Ląd duszy

Stał na rufie statku. Fale rozbijały się o drewnianą konstrukcję. Jego czarny płaszcz łopotał w podmuchach wiatru. Przy sobie miał księgę, lecz jej tytuł skrywał dłonią. Niebieskimi oczami spoglądały czujnie na ląd rozciągający się przed nim. Za sobą zostawił wszystko; ludzi, miejsca. Nie było ich wielu, a przynajmniej niewielu było godnych uwagi. Przez lata zawiódł się na tylu ludziach, a ci, na których mógł polegać, odwrócili się od niego. Nic go już nie trzymało. Nie było tam już dla niego miejsca. Musiał więc znaleźć sobie nowe. Teraz natomiast spoglądał na nie z nadzieją. Miejsce tak różne od wszystkiego, co znał. Ludzie wyglądali w nim inaczej, podobnie jak budynki z dziwnymi, wygiętymi dachami. Nie obawiał się jednak tego. Dla niego właśnie zaczynało się nowe życie. Czy miało ono być lepsze? A może przeciwnie? Wszystko miało się okazać.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Canulas 30.09.2018
    Trochę krótko, ale bez rażących błędów.
  • Zaciekawiony 30.09.2018
    "Niebieskimi oczami spoglądały" - spoglądał

    "a ci, na których mógł polegać[,] odwrócili się od niego."

    To osobna miniatura czy wstęp do czegoś więcej?
  • Terin 30.09.2018
    Raczej osobna miniatura, a przynajmniej kiedy to pisałem nie planowałem tego rozwijać.
  • TrzeciaRano 30.09.2018
    Pierwsze zdanie zaciekawia. Zdecydowanie za krótko.
  • Ana23 01.10.2018
    Trochę krótko, ale bardzo ciekawe. Czekam co będzie dalej.
  • Namei 13.12.2018
    Potrzebuję więcej. Proszę.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania