Las, w którym nie mieszka nikt - Slenderman

Każdy z Was, gdy myśli o demonach ma zapewne na myśli rogate, czerwonoskóre stworzenie. Nie każdy wie,że ON też jest demonem. Po spotkaniu z NIM słowo demon kojarzy mi sie tylko właśnie z tym konkretnym demonem - Slendermanem. Ale po kolei...

 

Ten dzień nie należał do łatwych. Zawalone egzaminy w szkole, pokłóciłem się z Olą, rodzicami, najlepszym kumplem. Tylko papierosy mi zostały. Poszedłem więc do parku, żeby zapalić. Zaczęło się ściemniać. Niby nic wielkiego, bo wzdłuż każdej ścieżki biegł rządek latarni. Wtem dostrzegłem ruch na przeciwległej ścieżce. Szedł tamtędy jakiś garniturek, ale gdy przyjrzałem mu się bliżej pomyślałem "Kurwa, co jest?! Koleś jest blady jak papier!" trudno było dostrzec jego oczy, gdyż był odwrócony bokiem. Jakby czytał mi w myślach obrócił się powoli w moją stronę. Gdy znalazł się ze mną twarzą w twarz wrzasnąłem ze strachu - on jej nie miał!

- No dobra! Gdzie jest ta kamera! To nie jest, do jasnej cholery śmieszne!

Gdy krzyczałem, to coś dalej się na mnie patrzyło, a przynajmniej było zwrócone w moją stronę. Możnaby pomyśleć że wydaje on z siebie dźwięk cichego szumu, jakby odłączyć od starego telewizora antenę.

- Kim jesteś?! - zapytałem już przerażony - to nie jest kurwa mać śmieszne!

- Wiem, że to nie jest śmieszne - odpowiedział, z tym, że to nie wydobyło się z miejsca, gdzie powinny być jego usta. To rozbrzmiewało w mojej głowie. - Zapewne chciałbyś wiedzieć kim jestem? Jestem pradawnym demonem. Żywię się duszami dzieci, aby przeżyć. Ludzie nazywają mnie Slenderman, zapewne przez moją sylwetkę. A teraz, choć ze mną.

Nie zdążyłem zaprzeczyć. Z pleców stwora wyrosło coś, co przypominało macki. Wyciągnął je w moją stronę. Nie wiedziałem kiedy, nie wiedziałem jak. Zemdlałem. Gdy się obudziłem, demon zniknął. Park też gdzieś zniknął. Stałem pośrodku jakiegoś zamglonego lasu. Błąkałem się przez jakiś czas. Znalazłem dziwną kartkę, na której ktoś wypisał: " Zawsze Cię obserwuje, choć nie ma oczu " a obok wymalował kółko. Zrozumiałem, że to głowa Slendermana. Faktycznie wydawało mi się, że jestem obserwowany, niezależnie od moich kroków. Wkońcu dotarłem do dziwnych budynków, przypominających toalety. On tam był, stał na końcu korytarza i wyciągał te swoje ohydne macki w moją stronę. Zacząłem uciekać w drugą stronę. Znów byłem w lesie. Tym razem stałem naprzeciw kartki z napisem: " Nigdy się nie odwracaj". A ponieważ zwyczajna ludzka ciekawość wzięła nade mną górę obejrzałem się. On szedł w moją stronę. Zacząłem uciekać i padłem na twarz wprost na kartkę z napisem: " POMÓŻ MI!!!!" a pod spodem drobnym, pochyłym pismem ktoś wypisał 12/12. Zrozumiałem, że znalazłem wszystkie kartki. Znów zemdlałem. Obudziłem się na parkowej ławce, ale Slender wciąż przede mną stał

- Czego ty, do chuja wafla chcesz?! - krzyknąłem wściekle

- Twoja dusza jest tak silna, że mogła przeciwstawić się mojej magii. Będziesz idealnym pokarmem.

Demon złapał mnie rękoma, a macki wystrzeliły w moje podbrzusze. Gdyby nie to, że spojrzałem w dół i ujrzałem krwawą plamę na koszuli, nie wiedziałbym, że umieram. Spojrzałem wyżej i ujrzałem oślepiająco blade światło. A więc to nie mit... Tak sie umiera? Po czasie zrozumiałem, że potwór ze mną nie skończył. Rzucił mną o ziemię. Usłyszałem trzask łamanych żeber, ale znów nie poczułem bólu. Potwór rzucił się na mnie. W niewiadomy sposób wyrosły mu usta z dwoma rzędami długich, ostrych jak u rekina zębów. Zatopił je we mnie, mlaszcząc głośno. Widziałem jak wyszarpuje moje wnętrzności, wrzasnąłem z całej siły, choć dalej nic nie czułem.

Obudziłem się zlany potem

- O ja pierdole, co z tobą. Żeby szesnastolatek bał się duchów?! - próbowałem dodać sobie otuchy. Była już 5.45 więc zacząłem prygotowywać się do sprawdzianu z fizyki. Ten dzień nie należał do łatwych. Zawalone egzaminy w szkole, pokłóciłem się z Olą, rodzicami, najlepszym kumplem. Tylko papierosy mi zostały. Poszedłem więc do parku, żeby zapalić. Zaczęło się ściemniać. Niby nic wielkiego, bo wzdłuż każdej ścieżki biegł rządek latarni. Wtem dostrzegłem ruch na przeciwległej ścieżce...

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Jared 11.04.2016
    Dużo pracy przed Tobą. Powtórzenia, spacje przed intami, brak przecinków, składnia chaotyczna. Dialogi kościste, i brak najważniejszego w horrorach klimatu. Sam zabieg z pętlą czasową dobrze pomyślany, ale brakuje treści w samej historii. Jeszcze się wyrobisz, młodyś jest. :)) Ale na tę chwilę bardziej opisówka niż creepypasta.
  • Grubas 11.04.2016
    Dzięki za konstruktywną krytykę, ale jeśli pamiętam przed przecinkami nie stawia się spacji, ale czuję, że horror to jednak nie mój gatunek ;) Czytać lubię, gorzej gdy przychodzi coś napisać,
  • Jared 11.04.2016
    To "spacje przed intami" wymieniłem jako błąd :P U mnie też ciężko z horrorami, a uwielbiam poczytać takiego Lovecrafta.
  • Grubas 11.04.2016
    Jared no właśnie o to mi chodzi, że przed przecinkami nie stawiało się spacji. Przynajmniej tak pamiętam...
  • Jared 11.04.2016
    Spacje przed intami - wymieniane jako błąd występujący w tekście.
  • Jared 11.04.2016
    Edit: mea culpa, chodziło mi o to "że" na początku przed którym nie ma spacji.
  • Grubas 11.04.2016
    Jared Ahaaa :D
    Trzeba było tak od razu. Widzisz, piszę to na telefonie, więc mogą być problemy. Już poprawiam.
  • Nazareth 12.04.2016
    Bardziej przypominało mi to relacje niż opowiadanie. Musisz popracować nad narracja. Podobał mi się jednak zabieg zapętlenia akcji. Narazie nie oceniam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania