kropka

Płaczę na kamień, czasami śmieję się do lustra

Na pożegnanie mnie całuje studnia pusta

Mym powiernikiem jest wysoka, gładka ściana

I z klamką żegnam się każdego rana.

Słowa bez echa zawsze do mnie powracają,

Płonące węgle dłoni już nie ogrzewają.

 

Labirynt nieskończony nas od siebie dzieli

Im więcej myśli, tym w nim więcej jest tuneli

Dziś znów przytulę bryłę lodu na dobranoc,

Może tym razem już na zawsze z nią zostanę

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Wrotycz 28.12.2018
    : ) Urocza grafokropka.
  • Canulas 29.12.2018
    Pierwszy wiersz kojarzy mi się z "Na pofolu płacze kamień" i już przez pryzmat tego (mimo że tekst jest o czymś kompletnie innych) dałem się wciągnąć.

    Oczywiście gdzieś, coś, bym ucial, pozmieniał.
    No ale jako rdzeń pod budulec - bardzo ok.
  • sensol 29.12.2018
    coś ma

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania