Bardzo zgrabnie napisane.
W dobrym momencie wyjaśniłaś, czemu nie piją deszczówki. Akurat zastanawiałam się, czemu chodzą po wodę, skoro dosłownie spada im z nieba.
"co rusz zastygały w pozach świadczących, że ich dusze nasiąknęły deszczem." - ładne określenie.
Zakończenie jest niesamowite. Tym bardziej, że subtelnie zarysowałaś podstawy pod nie już na początku.
Bardzo mi się podobało.
To się chyba nazywa klimat. Co prawda utonęła w nim kwestia dziecka —najciekawsza wg mnie w całym opowiadaniu, jeśli jednak zamiarem było przede wszystkim odmalować świat tajemnicy(tytuł nawet zdradza, że warstwa wizualna ma pierwszeństwo), wyszło całkiem-całkiem. Duch tych ludzi jest do wydobycia implicite z tych kilku krótkich scenek, za co wielki szacun.
Jeśli chodzi o budowanie nastroju, to jesteś mistrzynią. Bardzo ciekawy tekst, świetnie nakreślona tajemnica tej osady po drugiej stronie tęczy. Przyznam, że czytałam dwa razy i to z zainteresowaniem i wciąż zastanawia mnie wypowiedź babci... Czyli wszystko dla mięsa?
A tak z innej beczki ten tekst przypomniał mi pewną rozmowę z koleżanką z Bangladeszu. Opowiadała o noworodkach, które w jej kraju są porzucone na pustyni, bo nie są chłopcami wedle oczekiwań rodziny. Wydaje mi się, że takie błotniste łąki istnieją po obu stronach tęczy.
No dobra koniec tych moich rozmyślań.
Piąteczka jak nic i pozdrowienia:)
Tak, dobrze to zinterpretowałaś. Wszystko dla mięsa. Dziękuje za to zdanie z nastrojem, bardzo mi zależało na stworzeniu klimatu. Dziękuje. Co do historii brrr.
Tajemniczość, sekret wsrod mieszkańców małej miejscowości. Szybkie odcinanie od rozpaczania po śmierci bliskiej osoby. Muszę jeszcze raz jak więcej sił będzie.
Bardzo przekonująco przedstawiłaś ten świat. Straszna rzeczywistość, straszni ludzie. Współczuję bohaterce. Tylko nie do końca zrozumiałam: oni zabili Nazareth? I sprzedali bohaterkę? I jeszcze jedno: "zrobiło mi się bardzo przykro" wydaje mi się jakieś takie zbyt lekkie, jak na to, co musiała czuć bohaterka na końcu... Ale ogólnie to brrr aż mi się zimno zrobiło po lekturze.
Dzień dobry
Zawsze deszcz jest skutkiem czegoś tam w górze. Zwiastuje szereg stanów pogody. Obraz jaki malujesz w opowiadaniu jest depresyjny i bez widoku na poprawę. Czasem przyjęte kanony pozostają tak zakorzenione w ludziach, że zaślepieni nie widzą innego wyjścia. Trwają w tym swoim stanie. Mężczyźni żyli dlużej, kobiety umierały a nawet pozbawiano ich pochówku. Główna bohaterka jest bardzo dobrym obserwatorem dziwnych zachowań swoich bliskich. Nie potrafi zrozumieć ich brak empatii. Koniec zatrważa, bo dowiaduje się o ciemnych sprawkach swoich bliskich.
Kolory twojej tęczy są mroczne. Jednak pośród tych ciemnych plam istnieje jaśniejsza strona.
Od śmierci Nazaret zrobiło zrobiło się bardzo cicho... czy to specjalny zabieg 2x?
Aż mnie ciarki przeszły w pewnym momencie. Ależ to ma klimat. Nie do końca wiadomo, co się w tej wiosce dzieje, co ukrywają starsi ludzie. Dosłownie i w przenośni wiele niewypowiedzianych słów. Piękny tytuł przyciąga, nie zawiodłam się treścią.
Intrygujący i świetnie napisany utwór.
Pozdrawiam :)
No witam i czytam i mówię że to jest bardzo intrygujące opowiadanie. Mam wrażenie że oba tematy doskonale wpisują się w tą całą historie. Wszędzie mrok i zło i nikt nie może tego zatrzymać. Ciekawie to przedstawiłaś ;)
Chodzili za mną leszczynowi ludzie od momentu, kiedy opublikowałaś tekst. Nie potrafiłam rozgryźć, ale zatopił mnie klimat.
Kojarzył się z glodem na Ukrainie, z gettem żydowskim i jedzeniem trupów.
A wszystko umoczone w ciężkiej jak kamień poezji.
Rytuały - beznadziejność - alegoria ciężkiego życia.
Ofiary składane deszczowi i wykorzystane do cna.
Bardzo, bardzo dobry utwór.
Jestem pod ogromnym wrażeniem.
Cieszę się, że chodzili - to miłe, jeśli ktoś ma tekst gdzieś z tyłu głowy. Ty akurat jesteś ostatnią osobą, która miałaby z czymkolwiek problem jeśli chodzi o interpretację. Ten utwór jest akurat w miarę prosty, mniej poezji, ale sporo tajemnic i ciemnych, nieodkrytych stron. Dobrze, że jest klimat. Miał być. Dziękuje.
Przeceniasz:) Trudno rozwikłać tajemnicę. Jawi się opcja nieprawdopodobna, ale tłumacząca fakt pochówku tylko starych kobiet - to kanibalizm z głodu ciał nadających się do spożycia. Ultra surowe warunki przetrwania, konieczność poświęcania najbliższych, ale czemu tylko kobiet? Mężczyźni bardziej zdatni do pracy na polach?
Alegoria totalnej biedy, Nazaret mogłaby ocaleć (nie zostać zabita), gdyby i ją wymieniono na mięso? Tak jak bohaterkę opka? No i rejestrowane zmiany - wyjście z zamkniętego kręgu biedy, beznadziei, ale kosztem utartych praw tej enklawy.
Mega ksenofobia.
Bardzo ciemno - nastrojowo. Tak napisałaś, że mogłem bez trudu to wszystko sobie wyobrazić. To przytłoczenie, kałuże i to wszystko i tych wszystkich, co w tym tkwili. To mi się skojarzyło z pewnym filmem, ale nie kojarzę z jakim. Klimat oddany bardzo dobrze.
Pozdrawiam→5
Jeze, jak żeś wystartowała mocno. No, no, no.
Świetne opisy.
„— Ale tak nie można, trzeba dać duszy ulgę, bo potem w człowieku zgromadzi się zbyt wiele i żadne łzy takiego robactwa nie oczyszczą” – to trafne
Swoją drogą – przerażająca babcia.
Dużo mi się w tym tekście podoba. Na przykład to:
„Trudno było mi zrozumieć, dlaczego nie możemy pić wody z nieba. Dziadek powtarzał, że kiedy nadchodzą ciemne dni, krople spadające z chmur są przeklęte. Chodziłam więc nadal, przynosząc pełne dzbany bezbarwnej cieczy”
„Błyszcząca marynarka i popielate, luźne spodnie stanowiły jedyny kolorowy punkt na mapie naszej szarości” – cudne
Sporo niedopowiedzeń (albo ja jestem jakaś przydymiona). Tytuł fajny, opko prześwietne. Bardzo mi się podobało :)
Pozdrawiam
"Ale tak nie można, trzeba dać duszy ulgę, bo potem w człowieku zgromadzi się zbyt wiele i żadne łzy takiego robactwa nie oczyszczą." - no ładne to, ale nie wydaje mi się szczególnie prawdopodobne żeby dziecko było zdolne do wymyślenia takiej odpowiedzi. Nawet biorąc pod uwagę, że dzieci Leszczynowych ludzi dorastają szybciej.
"Ani ona ani mama" - przecinek przed "ani" chyba. Sprawdź.
Kurde, rzeczywiście kawał dobrego tekstu. Tylko mam teraz zagwozdkę - czym jest koniec i o co chodzi ze śmiercią Nazaret.
Btw, śliczne imię jej wybra£aś.
Tyle chyba, emocjonalnie nic mnie nie jest w stanie ruszyć obecnie, ale i tak przez ten dziwny mur dociera do mnie, jak dobry tekst spłodziłaś.
Chyba pozostaje mi tylko pogratulować. Pięć
(Początek) wykorzystanie cierpienia zwierzęcia do pobudzenia empatii czytelnika i zaangażowania go emocjonalnie, to chwyt stary jak świat, ale widzę, że wciąż działający :P Znalazłyby się tutaj fragmenty z zainteresowań postmodernistycznych, trącona krytyka feministyczna (jako dziedzina badań), trochę realizmu magicznego i takiej filozofii... ontologicznej? Problem starzenia mam na myśli i jego konsekwencje, o których piszesz. Trochę hybryda Tokarczuk i Marqueza + próba oswojenia śmierci i... istnienia? Z jednej strony prawie wszyscy wybrali narracje mniej lub bardziej psychoanalityczne (których nie jestem fanem), z drugiej tutaj mamy jedną z lepszych jej realizacji. :P Trochę mnie zakończenie rozczarowało - spodziewałem się przytupu, ale poza tym jest bardzo bardzo w porządku ;)
Komentarze (41)
W dobrym momencie wyjaśniłaś, czemu nie piją deszczówki. Akurat zastanawiałam się, czemu chodzą po wodę, skoro dosłownie spada im z nieba.
"co rusz zastygały w pozach świadczących, że ich dusze nasiąknęły deszczem." - ładne określenie.
Zakończenie jest niesamowite. Tym bardziej, że subtelnie zarysowałaś podstawy pod nie już na początku.
Bardzo mi się podobało.
A tak z innej beczki ten tekst przypomniał mi pewną rozmowę z koleżanką z Bangladeszu. Opowiadała o noworodkach, które w jej kraju są porzucone na pustyni, bo nie są chłopcami wedle oczekiwań rodziny. Wydaje mi się, że takie błotniste łąki istnieją po obu stronach tęczy.
No dobra koniec tych moich rozmyślań.
Piąteczka jak nic i pozdrowienia:)
Tam gdzieś na początku jest literówka jakaś, ale czytałem niezbyt przytomnie ;) Pzdr
Zawsze deszcz jest skutkiem czegoś tam w górze. Zwiastuje szereg stanów pogody. Obraz jaki malujesz w opowiadaniu jest depresyjny i bez widoku na poprawę. Czasem przyjęte kanony pozostają tak zakorzenione w ludziach, że zaślepieni nie widzą innego wyjścia. Trwają w tym swoim stanie. Mężczyźni żyli dlużej, kobiety umierały a nawet pozbawiano ich pochówku. Główna bohaterka jest bardzo dobrym obserwatorem dziwnych zachowań swoich bliskich. Nie potrafi zrozumieć ich brak empatii. Koniec zatrważa, bo dowiaduje się o ciemnych sprawkach swoich bliskich.
Kolory twojej tęczy są mroczne. Jednak pośród tych ciemnych plam istnieje jaśniejsza strona.
Od śmierci Nazaret zrobiło zrobiło się bardzo cicho... czy to specjalny zabieg 2x?
Pozdrawiam pięknie
Intrygujący i świetnie napisany utwór.
Pozdrawiam :)
Kojarzył się z glodem na Ukrainie, z gettem żydowskim i jedzeniem trupów.
A wszystko umoczone w ciężkiej jak kamień poezji.
Rytuały - beznadziejność - alegoria ciężkiego życia.
Ofiary składane deszczowi i wykorzystane do cna.
Bardzo, bardzo dobry utwór.
Jestem pod ogromnym wrażeniem.
Alegoria totalnej biedy, Nazaret mogłaby ocaleć (nie zostać zabita), gdyby i ją wymieniono na mięso? Tak jak bohaterkę opka? No i rejestrowane zmiany - wyjście z zamkniętego kręgu biedy, beznadziei, ale kosztem utartych praw tej enklawy.
Mega ksenofobia.
Pozdrawiam:)
Pozdrawiam→5
Dziękujemy.
Świetne opisy.
„— Ale tak nie można, trzeba dać duszy ulgę, bo potem w człowieku zgromadzi się zbyt wiele i żadne łzy takiego robactwa nie oczyszczą” – to trafne
Swoją drogą – przerażająca babcia.
Dużo mi się w tym tekście podoba. Na przykład to:
„Trudno było mi zrozumieć, dlaczego nie możemy pić wody z nieba. Dziadek powtarzał, że kiedy nadchodzą ciemne dni, krople spadające z chmur są przeklęte. Chodziłam więc nadal, przynosząc pełne dzbany bezbarwnej cieczy”
„Błyszcząca marynarka i popielate, luźne spodnie stanowiły jedyny kolorowy punkt na mapie naszej szarości” – cudne
Sporo niedopowiedzeń (albo ja jestem jakaś przydymiona). Tytuł fajny, opko prześwietne. Bardzo mi się podobało :)
Pozdrawiam
"Ale tak nie można, trzeba dać duszy ulgę, bo potem w człowieku zgromadzi się zbyt wiele i żadne łzy takiego robactwa nie oczyszczą." - no ładne to, ale nie wydaje mi się szczególnie prawdopodobne żeby dziecko było zdolne do wymyślenia takiej odpowiedzi. Nawet biorąc pod uwagę, że dzieci Leszczynowych ludzi dorastają szybciej.
"Ani ona ani mama" - przecinek przed "ani" chyba. Sprawdź.
Kurde, rzeczywiście kawał dobrego tekstu. Tylko mam teraz zagwozdkę - czym jest koniec i o co chodzi ze śmiercią Nazaret.
Btw, śliczne imię jej wybra£aś.
Tyle chyba, emocjonalnie nic mnie nie jest w stanie ruszyć obecnie, ale i tak przez ten dziwny mur dociera do mnie, jak dobry tekst spłodziłaś.
Chyba pozostaje mi tylko pogratulować. Pięć
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania