"Kraina Szczęścia" Rozdział II

Kolejny dzień - Sobota. Eliza wstała koło 11. Wyjrzała przez okno i zobaczyła jak szron oplótł drzewa. To było piękne. To można zobaczyć tylko podczas zimy.Eliza zeszła na śniadanie, chociaż nie była zbyt głodna. Dlatego zrobiła sobie tylko owocową herbatkę.

- Dlaczego nie jesz? - spytała mama

-Nie jestem głodna- opowiedziała dziewczyna, nie podnosząc głowy z nad herbaty.

Mama Elizy tylko na nią popatrzyła i wróciła do gotowania obiadu.

-Okej. Idę robić zadania i się pouczyć - jak powiedziała, tak zrobiła. Wypiła do końca herbatkę i poszła do swojego pokoju. Wyciągnęła książki i przystąpiła do nauki.Gdy nagle zaczął jej dzwonić telefon. Podniosła słuchawkę i od razu się uśmiechnęła, gdy usłyszała jego głos. Tomka.

-Halo? - odezwał się pierwszy

-Hej.

-Oo Hej. Co tam u Ciebie? - zapytał przyjaźnie.

- A no dobrze, uczę się a u Ciebie? -odpowiedziała.

-Spoko. Hm.. Może.. Masz ochotę.. wybrać się ze mną i z kolegami na lodowisko?- zapytał nieśmiało.

Eliza poczuła, że się czerwieni. Uśmiech jak wyszedł na twarz, tak pozostał .

-Pewnie.-odpowiedziała

-Okej. To będę u Ciebie o 12:10. Dobrze? - powiedział.

-Dobrze, to do zobaczenia- odpowiedziała i się rozłączyła.

Wzięła wszystko do makijażu , perfumy i ubrania i poszła do łazienki się przygotować.Wyszła po 20 min. Namęczyła się troszkę, ale było widać efekty. Ubrała buty i kurtkę i czekała na niego. Stresowała się trochę, bo nie była jeszcze na żadnej randce. Z myśleń wyrwał ją dzwonek do drzwi. Powiedziała mamie,że wychodzi i poszła.

-Witaj- uśmiechnął się chłopak

-Cześć - odwzajemniła uśmiech.

-To co, idziemy ? - zapytał.

-Jasne. - odpowiedziała.

Poszli do auta, który stał nad jej domem. Otworzył jej drzwi i ręką skierował, aby wsiadła. Przywitała, się z jego mamą i zapięła pasy.

 

Po pół godz. dotarli na miejsce. Wysiedli, a mama Tomka pojechała na zakupy. Miała po nich wrócić za dwie godz.

Eliza była zdziwiona,że nie ma jego kolegów i że są sami. Mówił co innego, no ale cieszyła się, że może z nim pobyć sam na sam. Polubiła go. Wydawał się bardzo miły i sympatyczny.

Poszli do kasy, Tomek oczywiście zapłacił. Założyli łyżwy no i weszli na lód. Eliza prawie upadła, ale w porę przytrzymała się poręczy. Dawno nie jeździła.. a może inaczej- nie potrafiła jeździć. Tomek od razu zrobił pierwsze okrążenie. Dziewczyna wybałuszyła oczy ze zdziwienia, że on potrafi tak dobrze jeździć. Zapatrzyła się na niego i nie spostrzegła się,że on do niej dojeżdża i bierze za ramię, by jechała z nim. Zachwiała się trochę, ale zaraz wróciła jej równowaga.

- Uważaj. Jeszcze sobie krzywdę zrobisz.. Ale... Ale .. Ty chyba jeździć nie umiesz co nie? - zaśmiał się chłopak.

-To nie jest śmieszne.. No nie umiem i co z tego - oburzyła się.

- No nic. To dobrze, nauczę Cię- uśmiechnął się Tomek.

Pół godziny mu zajęło aby ją nauczyć, więc została im jeszcze godzina na jeżdżenie. Eliza lepiej jeździła i ani razu się nie wywróciła. Można by powiedzieć, że była lepsza od Tomka ..

Zmęczeni zeszli z lodowiska i Tomek zaprosił ją na herbatę i gofra.

Zgodziła się chętnie, więc odłożyli łyżwy na miejsce i poszli do kawiarenki obok.

Zamówili i usiedli pod oknem , patrząc na gwiazdy. Po 10 min oczekiwania i rozmowy miedzy nimi, dostali zamówienie.

-Smakuje Ci? Bo tak jakoś jesz, a nie jesz - zapytał.

- Tak, tak. - odpowiedziała jedząc gofra.

-Co się dzieje? Widzę,że coś jest nie tak.. -zapytał zmartwiony Tomek.

-Nic się nie dzieje. Możemy już iść? - wstała pośpiesznie i wyszła na dwór.

Chłopak zapłacił i wyszedł za nią. Dostrzegł,że po policzku spływa jej łza. Nic nie mówiąc, przytulił ją.

-Co się dzieje? - szepnął jej do ucha.

-Dostałam esemesa od mamy.. Napisała,żebym wracała bo ... no.. wiesz.. tata... znowu to samo.. - załkała cicho, wtulając się w niego.

-Ojejku.. Nie płacz. Może.. Przenocujesz u mnie? Mam wolny pokój.- powiedział.

- Nie.. Tata by był wściekły. Muszę wrócić, ale dziękuje. - uśmiechnęła się lekko.

Tomek przytulił ją , ale widząc,że mama podjechała to zaprowadził ją do auta.

Jechali w ciszy. Eliza była myślami gdzie indziej, Bała się, było to widać w jej oczach. Obawiała się, co zastanie w domu. Gdy się zbliżali, jej strach narastał. Dojechali. Już u góry było słychać krzyki ojca. Wysiadła.

-Dziękuję za miły spędzony dzień. I przepraszam. Będziemy w kontakcie. - pożegnała się i poszła do domu.

Tomek stał jeszcze przez chwilę , ale mama do zawołała więc wsiadł do auta i odjechali. Bardzo się o nią bał.

 

Weszła pośpiesznie do domu i od razu usłyszała, od jej "kochanego ojczulka"

-Gdzie Ty to się szwendasz ? Masz siedzieć w domu ! Czy Ty to rozumiesz? Nic nie jest posprzątane ! - krzyczał.

Nic nie odpowiedziała, tylko zamknęła się w swoim pokoju. Ale jakimś dziwnym trafem, jej tata wszedł- miał kluczyk.

-Ty gówniaro ! Ty mi się w pokoju będziesz zamykać? Po moim trupie ! - krzycząc, podszedł do niej chwiejnym krokiem.., I... uderzył. Pierwszy raz w życiu.

Upadła na podłogę, zaczęła płakać.. Podeszła do niej mama i babcia.. A ojciec wyszedł i poszedł do swojego pokoju dalej krzycząc.

-Wyjdźcie stąd ! Dajcie mi Wy święty spokój ! - krzyknęła i spuściła głowę.

Kobiety pośpiesznie wyszły, a Eliza zamknęła drzwi na klucz.

Wzięła pamiętnik, gdzie miała żyletkę.. Wyciągnęła ją z pudełka i otworzyła pamiętnik, gdzie zaczęła pisać..

Boże.. Ja już nie mam sił.. Zabierz mnie tam gdzie ich nie ma.. Do Krainy Szczęścia.. Tam nie ma bólu, krzyków.. Jest spokój i wieczna radość i miłość drugich osób..

Po napisaniu, odłożyła długopis i wzięła żyletkę do ręki. Odsłoniła rękaw i zrobiła małą kreskę... Następnie 5 większe i troszeczkę głębsze.. Krew spływała po ręce .. Ocierała ją chusteczką, aby nie było jej widać. Po zaschnięciu krwi, ubrała sweter cienki aby nie było widać ran.. Żyletkę i pamiętnik schowała na miejsce, a chusteczkę wyrzuciła do kosza.. Następnie poszła spać. Płakała.. Nic ani nikt nie był w stanie powstrzymać jej łez..

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania