Kryminalistka (cz.1)

Hej :D Nie wiem, czy ktokolwiek mnie pamięta, ale miałam tu kiedyś (dawno temu ;P) jedno konto - nazywałam się Akina-chan :D Jako iż nie wchodziłam tu od miesięcy, zapomniałam hasła i miałam jakiś błąd w logowaniu się, więc założyłam nowe konto ;P

Ostatnio mniej czasu spędziłam nad pisaniem czegokolwiek, jednak pomysłów mam dużo ;) Gorzej z wykonaniem bądź lenistwem - czasem mam tak, że najzwyczajniej w świecie nie chce mi się pisać.

,,Kryminalistka" nawiązuje do anime ,,Kuroko no basket" i zamierzam ją kiedyś skończyć. Nie wiem, kiedy to nastąpi, ale chcę doprowadzić to opko do końca xD :D

Jakiś czas temu zaczęłam też pisać inne ff, które w ogóle nie nawiązuje do żadnego anime :D

 

Nie chcę przedłużać, więc zapraszam do czytania ;) Tak tylko chciałam powiedzieć (napisać ;P), że jeszcze pamiętam o tej stronie! :D

 

UWAGA! SCENA EROTYCZNA!

 

 

 

 

Siedziałem przy swoim biurku i przeglądałem po raz setny papiery dotyczące najbardziej poszukiwanej kryminalistki w Tokio – Ognistej. Miała krwistoczerwone włosy, więc nadano jej ten pseudonim. Według danych była szybka, umiała walczyć i posługiwać się bronią. Kto dostał tę sprawę? Oczywiście ja i mój oddział. Zajebiście. Co najtrudniejsze to dla mnie. Norma, zdążyłem przywyknąć. W końcu jestem tak dobry i zajebisty, że dają mi to, co najtrudniejsze. Wiem, że zajebistość do czegoś zobowiązuje, ale bez przesady. Muszę mieć też trochę wolnego! Przecież ktoś musi przejrzeć świerszczyki znajdujące się u mnie w domu! Tyle mam ostatnio pracy na głowie, że zupełnie nie mam na nie czasu. Jezu Chryste! Przecież ja… Nie waliłem sobie konia od kilku dni! Czuję się wobec siebie zaniedbany. Chyba poproszę szefa o dzień czy dwa wolnego. Ewentualnie o tydzień. W końcu przysłużyłem się dla państwa, biorąc w swoje ręce sprawę Ognistej! Coś mi się od życia należy.

Po raz kolejny westchnąłem i włączyłem nagranie, na którym Ognista włamuje się do jubilera i kradnie kilka pierścionków oraz jakieś kolczyki. Święte pornosy, po co babom tyle tych wisiorków i ozdób? Jak dziewczyna jest brzydka, to już taka pozostanie. Żadne świecidełka tego nie zmienią. A w ogóle to jak ta Ognista może bezbłędnie przechodzić zabezpieczenia w takich sklepach? I to z taką łatwością? W dodatku nie pokazała twarzy, skubana. Kurwa. Chyba trafił mi się dobry przeciwnik. Wreszcie zapowiada się ciekawa zabawa.

Ognista… Skąd ona się w ogóle wzięła? Pojawiła się nagle, jej napady nie są regularne, a na dodatek ciągle zwiewa policji. Posługuje się bronią, umie się bronić i jest sprawna fizycznie. Chyba będę musiał zacząć wypatrywać w parku ćwiczących dziewczyn… Jak na razie w ogóle nie mam pomysłu, jak ją złapać. Coś czuję, że będę się musiał poprzebierać.

Przeciągnąłem się i wstałem z krzesła, szeroko przy tym ziewając. Wypadałoby coś wymyślić, ale jakoś mi się nie chce. Po co zostałem policjantem? Wiedziałem, że mają papiery do wypełniania, ale nie sądziłem, że aż tyle. Poza tym zdecydowanie za mało się ruszam. Jeszcze trochę a brzuch mi urośnie i żadna dziewczyna nie będzie chciała iść ze mną na szybki numerek. A to by była tragedia godna miana tragedii międzynarodowej. Rozpaczajcie panienki, wielkiemu Aomine urósł brzuch przez ciągłe siedzenie za biurkiem! Co z tego, że praktycznie codziennie biegam i robię pompki? W takim tempie skrzywię sobie kręgosłup albo co gorsza wyjdę z wprawy robienia sobie dobrze. O Boże, kolejna tragedia. Panie prezydencie, może pan wywiesić czarną flagę!

Chociaż nie, nie przesadzajmy. Jak ja, zajebisty Aomine Daiki, miałbym wyjść z wprawy ruchania dziewczyn lub walenia sobie konia? To się w życiu nie spełni. No chyba że jako stary dziadek straciłbym wszelkie siły, to wtedy to byłoby prawdopodobne. Chociaż od czego ma się żonę? No właśnie. Żona. Muszę sobie jakąś znaleźć, bo jak tak dalej pójdzie, to resztę życia spędzę z własną ręką i szybkimi numerkami. Nie żeby to było coś złego, ale przydałaby mi się kobieta, która byłaby ze mną w domu całe dnie, gotowałaby, lubiłaby ze mną chodzić do sypialni, kochałaby mnie, a także urodziła Daikiego Juniora. Skromne wymaganie, nie?

Najpierw jednak muszę się zająć sprawą Ognistej.

- Zespół do mnie! – Krzyknąłem.

Kilkanaście sekund później ja, Sakurai oraz Wakamatsu siedzieliśmy w moim gabinecie i patrzyliśmy na mapę miasta, na której pozaznaczane były napady Ognistej. Czerwone pinezki nie znajdowały się w dużej odległości od siebie, co znaczyło, że jej cele nie są od siebie zbyt oddalone. Głównie są to sklepy z biżuterią bądź pamiątkami. Czasem też jakiś odzieżowy lub obuwiowy. Prawdziwa baba.

- W tej okolicy zostały jeszcze dwa jubilery. – Zauważył Wakamatsu i zaznaczył je czarnymi kółkami. – Możliwe, że wkrótce okradnie jeden z nich.

- A-Ale który? – Spytał Sakurai, a my na niego spojrzeliśmy. – Przepraszam! Przepraszam!

- Nie przepraszaj. – Westchnąłem. Jaki ten facet jest irytujący. Z kim ja muszę pracować? Wakamatsu jest idiotą z ADHD, a Sakurai to przepraszający grzyb. – Wyślemy dwa oddziały – jeden będzie przy tym jubilerze, drugi przy tamtym. – Wskazałem na mapę. – Wasza dwójka pojedzie do pierwszego, a ja do drugiego. Kiedyś musi wpaść.

- Ale skąd mamy wiedzieć, kiedy dokładnie zamierza któryś okraść? – Wakamatsu odłożył na biurko czarny flamaster.

- Nie wiemy. Dlatego od dzisiejszego wieczora policjanci będą tam jeździć na obchód. Jeśli ktoś zacznie się kręcić w okolicy, to taką osobę należy natychmiast zatrzymać.

- Niezły plan, tyle że on może się ciągnąć i ciągnąć. – Westchnął blondyn i oparł się o moje biurko. – A jeśli ona zacznie coś podejrzewać? Wtedy to już w ogóle jej nie złapiemy, bo się nie pokaże.

- Każdy kryminalista popełnia błędy. Nawet Ognista. – Usiadłem w swoim fotelu. – A wtedy z przyjemnością ją posadzę na dołku.

- A-Aomine-san? – Zaczął Sakurai, a gdy na niego spojrzałem, zaczął przepraszać, że mi przerwał rozmyślenia. Kiedy wreszcie udało mi się go uspokoić, dokończył to, co chciał powiedzieć. – Ilu ludzi ma mieć patrol? I te oddziały?

- Patrol dwóch, a oddział to z pięciu bądź sześciu. Do jednej dziewczyny nie potrzeba aż tylu osób.

Oparłem się o podgłówek i zamknąłem oczy, chcąc chwilę pomyśleć w spokoju. Są sklepy, jest zwinna dziewczyna o czerwonych włosach, jest zbrodnia, są policjanci. A skoro przestępstwo zostało dokonane, kara musi być. Ognista musi kiedyś wpaść. Prędzej czy później popełni błąd. Szczerze mówiąc miałem nadzieję, że zrobi to wcześniej, bo nie zamierzam siedzieć nad tą sprawą kilka miesięcy.

Westchnąłem cicho i ponownie włączyłem nagranie, na którym okradała jubilera.

 

***

 

Tydzień później jak zwykle siedziałem przy swoim biurku i wypełniałem jakieś papiery. Ostatnio udało mi się złapać nastolatka, próbującego ukraść parę sportowych butów, odnalazłem psa jakieś dziewczynki, a nawet zatrzymałem faceta, który pod wpływem alkoholu chciał mnie uderzyć. Wszystko fajnie i zajebiście, ale Ognistej jak nie było, tak nie ma. Dopóki nie da o sobie jakiegoś znaku życia, stoję w dupnej kropce.

Włożyłem kilka kartek do teczki, po czym odłożyłem ją na brzeg biurka. Czemu ta dziewczyna jeszcze nie zaatakowała? Przecież nie może tak bezczynnie siedzieć! A może może? Ech, ile jeszcze mam czekać? Z nudów zacząłem się kręcić na fotelu i wykręcać sobie palce. Nie wiem, kim jest Ognista, ale jestem pewien jednego – cholernie mnie wkurza. Jak to możliwe, że ktoś, kogo na oczy nie widziałem, jest taki wkurzający? Nawet Sakurai mnie tak nie wkurwia. Ta dziewczyna musi mieć niezwykły talent do wkurzania ludzi. A szczególnie mnie.

Zbliżał się wieczór, więc poszedłem do domu. Sprawa Ognistej nie mogła mi wyjść z głowy – zupełnie jakby stała się moją obsesją. Szef mi przydzielił niezłe bagno. Dawno nie musiałem się tak wysilać. Ostatnio to chyba z pół roku, poszukując mordercy jakiegoś polityka. Oczywiście go znalazłem, ale facet był chyba chory psychicznie, bo chciał się wysadzić. I przy okazji ludzi będących w pobliżu, w tym mnie. Jednak zajebistość do czegoś zobowiązuje, więc udało mi się go powstrzymać, awansując tym samym na starszego aspiranta. Może zostanę inspektorem, jak rozwikłam sprawę ognistej? Ohoho! To by dopiero było! Wtedy to już w ogóle nie mógłbym się odczepić od nachodzących mnie dziewczyn.

Wszedłem do domu i zamknąłem za sobą drzwi. Zjadłem coś na szybko, po czym poszedłem do łazienki wziąć długi prysznic. O tak, od razu lepiej. Tego mi było trzeba. Założyłem czarne bokserki i białą podkoszulkę, a następnie udałem się przed telewizor, obejrzeć jakiegoś pornosa. Leciał jednak taki, który już widziałem trzy razy, więc przełączyłem na horror o jakimś psychopacie. Zajebisty film, mówię wam. Krew się lała, krzyki były, a na końcu przyjaciółka głównego bohatera zginęła. Żądam więcej takich filmów! To potrzebne społeczeństwu, a nie jakieś tanie romansidła, które wciąż opierając się na podobnej fabule, czułych słówkach i pocałunkach. A potem i tak bohaterowie albo żyją długo i szczęśliwie, albo umierają. Aż mi się rzygać chce od takich historii. Horrory są znacznie lepsze.

Ledwie zdążyłem się położyć do łóżka, a usłyszałem dzwonek swojego telefonu. Kto śmie zakłócać moją porę snu?!

- A-Aomine-san? – Ach, no tak. Sakurai. – Przepraszam, że tak późno, a-ale jest sprawa…

- Streszczaj się.

- Ognista kręci się w okolicy jubilera i zauważyło ją dwóch policjantów.

- CO?! – W jednej chwili odechciało mi się spać. – Teraz?!

- T-Tak…

- Podaj adres, mają ją złapać! – Zarzuciłem na ramiona kurtkę, na nogi nałożyłem spodnie, a na koniec założyłem buty. Sakurai w międzyczasie podał nazwę ulicy, na którą mam się kierować. – Będę za piętnaście minut!

Wybiegłem z mieszkania, zamykając za sobą drzwi, po czym wsiadłem szybko do samochodu i z piskiem opon ruszyłem z parkingu. Było po dwudziestej drugiej, więc dwa razy przejechałem na czerwonym. Na szczęście nikt się w pobliżu nie znajdował, więc drogę miałem w większości pustą. No, oprócz głównej ulicy, na której stałem w korku przez co najmniej dwadzieścia minut. Głupie Tokio! Tylko mnie opóźnia! Kiedy w końcu dotarłem na miejsce, dwaj policjanci leżeli na ziemi i trzymali się za krocza. Oho, chyba im nieźle przywaliła.

- Gdzie ona jest?! – Podbiegłem do nich.

Jeden z nich wskazał mi niewielką uliczkę.

- Uciekła kilkanaście sekund temu – wysapał.

Bez namysłu rzuciłem się w pościg. Cholera jasna! Gdyby nie ten korek, to byłby na miejscu kilka minut wcześniej i wreszcie bym ją dopadł! A teraz co? Taka okazja może się już nie powtórzyć! Przekląłem siarczyście pod nosem, po czym skręciłem w jakąś boczną uliczkę. Rozejrzałem się wokół, ale nikogo nie zobaczyłem. Kurwa! Nagle usłyszałem jakiś cichy huk. Obróciłem się za siebie i zobaczyłem kolejny wąski chodnik. Po cichu poszedłem w stronę hałasu i schowałem się za murkiem. Ostrożnie zza niego wyjrzałem i wtedy ją zobaczyłem. Trzymała się za kostkę i przeklęła siarczyście. Stała bokiem do mnie, więc mogłem częściowo widzieć jej twarz. Po chwili gwałtownie się wyprostowała i przeciągnęła.

- Ci policjanci to strasznie łamagi… - mruknęła pod nosem.

Już byłem gotów ją aresztować, gdy nagle zrobiła coś, czego się nie spodziewałem – zdjęła z głowy czerwoną perukę, ukazując swoje prawdziwe włosy koloru czarnego. Ale mam farta! Ognista przez cały czas nosiła perukę! Mógłbym szukać latami, a i tak bym jej nie znalazł. Możliwe też, że już kiedyś mijałem na ulicy, nawet o tym nie wiedząc. Pokręciłem lekko głową i czekałem na jej ruch. Po chwili wyjęła z kieszeni kurtki jakąś reklamówkę i włożyła do niej swoje sztuczne włosy. Spryciara… Ale wreszcie wpadła. Nie zorientowała się, że ktoś ją widział. Dyskretnie poszedłem za nią, udając, że piszę coś w telefonie. Tak, wiem, kamuflaż pierwsza klasa. Nikt by się nie skapnął, że za nim idę. Co jakiś czas na nią zerkałem, by jej przypadkiem nie zgubić. W pewnym momencie przyłożyłem komórkę do ucha i powiedziałem: ,,Kochanie, będę za dziesięć minut!”. To powinno zmylić podejrzenia Ognistej, jeśli w ogóle jakieś miała. Zmniejszyłem nieco odległość i zauważyłem, że stoi na światłach. Rozejrzała się szybko i przebiegła na drugą stronę ulicy, ignorując fakt, że nadal świeciło się czerwone. Skandal! Teraz tym bardziej muszę ją aresztować. Niby jestem policjantem i powinienem dawać dobry przykład innym obywatelom, ale że w pobliżu było praktycznie pusto, zrobiłem to samo, co przed chwilą Ognista. A chuj z tym, moim obowiązkiem jest śledzenie jej, a nie zatrzymywanie się na czerwonym!

Usłyszałem dźwięk swojego telefonu. Szybko odebrałem, nie chcąc, by Ognista mnie zauważyła.

- Czego? – Warknąłem.

- Masz ją? – Wakamatsu raczej nie był zadowolony z tego, że musiał do mnie zadzwonić, co słyszałem po jego gburowatym głosie.

- Gdybym ją miał, to prawdopodobnie już byłbym z nią na komendzie. – Skręciłem w jedną z szerszych ulic. – Na razie za nią idę, później zadzwonię.

Rozłączyłem się, ignorując to, że przerwałem mu w połowie zdania. Mam tu ważną misję do wykonania i nie jest nią wysłuchiwanie warknięć i pretensji tego kretyna. Jak ją złapię, to prezydent będzie musiał mi osobiście pogratulować tak wielkich zasług dla państwa. Nie wiem, jak mi to wynagrodzi, bo naprawdę się przysłużyłem, ale najlepiej by było, gdyby to były pieniądze, darmowe wakacje bądź kupon na kupno dowolnej ilości moich ukochanych pornosów. O tak, czułbym się jak w niebie.

Po kilku długich minutach doszliśmy w końcu do jakiegoś bloku. Ognista weszła do drugiej klatki i skierowała się na górę. Nie mogłem za nią pójść, bo od razu zorientowałaby się, że ktoś ją śledzi. Postanowiłem więc poczekać na dworze. Po chwili w jednym oknie zapaliło się światło i zobaczyłem w nim zgrabną sylwetkę młodej dziewczyny. Bingo! Trzecie piętro. To już wiem, do kogo pójdę zaraz w odwiedziny. Odczekałem kilkanaście minut i wszedłem do tej samej klatki. Wcześniej zadzwoniłem do Sakuraia, że nikt ma mi nie przeszkadzać, więc przez pewien czas powinienem mieć spokój. No, to czas uciąć sobie pogawędkę z Ognistą.

Kiedy podszedłem pod właściwe drzwi, postanowiłem odegrać teatralną scenkę, po której na pewno je otworzy, dzięki czemu bez problemu wejdę do środka. Odkaszlnąłem cicho i zacząłem odgrywać swoją rolę.

- Kou, kochanie, otwórz! – Stuknąłem w jej drzwi. – Przepraszam, więcej tego nie zrobię! Błagam, oootwóórz!

Nie musiałem czekać długo na efekt. Po chwili drzwi lekko się uchyliły i stanęła w nich piękna dziewczyna mniej więcej w moim wieku. Miała długie, czarne włosy, szare oczy otoczone czarną kreską, jasne usta i po dwa kolczyki w każdym uchu. Jej bluzka była ze sporym dekoltem, który pokazywał część jej całkiem obfitego biustu. No proszę, kryminalistka z rozmiarem D. Dawno takiej nie spotkałem. Ubrania miała w większości ciemne, więc prawdopodobnie nie przebrała się jeszcze po nieudanym napadzie na jubilera.

- Nie jestem żadna Kou, proszę odejść – powiedziała spokojnym, opanowanym głosem. Coś tu jest zdecydowanie nie tak.

- Ale trafiłem pod właściwy adres. – Nie odsunąłem się.

- Musiał pan coś pomylić. – Spojrzała na moje dłonie. – Do widzenia.

Chciała zamknąć mi drzwi przed nosem, ale ubiegłem ją. Wepchałem się do środka, ignorując jej oburzone spojrzenie.

- Miał się pan znaleźć po drugiej stronie drzwi.

- A ja myślę, że znalazłem się po tej właściwiej stronie. – Zrobiłem krok w przód. Nie cofnęła się. – Jak myślisz, Ognista?

Dziewczyna wahała się tylko przez moment. Ominęła mnie i podeszła do drzwi. Już chciałem ją zatrzymać, ale zobaczyłem, że przekręciła tylko zamek i spojrzała na mnie z dziwnym spokojem. Naprawdę coś jest nie tak.

- Domyślałam się, że ktoś mnie śledził, jednak nie sądziłam, że uda się panu mnie znaleźć. – Podeszła do jakiejś szafki i splotła ręce pod biustem. – Przyznaję, wpadłam. – Obróciła głowę w bok. Oho, już coś kombinuje. – Ale ja nigdy nie przegrywam.

Błyskawicznie sięgnęła po coś do szuflady, a ja doskoczyłem do niej w niecałą sekundę. Wyrwałem jej pistolet z ręki i rzuciłem go w głąb holu. Spojrzała na mnie zdziwiona i jęknęła cicho, gdy wykręciłem jej ramiona za plecami.

- To ciekawe, bo ja też nigdy nie przegrywam. – Warknąłem i zaprowadziłem ją do pierwszego pomieszczenia, które znajdowało się przy salonie.

O dziwo była to sypialnia urządzona w stylu uporządkowanej kobiety, lubiącej ład i porządek. W ogóle nie przypominała miejsca, w którym mieszkałaby poszukiwana kryminalistka. Wyjąłem z kieszeni kurtki kajdanki i złapałem Ognistą za nadgarstek. Przykułem go do ramy jej łóżka i spojrzałem na nią z wyższością.

- I co powiesz teraz?

Prychnęła tylko i odwróciła wzrok.

Zająłem się przeszukiwaniem jej rzeczy. Gdzieś tu muszą być przedmioty, które ostatnio ukradła. Zajrzałem do jednej z szuflad i wyciągnąłem z niej… koronkowe majtki oraz staniki.

- Ej! – Warknęła, szarpiąc unieruchomionym ramieniem. – Kobietom nie grzebie się w bieliźnie!

- Tak? – Schowałem jej rzeczy osobiste z powrotem do szuflady i wzruszyłem ramionami. – A właścicieli sklepów nie okrada się z towarów.

Odsunąłem kolejną szufladę, w której były jakieś spodenki i bluzki do ćwiczeń. Aha, czyli sport też uprawia. Ciekawie. To może do celi wnieść jej bieżnię? Byłem tak pochłonięty przeglądaniem zawartości jej komody, że nie usłyszałem cichego brzdęku kajdanek. W końcu wyciągnąłem coś, czego szukałem.

- I co powiesz na to? – Uniosłem w górę wyciągniętą przed chwilą perukę.

- Że wtykasz nos w nieswoje sprawy!

Zobaczyłem, że uwolniła się i chciała mnie uderzyć w głowę lampką nocną. Zrobiłem błyskawiczny unik i złapałem ją za przedramię, ciągnąc ją tym samym na podłogę. Krzyknęła cicho i wolną dłonią potarła obolałą głowę. Spojrzała na mnie morderczym wzrokiem, z którego nic sobie nie zrobiłem. Usiadłem jej na plecach, tym samym mocniej przyciskając ją do dywanu.

- Co zamierzasz zrobić? – Spytałem, biorąc do ręki niewielką szkatułkę znajdującą się na jej komodzie. Otworzyłem ją i zobaczyłem kilka par jakiś błyszczących wisiorków. – O, czyżby zdobycz z ostatniego napadu?

Prychnęła tylko i odwróciła głowę. Jak dziecko. Wstałem z niej i szarpnąłem ją za ramię, zmuszając, by wstała. Omiotłem wzrokiem jej pokój i dostrzegłem w nim kilka par nowych, nieotwartych butów, oraz srebrny łańcuszek. Rzeczy z kradzieży.

Nagle poczułem dość mocne uderzenie w stopę. Syknąłem cicho z bólu i odruchowo puściłem ramię Ognistej, by złapać się za bolące miejsce. Dziewczyna odskoczyła ode mnie i zabrała mi kajdanki. Wykorzystała moment mojej nieuwagi i kopnęła mnie w brzuch, pchając mnie tym samym na łóżko. Upadłem na nie w lekkim szoku i poczułem, jak łapie mój nadgarstek. Otrząsnąłem się w ułamku sekundy i wyszarpnąłem rękę z jej uchwytu. Pisnęła cicho, gdy gwałtownie się przekręciłem, w wyniku czego znalazła się pode mną. Warknęła, kiedy przygwoździłem jej ramiona do materaca.

- I co zrobisz, śliczna? – Spytałem z zuchwałym uśmieszkiem.

- Kopnę cię zaraz w jaja, jak mnie nie puścić – syknęła.

Usiadłem jej na biodrach, nic sobie nie robiąc z jej wściekłego spojrzenia.

- Teraz też dasz radę? Wygrałem, złotko, i pogódź się z tym.

Zacisnęła ze złości wargi, ale nie odezwała się ani słowem. Odwróciła tylko wzrok i próbowała jakoś ukryć swoją irytację, lecz też niedowierzanie.

- Jesteś inny niż policjanci, których do tej pory spotkałam – odezwała się nagle, przerywając tym samym ciszę.

- Ha? – Spojrzałem na nią zdziwiony. – W końcu jestem zajebisty.

- Ego to ty masz duże, co? – Prychnęła. – Jesteś szybszy i zwinniejszy od reszty. Pewnie dlatego mnie znalazłeś.

- Znalazłem cię dlatego – wziąłem do ręki kajdanki – że byłaś nieostrożna.

- Następnym razem powinnam się bardziej rozglądać. – Uśmiechnęła się zadziornie.

- Nie będzie następnego razu, śliczna.

Chwyciłem jej nadgarstek z zamiarem skucia go, ale wtedy zrobiła coś, czego bym się w życiu nie spodziewał – gwałtownie zarzuciła mi wolne ramię za szyję i podciągnęła się, całując mnie tym samym w usta. Zdrętwiałem. Po co ona to robi? Chce odwrócić moją uwagę? Zamierzałem się odsunąć, ale nagle wepchnęła mi język do buzi. Mój uścisk na jej nadgarstku zelżał, więc wolną już ręką objęła moją głowę. Po kilku, a może kilkunastu sekundach oderwała się ode mnie i spojrzała mi w oczy z zuchwałym i prowokującym uśmiechem.

- Takiemu dobremu policjantowi należy się chyba jakaś nagroda, co? – Wyszeptała i przygryzła płatek mojego ucha.

- Co ty wyrabiasz? – Warknąłem, odsuwając ją od siebie. Jakoś mi się to udało.

- A myślałam, że jesteś chętny. – Zamrugała oczami, zjeżdżając dłonią na moje podbrzusze.

Zrobiło mi się dziwnie gorąco. Pierwszy raz spotykam kryminalistkę, która byłaby chętna na seks po kilku minutach rozmowy. Jeśli w ogóle tę wymianę zdań, którą prowadziliśmy do tej pory, można nazwać rozmową. Plan był taki, że miałem wejść do jej domu, aresztować ją, a na koniec zawieźć na komendę. Jednak takiego zachowania z jej strony nie przewidziałem. Sądziłem, że albo się podda, albo będzie próbowała się wyrwać i uciec. A tu takie zaskoczenie. Zgodzić się, czy może…?

- Ktoś tu chyba stwardniał.

Jej głos wyrwał mnie z rozmyśleń. Spojrzałem na swoje krocze i ze zdziwieniem stwierdziłem, że mi stoi. Jasna cholera, no co to ma być?!

- Pieprz mnie – szepnęła i zsunęła mi z ramion kurtkę.

Jak sama jest chętna, to czemu mam się powstrzymywać? Wyrucham ją, później zawiozę na komendę i po problemie. A przy okazji na tym skorzystam. Dawno się z żadną nie pieprzyłem, więc to będzie sama przyjemność.

- Będziesz jęczeć i krzyczeć.

Przygniotłem ją do materaca, jednocześnie zrzucając z siebie koszulkę. Uśmiechnęła się zalotnie i wpiła w moje usta, obejmując mnie rękoma. O ludzie, coś czuję, że to będzie zajebisty seks. Zerwałem z niej koszulkę, przez co mogłem podziwiać jej piersi schowane pod czarnym stanikiem. Zrobiłem jej na szyi malinkę, a ona westchnęła cicho i rozpięła pasek moich spodni. Ja zsunąłem z jej bioder jeansy, cały czas liżąc ją po szyi i barkach. Została w samej bieliźnie, więc muszę przyznać, że widoki miałem naprawdę niezłe. Chwilę później jej biustonosz znalazł się na podłodze, a ja zacząłem masować jej cycki. Jęknęła cicho i odchyliła głowę, zaciskając palce na pościeli. Skorzystałem z okazji i przygryzłem płatek jej ucha, wprawiając ją tym samym w stan jeszcze większej rozkoszy. Jedną ręką ugniatałem jej pierś, a drugą jeździłem po wewnętrznej stronie jej uda. Jęczała i sapała, dając mi tym samym satysfakcję. W końcu jestem bogiem seksu i umiem zadowolić dziewczyny w stu procentach. Ognista nie będzie wyjątkiem.

- Szy-Szybciej – jęknęła i spojrzała mi w oczy. – W-Weź mnie teraz...! Ach!

Oplotła ramionami moje plecy, a ja szybko pozbyłem się jej majtek. Leżała pode mną cała naga, podniecona i chętna. No, no, ciałko to ona miała ładne – spore cycki, całkiem umięśniony, płaski brzuch i długie, wysportowane nogi. Idealna. W dodatku jej twarz… Szare oczy, długie rzęsy, lekko zadarty nos i jasne, pełne usta, które świetnie całują. I taka zajebista dziewczyna została kryminalistką? Już bardziej by pasowała na jakąś gwiazdę porno.

Jednym ruchem zsunąłem z siebie bokserki i wszedłem w nią bez żadnego przygotowania. Krzyknęła cicho, ale czułem, że jest jej dobrze. Zresztą tak jak mnie. Wbiła mi paznokcie w skórę na plecach i zacisnęła wargi. Sapała, lecz po chwili sama zaczęła poruszać biodrami.

Doszedłem, a ona poczuła spełnienie jakieś dwie sekundy później. Wyszedłem z niej i położyłem się obok, dysząc lekko. Spojrzałem na jej twarz i byłem pewien, że dawno nie przeżyła takiego zajebistego seksu. Jej klatka piersiowa szybko się unosiła i opadała, więc miałem piękny widok na jej spore atuty.

- Było… zajebiście. – Skomentowałem, kładąc się do niej bokiem.

Zerknęła na mnie i kiwnęła głową, po czym sięgnęła po kołdrę i się nią nakryła. Bez pozwolenia przywłaszczyłem sobie połowę pościeli, ale o dziwo nie zaprotestowała. Zamknęła oczy i wtuliła się w poduszkę, a jej oddech zaczął się uspokajać.

- Jak ci w ogóle na imię? – Spytałem. Że też jej wcześniej o to nie zapytałem.

- Hyuga – odparła, ziewając. – Hyuga Akina.

- Ja jestem…

- Aomine Daiki, wiem. – Wygodniej się ułożyła. Musiała potraktować moje milczenie jako nieme pytanie ,,skąd?”, więc odpowiedziała. – Byłeś kiedyś u mnie w biurze na inspekcji.

- Pracujesz w biurze?

- Jutro…

Włożyłem jedną rękę pod głowę i zgasiłem lampkę. Ekstra. Miałem ją aresztować, a tymczasem uprawiałem z nią seks. I to jaki seks! Dawno nie było mi tak dobrze. Jednak w życiu bym nie pomyślał, że poszukiwana kryminalistka zaciągnie mnie do łóżka. No ale co ja poradzę, że jest taka seksowna i ma piękne kształty?!

Czułem, że zamykają mi się oczy, ale w ostatniej chwili o czymś sobie przypomniałem. Wziąłem z podłogi kajdanki i skułem mój lewy nadgarstek z jej prawym. Dzięki temu nie ucieknie, a ja mogę spać spokojnie. Nawet jeśli chciałaby się wydostać, nie zrobi tego bez budzenia mnie.

Zamknąłem oczy i powoli odpływałem w krainę Morfeusza, aż nagle usłyszałem jej pytanie:

- Zabezpieczyłeś się w ogóle?

… Kurwa. Wiedziałem, że o czymś zapomniałem!

 

 

Prawdopodobnie nie będę się tu pojawiać za często, ale dalsze kilka części ,,Kryminalistki" jest gotowe ;) Chociaż na razie więcej do czytania jest na blogu, nie tu xD Mam nadzieję, że choć troszkę was tym zainteresowałam ^^

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Xd 22.08.2016
    Jakim blogu bo nigdzie nie mogę znaleźć?
  • Akina 23.08.2016
    http://knb-zycieczasemplatafigle.blogspot.com/

    Początkowe rozdziały nie są zbyt dobrze napisane, ale nie miałam czasu poprawić ;P

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania