwam tęsknotę i zazdrość jednocześnie. Byłam bogata, byłam biedna. Byłam korpo szczurem, byłam hipisem, byłam rozsądna i byłam rozwydrzona i rozrzutna. Byłam pracowita i byłam leniwa. Spróbowałam każdej siebie i żadna nie jest mną, a ja nie jestem żadną. Od tych czternastu lat pytam siebie kim jestem i jedyna odpowiedź jaka przewija się nieustannie to ból i niepewność. Jestem wiecznym niespełnieniem. Jestem wiecznym poszukiwaniem. Bynajmniej nie tym, które należy do wędrowca entuzjasty, bynajmniej nie tym, które przyczynia się do powstania nowych wynalazków. Jestem niespełnionym pragnieniem czegoś co nigdy nie istniało i nigdy istnieć nie będzie. Jestem żartem egzystencji, skutkiem ubocznym ewolucyjnych pigułek. Jestem maską nałożoną na próżnię i wyjącą ze złości. Jestem kiczem emo dzieci. Generacją millennium. Jestem niby specjalna i przez to tak przeciętna, tam słaba. Alkohol zaczyna powoli uderzać do głowy i pewnie niedługo zacznę zapominać, że między nami ludźmi nie ma tak na prawdę żadnej więzi, żadnych szczerych relacji, a miłość jest jedynie złudzeniem, które karmi nasz spragnione bliskości ego. Intymność jeśli istnieje to jedynie w obrębie jednej osoby i jej myśli, nigdy nie łączy, nigdy nie scala. To prawda, że jesteśmy wyspami zbyt daleko rozrzuconymi by budować jakiekolwiek mosty. Zdani tylko na siebie tworzymy ułudę w którą niektórym przychodzi tak łatwo wierzyć.
Komentarze (7)
"..Chciałabym móc wyłączyć myślenie i przestać się wreszcie zajmować tym jak to wszystko boli. Nie mam nawet na tyle talentu, żeby spróbować dotrzeć do tych co czują to co ja. Żeby móc spróbować złagodzić ten cholerny ból samotności. Zarażam złą energią i rozterkami egzystencjalnymi wszystkich dookoła..."
I kilka innych fragmentów także. Duże 5.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania