Ko(s)miczno-Iluzjonistyczny Prima Aprilis 1995-2111

"KO(S)MICZNO-ILUZJONISTYCZNY PRIMA APRILIS 1995-2111"

 

Na scenie w kinoteatrze między centrum a przedmieściami miasta liczącego sto kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców, przy dźwiękach muzyki disco i funk z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku, przed publicznością tańczył i śpiewał dwudziestosiedmioletni piosenkarz w białym garniturze, czarnych spodniach i jasnobrązowych półbutach. Nagle zza bocznej zasłony wyskoczyło i podeszło do niego zielone awokado wielkości aligatora. Miało nogi jak u strusia, ręce jak u dinozaura Gallimimusa i głowę jak u żaby drzewnej z gatunku chwytnica czerwonooka, z której wystawały dwie anteny takie jak w bardzo starych telewizorach.

 

Istota uniosła się w powietrzu i zawisła kilka metrów nad głową muzyka, a wtedy nad nimi pojawił się obiekt latający wielkości kanapy i w kształcie żółtego kalkulatora o niebieskich przyciskach. Wessał ich do swojego wnętrza, po czym rozpłynął się w powietrzu. Wtedy widzowie wstali z krzeseł, weszli na scenę i zaczęli tańczyć tańce ze znanych muzycznych letnich przebojów, z różnych stron świata ale głównie latynoskich, z lat 1989-2017.

 

Tymczasem wewnątrz obiektu latającego, który nie wiadomo gdzie się znajdował, piosenkarz spotkał dwunożne lwy, dinozaury, rzekotki i karaluchy wielkości antylopy. Było ich kilkanaście i stały dookoła niego. Przebywał w kuchni połączonej z jadalnią. Pod ścianą stały: pomidor, ziemniak i jajko, które były wielkości człowieka, oraz miały skoczne nogi, chwytne ręce, jak i pełne kilkunastocentymetrowych zębów uśmiechy, szerokie na kilkadziesiąt centymetrów.

 

Dwa spośród stworów zaprowadziły człowieka do kolejnego pomieszczenia, znajdującego się za szerokimi, drewnianymi drzwiami przesuwnymi w poziomo ułożone prążki, a tym miejscem okazał się kilkudziesięciometrowy tunel o niebiesko-fioletowo-bordowo-rózowo-beżowych ścianach w złote i srebrne gwiazdki oraz jasnoszarej podłodze. Muzyk wyrwał się im i pobiegł w kierunku drugiego końca tunelu, gdzie zauważył ciemne tło z wieloma świecącymi kropkami, a każda była w innym kolorze.

 

Wskoczył w nie, a wtedy nagle tunel zniknął, a on pojawił się na jakimś festynie. Stał z dziesiątkami innych osób na dużym trawniku, jakby na arenie, i patrzył na to, co działo się na scenie, znajdującej się na tle wielkiego namiotu cyrkowego w trzech kolorach: czerwonym, granatowym i jakby beżowym albo srebrnym. Teraz muzyk miał na sobie czarno-beżowo-bordowo-niebiesko-czerwoną kurtkę zamiast białego garnituru.

 

Na scenę wyszedł klaun i zapowiedział przedstawienie, które według jego słów miało być epickie i widowiskowe. Potem przyszedł drugi klaun i zahipnotyzował wykonawcę stojącego wśród widowni i przy okazji stojącą obok niego dwudziestoośmioletnią kobietę. Zaprosił ich do dużego namiotu. Weszli do środka. Gdy byli już wewnątrz, zahipnotyzował ich i kazał im że tańczyć razem ze sobą i z kilkoma innymi zahipnotyzowanymi osobami w wieku od dwudziestu trzech do czterdziestu sześciu lat, przy muzyce new wave, lecącej z kilku dużych głośników, stojących pod ścianami tymczasowego budynku.

 

Wszędzie było bardzo kolorowo, ale najczęściej spotykane były trzy kolory: bordowy, granatowy i srebrny. Na bocznej scenie, z tłem w postaci fototapety przedstawiającej tropikalną dżunglę z palmami i kwiatami, pojawiło się trzech iluzjonistów i trzy iluzjonistki. Wszyscy z nich byli ubrani na czarno i mięli garnitury, spodnie na kant, niskie buty i wysokie kapelusze. Dziesiątkom zgromadzonych widzów oglądających i podziwiających pokazywane przedstawienie, zaprezentowali: zabawnego pajacyka wyskakującego z pudełka, pięknie opakowaną paczkę która wybuchła po rozpakowaniu, wybuchowe cygaro wybuchające po zapaleniu, króliki i gołębie w kolorach takich jak zielony, niebieski, fioletowy, granatowy i zielony. Potem sześcioro zabawnych artystów zatańczyło razem w kółku. Gdy skończyli, upadli na podłogę, a nad ich głowami przez kilkanaście sekund fruwały małe wielobarwne skrzydlate stworki, wyglądające jak potworki z bajek fantastycznych i filmów surrealistycznych.

 

Latające stworki zniknęły, iluzjoniści wstali, a na scenę weszło po jednej osobie przebranej za: pomarańczowego dinozaura, seledynowego krokodyla, jasnobrązowego świerszcza i ciemnobrązowego karalucha. Następnie dwie grupy, magicy i przebierańcy, unieśli się w powietrzu, przefrunęli na fioletowych i różowych chmurach dookoła namiotu cyrkowego, po czym wskoczyli do jego wnętrza. Wtedy muzyk i kilku ludzi z widowni, którzy byli zahipnotyzowani i tańczyli w wielkim namiocie do muzyki, przebudzili się, wybiegli na scenę, zeskoczyli na podeptany trawnik i wtopili się w tłum.

 

Kilkanaście człekokształtnych patyczaków dużych jak dzik i mających głowy wyglądające jak gruszki wielkości arbuzów albo dyń, unosiło się nad trawnikiem pełnym ludzi, a dookoła wiał świecący wiatr.

 

Pobliskie wesołe miasteczko. Wśród tłumu rozbawionych spacerujących ludzi byli klauni i iluzjoniści. Piosenkarz i kobieta która została wcześniej wraz z nim zahipnotyzowana, przeżywali kosmicznie komiczne emocje. Fruwali nad całą okolicą wraz z dziesiątkami innych osób które wcześniej tańczyły z nimi w namiocie cyrkowym. Klauni i magicy na scenie przed drugim, innym namiotem wykonywali akrobatyczne i iluzjonistyczne sztuczki. Wśród publiczności można było zobaczyć klub motocyklowy i kilkadziesiąt uzdolnionych muzycznie osób wykonujących muzykę rap, rock, new wave i country.

 

Dookoła rozległego trawnika, na którym odbywał się festyn, stały punkty z zabawnymi rozrywkami oraz liczne kiermasze ze słodyczami, balonami, lodami, śmiesznymi zabawkami i ozdobami. Jedną z głównych atrakcji był pokaz odlatującego balonu pasażerskiego w kształcie jamnika z bananem jako korpusem. Często można było spotkać przebierańców w strojach: kowbojów, Rdzennych Amerykanów w barwnych strojach ludowych, postaci z filmów, bajek i seriali, a także zabawiających publiczność ludzi w maskach przypominających zielone, żółte, pomarańczowe, czerwone i brązowe liście, oraz owady, dinozaury oraz kryształowe czaszki w różnych kolorach: jasnoszarym, jasnofioletowym, pomarańczowym, różowym,czarnym, zielonym. Kolorowe zające rozdawały równie kolorowe jajka. Graffiti odkleiło się od ściany i zaczęło rozdawać ludziom rodzynki oraz cukierki. Między przechodniami fruwały złote i srebrne gwiazdki.

 

Na szczycie wzgórza, porośniętego fioletowo-różową trawą, wysokimi palmami z kokosami i bez oraz przerośniętymi grzybami o rozległych cieniodajnych kapeluszach, szary spodek latający z którego dachu wystawała zielona głowa ufoludka, zostawił czerwone jajo strusie w żółte figury geometryczne i szybko poleciał między chmury, stając się małą czarną kropką albo kulką, która dołączyła do kilku przelatujących kiwi, emu, pingwinów i kurczaków.

 

Z jajka wykluł się nandu z głową hipopotama, łapami orangutana i ogonem pawia. Stwór złożył żółto-biało-granatowo-bordowe jajo i pobiegł w stronę dużego leśnego parku, znajdującego się kilka metrów dalej. Z tego jajka wykluł się kangur z łapami warana z komodo, nogami żyrafy, palcami aligatora, skrzydłami pterozaura i głową pelikana. Przebiegł dystans kilkudziesięciu metrów, skoczył wzwyż i pofrunął na tropikalną wyspę, a w miejscu w którym podczas biegu i skoku dotykał stopami powierzchni ziemi, wyrosły dzikie polne kwiaty. Tymczasem festyn trwał dalej, a piosenkarz i spotkana przez niego kobieta, pofrunęli na pomarańczowych latających rozgwiazdach do pizzerii w imprezowym centrum miasta na kolację. Pizza miała kształt migdała i można było na niej znaleźć między innymi: bakłażany, pieczarki, brokuły, małże, krewetki, oliwki i jajecznicę.

 

Tymczasem wzdłuż starówki szły dwa dinozaury Gallimimusy. Jeden był ciemnozielony, a drugi jasnozielony. Na grzbiecie jednego siedział ufoludek wyglądający jak gałąź z umieszczonym na niej pomelo, a na grzbiecie drugiego - dwugłowy krasnoludek ze szczypcami przerośniętej krewetki i z nogami przerośniętego szczuroskoczka.

 

Koniec.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania