Krótka refleksja na temat sytuacji politycznej kraju

– Aczkolwiek lubię psy – mówił radny Bęcwał. – To jednak ilość gówien, jakie funkcjonariusze straży miejskiej znajdują w naszym miasteczku, przekracza granice zdrowego rozsądku.

– A czymże jest zdrowy rozsądek? – odezwała się radna Kwiczoł.

– Jest to świadomość, jaka powinna cechować mieszkańców – odparł Bęcwał. – Dane statystyczne mówią, że dopuszcza się dwanaście kilogramów psich odchodów na stu mieszkańców. Tak więc liczmy, liczmy.

– Przywrócili maturę z matematyki – wtrącił się do dyskusji radny Maria Paletka. – To powinno poprawić sytuację.

– Bzdura – odezwał się milczący dotąd burmistrz Jarema Konik. – To tylko spowoduje większe zamieszanie.

– Jak to? – zapytał Paletka.

– Bo tak! – krzyknął Konik. – Jestem burmistrzem i tak zarządzam.

– Protest! – zawołała radna Kwiczoł. – Tak nie można! To trzeba przegłosować!

– Wobec tego zarządzam głosowanie. Kto jest za tym, że matura z matematyki nie ma wpływu na ilość psich odchodów?

– Czy wam rozum odebrało – rozległ się nagle głos zza światów.

Zebrani rozejrzeli się ze zdziwieniem po sali.

– Panie Wojtku proszę wyregulować sprzęt nagłaśniający – powiedział burmistrz.

– Wszystko działa panie burmistrzu – odparł gruby mężczyzna siedzący za sześćdziesięcio cztero kanałowym pulpitem mikserskim.

Urządzenie to urząd dostał od ekipy technicznej Rolling Stonesów, po tym, jak radny Maria Paletka uratował życie ich gitarzyście basowemu. Paletka pojechał kiedyś służbowo do Londynu. Wszystkie gminne pieniądze, które miały pójść na zakup maszyny do ostrzenia ołówków, przeznaczył na rozrywki. Między innymi poszedł na koncert Stonesów. Podczas jednego z utworów ktoś rzucił butelką w kierunku basisty. Paletka odbił lecący przedmiot świetnym backhandem w stronę wyjścia ewakuacyjnego. Po koncercie został zaproszony za kulisy, gdzie w ramach podziękowania podarowano mu pulpit mikserski.

– Durnie – dobiegł znów tajemniczy głos.

– Kto to mówi? – zapytał burmistrz. – Wezwę straż miejską.

– Tych tępych prześladowców rowerzystów po piwku?

– Panie Wojtku proszę ściągnąć straż – polecił Konik.

– Pożarną?

– Ha, ha, ha – zaśmiał się głos zza światów. – Następny przygłup.

– Miejską panie Wojtku, miejską! – krzyknął burmistrz.

– Tak jest – odparł grubas.

Nagle w sali zrobiło się bardzo gorąco i na środku pojawił się Lucyfer we własnej osobie.

– To ja, Lucyfer we własnej osobie – powiedział z uśmiechem.

– A możesz być w czyjejś osobie? – zapytała zawsze dociekliwa radna Kwiczoł.

– Jasne – odparł czarny pan i wstąpił w ciało radnej.

Potem wstępował po kolei w ciała wszystkich członków rady miejskiej. Czy teraz rozumiecie?

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Orneusz 16.05.2015
    No powiem bardzo fanie sie czytało. Czy beda nastepne części?
  • "Zabójcza Wena, raz jest raz jej nie ma..." (Kaliber44) A szkoda, Bęcwał i Kwiczoł potwierdzają.
  • KarolaKorman 17.05.2015
    A ja myślałam, że był to głos wielkiego Brata ha, ha, a tu proszę jeszcze wyższe progi 5 :)
  • KainaBref 17.05.2015
    polska polityka oczami obywatela, czyli dlaczego jest w tym kraju tak, a nie inaczej:
    - Bo tak – krzyknął Konik. – Jestem burmistrzem i tak zarządzam.
    - Protest – zawołała radna Kwiczoł. – Tak nie można. To trzeba przegłosować.
    - Wobec tego zarządzam głosowanie. Kto jest za tym, że matura z matematyki nie ma wpływu na ilość psich odchodów.

    Od wczoraj wypatruję z nadzieją Twoich tekstów :) Nie będę się powtarzać, są świetnie.
  • eMajTi 17.05.2015
    Dobitnie, fajnie napisane. Śmieszne. Podoba mi się :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania