Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Kwiat Błękitny

Kwiat błękitny, na polanie zielonej spoglądał w ogień, nie widział, nie słyszał, choć czuł on pożogę.

     Wszystko do około było czerwone, czerwień spływała, wszystko zjadała, jajka pożarła, ludzka dusza nieskalana na ziemi wypalana.

     Ziemia spalona, drzew brak, został wyłącznie kwiat.

   Nie słyszał, nie widział i taki był ten świat.

Stał się sam, pojedynczy kwiat.

  W ten rozbudził się płacz, skowyt plugawy, tak dziki i krwawy.

Kwiat z ziemi wyrwany, w uciętej dłoni trzymany jako świadek, rozcięty i krwawy.

Pożarty, w czerwieni spalony, wypluty.

Stojąc przed ogniem, wyciągając do niego dłonie.

   Patrząc mu w oczy, bez złości, zawiści czy nienawiści.

      Niczym matka, patrzącą w oczy martwego dziecka.

Ręce ucięte, ze skóry obdarty, poparzony.

Głuchy, wyłącznie na kwiat patrzy.

Jedyny nie spalony, kwiat tak bardzo głodny, tak inaczej od niego kolorem ubarwiony.

  Wszystko czerwone, pochłonięte przez jego pożogę, lecz nadal zachowało się miejsce w jego sercu na agonię.

   Skóra twardnieje, przez rany w mym ciele ma krew topnieje razem ze skórą ujawniając mięśnie.

Dusza skażona, ciało zbrudzone, zgwałcone, przecięte.

  Coś dane, zniszczone i zabrane, tak dalekie, lecz nadal przed mą twarzą przedstawiane.

        Dusza zniszczona, całkowicie czerwona, zardzewiała, zgorzkniała.

     Dwie monety, jedna strona, Niebieska i Czerwona.

Ręce ucięte, z bluźnierczym popędem, na szyi zaciśnięte.

Płuca, z każdym oddechem płoną coraz mocniej.

   I ta wielka dziura w mym ciele, plugawie uwydatniając środek.

  Mamo, tato, kiedy będzie tego koniec?

    W ten, czerwony zamknął oczy, powieki do twarzy przybijając rękami, rozszarpując ciało zębami, kruszejącymi rozbryzgując się kawałkami snu po polach.

     Z gorzkiego narodzone żelazo, przelewało się na lewo i prawo, tak gorące, aż piekące, ostre.

W ten ciało uciekło, cień uleciał, zostawiając duszę ranną.

Teraz zimny, taki mały, los ludzki z szargany.

    Niewypowiedziane stała nad wodą, widząc cień, nie odbiciem jego, lecz czegoś tego samego.

Cały świat, raz spalony, teraz pełny, ale za jaką cenę?

      Wszystko co czuję wibruje, w ramieniu wycinając dziurę.

  Wszystko zalepione, życie na nowo zrodzone.

    Ciało pocięte, zjedzone, nawet nie zostawiając głowę.

   Wpychając rękę w ogień, patrząc w dziurę w głowie.

Tam gdzie kiedyś był człowiek znajduje się maszyna, owijając koło szyi klina.

   Patrząc w górę dostrzegając ciemną podłogę, kiedy niebo pod mymi stopami ciągnie mnie w dół.

    Wszystko co znałem, widziałem i słyszałem było wyłącznie obrazem.

Trzy ręce wyciągnięte w przestworza ale tylko jeden krzyk.

W czym leży przeszkoda, czyja to była szkoda?

    Czy moja świadomość to była przeszkoda?

Dlaczego moja dusza spoczywa w moich ustach?

  Czym jest moje ciało skoro mówi za siebie, czym mu jest potrzebna dusza?

    Skoro snów niema dla obudzonych, to czym innym dla śniących jest rzeczywistość niż obrazem.

Gdzie moje ręce powędrowały, nie mogę ruszać palcami.

Wszystko tak piecze, choć krew z nich się leje.

Płonę choć tonę, wszystko koło mnie czerwieniom osmolone.

  Moja klatka płacze, widząc moje przegniłe ciało.

Ogień gaśnie, metal zasycha, wszystko na nowo się ze sobą styka.

Trawa czerwienią ubarwiona, rosa niczym kryształy garnetu spoczywa na jej źdźbłach.

   Drzewa na nowo wielkie, rozkwitają na sobie kwiat, kora we rdzy obtoczona, gałęzie w granatu odcieniach, liście rubinowe mieniły się czerwienią w blasku światła.

W niebo nitami wszyty wiatr, przyozdobiony krwawymi gwiazdami, cudownymi kręgami.

Woda w kolorach tango, kałuże szkarłatne i deszcz mieniący się burguntowym odcieniem.

   Z ziemi niczym grzyby wyrastają jajka, plaże usiane piaskiem niby z lapisu.

  No środku jednak stoi kwiat, wpatrując się w mą twarz.

  Nie widzę, nie słyszę choć czuje jego strach, obrzydzenie mym ogrodem, choć wszystko na nowo zasadzone, zrodzone.

      Bezmyślna dusza przyszyta do myślącego ciała, cała splugawiona i krwawa.

   Wszystko co człowiecze splugawione, nawet najsłodsze sny smakują mięsem.

Nowi ludzie, nowe dusze, choć grzech ten sam, ta czerwień wszyta w ich dusze.

   A w mej dłoni igła, moje ciało niczym maszyna.

     Sny zgęstniały, a ściany w niebyt odleciały, zostawiając wyłącznie zamek i klamkę na ścianie.

Dlaczego ja to wszystko zepsułem?

  Czy ja po prostu muszę?

Gdzie jest powód, czym jest mój powód?

Czy ja po prostu muszę?

Szkarłatne pytanie, w kółko powtarzane, na ustach mych wypisane.

Moje plugastwo i bezprawie w kółko powtarzane, ile to już szczątków zjadłem.

Czego w tym świecie nie ma co jest plugawe, z czego ciała nie wyrosła rdza.

Jeżeli nie myślę to mam prawo do czucia innych emocji prócz szczęścia?

Jeżeli urodziłem się martwy to mam prawo do życia?

W czym jest różnica, pomiędzy mą duszą a lalką w rękach dziecka?

Skoro nie myślę, czym wartość ma jest większa od Pluszaka z głośnikiem w ciele.

     Ile warta jest sucha trawa? Ile warty był gwałt na mym ciele?

Jaki powód stał za morderstwem, skoro jestem dźgającym i dźganym?

W czym jest różnica pomiędzy zgwałconym ciałem i martwą duszą?

Nie byłem głodny a pochłonąłem wszystko. Byłem cały a postanowiłem się rozdzielić.

Nie byłem okropny a skrzywdziłem moje ciało, nie byłem potworem a zgwałciłem własne jestestwo.

  Nie chciałem jeść ludzkiego mięsa a teraz jego smak jest wypalony w moich ustach.

Chciałem widzieć a wydłubałem swoje oczy, teraz spoglądam na nie zza kurtyny słów.

      Jak długo będę świadomy? Czy jestem świadomy?

Ile warte są moje słowa, skoro odbijają się z powrotem w mą stronę?

  Czy te szepty w mojej głowie są moje?

Ile jestem wart, skoro zjadłem wszystko a teraz jestem niczym?

Dlaczego to zrobiłem?

Czy ja po prostu muszę?

Czy teraz jestem wartościowy mamo, nareszcie jestem coś warty tato?

  Czy nareszcie jestem Wartościowy, czy nareszcie jestem wart być szczęśliwym, czy zasłużyłem na bycie wolnym?  

  Czy jestem warty, żeby otworzyć oczy?

Czy nareszcie znalazłem Swoją wartość, mojego ciała i duszy?

     

   

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • LightRaven89 3 tygodnie temu
    Jak wam się podoba ten tekst? :)
  • ZielonoMi 3 tygodnie temu
    Za dużo powtórzeń, to psuje odbiór.
  • LightRaven89 3 tygodnie temu
    Dzięki wielkie
  • LightRaven89 3 tygodnie temu
    Masz jakieś głębsze odczucia na temat tekstu?
  • ZielonoMi 3 tygodnie temu
    LightRaven89 Szczerze to ciężko się czyta,. Za dużo wszystkiego, jest chaos.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania