Krwawy Pocałunek ~ Prolog

Uścisk żelaznej rękawicy na jej ustach zdusił krzyk, jaki próbowała z siebie wydobyć, budząc się. Obok, na łóżku, leżał w bezruchu Galahad, ściskający w dłoniach białą różę. Nad nią, okryty mrokiem, pochylał się napastnik. Dostrzegła tylko zarys kolczastego hełmu i trupią maskę, zza której patrzyła na nią para czerwonych jak krew oczu. Dłoń na jej ustach zacisnęła się jeszcze mocniej.

— Musimy porozmawiać — szepnął mężczyzna i z całych sił wyciągnął dziewczynę z łóżka. — I nie próbuj żadnych sztuczek, bo skręcę ci kark, zrozumiałaś?

Dziewczyna przytaknęła i utkwiła w nieznajomym swoje duże, jadowicie zielone oczy.

— Jak mnie znaleźliście? — zapytała po chwili, dostrzegając, że napastnik nie przyszedł sam.

W osłoniętym ciemnościami kącie stało jeszcze dwóch, zakutych w żelazne zbroje wojowników. Obaj skrywali twarze za trupimi maskami, a w rękach dzierżyli pastorały z zatkniętą na samym górze kulą światła.

Nawigatorzy.

Rozszalały natłok myśli przelatywał jej przez głowę przy wtórze łomotu serca. Głupi upór i chęć normalnego życia, skłoniły ją do zamieszkania w innym świecie, z dala od osób, które kochała i które mogła narazić na niebezpieczeństwo. A teraz, strach o najbliższych wrócił i niósł ze sobą poważne konsekwencje. Skurczyła się, walcząc z wizją tego, co Dziki Gon, upiorny orszak wojowników pędzący po nocnym niebie, którzy ją ścigały, odkąd była mała, może zrobić z jej życiem. Byli bezlitośni i ślubowali zagładę wszystkiemu, co w ich oczach było złe i niegodziwe. Nie umieją dostrzec piękna i czystości magicznej aury i właśnie to zaślepienie uczyniło ich groźnym i nieprzewidywalnym przeciwnikiem.

— A jak ci się wydaje? — ze stanu zamyślenia wyrwał ją znajomy, męski głos, lecz jego właściciela nie mogła dostrzec.

— Avallac'h?

— Jak dobrze, że mnie pamiętasz, droga Cirillo — skryty w mroku mężczyzna zaśmiał się gardłowo. — choć okoliczności naszego spotkania mogłyby być nieco inne.

Dziewczyna szarpnęła się wściekle, lecz od wymierzenia ciosu powstrzymał ją spokojny oddech ukochanego, nad którym pochylał się jeden z Nawigatorów, przykładając mu do gardła nóż.

— Nie próbuj — kontynuował głos. — Poruszysz się i on zginie.

— Czego ode mnie chcesz?

— Przecież wiesz. Twojej mocy. Jesteś Zireael, Jaskółka, Dziecko Starszej Krwi, które według przepowiedni miało sprowadzić lub zatrzymać Czas Pogardy i Białego Zimna.

— Dobrze znam przepowiednię Ithliny — syknęła zielonooka. — Zatrzymałam zagładę świata i uchroniłam go przed wami.

— Jakaś ty głupiutka — zaśmiał się głos i zaraz potem Ciri stanęła twarzą w twarz z jego właścicielem.

Był taki, jakiego go zapamiętała. Wysoki, szaro włosy, o oczach koloru akwamaryny i długich, szpiczastych uszach. Nosił długą, brązową, pobrudzoną farbami opończę, a na trójkątnej i smukłej twarzy widniał lekko drwiący uśmiech. U boku dzierżył miecz. Jej miecz. Wykuty przez gnomy z Tir Tochair i podarowany jej przez łowcę głów, Bonharta, który wykorzystywał ją dla własnej rozrywki. Nie było lepszego ostrza, choć jak opowiadał jej rycerz Galahad, żadne ostrze nie może równać się z legendarnym Excaliburem. Ciri nigdy w to nie wierzyła, ale nie dawała tego po sobie poznać, by nie urazić dumy swojego kochanka.

— Nas się nie da pokonać — kontynuował Avallac'h. — I niedługo wszyscy się o tym przekonacie. Ty, twój ojciec, matka i reszta światów, które staną przede mną otworem. Potrzeba mi tylko twojej umiejętności swobodnego przeskakiwania między nimi i pewnego, starego zaklęcia, Bloede A'baeth.

— Krwawy pocałunek — szepnęła dziewczyna.

— Słyszałaś o nim?

— To bajka tak jak historia o magicznym balu kopciuszka. Według niej prorok Lebioda doczekał się syna, któremu objawiła się wizja zjednoczonego świata. Przybrał imię Iskariota i przekonał kilku czarodziei, by pomogli mu ziścić ten sen. Jednak, gdy próby nawrócenia tego świata zawiodły, popadli w obłęd i stworzyli zaklęcie, które jak nazwałeś Bloede A'beath, jest zdolne zniszczyć świat.

— Imponujące. — Avallac'h skłonił się nisko i drwiąco uśmiechnął, błyskając białym uzębieniem. — Nie znasz jednak zakończenia. Pod koniec życia Iskariota był gotowy, by rzucić zaklęcie, lecz śmierć była szybsza. Zmarł we własnym łożu, kilka przed planowaną zagładą. Pracujący z nim czarodzieje stracili wówczas nadzieję i spisali zaklęcie na dwunastu, kamiennych tablicach, które potem ukryli.

— Powiedz mi jednak, co to ma wspólnego ze mną?

Jasnowłosy elf podszedł bliżej, z całych sił złapał dziewczynę za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Po raz pierwszy od tak długiego rozstania spojrzeli w sobie w oczy. Jego, akwamarynowe, pałające rządzą władzy i życzące śmierci każdemu rodzajowi ludzkiemu. I jej, jadowicie zielone, pełne troski, dobra i determinacji, której musi doświadczyć, by ratować świat. Jaka ja byłam głupia, pomyślała Gwiazdooka, odpychając od siebie elfa. Przecież od samego początku ojciec ostrzegał ją przed tym, że jej życie nigdy nie będzie normalne. Choć rodzina popierała jej pragnienie prowadzenia spokojnego i rodzinnego życia, to przestrzegali, by nie przyzwyczaiła się do luksusu. Zwłaszcza kiedy wciąż żyją ludzie, którzy otwarcie wyrażają wrogość dla świata.

Jak zwykle jednak miała własne zdanie. W końcu była nasiąknięta Przeznaczeniem. Jest Dzieckiem Starszej Krwi, Dzieckiem Niespodzianką, przeznaczoną do jednego celu — zniszczyć lub uratować świat. Do tego szkolił ją ojciec i przygotowywała matka. Teraz przeklinała się za głupotę i zadufanie we własną zdolność do zapewnienia im bezpieczeństwa. Echa, zbyt długo ignorowanych ostrzeżeń zamieniły się w łzy bezsilnej złości i spłynęy po jej policzkach.

— Pomożesz mi znaleźć te tablice, zanim zrobią to Dzicy — rozkazał Avallac'h i wskazał na jednego z Nawigatorów. — On zabierze cię do mojej tymczasowej siedziby, gdzie wszystko ci wyjaśnię. A na chwilę obecną, życzę ci kolorowych snów.

Zobaczyła drugą rękę mężczyzny, trzymającą skrawek materiału. Przycisną go do jej twarzy i natychmiast poczuła działanie narkotyku. Bronia się jak zaszczute, schwytane w pułapkę zwierzę. Krótko, desperacko i bez efektu. Nim do końca utraciła resztki przytomności, zdołała zobaczyć błysk białego światła, a zaraz potem polanę skąpaną w blasku słońca. Poczuła miękką trawę i podmuch wiatru, muskający jej twarz.

Zaraz potem nastała ciemność.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (26)

  • GeraltRiv 27.07.2016
    Ta i jak zwykle czegoś musiałem zapomnieć dopisać. Zrezygnowałem z tytułu Róża Kresów xd
  • Pan Buczybór 27.07.2016
    Co tu dużo mówić.5
  • GeraltRiv 27.07.2016
    Dziękuję
  • elenawest 27.07.2016
    Mnie również się podoba, chociaż na Wiedźminie znam się tyle, co z gry :-P 5
  • GeraltRiv 27.07.2016
    Heh spokojnie. Poznasz to i owo.
  • elenawest 27.07.2016
    GeraltRiv no pewnie tak :-P
  • Tina12 27.07.2016
    Całkiem fajne. 5
  • GeraltRiv 27.07.2016
    Dzięki
  • the_endrju 27.07.2016
    para czerwonych, jak krew oczu - zbędny przecinek, albo przecinek po 'krew', wtedy będzie wtrącenie.
    Zostawiam pięć i zapraszam do mnie :D
  • GeraltRiv 27.07.2016
    No właśnie to "jak krew" ma być wtrąceniem bo bez tego byłoby "patrzyła na nią para czerwonych oczu"
  • the_endrju 27.07.2016
    GeraltRiv, no trzeba dać przecinek po słowie krew ;)
  • GeraltRiv 27.07.2016
    the_endrju okej poprawione
  • Shiroi Ōkami 27.07.2016
    Akurat obaj się mylicie.
    "para czerwonych jak krew, oczu." ~ bez żadnego przecinka, a tym bardziej bez przecinka przed "oczu". "Jak krew" nie powinno być wtrąceniem, bo to porównanie, ale jeśli tak bardzo chcesz, to zdanie powinno wyglądać: "para czerwonych, jak krew, oczu", choć osobiście uznałabym to jako błąd.
  • GeraltRiv 27.07.2016
    Shiroi Ōkami aha no to raz jeszcze poprawie
  • GeraltRiv 27.07.2016
    Czy teraz jest okej?
  • Shiroi Ōkami 27.07.2016
    Tak :)
  • GeraltRiv 27.07.2016
    Shiroi Ōkami dzięki. Miło jak ktoś wytknie błędy
  • the_endrju 27.07.2016
    Shiroi Ōkami To miałem na myśli, tylko napisałem to nie zrozumiale i Geralt źle zrozumiał ;_;
  • Ewoile 27.07.2016
    Nie Róża Kresów, jak się okazuje, a "Krwawy Pocałunek". Co się stało, że zrezygnowałeś ze współpracy? Początkowe plany chyba były inne? Oczywiście jeśli to nie tajemnica.
    Nie spodziewałam się, że zrobisz z Ciri główną bohaterkę, myślałam, że stworzysz własnego/własną, ale w sumie tak też może być ciekawie. Z tymże będziesz miał teraz przed sobą nie lada wyzwanie, wynikające z faktu, że na przewodni charakter wziąłeś postać, która zarówno w grze jak i w książce jest masakrycznie ważna i autor sporą część swojej historii poświęcił właśnie jej. Musisz teraz idealnie odzwierciedlić Ciri, jej charakter, temperament, zwyczaje - osobowość, co naprawdę nie jest proste. A fani uniwersum czy też nawet samej serii gier w lot zauważą jeśli ją w jakikolwiek zmienisz, nagniesz za bardzo w jedną bądź drugą stronę. No, ale zobaczymy jak Ci to wyjdzie, ja trzymam kciuki.
    Z tego co widzę do czynienia mamy z Avallachem z książki - tam, w przeciwieństwie do gry, rozstali się w zdecydowanie mniej przyjaznej atmosferze (a raczej w ogóle nie było tam mowy o przyjaźni czy rozstaniach), co w sumie jest dla mnie plusem. Chociaż osoby znające jedynie grę mogą dziwić się charakterowi Avallacha. Tekst "jakaś ty głupiutka" jakoś mi tak nie pasuje do Avallacha - żadnego, od razu sprostuję. Był zbyt dostojny i elokwentny w mowie aby używać taki zwrotów. Owszem kpił z Ciri, ale nie tak otwarcie, inteligentnie wplatał tą kpinę pomiędzy piękne słowa. Coś takiego pasuje bardziej do Eredina. Mam też wrażenie, że pomimo "szarości" na wiedźmińskiej wiki i grze, włosy Avallacha miały kolor słomy, ale mogę się mylić. Dawno nie czytałam Pani Jeziora.
    Co do końcówki - po co użyli szmaty i narkotyku, skoro mogli jednym skinieniem uśpić/odurzyć ją magicznie? xd Tak jak to zrobił Avallach w ucieczce przed Gonem na Skellige (https://youtu.be/pwLoI0aPsW0?t=13m55s) <- link do scenki. Takie to trochę mało elfie, oni rzadko posuwają się do tego typu sposobów, gdyż jest to zbyt gwałtowne i przede wszystkim - zbyt ludzkie. No i użycie magii jest zdecydowanie szybsze i prostsze.
    Na razie nie za wiele wiadomo, a szczególnie jeśli chodzi o "dzikich", ale jest dobrze. Z zaciekawieniem czekam na rozdział 1. Zostawiam 5.
  • GeraltRiv 27.07.2016
    Rozpisałaś się więc trzeba to naprostować XD
    Tak więc - Tytuł uległ zmianie, gdyż przeglądając jak to ujełaś "Wiki slownik" nie znalazłem odpowiednich wyrazów, które dobrze odzwierciedliły Różę Kresów, a obecny tytuł owszem. Czemu bez współpracy - to żadna tajemnica. Poprostu stwierdziłem, że ciągnięcie wujka do pomocy i to zakładając że nie codziennie się widzimy wyszłoby mi gorzej, więc piszę sam, a jemu w razie potrzeby będę wysyłać tekst to sprawdzenia. Ciri jako główna bohaterka - nie do końca. Fakt umiesciłem ją w prologu, ale historię chce zakręcić wokół Olgierda von Everrc i jego dzikich. Jednak nie opre się na dodatku Serce z Kamienia, gdyż tam są niezbyt dobrze ukazani do klimatu, który buduję, więc będą moją "plasteliną" w tej serii. Co do Avallacha to nie skupiałem się zbytnio na tym z książki, choć włosy i opis jest z niej wzięty. Później się wyjaśni dlaczego właśnie Avallach a nie Eredir przyszedł po Ciri ale to później. Jak już mówiłem głównym bohaterem będzie moja plastelina,od której zaczynam z 1 rozdziałem. A czemu zabawa z narkotykiem i szmatką, pytasz. Może to nie elfie pisząc to uznałem, że warto by pokazać jakiś ludzki odruch u kogos, kto chce zagłady ludzkości. Ale masz rację - powinienem wykonać to ich sposobem
  • Ewoile 27.07.2016
    Nie mam wpływu na to, że się rozpisuję, nie skupiam się na tym, a gdy kończę pisać okazuje się, że wyszedł esej XD
    Rozumiem, orientuje się w Starszej Mowie i faktycznie, takiej nazwy to byś raczej nie sklecił xd Racja, dobra decyzja swoją drogą. Zaoszczędzisz wujaszkowi czasu.
    Olgierd... Pysznie, uwielbiam go, jest naprawdę wspaniałą postacią, więc nie wybaczę Ci jeśli go zniszczysz! X'DD Jestem niezwykle ciekawa czy uda Ci się odtworzyć go takiego jakim był w Dzikim Gonie. Jeszcze tylko mi powiedz - to będzie Olgierd wersja zimny-oschły-obojętny (gdy jeszcze miał skamieniałe serduszko), przed tymi wydarzeniami czy już po? Chodzi mi o charakter, bo jednak różnił się znacznie w tych etapach i ciekawi mnie który wybrałeś.
    Gdybyś nie skupiał się na Avallachu z książki, nie usiłowałby jej złapać. Może po prostu zrobiłeś to nie świadomie, bo jednak ten "nieksiążkowy" jej pomagał, chronił ją przed gonem itp itd. Ale zostawiam już temat, dalej się nie czepiam ;))
    Rozumiem, może być i tak, tylko z magią wyglądałoby to troszkę wiarygodniej. Ale tak jak mówiłam jest dobrze, jest ciekawie no i czekam na ciąg dalszy ;))
  • GeraltRiv 27.07.2016
    Ewoile co do charakteru to raczej skupie się na tym oschłym i obojętnym człowieku, choć mam już kilka cech, którymi go zniekształce - no wiesz: tu od czasu do czasu jakiś humorek, czy smiech. Może przekupny albo nutka sprawiedliwości. Coś wymyslę.
    I to może ci się spodobać - spróbuję wrzucić do fabuły Pana Lusterko, a w Serce z Kamienia będę od jutra grał od nowa bo miałem bład z zapisem i raz jeszcze przejrze te charaktery xd
  • Ewoile 28.07.2016
    Rozumiem, uznajmy, że to będzie taki Olgierd-mix-2k16 X'DDD Lusterko był interesującą postacią i do tego nadzwyczaj charyzmatyczną, choć osobiście średnio go lubiłam. Zaskoczyłeś mnie, bo w końcu wspominałeś wcześniej, że nie będziesz się opierać na dodatku, a tu nagle nasz chytry demon... Teraz to już serio nie mam pojęcia co z tego Twojego opowiadania wyjdzie XDD Kiedy rozdział 1?
  • GeraltRiv 28.07.2016
    Ewoile Szklany Człowiek może się pojawi. Jeszcze niewiem. A pierwszy rozdział sam niewiem. Chciałbym najpierw skończyć obecną serie
  • Ewoile 28.07.2016
    GeraltRiv, w takim razie uzbroję się w cierpliwość ;)
  • GeraltRiv 28.07.2016
    Ewoile będzie mi miło. A tym czasem możesz zajrzeć do serii Dar Życia.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania