Kosz Mar (czyli chory sen, co wraca...)

Trzykrotnie śniło mi się to samo, dzisiaj po raz ostatni. Najgorszy koszmar, jaki w życiu miałem. Poza takim, w którym umarłem, budząc się ze stanem przedzawałowym. Ale ten był tak realistyczny; te wszystkie zapachy, kolory, dźwięki, ludzie których kocham, moja dzielnica...

 

Wieczór. Jechałem na rowerze po okolicy. Na wysokości polany obok cmentarza, zauważyłem dwa małe stworzenia. Coś w stylu gremlinów. Następne co pamiętam, to że rozjechałem jednego z nich. Potworny krzyk drugiego przeszył okolicę, rzuciłem się do ucieczki. Kilkaset metrów dalej, zobaczyłem człowieka goniącego dziewczynę. Wiedziałem, że to jeden z nich, zakamuflowany. Zaszedłem go od tyłu, próbując poderżnąć gardło. Nóż nawet nie zagłębił się w skórę. Znów ucieczka, wraz z nową towarzyszką. Monstrum nas dogania, a wokół widać jak z uliczek wybiegają następni. Wbiegliśmy między piękne, niebieskie krzaczaste kwiatki. Chyba widziałem kiedyś takie czerwone "chwasty" przy drogach. Kiedy nas dogonił, próbował zabić pannę. Wcisnąłem mu nóż w oko, po samą rękojeść. Nie padł. Nawet się nie skrzywił. Zaczęła zrywać kwiaty i mówić:

 

-Tylko te kwiaty... Tylko te kwiaty mogą...

 

Zaczęła mi je podawać. Próbowałem wcisnąć mu je w ranę po nożu. Dziewczyna, upadła na ziemię martwa, nie dokończywszy zdania.

 

-Boże, ona nie żyje! Co z tymi kwiatami! Co mam zrobić!

 

Wpadłem w panikę. Znów, sprint, coraz więcej ludzi, biegnących w moją stronę. Wchodzę do samochodu, tam kilku moich przyjaciół. Gaz do dechy, przez maskę pojazdu, przetaczają się kolejni ludzie. Tłumaczę pasażerom, że to jakaś cholerna inwazja, że to nie możliwe, co się dzieje dookoła..

 

Samochód ulega uszkodzeniu, wszyscy się rozpraszają. Wbiegam do świątyni licząc, że tam demony, czy jakie to licho, nie wejdą. Wszyscy zgromadzeni, odwracają wzrok w moim kierunku. Bezduszne ślepia. To oni. Uciekam.

 

Skradam się uliczkami, w kierunku domu, próbując uratować swoją rodzinę. Tam też już czekają, zauważyli mnie. Znów walka w ręcz, ale kosa w ogóle nie działa. Ucieczka. Znów, samochód. Jadę przez miasto, widząc kolejne wypadki, eksplozje gazu w budynkach, krwawe rzezie na ulicach. Trafiłem na zrujnowaną posesję, niedokończoną budowę domu. Na piętrze podbiegam do okna, widzę jak setki ludzi, wchodzą do niego kolejnymi wejściami. Wdrapałem się na dach. Oni zaraz za mną. Stoję plecami do krawędzi, próbując nacierać nożem. Jeden krok do tyłu za daleko...

 

***

 

Obudziłem się, nie mogąc złapać oddechu, przesiąknięty strachem, bojąc się zasnąć po raz kolejny, ze świadomością, że już trzeci raz mi się to śni.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • NataliaO 13.06.2015
    ciekawa propozycja,a fajnie ze nie tylko ja mam porabane sny, to co napisales kojarzy mi sie z wybuchem jakis zamieszek, takie troche pourywane bylo dla mnie, 4 :) oby mniej takich snow.
  • Anonim 13.06.2015
    Kierwa Burton ja też normalnie mam tak, że mam sen w śnie czasami -.- Kiedyś mi się śniło, że się obudziłem w nocy w łóżku, a ktoś przytknął mi nóż do tętnicy i szeptał coś na ucho :/ 5
  • Anonim 13.06.2015
    Jesteś rozpoznawalny. Znaczy - to dobrze, masz oryginalny styl i sposób wypowiedzi, jest w tym coś, co sprawia, że wiem od razu, że Ty to Ty ;) Klimatycznie, poza tym, a to sobie cenię. 5.
  • KarolaKorman 13.06.2015
    Burton, jest tylko jedno wyjście, żeby się nie śniło więcej, nie spać 4 :)
  • Prue 19.06.2015
    Ten sen był dość dziwny. Niezrozumiały. Poprowadzenie dobre. Dam 4

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania