Miałam wziąć udział, ale odpuszczę, bo jak mam wstawiac to moje byle co, gdy obok będzie twój wiersz, który coś we mnie ruszył.
Tym wierszem pokazujesz rozpacz człowieka, który utracił ukochaną osobę. Jak często się kłócimy, nie myśląc, że może to być ostatni raz kiedy się widzimy.
Pozdrawiam :)
Toś Ty nie purystka w takim razie ;) Nie no, od strony technicznej kuleje opór, ale...
Raz tak, raz tak.
Raz z duchem czasu, raz w pitnastym wieku.
Dziękować za najazd pod wierszyk.
Potem znowu już cisza.
I wódka, ulica, drzwi.
Myślał o swoim życiu.
O tym, czemu się tli. - człowiek, który stracił sens życia. Samotny wśród tłumu. Dlaczego chce się krzyczeć. Tak niewiele potrzeba by być przyzwoitym
Uderzył palcami w klawisze.
I tak rozpoczął sąd. - został sędzią w swojej sprawie. A to jest bardzo trudno ogarnąć. Jesteś adwokatem i prokuratorem, a pomiędzy nimi butelka.
Wiatr mu w nagrodę przyniósł.
Na szybę klonowy liść. - niestety w takich chwilach żyjemy w symbiozie tylko z naturą. A wiatr i zaplecze i się zaśmieje. Zatańczy i przegonił. Jest częstym bohaterem powieści. Liść klonowy bo listonosza nie wpuścił.
Ostatnia zwrotka mówi za całość - widząc przy krześle anioła.
Pozdrawiam serdecznie:)
Miałam nie komentować, ale dupa, muszę. Czytania może nie na pół nocy, na kilka minut, ale za to z jakim skutkiem. Canulas, czapki i berety z głów. Na rymach i innych takich się nie znam, ale treść, żywe, fajne namalowane obrazki i tak dalej, i tak dalej...Świetne!
Lubię sposob, w jaki stopniujesz napiecie.
I jest juz cos bardzo charakterystycznego, Twojego w tych dlugich tworach rymowanych (jak to o cyrku objazdowym, oo, to mi sie przypomnialo teraz).
Te Twoje dlugie twory rymowane sa...nieublagane w jakis sposob.
Z kazda kolejna strofa coraz bardziej czuc smierc za winklem.
:D
Ja pikolę, cudeńko. Numer 1. Chwała Częstochowie, cała historia - juz kiedyś coś takiego stworzyłes o ile pamiętam, a to sztuka tak wciągnąć w czytanie. Brawo, brawo, brawo
Canulas Raz byłem - miasto jak miasto, ale pamiętam, że na tym głównym deptaku była pizzeria i ciasto mieli takie chlebowe, lekko solone... pyszności. Nigdy, nigdzie takiego nie uraczyłem. Pozdro
riggs , my mieliśmy w tamtym roku albo w tym chyba, tak w tym (nie chce mi się kasować) przesiadkę, przed jakimiś zawodami. Ciemno jak w dupie po drugim zakręcie. Dworzec, jak zajazd dla bydło. Żadnych oznaczeń. Byliśmy jeno godzinkę, ale, wiesz... Niesmak pozostał.
Akurat nie Polwsad, ale Requiem dla snu z mojej filmoteki leciało, dlategom czytanie przełożył na dziś. Szkoda, że już wrzuciłeś link, bo byś jeszcze poprawił kilka psikusów, ale za późno, póki co.
Balladę strzeliłeś niewąską. Niejeden by całą powieść z tego wywlókł, a Ty to skondensowałeś do maksimum. Mimo długości czyta się leciutko. Treść jak najbardziej w temacie, jak najbardziej współczesna, uniwersalna bym powiedział. Mnie podobało się bardzo. Nie napiszę, że pozamiatałeś, bo nie czytałem innych, ale jest to bardzo, bardzo, bardzo prawdopodobne.I piszę z pełną swiadomością niedbania o opowijski PR.
Szacunek.
Pozdrawiam ;)
Podziękowałem hurt chyba ośmiu osobom i czuję się trochę, jak polityk na Kwadrans przed końcowym wyborem.
Nie mniej, nam jeszcze pokłady "jakiejś tam" energii, więc dziękuję i Tobie.
Requiem spoko,choc Arronowskiego (możliwy błąd w zapisie) wolę Pi.
Soundtrack za to - Pierwsza klasa.
Pozdrawiam
Ogólnie to nie lubię długich wierszy, tak sobie wykombinowałem w mojej bani, że wiersz = krótko i na temat. No Can jesteś cholera, wyjątkiem potwierdzającym regułe. Mimo długości tekstu ani jeden wyraz nie jest zbędny. Jeśli ktoś czepiałby sie rymów to by zgrzeszył, bo mimo, ze dość proste, nie są ordynarne, a w tym układzie, tym obrazie zbudowanym przez ciebie pasują bardzo dobrze.
Przekaz bardzo mocny, mimo opowiedzianej dość wyraźnie historii, jest jeszcze sporo dla czytającego, aby sobie „porozmysliwal” nad aspektami psychologicznymi Twojego, nie boję sie użyć tego słowa, dzieła.
Dobra robota Can.
Maurycy Lesniewski , bez fałszywej skromności, tu akurat nie sądziłem, że taki odbiór będzie. Nawet się profilaktycznie broniłem, co widać we wstępie. Dziwne. Widocznie treść odwraca uwagę od kanciastości w rymie. I dobrze. Ciii.
Canulas w dupie z kanciastoscia, w dupie z technika, w dupie wszystko inne. Treść, treść i jeszcze raz treść!!!
I żeby nie było, to „wszystko w dupie”, to Twój tekst, wcale tam nie koniecznie laduje, znaczy te techniczne sprawy. No to mamy wyjaśnione :)
Tu można by uronić niejedną łzę. Pięknie wyszło. Są tu dwa (jest więcej, ale o tych wspomnę) urzekające momenty. Końcówka i moment, kiedy obudził się rano i nie był szczęśliwy, że tli się jeszcze w nim życie. Teraz w tym natłoku wpisów nie odnajdę by zacytować, ale w głowie mam obraz tego nieszczęśliwego człowieka. Wielkie 5 :)
Odpowiadam Ci nieco taśmowo, ale... No, jak się obudziłem, też miałem wysyp komentarzy.
Co do Tworu "wierszo-idalnego" , nie mam do końca zdania. Więc pozostawię pod oceny innych. Miło, że Ci podeszło. Liczę, że już nie znikniesz
Dziękuję za odwiedziny. Ciężko mi się do własnych prac odnosić.
Miło, że wpadłaś i jeszcze z taką żywiołową reakcją.
Mam pełną świadomość, że od technicznej strony, kuleje i starałem się te braki obsywać i przymaskować treścią.
Pozdrawiam.
Miłej dalszej części świat.
"I szeptał; wybierz największy,
by płynnie wchodził w ciało.
Choć wrócił z butelką wódki,
to zamyślenie zostało" - to, i wcale nie przez przebłysk makabry, ale właśnie przez to "zamyślenie zostało"
Hm, na razie mi się wyjątkowo podoba. Te rymowanki la-la-la, lekkie ballady (o ile w przypadku Twojej tematyki można mówić o lekkości) są cudne, ale tu jest lepszy psychologiczny fundament. Się mi widzi póki co, czytam dalej.
"Tym razem mgła mu doniosła,
że całkiem jest jeszcze wcześnie" - w zasadzie budujesz tu klimat jak w prozie (wiem, że wiersze traktuje po macoszemu i kiedy jakiś mi się spodoba bardziej niż inne to bezczelnie mówię, że ooo prawie proza, poeci mnie będę kiedyś nienawidzić, o ile już tego nie robią). Wracając - klimat, on siedzi, myśli, patrzy przez okno, wspomina traumatyczne przeżycia, między czasie sąsiad zagląda, sprawdzić czy aby wszystko w porządku.I tak dalej. Mętne kolory nastroju, a obraz jakże wyraźny.
"Potem się rozkojarzył.
Przyszła dziwaczna refleksja.
Wszak trumna z koloru była
bardzo podobna do krzesła"
I inne zwrotki też, chociażby:
"Sprawcą okazał się dzieciak
ledwie szesnaście lat.
Ojcu ukradł Passata.
Jemu odebrał świat"
I końcówka. Nie wiem czy Częstochową zajeżdża, jak wspomniałeś we wstępie i gówno mnie to obchodzi :D bo to mój ulubiony wiersz do tej pory :>
Komentarze (54)
Tym wierszem pokazujesz rozpacz człowieka, który utracił ukochaną osobę. Jak często się kłócimy, nie myśląc, że może to być ostatni raz kiedy się widzimy.
Pozdrawiam :)
Ciekawy zbieg okoliczności.
Pozdrawiam
gołąb, siadając na gzyms." - Nie wiem czemu, ale jakoś to mnie szczególnie nastroiło.
Ostatnia zwrotka - dech zapiera.
Czytając, miałam wrażenie, że każde słowo jest właściwe i postawione we właściwym miejscu.
Raz tak, raz tak.
Raz z duchem czasu, raz w pitnastym wieku.
Dziękować za najazd pod wierszyk.
Nie znam się, jeno o jakowychś odczuciach własnych napisać mogę.
I wódka, ulica, drzwi.
Myślał o swoim życiu.
O tym, czemu się tli. - człowiek, który stracił sens życia. Samotny wśród tłumu. Dlaczego chce się krzyczeć. Tak niewiele potrzeba by być przyzwoitym
Uderzył palcami w klawisze.
I tak rozpoczął sąd. - został sędzią w swojej sprawie. A to jest bardzo trudno ogarnąć. Jesteś adwokatem i prokuratorem, a pomiędzy nimi butelka.
Wiatr mu w nagrodę przyniósł.
Na szybę klonowy liść. - niestety w takich chwilach żyjemy w symbiozie tylko z naturą. A wiatr i zaplecze i się zaśmieje. Zatańczy i przegonił. Jest częstym bohaterem powieści. Liść klonowy bo listonosza nie wpuścił.
Ostatnia zwrotka mówi za całość - widząc przy krześle anioła.
Pozdrawiam serdecznie:)
Pozdrawiam
Cóż za wizyta.
Dziękuję bardzo.
Pozdrawiam.
I jest juz cos bardzo charakterystycznego, Twojego w tych dlugich tworach rymowanych (jak to o cyrku objazdowym, oo, to mi sie przypomnialo teraz).
Te Twoje dlugie twory rymowane sa...nieublagane w jakis sposob.
Z kazda kolejna strofa coraz bardziej czuc smierc za winklem.
:D
Dzięki za wizytę. Wiem, że nie Twój styl do końca.
Pozdro
Pozdrawiam.
Balladę strzeliłeś niewąską. Niejeden by całą powieść z tego wywlókł, a Ty to skondensowałeś do maksimum. Mimo długości czyta się leciutko. Treść jak najbardziej w temacie, jak najbardziej współczesna, uniwersalna bym powiedział. Mnie podobało się bardzo. Nie napiszę, że pozamiatałeś, bo nie czytałem innych, ale jest to bardzo, bardzo, bardzo prawdopodobne.I piszę z pełną swiadomością niedbania o opowijski PR.
Szacunek.
Pozdrawiam ;)
Nie mniej, nam jeszcze pokłady "jakiejś tam" energii, więc dziękuję i Tobie.
Requiem spoko,choc Arronowskiego (możliwy błąd w zapisie) wolę Pi.
Soundtrack za to - Pierwsza klasa.
Pozdrawiam
Przekaz bardzo mocny, mimo opowiedzianej dość wyraźnie historii, jest jeszcze sporo dla czytającego, aby sobie „porozmysliwal” nad aspektami psychologicznymi Twojego, nie boję sie użyć tego słowa, dzieła.
Dobra robota Can.
Dzięki
I żeby nie było, to „wszystko w dupie”, to Twój tekst, wcale tam nie koniecznie laduje, znaczy te techniczne sprawy. No to mamy wyjaśnione :)
Pozdrawiam.
I'll be back ;)
Co do Tworu "wierszo-idalnego" , nie mam do końca zdania. Więc pozostawię pod oceny innych. Miło, że Ci podeszło. Liczę, że już nie znikniesz
Miło, że wpadłaś i jeszcze z taką żywiołową reakcją.
Mam pełną świadomość, że od technicznej strony, kuleje i starałem się te braki obsywać i przymaskować treścią.
Pozdrawiam.
Miłej dalszej części świat.
by płynnie wchodził w ciało.
Choć wrócił z butelką wódki,
to zamyślenie zostało" - to, i wcale nie przez przebłysk makabry, ale właśnie przez to "zamyślenie zostało"
Hm, na razie mi się wyjątkowo podoba. Te rymowanki la-la-la, lekkie ballady (o ile w przypadku Twojej tematyki można mówić o lekkości) są cudne, ale tu jest lepszy psychologiczny fundament. Się mi widzi póki co, czytam dalej.
"Tym razem mgła mu doniosła,
że całkiem jest jeszcze wcześnie" - w zasadzie budujesz tu klimat jak w prozie (wiem, że wiersze traktuje po macoszemu i kiedy jakiś mi się spodoba bardziej niż inne to bezczelnie mówię, że ooo prawie proza, poeci mnie będę kiedyś nienawidzić, o ile już tego nie robią). Wracając - klimat, on siedzi, myśli, patrzy przez okno, wspomina traumatyczne przeżycia, między czasie sąsiad zagląda, sprawdzić czy aby wszystko w porządku.I tak dalej. Mętne kolory nastroju, a obraz jakże wyraźny.
"Potem się rozkojarzył.
Przyszła dziwaczna refleksja.
Wszak trumna z koloru była
bardzo podobna do krzesła"
I inne zwrotki też, chociażby:
"Sprawcą okazał się dzieciak
ledwie szesnaście lat.
Ojcu ukradł Passata.
Jemu odebrał świat"
I końcówka. Nie wiem czy Częstochową zajeżdża, jak wspomniałeś we wstępie i gówno mnie to obchodzi :D bo to mój ulubiony wiersz do tej pory :>
Dzielnie walczysz.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania