Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Królestwo Wrzos [1]
Połowa wieku szkarady wysiedziała jajo, z którego wnętrza prawdziwa się żółć wylęgła. Ona jeszcze w embrionalnej flegmie ściskała za claymore* i żądliła w skorupę. Z niepodległością na dziobie, zżółkłe pierze z białka wynurzyła. Kiedy jej wzrok napotkali, żaden skazaniec stopy nie wykrzywił, kolana pod ciężarem nie ugiął, a jego korpus w pozie wyprężonej, statyki nie zniekształcał. Wtedy po raz pierwszy uniosła rękę i zacisnęła pięść, przyduszając kciuk palcami.
Sine usta odksztuszały zamarziniętą bryzę. Zacieki krwi przezierały się przez materiał dresowej sukienki. W niektórych fortyfikacjach sznyt, ciecz występowała już w postaci stałej, jako sczerniały strup. Odcień stawu kolanowego prześwitywał poza skórę. Kulała, usiłując trzymać pozycję stojącą. Żółte paznokcie nafaszerowała fundamentami łąki trzęślicowej. Zmechacone włosy podlegały tyranii wiatru, przywłaszczając połowę twarzy. W oddali, czarny chłopiec przesadzał bukiet białoróżowej koniczyny. Pastwisko zajmowało hektary, a brudni znajdowali się w centrum. Nad głowami zagwizdał dron.
— Pamiętaj, że jesteśmy tam i kochamy cię zbyt mocno — wypiszczała jasnowłosa blondynka z zupą piegów na twarzy i pluszakiem pod pachą.
Za kulisy widowiska robiła ciasna tuba z krzesłami doczepionymi do białych ścian. Stereotypowa poczekalnia u najzwyczajnieszego dentysty. Być może gdzieś, na skrawku granej pewności siebie, pragnęła, aby właśnie tak wyglądała jej rzeczywistość. Moment wytchnienia w czasie od przyjmowanych zleceń rozbitych małżonków. Kojenie natarczywych myśli Bonnie o możliwym, stomatologicznym bólu. Kąśliwości Jeana na temat worów pod oczami, podczas uzdrawiania zębów córki. Wszystko to przeplecione jednorazowym buziakiem w czoło, kiedy zirytowanie Kristin kończy się sukcesem. Ich alternatywna rzeczywistość, jednak była nieco bardziej wymagająca.
— Dzień dobry najdrożsi państwo, miłośnicy naszej Ziemi, patrioci. — Liderka debaty zwróciła się do kompaktowej kamery, wytwarzając między wymienianymi frazami dramaturgiczny odstęp. — Żyjemy w czasach niesamowitych przełomów. Jesteśmy świadkami katastrof ekologicznych. Pokoleniem wyzwolicieli ojczyzny. Ogrom naszych rodaków za tę cudowną niepodległość przypłacił krwią, a także życiem. My, stanowimy grupę szczęśliwców, albowiem żyjemy i budujemy tę przyszłość, pozostawioną w spadku. — Pogłos mikrofonu, przyklejonego do krawatu, nadawał jeszcze większej sztuczności jej wyrobionej powadze. — Z dniem piętnastego czerwca nadejdzie jeden z głównych skarbów wywalczonej wolności – wybory prezydenckie. Dzisiaj skosztujemy jej przedsmaku w czwartej debacie... — Zawiesiła kwiecistą przemowę. — Em, prezydenckiej. — Przełknęła ślinę. — Po mojej prawicy. — Kamera kieruje obiektyw na Kristin, zawieszoną pomiędzy chologramem z przewodnią ikonografią jej kampanii wyborczej, a półokrągłym stolikiem. — Magister nauk prawniczych, Kristin Ellis-Wood, reprezentująca Centrum. — Przechyla głowę w stronę wyprasowanej kartki. — Pasjonatka sztuki, orędowniczka pokoju i sprawiedliwości. Polityczna alpinistka, która swoją podróż na szczyt rozpoczęła już podczas studiów, jako nies... — Zająknęła się, przymrużając oczy. —...niestrudzona aktywistka o prawa ludzkie i naturalne. — Krótko ścięta młódka ponownie kieruje wzrok na kamerę, zgniatając kartkę w pięści. — Po mej lewicy absolutny geniusz, trzykrotna noblistka, nanotechnologiczna cudotwórczyni! — Westchnęła rozradowana. — I... biologiczna kaznodziej-ka. — Dodała niepewnie po napotkaniu skonfundowanego wzroku części publiczności. — E, Linnea Hussain. — Urządzenie wyostrzyło obraz bladej cery, przeciwniczki Kristin, oblepionej w ryże przebarwienia oraz zrównoważony wyraz. — To one dzisiaj będą walczyć o państwa miłość i uznanie. W tym kraju... — Zadrżała. — W tym kraju pełnym... — Spuściła wzrok i obniżyła sopran. — Wolnym od zdrajców, lecz pełnym w niedoszłych odszczepieńców planety Ziemia. — Zintensyfikowała oddech, wyprostowała nienaturalnie korpus, a rozwarte gałki oczne skrzyżowała z kamerą. — Rok 2065 rozpoczyna czwarte wybory niepodległej Szkocji.
Foremną salę wypełnił wiwat z ujednoliconymi oklaskami.
*Claymore – szkocki miecz dwuręczny.
Komentarze (21)
Cały akapit pierwszy napisany w szyku przestawnym, niemal każde zdanie. Mnie to osobiście nieco męczy, nie jestem fanką. Czy jakby to rzec zgodnie z zamysłem tego akapitu ,,Fanką nie jestem" :).
Lecimy dalej.
,,Zacieki krwi przezierały się ponad materiał dresowej sukienki." - przezierać - przez coś. Nie ponad coś. Tak mnie się silnie wydaje.
,,W niektórych fortyfikacjach sznyt" - ah, już piękność. Fortyfikacje sznyt.
Lepisz słowa w królewskie budowle. Mniam. Kocham.
,,Zmechacone włosy podlegały tyranii wiatru, przywłaszczając połowę twarzy." - znów. Zdanie perła estetyczna, tylko być pod wrażeniem. I jestem. Cudo.
Nie wiem czy zamiast przywłaszczając, ładniej nie pasowałoby do kontakstu słowo zawłaszczając, ale to tylko delikatniutka sugestia.
,,Być może gdzieś, na skrawku granej pewności siebie, pragnęła, aby właśnie tak wyglądała jej rzeczywistość." - nieee no, to jest tak rewelacyjne zdanie, że wielki ukłon ode mnie. Wow, wow.
My, stanowimy grupę szczęśliwców, albowiem żyjemy i budujemy tę przyszłość, pozostawioną w spadku. - pierwszy przecinek jest zbędny, do kasacji :).
,,Pasjonatka sztuki, pokoju i sprawiedliwości. " - mam wątpliwość. Pasjonatka sztuki: jak najbardziej. Natomiast średnio by pokój i sprawiedliwość określać jako pasję, zwłaszcza w przemowie..
Pasjonatka sztuki, orędowniczka pokoju i sprawiedliwości - brzmiałoby lepiej, wg mnie.
Są zdania perły, wymieniłam.
Sznur pereł w tekście tak krótkim, ukłony.
Tematyka niemoja.
Skąd inspiracja?
2065, sci fi, widzę? ;)
Mejla napiszę dzis, jutro.
„Zmechacone włosy podlegały tyranii wiatru, zajmując połowę twarzy. W oddali, czarny chłopiec przesadzał bukiet białoróżowej koniczyny. Pastwisko zajmowało hektary, a brudni znajdowali się w centrum” – powtórzonko zajmując/zajmował
Drugi akapit bardzo mi siadł. Gęste opisy, ciężkie, nasączone, i jakieś detale krajobrazu, bardzo łakomym kąskiem dla mnie jest Twoje pisanie.
Czytam dalej.
Wiadomo, że nie od dziś tańczysz na granicy przedobrzenia z niektórymi stylistycznymi „upiększaczami”, więc jeśli miałabym mieć sugestie, zobacz tutaj:
„Połowa wieku szkarady wysiedziała jajo, z której deutoplazmy prawdziwa się żółć wylęgła” – pierwsze zdanie, a już trzeba googlować (albo iść na czuja), biorąc pod uwagę gęstość trudnych zwrotów w Twoich opowiadaniach może nie startuj od początku z ciężkim kalibrem. Choć to kłóci się z moim założeniem, że mocny początek to spora część sukcesu, jeśli chodzi o wrażenie jakie na odbiorcy zostawia tekst. Nie czepiam się, absolutnie (!), jestem zachwycona Twoim piórem od dawien dawna, a biorąc pod uwagę Twój wiek, to no, słowo „geniusz” tańczy mi na języku. Moje uwagi, jakiekolwiek u Ciebie, wynikają z tego, że chciałabym jakoś doradzić, pomóc, coś zostawić w komentarzu więcej, niż to, że po raz kolejny jestem zachwycona poziomem jaki prezentujesz.
„— Pamiętaj, że jesteśmy tam i kochamy cię zbyt mocno. — Wypiszczała jasnowłosa blondynka z zupą piegów na twarzy i pluszakiem pod pachą” – rozważ, czy nie wywalić kropki po wypowiedzi i nie zapisać „wypiszczała” z małej (toć to do mówienia się odnosi)
„Stereotypowa poczekalnia u najzwyczajnieszego dentysty. Być może gdzieś, na skrawku granej pewności siebie, pragnęła, aby właśnie tak wyglądała jej rzeczywistość” – to świetne
„Ich alternatywna rzeczywistość, jednak była nieco bardziej wymagająca” – i to
„— Dzień dobry najdrożsi pańtwo, miłośnicy naszej Ziemi, patrioci” - państwo*
Przemowa przerywana wstawkami - gesty, detale wzbogacające wypowiedź i budujące przestrzenny obraz, git.
Tematyka bardzie ciekawa, klimat super, zadowolonam z lektury.
Gwiazdy i pozdrowienia, Nimf :)
"Ogrom naszych rodaków za tę cudowną niepodległość przypłaciła krwią, a także życiem." - jak ogrom, to może przypłacił.
Noo, wstęp, jak to u Ciebie. Pieknie dopracowane. Chyba nieco zeskoczyłaś z upiększeń i jest przez to straeniejsze.
Zdrowy balans.
Ciekawe universum.
Ciekawie się zapowiada walka o prezydenturę. Świetna scena przedstawiania kandydatek.
Pierwszy akapit zaskoczył wyrzucaniem orzeczeń na koniec wypowiedzeń. To celowe? Taka trochę stylizacja na barok.
Na razie tyle, zmęczyłam się:)
Pozdrawiam, Nimf.
Tak, pierwszy akapit celowy, jakoś tak chciałam... udziwnić. Mam nadzieję, że nie przedobrzyłam. Dziękuję.
Dziękuję bardzo!
Porażający wstęp z jajem, a potem Żółte paznokcie nafaszerowała fundamentami łąki trzęślicowej... niezaprzeczalnie jednej z najpiękniejszych zbiorowisk roślinnych i ten dron niepasujący do tej natury.
Stereotypy mieszają się z rzeczywistością i mocno zabarwiają akcję. Pięknym i soczystym słowem nie ułatwiasz czytelnikowi zrozumienia, jednak klimat i uczta jaką serwujesz jest na najwyższym poziomie.
Rok 2065 rozpoczyna czwarte wybory niepodległej Szkocji... ciekawe przedstawienie kandydatek na prezydentów i nadzieja na lepsze jutro, planeta Ziemia potrzebuje pomocy.
I nie bez powodu w tytule umieściłaś wrzos - szkockie wrzosowiska to skarb Szkocji i znakiem rozpoznawczym wrzosowisk są właśnie wrzosy, które kwitną na różowo,biało i fioletowo.
Przyszłość najbardziej charakterystycznego krajobrazu Szkocji stoi pod znakiem zapytania.
Również nie bez powodu oddajesz władzę kobiecie, bo w chwili obecnej dominacja w polityce należy do mężczyzn.
No bardzo jestem zauroczona twoim spojrzeniem w prawie o pięć dekad w przód.
Drobiazgi:
zamarźniętą bryzę... zamarzniętą bryzę
pomiędzy chologramem...pomiędzy hologramem
Pozdrawiam i ukłony dla Autorki
Dziękuję jeszcze raz.
Zaznaczam sobie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania