Oj Zerko4→Ty piszesz nie tylko w mym guście, ale jeszcze inspiracją przywalasz:))
1→Go-las leży w lesie. Nigdzie nie zerka, bo śpi jak zabity. Atakują go miliony komarów. Robią z żył durszlak. Wysysają całą krew i już nie śpi jak zabity, tylko wysuszony, martwy worek. Jakiś zamyślony jeleń, nadeptuje go w biegu i płoszy ptaki, bo usłyszały odgłos wystrzału purchawki.
2→Kopiec mrówczy. Robotnice idą po swoje a jakiś chrząszcz, dla nich słoniem.
3→Mrówki wtranżalają ludzkie zwłoki, ale zaczynają od żył, by zadość uczynić tekstowi.
4→Budowa piramidy, przez tysiące biednych niewolników, co sobie żyły wypruwają, chociaż niektórzy by woleli wyrwać z Faraona.
Pozdrawiam→*~*~*
Dekaos Poległam, nie przebiję Twojej wyobraźni. :)
Obserwuje kiedy zaczną dzielić ze mną ścieżkę, po której często chodzę. Zajmują cienki pas najbliższej strony lasu, gdzie znajduje się mrowisko.
Pozdrawiam. :)
Północ→Ja→ bardziej pasowało do długości mrówki. Było takie... delikatne... zwiewne.
Jestem jest... ciężkie... nie pasuje do całości - w mym subiektywnym odczuciu.
Ale tak czy siak, dałbym 5
Idę do lasu. Może mnie coś zainspiruje, lub nawet spotkam Tyciego Ducha Zerki, kroczącego na ścieżce, z dwoma mrówkami po bokach, co to robią za ochroniarzy. Tyko kurdę, żebym was nie nadepnął, takich małych szkrabów, bo mogę nie zauważyć. Jakby co, to uciekajcie przed butami pod grzyba ||~#~^*^*^~#~||
Witam
Nie powtórzę komentarza, ale podam ciekawostkę... Niektóre gatunki mrówek nie budują własnych mrowisk, lecz mieszkają w mrowiskach innych gatunków jako pasożyty. Niebieskie ptaki jak ludzie?
Pozdrawiam
Mrówki, jak mrówki, ale jednak nie wiedzieć czemu, czytając ten wiersz przyszły mi na myśl pewne paskudne ssaki... i to akurat nie z gatunku homo sapiens. Paskudne tylko według naszych ciasnych gatunkowo-zaściankowych norm estetycznych. Golce. Z tego co wiem, to niektóre nawet grają na trąbkach, czy jakoś tak, ale większość prowadzi tryb życia w koloni o strukturze przypominąjącej mrowisko. Kolonia taka rządzona jest przez bezwzględną królową, otoczoną przez jej harem, złożony z kilku samców. Tylko ta grupka może się rozmnażać, pozostała zostaje poddana swego rodzaju chemicznej kastracji - samice nie owulują, a samce mają bardzo niski poziom testosteronu i produkują zbyt mało plemników. Mimo to, ta pozbawiona chemicznie płciowości masa jest podzielona na kasty, podobnie jak u owadów: duże, rosłe osobniki to kasta najwyższa, czyli żołnierze, których zadaniem jest zwalczanie wrogów i wojny z innymi koloniami golców. Nieco słabsze osobniki są przodownikami w tworzeniu korytarzy - kopaczami, mimo, że słabsze od wojowników, są na tyle silne, że są w stanie przegryźć nawet kamień czy nadkruszyć skałę. Za nimi ruszają do tuneli niższe kasty robotników - sprzątacze - które przesuwają łapami urobek do tyłu i wymiatacze - które wyrzucają ziemię na powierzchnię.
W sumie o golcach można by tak jeszcze długo, bo temat naprawdę ciekawy, a ssaki te są naprawdę wyjątkowe (np. mimo nagiej skóry nie odczuwają bólu, są zmiennocieplne itp.)...
A co do wiersza - bardzo mi się podobał, choć najpierw przeczytałem go w pierwotnej wersji, z tym niezamierzonym patosem na końcu i ... w sumie do końca nie wiem, która z wersji jest lepsza, bo każda z nich budziła we mnie zupełnie inne skojarzenia. Ta "napatosowana" wysyłała mnie gdzieś na ścieżki myślenia o kruchości życia, jego sensu we wszechświecie, małości ludzkości w oceanie czasu i przestrzeni - przecież istniejemy na tym ziemskim mrowisku ledwie przez chwilę, moment, wręcz niezauważalny w skali choćby od Wielkiego Wybuchu, a przecież przed nami jeszcze miliardy lat, kiedy ludzkości nie będzie - tak mało znaczący jest ten nasz epizodzik istnienia tu i teraz... no właśnie - tu bo to mrowisko przecież wśród mrowia gwiazd w mrowiu galaktyk - zupełnie bez znaczenia... i co z tego, że żuk jest słoniem dla mrówki, golec słoniem dla żuka, a ja słoniem dla golca... małość całej tej cieniutkiej ekosfery na jakiejś łupince wokół przeciętnej gwiazdy - to wyzwalał we mnie ten niechciany czy też niezamierzony patos.
A bez tego patosu - już o tym nie myślę w ten sposób, już zszedłem z gwiazd z tą skalą i odczytuję wiersz inaczej.
I co z tego, że inaczej, skoro obie wersje są świetne?
Tak czy siak - wcześniej nie dałem oceny, teraz ją zostawiam: 5 / 5
Pasja Ciekawe informacje, doczytałem jeszcze w jaki sposób udaje się królowej ominąć barierę zapachową, a czy to niebieskie ptaki? Pewnie jedna z możliwości przetrwania gatunku.
Dzięki jeszcze raz.
Pozdrawiam. :)
Hypokryta Dziękuję za obszerny komentarz. Golce widziałam w warunkach hodowlanych.
Napisałam tak mało, a wywołała sporo przemyśleń, bardzo mnie to cieszy. :)
Pozdrawiam.
Przy ostatnim wersie się uśmiecham, a wcześniej total powaga, czytam ponownie i to samo - świetny zabieg nawet jak nie zamierzony. Daję pięć za mój uśmiech, za inspiracje dla innych.
Komentarze (23)
1→Go-las leży w lesie. Nigdzie nie zerka, bo śpi jak zabity. Atakują go miliony komarów. Robią z żył durszlak. Wysysają całą krew i już nie śpi jak zabity, tylko wysuszony, martwy worek. Jakiś zamyślony jeleń, nadeptuje go w biegu i płoszy ptaki, bo usłyszały odgłos wystrzału purchawki.
2→Kopiec mrówczy. Robotnice idą po swoje a jakiś chrząszcz, dla nich słoniem.
3→Mrówki wtranżalają ludzkie zwłoki, ale zaczynają od żył, by zadość uczynić tekstowi.
4→Budowa piramidy, przez tysiące biednych niewolników, co sobie żyły wypruwają, chociaż niektórzy by woleli wyrwać z Faraona.
Pozdrawiam→*~*~*
Obserwuje kiedy zaczną dzielić ze mną ścieżkę, po której często chodzę. Zajmują cienki pas najbliższej strony lasu, gdzie znajduje się mrowisko.
Pozdrawiam. :)
Jestem jest... ciężkie... nie pasuje do całości - w mym subiektywnym odczuciu.
Ale tak czy siak, dałbym 5
Ja tam lubię odczytywać dosłownie, więc sobie odczytam dosłownie, ale przyznaję podobało mi się
Nie powtórzę komentarza, ale podam ciekawostkę... Niektóre gatunki mrówek nie budują własnych mrowisk, lecz mieszkają w mrowiskach innych gatunków jako pasożyty. Niebieskie ptaki jak ludzie?
Pozdrawiam
W sumie o golcach można by tak jeszcze długo, bo temat naprawdę ciekawy, a ssaki te są naprawdę wyjątkowe (np. mimo nagiej skóry nie odczuwają bólu, są zmiennocieplne itp.)...
A co do wiersza - bardzo mi się podobał, choć najpierw przeczytałem go w pierwotnej wersji, z tym niezamierzonym patosem na końcu i ... w sumie do końca nie wiem, która z wersji jest lepsza, bo każda z nich budziła we mnie zupełnie inne skojarzenia. Ta "napatosowana" wysyłała mnie gdzieś na ścieżki myślenia o kruchości życia, jego sensu we wszechświecie, małości ludzkości w oceanie czasu i przestrzeni - przecież istniejemy na tym ziemskim mrowisku ledwie przez chwilę, moment, wręcz niezauważalny w skali choćby od Wielkiego Wybuchu, a przecież przed nami jeszcze miliardy lat, kiedy ludzkości nie będzie - tak mało znaczący jest ten nasz epizodzik istnienia tu i teraz... no właśnie - tu bo to mrowisko przecież wśród mrowia gwiazd w mrowiu galaktyk - zupełnie bez znaczenia... i co z tego, że żuk jest słoniem dla mrówki, golec słoniem dla żuka, a ja słoniem dla golca... małość całej tej cieniutkiej ekosfery na jakiejś łupince wokół przeciętnej gwiazdy - to wyzwalał we mnie ten niechciany czy też niezamierzony patos.
A bez tego patosu - już o tym nie myślę w ten sposób, już zszedłem z gwiazd z tą skalą i odczytuję wiersz inaczej.
I co z tego, że inaczej, skoro obie wersje są świetne?
Tak czy siak - wcześniej nie dałem oceny, teraz ją zostawiam: 5 / 5
Dzięki jeszcze raz.
Pozdrawiam. :)
Napisałam tak mało, a wywołała sporo przemyśleń, bardzo mnie to cieszy. :)
Pozdrawiam.
Dzięki i pozdrawiam. :)
Pozdrawiam :)
Dzięki.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania