Latający chłopiec (Bajka)
Dom już od dawna spoczywał w objęciach nocy a wszyscy domownicy byli głęboko ukołysani we śnie. Żaden najmniejszy dźwięk nie przerywał ciszy. Oczy chłopca uchyliły się delikatnie, leżał w swoim łóżku i słuchał. Gdy nabrał pewności, że tylko on jeden nie śpi jego twarz rozświetlił uśmiech. Wolno wyślizgnął się spod przykrycia i jego bose stopy dotknęły podłogi, ostrożnie aby nie uczynić najmniejszego hałasu podreptał do okna i otworzył je jak mógł najszerzej. Obejrzał się jeszcze krótko upewniając się, że nie obudził nikogo z reszty domowników, następnie wolno wspiął się na parapet, wziął głęboki oddech i w promieniu księżycowego światła wyfrunął w stronę granatowego nieba.
Z początku wcale nie leciał szybko, z rękami rozłożonymi szeroko na boki, kołysał się wśród podmuchów nocnej bryzy, z wysokości drzew i latarni popatrywał na okolicę. Im dłużej leciał tym bardziej nabierał prędkości, wiatr rozwiewał mu włosy, wydymał pidżamę a on uśmiechał się tylko i leciał coraz szybciej, coraz wyżej. Skręcał i kołował w powietrzu bez wyraźnego celu, wznosząc się coraz bardziej z każdym przelotem, zadzierał głowę ku niebu a jego oczy lśniły coraz jaśniej. W końcu zmęczony zaczął opadać leciutko jak płatek śniegu. Wylądował na wysokim płocie, usiadł w miarę wygodnie i odgarniając wilgotne włosy ze spoconego czoła spojrzał na starego kocura leniwie siedzącego kawałek dalej. Uśmiechnął się do niego szeroko i energicznie pomachał rękom.
-Jak leci panie Kocie? - zagadnął
-Nie najgorzej, skoro musisz wiedzieć. - odparł kocur dalej na niego nie patrząc
-Buzia chłopca rozwarła się szeroko a oczy zrobiły się okrągłe ze zdumienia. Kocur ukradkiem zerknął na niego i fuknął cicho.
-Co? Kot odgryzł ci język?- zapytał ostro i parszywie zachichotał.
-Przepraszam, ale nigdy nie widziałem mówiącego kota. Zaskoczył mnie pan trochę, to wszystko.
-No patrzcie! Gadający kot zaskoczył latającego chłopca, a to ci historia! Po coś się w ogóle do mnie odzywał jeśli myślałeś, że nie mogę ci odpowiedzieć?
-Chciałem być miły... - burknął niepewnie.
Przez dłuższą chwilę obaj siedzieli w milczeniu patrząc w niebo. Dziecko popatrywało na niespodziewanego rozmówcę raz za razem, kocur natomiast uporczywie udawał, że nadal jest sam. Chłopiec w końcu nie wytrzymał.
-Czy wszystkie koty mówią?
-A czy wszystkie dzieci potrafią latać? - burknęło zniecierpliwione kocisko.
-Tak – odpowiedział i energicznie kiwnął głową
-Jak to?! - zwierze pierwszy raz skierowało na chłopca swój wzrok
-Wszystkie dzieci potrafią latać- kontynuował chłopiec – ale bardzo niewiele to robi.
-Dlaczego?
-Nie wiem, myślę, że nie wierzą, że to możliwe.
Po raz kolejny nocna cisza zapanował na prze miejskim osiedlu. Trwała zbyt długo i zbyt krótko jak to cisza ma w zwyczaju.
-Nie odpowiedział mi pan, panie kocie...
-Na co? - fuknął kocur.
-Czy wszystkie koty potrafią mówić?
-A jak ci się wydaje? Oczywiście!
-To czemu nigdy nic nie mówią?
-Bo o czym tu gadać?
-No tak... ale mnie pan odpowiedział! - chłopiec uśmiechnął się szeroko.
-Bo kiedy znowu będę miał szansę porozmawiać z latającym chłopcem?!
-Jutro! Jeśli pan tu będzie o tej samej porze.
-Zawsze tu jestem! To moje terytorium!
-Więc jutro! - ucieszył się chłopiec.
-A skąd wiesz że jutro będę chciał z tobą rozmawiać? Dziś jesteś nowością, jutro będziesz tylko tym samym latającym chłopcem który niepokoił mnie dzień wcześniej!
-To może jutro mógłbym z panem pomilczeć. Tak dla odmiany.
-Rób jak chcesz.
-To w takim razie ja już pójdę i do zobaczenia jutro. Dobranoc.
Chłopiec wolno uniósł się w powietrze i poszybował w ciemność. Kocur długo jeszcze siedział na płocie zanim zdecydował się z niego zeskoczyć. Gdy zrobił pierwszych parę kroków zatrzymał się i obejrzał w kierunku w którym odleciał jego rozmówca, wolno pokręcił głową i fuknął.
-Straszny głuptas... ale ma w sobie coś z kota...
Gdy stary kocur, postrach okolicy, znowu ruszył prze siebie, nie szedł już ale podskakiwał, tak wysoko jak tylko potrafił. Pierwszy raz od lat poczuł, że ma na co czekać.
Komentarze (13)
Aha, tak mi wpadło w oko:
"myślę, że nie wieżą" - wierzą
"Gy stary kocur" - gdy.
Tekst po prostu świetny. Zasłużył na pięć gwiazdek, które oczywiście kliknęłam, ale błagam nie czytajcie go dzieciom :)
,,-No patrzcie! Gadający kot zaskoczył latającego chłopca, a to ci historia! '' - a ten fragment spodobał mi się najbardziej :)
Spacje po myślnikach rozpoczynających dialogi
"spoczywał w objęciach nocy a wszyscy" - przecinek po "nocy"
"nie śpi jego twarz rozświetlił uśmiech." - po "śpi", mamy dwa orzeczenia
"ostrożnie aby nie uczynić najmniejszego hałasu podreptał" - po "ostrożnie", "hałasu", mamy wtrącenie
"otworzył je jak mógł najszerzej" - troszkę niestylistyczne zdanie. Raczej "otworzył je najszerzej, jak mógł" i wtedy też nie ucieka przecinek :)
"Obejrzał się jeszcze krótko upewniając się" - po "krótko"
"Im dłużej leciał tym bardziej nabierał prędkości" - po "leciał", no i zamiast "bardziej" dałabym "większej"
"wydymał pidżamę a on uśmiechał się" - po "pidżamę" (to zdanie brzmi dziwnie wyrwane z kontekstu...)
"zadzierał głowę ku niebu a jego oczy" - przed "a" ogólnie nie stawiamy przecinka w niewielu sytuacjach (np. jeśli opisujemy położenie czegoś jako "między czymś a czymś")
"odgarniając wilgotne włosy ze spoconego czoła spojrzał" - po "czoła"
"energicznie pomachał rękom." - miał halucynacje i widział las rąk, czy jednak tylko pomachał swoją ręką? :D ręką*
"-Jak leci panie Kocie?" - przecinek po "panie". Oddzielamy osobę, do której się zwracamy.
No i pamiętaj, że w przypadku dialogów stawiamy kropkę i zapisujemy wypowiedź po dialogu dużą literą, jeśli jest to wypowiedź nie związana z mową (np. wstał, usiadł, cokolwiek), a bez kropki i z małej litery, kiedy to czynność mówiona (powiedział, rzekł, odparł)
"odparł kocur dalej na niego nie patrząc" - przecinek po "kocur"
"-Buzia chłopca rozwarła się szeroko a oczy" - to chyba nie powinna być wypowiedź dialogowa od nowej linijki :) + przecinek po "szeroko"
"odzywał jeśli myślałeś" - po "odzywał"
"obaj siedzieli w milczeniu patrząc" - po "milczeniu"
"zwierze pierwszy raz" - zwierzę*
"-A skąd wiesz że jutro" - przecinek po "wiesz"
"chłopcem który niepokoił mnie" - po "chłopcem"
"-Rób jak chcesz." - po "rób", bo mamy dwa orzeczenia, nie porównanie proste
"siedział na płocie zanim zdecydował" - po "płocie"
"Gdy zrobił pierwszych parę kroków zatrzymał się i obejrzał w kierunku w którym" - po "kroków", "kierunku"
"ruszył prze siebie" - przed*
"podskakiwał, tak wysoko jak tylko potrafił" - ten przecinek wędruje za "wysoko"
I już Naz nie będzie smutny za Rasią, ale przez Rasię :) A tak na poważnie, to w sumie cieszę się z tej ilości błędów, bo mam porównanie z Twoimi obecnymi tekstami i jest ich nieporównywalnie mniej, a to świadczy o Twoim rozwoju, z którego powinieneś być dumny. Czytało mi się mimo wszystko przyjemnie, lubię takie teksty pełne nadziei i jednak nastrajające optymistycznie. Ogólnie bajki zwierzęce mają to do siebie, że są słodsze niż bajki o ludziach, a mimo tego widzę w nich ludzi i to jest takie urokliwe. Kot przypominał mi takiego zgryźliwego staruszka, co to już tyle przeżył i niczego w swoim życiu nie zmienia, a któremu tyle odebrał czas. Takie to kochane, że wreszcie znów ma na kogo czekać. W ogóle bardzo mi się podoba ta bajka. Za błędy trzy, ale wiedz, że moje serduszko jest jak najbardziej zaspokojone pod względem czułości po przeczytaniu tego :)
Miło mi, że mimo wszystko dobrze się czytało. Również lubię personifikacje zwierząt, dzięki nim historię można skrócić, używając zwierzęcia jako części opisu charakteru. Wiadomo z jakimi cechami kojaży się kot, lis, niedźwiedź, dzięki temu można ominąć część przedstawiającą postać, przejść do meritum, a według mnie w bajce najważniejsza jest zwięzłość, to żeby czytelnik nie nudził się ani przez chwilę i zapamiętał jak najwięcej. Cieszę się też ze sposobu w jaki odczytałaś przesłanie tekstu, bo zrobiłaś to dokłdnie tak jak planowałem.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania