Lato
Wczesne letnie słońce świeci jasno, liście drzew błyszczą świeżą zielenią i ulice są pełne młodych gwiazd, chcących bezgrzeszność zagubić. A to tylko początek maja, oczywiście pracuję nad sobą, ale jak tak dalej pójdzie, to ja ci Halina nie gwarantuję, że no... sama rozumiesz, też kiedyś byłaś ładną kobietą, a ja jestem poetą (o... widzisz, nawet się zrymowało, gdyby ktoś miał wątpliwości) i potrzebuję inspiracji, szalonej miłości, złamanych serc, dramy tak zwanej. A ty tylko... dom robota, robota dom, w drodze czasami sklep. Gdzie tu temat znajdę?
Ale obiecałeś... mówiłeś, że do normalnej pracy pójdziesz, że na rachunki dorzucisz, byłoby mi dużo łatwiej.
I już się zaczyna — pieniądze, rachunki, wygodniej, łatwiej... Halina, nie o to w życiu chodzi. Ja nie wiem, jak ja tu z tobą wytrzymam. Najlepiej jakbyś pojechała do Radomia do matki na całe lato. Nie mówię, że mamy się przez tyle czasu nie widzieć, zawsze możesz... O, np. raz na tydzień przyjechać, żeby domu nie zapuścić, posprzątać, nagotować, pomrozić, poprać itp.
Chyba jesteś niepoważny, kto mi da tyle urlopu... już mi tylko osiem dni w tym roku zostało.
O mój Borze... Halina powiem ci coś, ale tak szczerze, jesteś wielką materialistką, nie wiem jak tak można, zniewolić się i to na własne życzenie. Nic tylko rzeczy doczesne, tak dla mnie poety błahe.
Dzień minął. Noc głęboka w ciszy unosi zapach atramentu. Miasto śpi spokojnym snem, a wiatr wieje niedbale, zacierając ślady stóp Haliny, która poszła po papierosy dla mnie. Oj, żeby tylko w ciemnościach odnalazła drogę powrotną — martwię się poetycko.
Komentarze (17)
Idąc za radą Anki Graf, Halina próbuje swoich sił na literackich salonach.
Kontrowersyjne to może być to,
co powiedział Sienkiewicz o Wyspiańskim
po premierze Wesela.
W przypadku Pani tekstu
nie ma żadnych wątpliwości, to jest czysta grafomania.
Halina nie rezygnuje.
W przebraniu (Lira, wieniec laurowy, kaduceusz, peleryna) niezrażona odmową,
natarczywie usiłuje się wepchnąć...
Halina na Rany Boskie, co ty z siebie zrobiłaś, kogo ty udajesz
— krzyczy przerażony Marian.
Nauka przebiega sprawnie. Halina coraz więcej publikuje, a jej zbiory opowiadań i wiersze zyskują najwyższe noty. Zaczynają interesować się nią wydawcy.
W tym czasie Marian wpada w coraz większą depresję. Tworzy, ale od Haliny dzielą go lata świetlne. Ponadto widzi jak dzień po dniu, Halina coraz bardziej się oddala. Nade wszystko nie ma kiedy pracować, gotować, nie mówiąc już o wyjściach po papierosy.
Coś się skończyło i Marian jest tego boleśnie świadomy.
Teraz Ty dalej...
Kudłaty bez grosza,
z oczu szczeniak labradora,
pozna...
Nie to nie ma sensu...A może by tak... do Radomia niedaleko, ale ja auta nie mam, uprawnień też nie, to Halina mnie wszędzie woziła, a teraz to... ja nie wiem... Jedyne co mi przychodzi do głowy to: Gdybym miał tak drugą Halinę, to zawiozłaby mnie do Radomia, odzyskać tę pierwszą. W ogóle, jak tak można... uzależnić od siebie i zostawić na pastwę losu... i to jeszcze poetę, który jak wszystkim wiadomo, sam nie jest w stanie ogarnąć... Kobiety to jednak są... bardzo perfidne.
A może któraś z pań poetek wybiera się do Radomia?
Kudłaty bez grosza,
z oczu szczeniak labradora,
pozna... dawaj dalej, to jest mega dobre!
Nie mogę, gdyż boję się, że przez rabunkową eksploatację zasobów myśli, doprowadzę do całkowitego ich wyczerpania. Poza tym nie mam klawiatury (piszę myszką) co też jest męczące.
z oczu szczeniak labradora,
pozna...
Nie to nie ma sensu...A może by tak... do Radomia niedaleko, ale ja auta nie mam, uprawnień też nie, to Halina mnie wszędzie woziła, a teraz to... ja nie wiem... Jedyne co mi przychodzi do głowy to: Gdybym miał tak drugą Halinę, to zawiozłaby mnie do Radomia, odzyskać tę pierwszą. W ogóle, jak tak można... uzależnić od siebie i zostawić na pastwę losu... i to jeszcze poetę, który jak wszystkim wiadomo, sam nie jest w stanie ogarnąć... Kobiety to jednak są... bardzo perfidne.
A może któraś z pań poetek wybiera się do Radomia?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania