(Na razie nie aktualne.)Kroniki Shadow Eye. Nocna Łowczyni. Część 1.

Nigdy nie zapomnę dnia w którym pierwszy raz spotkałam demona, miałam jedenaście lat gdy to się stało.

 

"Wspo­mnie­nia jede­na­sto­let­niej dziew­czynki, stary sie­ro­ci­niec. "

 

Pamię­tam był śro­dek nocy gdy się obu­dzi­łam. Ciemna sala w któ­rej spa­li­śmy wyda­wała się cał­ko­wi­cie opusz­czona, tylko przez duże okno wpa­dała odro­bina świa­tła rzu­ca­nego przez księ­życ, oświe­tla­jąc stary czer­wony dywan. Poczu­łam pra­gnie­nie, więc zde­cy­do­wa­łam się pójść do kuchni po wodę. Wie­dzia­łam że to ryzy­kowne by w środku nocy cho­dzić po sie­ro­cińcu. Gdy­bym spo­tkała sio­strę Nata­lie, napewno by zło­iła mi tyłek, ponie­waż o tej porze nie wolno nam było wychodzić z pokoju.

Dla­tego po krót­kim zasta­no­wie­niu zde­cy­do­wa­łam jed­nak pójść, wsta­łam i ruszy­łam w stronę kuchni. Idąc na bosaka po lodo­wa­tej posadzce po chwil stra­ci­łam czu­cie w sto­pach.

”Trudno prze­żyje jakoś, o ile mi zaraz stopy nie odpadną” - pomy­śla­łam otwie­ra­jąc drzwi które strasznie zaskrzypiały, przez chwilę nasłu­chi­wa­łam czy nikt nie idzie po czym wśli­zgnę­łam się do nie­wiel­kiego pomieszczenia. Szybko nala­łam sobie wody i wypi­łam ją dusz­kiem, była zimna ale bar­dzo orzeź­wia­jąca. Mia­łam już wra­cać gdy usły­sza­łam hałas docho­dzący z pokoju siostry. Zdzi­wiło mnie że o tej porze jesz­cze nie śpi, może ma jakąś prace do zro­bie­nia. Wyszłam z kuchni i ruszy­łam z powro­tem jed­nak zatrzy­ma­łam się w pół drogi gdy znów usły­sza­łam hałas docho­dzący pokoju. Pode­szłam do drzwi i zaczę­łam nasłu­chi­wać, jed­nak w jed­nej chwili zapa­dła głu­cha cisza, którą prze­rwał zegar wybi­ja­jąc kolejną godzinę. Nie myśląc długo posta­no­wi­łam spraw­dzić czy wszystko w porządku, chwy­ci­łam klamkę i ostroż­nie otwo­rzy­łam drzwi, wcho­dząc do środka.

W pokoju pano­wał straszny zaduch i obez­wład­nia­jący zapach zgni­li­zny otu­lił moje ciało, spra­wia­jąc że nie mogłam zła­pać tchu. Schyliłam się, kładąc dłoń na piersi i próbując złapać oddech. Gdy mi się w końcu udało wyszeptałam.

 

- Siostro Natalio? - jednak nie było żadnej odpowiedzi. - Siostro Natalio! - powtórzyłam powstrzymując łzy, które miomowolnie napływały do moich oczu. - Czy wszystko w porządku?. Słyszałam hałasy i chciałam się upewnić że wszystko dobrze. - nadal cisza, nikt mi nie odpowiedział. W pokoju panował całkowity mrok i trudno było cokolwiek dostrzec w takich ciemnościach. Poszukałam włącznika "pstryk", światło oświetliło pokój ukazując makabryczny widok.

 

- Nieee!. Boże co tu się stało? Siostro Natalio!! - pisnęłam, zakrywając usta dłonią. Czułam jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa i szumi mi w głowie. Cała się trzęsąc stałam zapłakana po środku zrujnowanego pokoju, który nie przypominał w najmniejszym stopniu tego przytulnego miejsca sprzed zaledwie kilku godzin. Całe ściany były od krwi, włącznie z sufitem a połamane meble leżały pod ścianą.

Jeszcze przez chwilę tak stałam starając się uspokoić, aż w końcu podeszłam chwiejnym krokiem do łóżka. Na daną chwilę myślałam że niczego gorszego już nie zobaczę, och jak bardzo się wtedy myliłam.

Obok łóżka na podłodze w kałuży krwi leżała nasza opiekunka, nie dając znaku życia. Upadłam na kolana, łapiąc ja za ramiona i potrząsając ile tylko miałam siły.

 

- Siostro Natalio! - krzyczałam - proszę nie zostawiaj mnie, powiedz coś!. No odezwij się! - nadal potrząsałam jej ciałem, leżała bezwładnie, nie dając znaku życia. W jednej chwili poczułam się jakbym spadała w bezdenną przepaść, spuściłam głowę pozwalając łzom swobodnie płynąc po policzkach. Bezwładnie opadłam na jej ciało mocno się w nie wtulając, chciałam żeby ten koszmar się skończył! Chciałam się obudzić i zobaczyć uśmiechniętą twarz tej miłej kobiety, tak bardzo tego wtedy chciałam.

Po paru chwilach oprzytomniałam, zdałam sobie też sprawę że ten kto to zrobił nadal musi być w sierocińcu, dlatego muszę wszystkich obudzić i uciekać stąd jak najdalej. Wstałam ocierając łzy, zdjęłam zakrwawione prześcieradło z łóżka i nakryłam nim leżące zwłoki.

 

- Spoczywaj w spokoju - powiedziałam pociągając nosem i ruszyłam w stronę drzwi, miałam już wyjść gdy usłyszałam hałas za plecami, odwróciłam się z przeczuciem iż nie powinnam tego robić tylko jak najszybciej opuścić to miejsce. Po środku pokoju stała Natalia, jednak nie wyglądała już jak osoba którą znałam. Była zgarbiona i głośno dyszała z ran na jej ciele sączyła się czarna maź - dopiero teraz to zauważyłam. Miała nieludzko powykrzywiane kończyny, jakby ktoś połamał je w kilku miejscach, głowę miała spuszczoną a jej ciałem targały dreszcze. Stałam przy drzwiach nie zdolna do jakiegokolwiek ruchu bądź słowa, nie maiłam pojęcia co powinnam zrobić, tylko patrzyłam owładnięta przerażeniem, czekając kto wykona pierwszy krok.

 

- Boisz się? - usłyszałam głos zakonnicy, był przesiąknięty nienawiścią i rządzą której nigdy wcześniej nie słyszałam. Spojrzałam na nią z przerażeniem, nie wiedząc co zrobić.

 

- Nie, nie boję się ciebie - powiedziałam łamiącym się głosem, ściskając w dłoni medalik Matki Boskiej który od niej dostałam. - Nie jesteś osobą zdolną by kogoś skrzywdzić - dodałam, jeszcze mocniej zaciskając dłoń i modląc się w duchu żeby to był tylko zły sen.

 

- A powinnaś! - dodała po chwil, śmiejąc się. Podniosła głowę jednak nie rozpoznałam osoby stojącej przede mną. Jej twarz wykrzywił dziki grymas, uśmiechnęła się pokazując ostre niczym igły zęby a jej oczy pałały żądzą krwi. Nie minęła sekunda gdy rzuciła się na mnie, wyciągając ręce aby mnie złapać. Chwyciłam klamkę próbując otworzyć drzwi lecz nawet nie drgnęły. ''Boże zacięły się'' - czemu akurat teraz? '' Otwórzcie się, otwórzcie no proszę nie chce jeszcze umierać'' lecz nic z tego, jakby ktoś celowo je zamknął z zewnątrz.

 

- Aaaaa! - krzyknęłam gdy poczułam zaciskające się dłonie na mojej szyi, udało mi się odwrócić lecz nie było nawet śladu po tamtej stale uśmiechniętej kobiecie. To co zobaczyłam z bliska na pewno nie było już nią, lecz czymś strasznym co nie pochodziło z tego świata. Z całych sił próbowałam ją odepchnąć, jednak napierała coraz bardziej próbując zatopić swoje kły w mojej szyi. Rozejrzałam się desperacko po pokoju, próbując znaleźć coś czym mogłabym odeprzeć jej atak. Na szafce koło drzwi dostrzegłam mosiężny świecznik, wyciągnęłam rękę chcąc go dosięgnąć. '' No dalej jeszcze tylko trochę, zaraz go dosięgniesz'' powtarzałam sobie. Gdy udało mi się go chwycić z całych sił uderzyłam nim to coś przypominające siostrę Natalię, złapała się za głowę upadając na połamany stół i leżała w bezruchu. Spojrzałam na zakrwawiona dłoń i świecznik którym nią uderzyłam, nadal nie mogłam uwierzyć że to się dzieję naprawdę.

Trzęsąc się wypuściłam go z ręki, z hukiem uderzył o twarda posadzkę rozpadając się na dwie części. Zmuszając swoje ciało do wysiłku odwróciłam się i zaczęłam desperacko szarpać drzwiami, mając przeczucie iz ten stwór zaraz powróci do życia i będzie mnie chciał zabić. Po kilku mocniejszych szarpnięciach drzwi ustąpiły i w samą porę bo w zakonnicę znów wstąpiły nowe siły witalne i rzuciła się w moim kierunku. Wybiegłam z pokoju zamykając drzwi na klucz..

 

- No, to powinno ją zatrzymać na jakiś czas - bez zastanowienia biegiem ruszyłam w stronę sali w której spaliśmy. '' Musze ich wszystkich obudzić, musimy uciekać tutaj nie jest bezpiecznie'' najgorsze myśli kłębiły mi się w głowie. Gdy byłam na miejscu bez zastanowienia wpadłam do sali krzycząc co sił w płucach.

 

- Obudźcie się!! Słyszycie, wstawajcie musimy uciekać!! W sierocińcu... - nie dokończyłam,miałam wrażenie że coś jest nie tak było zbyt cicho. Usłyszałam jak coś spadło przede mną, z hukiem uderzając o posadzkę. Przerażona odskoczyłam do tyły wpadając plecami na ścianę, gdzie znajdował się włącznik światła i po chwili w sali zrobiło się jasno. To co zobaczyłam sprawiło że moje serce zamarło. Wszystkie łóżka stały puste a po środku sali leżały zmasakrowane zwłoki dzieci.

 

- Nie! - wykrztusiłam przerażona, chowając twarz w dłoniach i nie mogąc powstrzymać łez. Bezwładnie osunęłam się po ścianie a mój desperacki płacz poniósł się echem po całym budynku. Gdy trochę doszłam do siebie, obtarłam łzy i podniosłam wzrok, przede mną na podłodze leżały zwłoki chłopca. Na czworakach, trzęsąc się jak osika podeszłam do nich. Miał otwarte oczy a na jego twarzy widziałam uśmiech, delikatnie pogładziłam jego zakrwawione czoło i nakryłam go prześcieradłem leżącym obok.

Nadal nie mogąc się otrząsnąć z tego koszmaru zebrałam resztki siły jaką posiadałam aby wstać, gdy to zrobiłam dostrzegłam mężczyznę w długim, potarganym płaszczu stojącego po środku sali.

 

- Kii.., ki.., kim jesteś? - wyjąkałam. pełna najgorszych obaw. Mężczyzna tylko stał i patrzył w moją stronę, jakby czekał na odpowiedni moment do ataku.

 

- To ty? Prawda? To ty zmieniłeś siostrę natalie w tego potwora! I zabiłeś wszystkie dzieci!! Tak?? Odpowiedz jak do ciebie mówię!!!! - wrzasnęłam tak głośno że sama byłam tym przerażona. '' Boże co ja robię?''- pomyślałam '' Zaraz podzielę los wszystkich, po co wiec szukam odpowiedzi?'' Z transu wyrwał mnie śmiech mężczyzny, jakbym właśnie dała mu powód do wyśmiewania się.

 

- Z czego się śmiejesz? - rzuciłam oschle z pogarda w głosie. - Nie powiedziałam nic śmiesznego!!

 

- Wręcz przeciwnie.- odrzekł po chwili mężczyzna, jego głoś był w pewien sposób uspokajający i odrażający za razem. - Odkąd żyję jeszcze się nie spotkałem z taką wolą walki, zwłaszcza tak młodej osoby biorąc pod uwagę fakt iż straciłaś wszystko. To naprawdę zadziwiające, na swój sposób jesteś wyjątkowa. Jednak nic się nie martw, to nie potrwa długo zaraz dołączysz do swoich towarzyszy.

Zamilkł i w jednej chwili zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni, nie było nawet śladu po tamtym mężczyźnie który przed chwilą ze mną rozmawiał. Zamiast niego stał tam teraz taki sam potwór jak nasza opiekunka, jednak potrafił się kontrolować.

Wolnym, dystyngowanym krokiem i gracją w każdym ruchu jaki wykonywał ruszył w moja stronę, nawet nie wiem kiedy ale przestałam się bać i tak by to niczego nie zmieniło. Gdy stanął tuż przede mną nachylił się i odgarnął włosy opadające na moją szyję.

Nie szarpałam się ani też nie próbowałam uciec, cała moja wola walki nagle wyparowała. Poczułam jak przejeżdża językiem po mojej skórze i czułam wstręt do samej siebie. '' Niech to się szybko skończy'' Prosiłam w myślach. Gdy kątem oka dostrzegłam jak obnaża ostre kły, wiedziałam że od śmierci dzielą mnie sekundy. '' Czy to mi było pisane? Czy tak mam zakończyć żywot? Niczego nie osiągnowszy, nie poznawszy nowych rzeczy, nie przeżywając pierwszej miłości?? Nie, nie ja nie chcę umierać!! Niech ktoś mnie uratuje, błagam!'' Po moich policzkach popłynęły łzy.

 

- Spokojnie - szepnął, zbliżając swoja twarz - To nie potrwa długo, obiecuje że niczego nie poczujesz - otworzył usta i już miał zatopić swoje kły w mojej szyi, wysysając ze mnie życie, gdy jedno z okien rozbiło się w drobny mak i usłyszałam strzał rozrywający powietrze. Krew ochlapała mi twarz, mój oprawca upadł bezwładnie na podłogę a jego ciało zamieniło się w popiół.

Zrobiło mi się słabo i upadłam na podłogę podpierając się rękoma, resztką sił podniosłam głowę i jak przez mgłę widziałam zbliżająca się postać.

 

- Nie proszę!! - krzyknęłam rozpaczliwie - Ja chcę żyć, nie rób mi krzywdy, błagam... - płakałam ,zakrywałam się dłońmi które były całe we krwi. Mężczyzna klęknął , obtarł moje łzy. Uniósł do góry mój podbródek. Jego oczy miały ciepły kolor czekolady, uspokajały.

 

- Ja chcę żyć...- Wyszeptałam, później pochłonęła mnie ciemność tylko tyle pamiętam. Wtedy tak bardzo chciałam żeby zabrano mnie z tego piekła.

 

 

No to na razie tyle jeżeli chodzi o pierwszą część, może nie jest najlepsza i wiele jej brakuje ale wierze że z czasem będzię tylko lepiej i bardzo proszę o komentarze od was jak się wam podoba i co mam poprawić.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Canulas 24.09.2017
    Ten fragment.

    Wiedziałam że to ryzykowna decyzja żeby w środku nocy chodzić po sierocińcu. Gdybym spotkała siostrę Natalie, napewno by złoiła mi tyłek na kwaśne jabłko. Ponieważ o tej porze nie wolno nam było chodzić samym po sierocińcu.

    W pierwszym zdaniu słabo z przecinkami, ale umówmy się, że ja nie jestem od nich specjalistą, więc tylko zaakcentuję, że słabo.
    Treść pierwszego zdania: Kłóci mi się że z żeby. Wybija z rytmu. Może, jeśli już: "Wiedziałam że to ryzykowna decyzja, by w środku nocy chodzić po sierocińcu. Ewentualnie (nie jestem fanem zbytnich dookreśleń, wypieprzyłbym jeszcze decyzję) Coś na modłę: Wiedziałam że to ryzykowne, by w środku nocy chodzić po sierocińcu. - Tak bym dał.
    Dalej mamy: "Gdybym spotkała siostrę Natalie, napewno by złoiła mi tyłek na kwaśne jabłko."
    Tu na pewno, bym napisał oddzielnie i wypieprzyłbym za burtę kwaśne jabłko. Kolejne dookreślenie, które na dodatek trąci lekko czymś, przez co tekst nie wydaje się serio. To sugestia luzna, bo z drugiej strony, jeśli narratorka jest stosunkowo młoda i nieobyta z cynizmem świata, ma pełne prawo do takich porónań. Więc - rzecz gustu.
    Ostatnie zdanie: Ponieważ o tej porze nie wolno nam było chodzić samym po sierocińcu. - tu z kolei połączył bym je z poprzednim. Nie robił dwóch oddzielnych. I jakoś pozbył się tego drugiego sierocińca, bo się powtarza.
    Np: Gdybym spotkała siostrę Natalie, na pewno złoiła by mi tyłek, ponieważ o tej porze nie wolno nam było chodzić samym po budynku.
    Całego tekstu nie będę tak atomizował. To tylko przykład.

    ”Trudno prze­żyje jakoś, o ile mi zaraz stopy nie odpadną” - pomy­śla­łam otwie­ra­jąc drzwi do kuchni. Skrzy­wi­łam się gdy zaczęły strasz­nie skrzy­pieć, przez chwilę nasłu­chi­wa­łam czy nikt nie idzie po czym wśli­zgnę­łam się do nie­wiel­kiej kuchni. - tu masz 2x kuchni, a zaraz potem trzeci raz. Przynajmniej tą drugą, również możesz potraktować synonimem.

    Ok. CHwila przerwy technicznej.

    Wracając do tego, co pisałaś wcześniej, nie wiem, gdzie wcześniej trafiłaś, ale nie piszesz zle. Mówię (piszę) szczerze. Abstrahuę na razie od treści, na razie o samym tworze, jako takim. Podoba mi się, że próbujesz całość ukazać z płaszczyzny kilku zmysłów. Jest tu zimno pod stopami, zapach zgnilizny atakujący nozdrza, dzwięki bijącego zegara. Słowem, stawiasz podwaliny pod tz "klimat". I ok. Lecim dalej. Zapinaj pasy.

    Gdy mi się w końcu udało powiedziałam cicho, łamiącym się głosem. - nie. Niedookreślaj. Nie "Barokuj" aż tak. Łamiący się głos, to już sfera czyjejś wyobrazni. Nie myśl za kogoś. Nie piszesz dla idiotów. "Gdy mi się w końcu udało "wyszeptałam" "pisnęłam" "wymamrotałam", ok, ale już dalej nu, nu, nu.

    nadal cisza, nikt mi nie odpowiedział. W pokoju panował całkowity mrok i trudno było cokolwiek dostrzec w takich ciemnościach. Poszukałam włącznika "pstryk", światło oświetliło pokój ukazując mi makabryczny widok. - Ok, kolejne dookreślenia wyrzuć "ukazując mi" - wiadomo że Tobie. Nikt mi nie odpowiedział - wyrzuć "mi" - wiadomo, że Tobie.

    - Siostro Natalio!!! - krzyczałam - proszę nie zostawiaj mnie, powiedz coś!. No odezwij się! - nadal potrząsałam jej ciałem, - Jeden wykrzyknik starczy + "Nadal" z wielkiej litery. Tylko wtrącenia dialogowe odwołujące się bezpośrednio do niej traktujemy z małej (powiedział, rzekł, odparł)

    - spoczywaj w spokoju - powiedziałam - od nowego wersa z wielkiej, ale to (jak zakładam) niedopatrzenie.

    - Boisz się? - usłyszałam głos siostry Natalii, był przesiąknięty nienawiścią i rządzą której nigdy wcześniej nie słyszałam. Spojrzałam na nią z przerażeniem, nie wiedząc co zrobić. - Tu z kolei, bardzo podoba mi się dialog. "Boisz się?" Jest proste i trafia w punkt. Działa na wyobraznię io dodaje klimatowi 5%.

    - Nie, nie boję się ciebie - powiedziałam łamiącym się głosem, ściskając w dłoni medalik Matki Boskiej który od niej dostałam. - nie jesteś osobą zdolną aby kogoś skrzywdzić -
    "Nie jesteś osobą zdolną aby kogoś skrzywdzić" - zamiań aby na by. Do tego, po kropce z wielkiej litery.


    No dalej jeszcze tylko trochę, zaraz go dosięgniesz'' powtarzałam sobie. Gdy udało mi się go chwycić z całych sił uderzyłam nim siostrę natalie, - Tu trochę popłynęłaś. Zakładam, że fragment był pisany emocjonalnie. Sprawa wygląda tak. "Natalię z wielkiej. Poza tym, wiele razy używasz jej imienia. Poszukaj synonimów ( mniszka, siostra, siostrzyczka, pingwin, zakonnica, habbitantka, służebnica boża, ) A od strony logicznej, sekundę temu mówiłaś, że to "coś nie z tego świata" więc mogłabyć tu zaakcentować czymś typu: " całych sił uderzyłam nim, to coś, przypominające siostrę Natalie," I (ę) Natalię.

    Zmuszając swoje ciało do wysiłku odwróciłam się i zaczęłam desperacko szarpać drzwiami, mając przeczucie że siostra natalia znów powróci do życia i będzie mnie chciała zabić. Po kilku mocniejszych szarpnięciach drzwi ustąpiły i w samą porę bo w siostrę natalie znów wstąpiły nowe siły witalne i rzuciła się w moim kierunku. - Ponownie 2x siostra natalia. 2x z małej. To samo.

    - Z czego się śmiejesz? - rzuciłam oschle z pogarda w głosie. - Nie powiedziałam niczego śmiesznego!!
    - Wręcz przeciwnie.- powiedział w końcu mężczyzna, - synonimy. Po co "powiedział"? Moze: odrzekł, odparł, itd.

    Ok. To, co wypisałem wyżej nie jest obrazem całości. Jest wyrywkowe. Podobne uwagi mam do dalszej części tektu, ale jak mówiłem, nie mam zamiaru ich punktować od A do Z, tylko zwrócić Ci uwagę, byś przejrzała tekst pod takim kątem.

    Teraz najlepsze:
    Generalnie, bo powyższy wywód mógłby sugerować inaczej, ten wstęp nie jest wcale taki zły. Rozrysowałaś tutaj jedną scenę. Dość detalicznie. Przywiązując również uwagę do sfery emocjonalnej. Nie spieszysz się, opisujesz dosadnie. (czasem nad-dosadnie nawet). Masz jakąś myśl przewodnią, która się układa w spójną całość. Niedociągnięcia jednak burzą odbiór. O interpunkcji nie mówię, bo jestem z niej słaby, ale kilka baboli widzialem. A skoro ja widziałem kilka, ktoś ogarnięty znajdzie kilkanaście.
    Tnij dookreślenia, zapoznaj się z poprawnym zapisem dialogu i używaj czasem synonimów. To są kwestie warsztatowe, którymi powinnaś się zająć w pierwszej kolejności. Na pewno jednak nie jest zle, jeśli o samą treść chodzi.
    Jestem fanem horroru wselakiego, więc trafiłaś w mój gust. Dlatego naprawdę życzę Ci jak najlepiej, a wwszelkie rady, mają dobrotliwy charakter. Mam szczerą nadzieję, że tak zostaną odebrane.
    Pozdrawiam. I jak coś, służę pomocą.
  • Lunaria Moon23 24.09.2017
    Bardzo Ci dziękuję za opinię:-) wiedziałam że że jest trochę błędów ale postaram się to poprawić. Jeżeli będę potrzebowała pomocy na pewno poproszę, jednak i tak się ciesze że w miarę da się to czytać. To moja pierwsza książka od ponad roku i mam spore zaległości jednak postaram się to nadrobić.
  • Adam T 24.09.2017
    Teraz ja )))))
    Dlaczego po zanakch zapytania i wykrzyknikach piszesz jeszcze kropkę?
    Nie istnieje coś takiego "..,". Jest albo "..." albo ",".
    Brakuje polskich liter (wrzucasz z telefonu?)
    Dialog zaczynaj myślnikiem! To, co jest u Ciebie, to dywiz, jego się używa w połączeniach typu "czarno-biały". Myślnik robisz na klawiaturze (jeśli go nie ma) alt+0151. Po myślniku zawsze spacja, a treść wypowiedzi zaczynasz dużą literą. Chyba, że to wiersz, proza poetycka i takie tam.
    Nadużywasz imiesłowów. W opisach, gdzie powinno być tempo, niszczą je, niepotrzebnie komplikują.
    Teraz nie zgodzę się z Canulasem (Canu - urazy nie noś).
    Jak najwięcej przekazuj, pokazuj, dopowiadaj, zwłaszcza że to powieść, forma rozbudowana. To nie wiersz, że niedopowiedzenie ubogaca przekaz. Emocje, które opisujesz, są dla czytelnika ważne, chyba że lubi czytać wyłącznie komiksy. Uplastyczniają bohatera, sprawiają, że przestaje być papierowy. Budujesz postać, chcę ją zobaczyć i usłyszeć. Polecam teksty kathariny182, z tego portalu. Najlepsze opisy odczuć głownej bohaterki, jakie czytałem w necie.
    Z zasad ogólnych:
    Przed "że" zazwyczaj "," (są wyjątki)
    Przed "ale" zazwyczaj ","
    Przed imiesłowami w zdaniach złożonych zazwyczaj "," (są wyjątki)
    O wyjątkach poczytaj w necie.
    Nie moszaj czasu narracji
    "Poczułam jak krew ochlapuje moją twarz a mój oprawca bezwładnie upada na podłogę a jego ciało zamienia się w popiół."
    To mogłoby wyglądać "Krew ochlapała mi twarz, mój oprawca upadł bezwładnie na podłogę; jego ciało zmieniło się w popiół." - moim zdaniem jest dynamiczniej.
    Czas możesz zmienić, kiedy np. przytaczasz czyjeś myśli.
    Przy akcji unikaj rozbudowanych przesadnie zdań i imiesłowów, nie bój się opisów. Zwracaj uwagę na powtórzenia tych samych słów blisko siebie.
    Pozdrawiam.
    Ps. I nie pisz do mnie "pan", do cholery ))))
  • Canulas 24.09.2017
    Hahaha, ładne flow, Adam. Hmmm, nie bardzo rozumiem, z którym fragmentem mojej wypowiedzi się nie zgadzasz, ale ok. Może cuś popieprzyłem. Urazy nie noszę, jak coś.
  • Adam T 24.09.2017
    Z tą o "baroku", ale zgadzam się, że przeginka drugą stronę, czyli opisywane zbyt jubilerskie, też nie są wskazane.
  • Adam T 24.09.2017
    "Nie proszę!! - krzyknęłam rozpaczliwie płacząc zakrywając się zakrwawionymi dłońmi - Ja chcę żyć, nie rób mi krzywdy, błagam... - mężczyzna klęknął przy mnie i obtarł moje łzy łapiąc za podbródek i unosząc go do góry."

    Tu np. jest ciut za dużo, przebarokowane. Ja bym to np. tak zapisał:
    (myślnik) Nie, proszę! (myślnik) krzyknęłam rozpaczliwie. (myślnik) Chcę żyć, nie rób mi krzywdy!
    Płakałam, zakrywałam się dłońmi, które były we krwi. Mężczyzna klęknął, otarł mi łzy. Uniósł do góry mój podbródek. Jego oczy miały ciepły kolor czekolady, uspokajały.

    To, oczywiście, tylko moje widzimisię )))
  • Canulas 24.09.2017
    Adam T hmm, ze złotym środkiem jestem w stanie się zgodzić
  • Lunaria Moon23 24.09.2017
    Dzięki Adam za opinię i pisałam to na kompie tylko nie wiem dlaczego po udostępnieniu wyskakują mi błędy których przy pisaniu nie miałam, poprawię to i się doinformuję jeżeli chodzi i pisanie. Wiem że mam duże braki jednak postaram się to nadrobić i bardziej się przyłożę. W każdym razie dziękuję za Twoją opinię a jeżeli chodzi o tego ''pana'' to było tylko i wyłącznie z grzeczności ponieważ zdaję sobie sprawe z tego iż ktoś może nie lubić jak się do niego zwraca bezpośrednio.
  • Adam T 24.09.2017
    Już pisałem tu komuś, gdzieś, że będę "pan", jak zgarnę jakąś kumulację )))))
  • Lunaria Moon23 24.09.2017
    Adam T wezmę pod uwagę twoje sugestie i w wolnym czasie postaram się dopracować tą część, nie będę na razie zaczynać drugiego rozdziału chociaż miałam to w planach. Na razie moim priorytetem jest poprawienie moich licznych błędów, z którymi mam nadzieje sobie poradzić. Jeszcze raz dziękuję za Twoją opinię:)
  • Zaciekawiony 14.10.2017
    "Wspo­mnie­nia jede­na­sto­let­niej dziew­czynki, stary sie­ro­ci­niec. "" - dodawanie do rozdziałów odrębnych objaśnień czasu akcji czy tego kto jest narratorem, to zły pomysł. Wszystkie te blogowe pomysły w rodzaju rozdziałów zaczynających się od "20 lat później oczami Edwarda" to głupoty. Takie rzeczy powinny wychodzić z narracji. I tutaj w sumie tak jest - pierwsze zdanie informuje nas że spotkała demona mając 11 lat. Gdy następnie zaczyna opisywać, że wspomina ten dzień, dla czytelnika jest zupełnie jasne, że chodzi o dzień spotkania z demonem gdy miała 11 lat i nie trzeba mu tego wyjaśniać.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania