Ciekawe opowiadanie z zabarwieniem humorystycznym... sama nazwa Zakon Anny Marii Wesolutkiej wskazuje na pewien obszar. Imiona i przydomki zakonników też mają swoje znaczenie. A sam bohater skazuje się na pokutę nie do końca ją sprawiedliwie wykonuje, choćby biczowanie. Diabeł objawia mu się trzy razy i kusi. On jednak nie ulega. Płacz tylko jest jednym czynnikiem emocjonalnym za utraconą miłością.
Cały proces umartwiania doskonale opisujesz używając odpowiedniego języka i odpowiedniej oprawy. 5
Bardzo dobre opowiadanie. Pomimo znacznej długości dzięki dobrej narracji czyta się przyjemnie i szybko. Tematyka dość poważna, ale humorystyczne fragmenty świetnie to równoważą. Czy warto porzucać wszystko dla wiary? Sądzę, że nie. Poza tym gdyby Bóg nie chciał, aby Dietmarowi się powodziło, to by mu nie sprzyjał. Co do samych zakonników, to, to jacyś masochiści są, patrząc na ich wypowiedzi :D. Nie rozumiem, czemu tekst ma tak słabą ocenę. Ode mnie leci piąteczka.
Pozdrawiam ;)
bardzo dobre opowiadanie. Całość to dobrej klasy groteska.
Są i nawiązania do Biblii, i cywilizacyjne wstawki.
Czytało się bardzo dobrze, użyty język specyficzny, ładnie się dopasowujesz do klimatu. Szacun.
Błędy. a było ich sporo, to przede wszystkim literówki, powtórzenia i zaimkoza. (Interpunkcja też.)
i czerwonego nosa, która już dawno nie czuł woni wiary.
który
Wąż zszedł całkowicie na ziemię, podniósł wielką i ciężką swą głowę i wlepił małe, żarliwe ślepia w sylwetkę kroczącego ku niemu mężczyzny. Ten w końcu przeszedł koło niego, nie spojrzał nawet na jego wijące się cielsko, otworzył bramę i wyszedł. Szatan zniknął, a Dietmar rozpoczął swoje nowe życie.
Tu przykład niepotrzebnych 3 zaimków: SWĄ głowę, JEGO wijące się, SWOJE nowe życie.
Można w zasadzie stwierdzić, że przylegał do miejskiej muru i krył się w jego ogromnym cieniu.
miejskiego
Przeszli do przylegającego do dziedzińca budynki,
budynku
— Wejdź, przedstaw się, a opat cię przyjmę
przyjmie
Zakonnik wstał z krzesła, pogłaskał swą długą, siwą brodę, obszedł biurku i stanął za plecami klęczącego kandydata.
biurko
Brat Dietmar pracował w katedrze, wycierając kurze i czyszcząc poszczególnego części ołtarza.
poszczególne
Cześć Buczy :)
"Kupiec powoli się zbliżył, zważał na każdy swój krok, by nie przerwać rozmowy z Bogiem. Przysiadł koło niego, poczekał aż skończy i w końcu powiedział:" - wygląda jakby przysiadł się do boga. Ogółem dość często tak pół-gubisz podmiot.
"Nie patrzył jednak pod nogi i dzięki Bogu, bo właśnie dzięki temu znalazł swojego przewodnika." - myślę że jakby patrzył pod nogi, też by go znalazł.
"Wejdź, przedstaw się, a opat cię przyjmę" - przyjmie
Wklejam żeby nie zniknęło. Jeszcze wrócę, bo przerwałam w połowie
Wróciłam :)
"Zakonnik wstał z krzesła, pogłaskał swą długą, siwą brodę, obszedł biurku i stanął za plecami klęczącego kandydata." - biurko
"Brat Dietmar urwał sobie kęsa" - kęs
Przeczytane. Napisałeś sprawnie, ciekawie, ale uważam, że puenta powinna być wyraźniej zarysowana. Choć taka też czemuś służy.
W sumie fajny tekst to otwarcia dyskusji o wierze, lecz to nie miejsce na nią ;)
Dobry, miejscami naprawdę zabawny tekst, jednak z przesłaniem dość ciężkiego kalibru. Moim zdaniem wyszedłeś obronną ręką jeśli chodzi o fabułę, i do tego zmusiłeś czytelnika do zastanowienia. Podoba mi się, że nie dajesz gotowych odpowiedzi a sprawiasz, że w głowie kiełkują pytania.
Moim zdaniem jeden z lepszych tekstów tej edycji.
Pozdrawiam!
Komentarze (13)
Literkowa pozdrawia
Cały proces umartwiania doskonale opisujesz używając odpowiedniego języka i odpowiedniej oprawy. 5
Pozdrawiam
Pozdrawiam ;)
bardzo dobre opowiadanie. Całość to dobrej klasy groteska.
Są i nawiązania do Biblii, i cywilizacyjne wstawki.
Czytało się bardzo dobrze, użyty język specyficzny, ładnie się dopasowujesz do klimatu. Szacun.
Błędy. a było ich sporo, to przede wszystkim literówki, powtórzenia i zaimkoza. (Interpunkcja też.)
i czerwonego nosa, która już dawno nie czuł woni wiary.
który
Wąż zszedł całkowicie na ziemię, podniósł wielką i ciężką swą głowę i wlepił małe, żarliwe ślepia w sylwetkę kroczącego ku niemu mężczyzny. Ten w końcu przeszedł koło niego, nie spojrzał nawet na jego wijące się cielsko, otworzył bramę i wyszedł. Szatan zniknął, a Dietmar rozpoczął swoje nowe życie.
Tu przykład niepotrzebnych 3 zaimków: SWĄ głowę, JEGO wijące się, SWOJE nowe życie.
Można w zasadzie stwierdzić, że przylegał do miejskiej muru i krył się w jego ogromnym cieniu.
miejskiego
Przeszli do przylegającego do dziedzińca budynki,
budynku
— Wejdź, przedstaw się, a opat cię przyjmę
przyjmie
Zakonnik wstał z krzesła, pogłaskał swą długą, siwą brodę, obszedł biurku i stanął za plecami klęczącego kandydata.
biurko
Brat Dietmar pracował w katedrze, wycierając kurze i czyszcząc poszczególnego części ołtarza.
poszczególne
Podobało się.
Pozdrawiam.
Zapraszamy Autora do czytania i zagłosowania.
Gosowanie potrwa do 20 marca / piątek / godz. 23:59
Literkowa pozdrawia i życzy przyjemnej lektury
"Kupiec powoli się zbliżył, zważał na każdy swój krok, by nie przerwać rozmowy z Bogiem. Przysiadł koło niego, poczekał aż skończy i w końcu powiedział:" - wygląda jakby przysiadł się do boga. Ogółem dość często tak pół-gubisz podmiot.
"Nie patrzył jednak pod nogi i dzięki Bogu, bo właśnie dzięki temu znalazł swojego przewodnika." - myślę że jakby patrzył pod nogi, też by go znalazł.
"Wejdź, przedstaw się, a opat cię przyjmę" - przyjmie
Wklejam żeby nie zniknęło. Jeszcze wrócę, bo przerwałam w połowie
"Zakonnik wstał z krzesła, pogłaskał swą długą, siwą brodę, obszedł biurku i stanął za plecami klęczącego kandydata." - biurko
"Brat Dietmar urwał sobie kęsa" - kęs
Przeczytane. Napisałeś sprawnie, ciekawie, ale uważam, że puenta powinna być wyraźniej zarysowana. Choć taka też czemuś służy.
W sumie fajny tekst to otwarcia dyskusji o wierze, lecz to nie miejsce na nią ;)
Dziękuję za przeczytanie i komentarz.
Moim zdaniem jeden z lepszych tekstów tej edycji.
Pozdrawiam!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania