Latarnia Umarłych (Anioł cz. 3)
-Więc, biorąc pod uwagę to, że koleś mógł być jej rodziną co jest bardzo możliwe -powiedziała.
-Ty serio kończyłaś psychologię? On był fanatykiem religijnym i schizofrenikiem a policja nie znalazła u niego żadnych pamiątek rodzinnych więc pomyliłaś chyba specjalizację nie kończyłaś kryminalistyki. Nie. Na pewno. -powiedziałam rzucając jej teczkę z kartoteką pacjentki.
-No dobra, ale w takim razie skąd wie rzeczy, których nie było w mediach?
-Wiesz, że ludzie kłamią?
-No i?
-No i to, że mogła to wymyślić nie wiem, czy z powodu choroby, ale jednak chorzy ludzie też kłamią. -powiedziałam nalewając sobie herbatę.
Do drzwi zapukała pielęgniarka, że mam podejść do sali mojej podopiecznej. I w sumie nie spodziewałam się, że zastane tam wycinającą sobie żyletką jakieś znaki na ręce pacjentkę. Krew lała się z rany po ręce, spływała na udo a z uda na podłogę tworząc szkarłatny wzór między ozdobnymi kafelkami.
-Dobra, teraz mi powiesz kto jej dał żyletkę albo kto dopuścił, że ona ma tę żyletkę w ręce? -powiedziałam do pielęgniarki i wysłałam do sali psychologa.
-Serio? To twoja robota -powiedziała
-Tak, ale mi się nie chce rozmawiać z samobójcami robiącymi sobie skaryfikacje w sali -powiedziałam zamawiając sobie kawę w szpitalnej kafejce -a tak poza tym, co się dowiedziałaś?
-No, wycięła sobie jakieś dziwne znaki na ręce, mówiła, że to czarny anioł jej kazał
-Podać leki antypsychotyczne i obserwować, zapisać ci to czy serio chcesz się dowiedzieć, czy ona jest z kim spokrewniona?
-Chce, bo jeśli tak to cała sprawa jest o wiele ciekawsza niż myślisz.
-Samobójcy są zawsze nudni. Weź daj mi tę teczkę, którą mi przyniosła pielęgniarka parę dni temu tą z dokumentacją z internatu pacjentki.
Przeglądnęłam opinie jej wychowawczyni i kartkówki. Na jednej z nich było namalowane coś na wzór krzyża egipskiego Ankh a z drugiej strony na Ankh namalowany był pentagram. W kilka kartek było włożone czarne zaostrzone pióro.
-Znalazłaś coś? -zapytała po chwili.
-Czy wycięła sobie na skórze któryś z tych symboli? -zapytałam i podałam jej kartkę.
-No, tak wycięła sobie ten krzyż z pętelką aha i zobacz to zdjęcie -podała mi zdjęcie kaplicy w parku, tego obok naszego szpitala.
To stara kaplica z XIV wieku *powstawały jako samodzielne budowle najczęściej na cmentarzach lub w okolicy szpitala. W zamyśle budowniczych miała wędrowców informować swym światłem o zbliżaniu się do miejsca świętego: między ziemią a niebem, czyli do miejsc związanych ze śmiercią. Konstrukcja latarni była rozwiązana w taki sposób by światło mogło być widoczne ze wszystkich stron. Latarnie umarłych stawiano na cmentarzach, przy szpitalach, przytułkach i leprozoriach, wszędzie tam, gdzie obecna była śmierć. Ostrzegały przechodniów przed niebezpieczeństwem zakażenia, a na cmentarzach rozświetlały mrok, w którym mogły kryć się pokutujące dusze i upiory, a także przestępcy.
-Co ma jakaś stara kaplica do całej sprawy? -zapytała.
-To, że ona chciała się tu znaleźć, nie wiem jeszcze czemu, ale chciała.
*źródło opisu -wikipedia
Komentarze (2)
Krótki ale treściwy tekst; I bardzo chwyta; 5:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania