Kra (drabbelek)
Jak tylko na krze lodowej po Bałtyku dryfujące zwierzątko uratował, na powrót je morzu zwrócił, ale już poza kadrem. „A płyń se, sarenko, płyń w cholerę, choćby i do samych Wikingów”. Zadowolony z siebie na pięcie się odwrócił, po wójtowsku, i do domu poczłapał, by oczy relacją wszystkich dzienników telewizyjnych o dzielnym obrońcy zwierząt zabłąkanych nacieszyć. Wnet się Pan Bóg nad sarnim żeglarzem ulitował i w cud-syrenkę przemienił. A niegodziwca, odbierając mu umiejętność układania sensownych wypowiedzi, karą wiecznego krakania pokarał. Wójt wójtem przestał być, nie przestał pić. I tylko czasem jeszcze nad Ustroniem się unosi, leci między bałwanami przeraźliwe: „KRA”!!!
Komentarze (9)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania