Nie za bardzo postrzegam ciągłości tej fabuły, co tam wcześniej - jakoś nazbyt chyba poleciałaś nie uwzględniając percepcji czytelników tego opka i odnośnie poprzednich kawałków. ;)
E... a sto lat, to można już ci śpiewać... ?
Elo, jest ciągłość zachowana, żadnych przeskoków, tylko wieki temu to pisałam toś zapomniał ;) Sto lat? E - e, nie mam urodzin, ale jak lubisz śpiewać to się nie krępuj xD
I jest kolejna część. Mam nadzieję, że w końcu pewne sprawy zostaną wyjaśnione i to niebawem. Za to Lea w niewytłumaczony sposób mnie irytuje, powinna?
Piąteczka leci, teraz pozostaje czekać na ciąg dalszy. :D
Nie sądziłam, że doczekam się kontynuacji, a tu proszę! Wiesz jak umilić człowiekowi kolejny długi dzień w pracy.
Bardzo podoba mi się jak subtelnie odkrywasz kolejne fakty, jednocześnie zasypując czytelnika kolejnymi pytaniami. Portrety postaci są bezbłędne. Barwne, naturalne, każda ma w sobie coś wyjątkowego i nie można być względem niej obojętnym. Mam nadzieję, że Luigi się jeszcze pojawi i to w jednym kawałku ;)
Pozdrawiam i zostawiam zasłużoną piąteczkę.
,,- Nie lubię go, bo, eee, on nalegał... - urwała.'' - to piętro wyżej, bo dalej mówi Lea, a tak wygląd, że Albert
Albertowi nie brakuje poczucia humoru, a Leę najwidoczniej jasność onieśmiela. Ciemność sprawia, że o niej zapomina :)
Skąd ten tajemniczy sms? Może ktoś już coś odkrył i wykorzystując Ewę, próbuje odciągnąć Alberta z tamtego miejsca. Tak sobie rozmyślam, nie zawracaj sobie tym głowy :) 5 :)
"sytuacji, a jemu niezbyt na rękę były jakiekolwiek relacje z tą blondwłosą wylęgarnią problemów" - to bardzo zacne. Szanuję.
Ogólnie ciężko było mi się przezwyczaić. Czytałem do tej pory tylko Twoje (chyba autobiograficzne) wywody. Ciężko mi na początku utożsamić się z narracją i punktem widzenia, innym, niż Twój.
Potem już poleciało i było git.
Nie wiem jak poprzednie części się miały do tej. Czy byly zbieżne, czy nie. Nie mniej, jakieś tam poczucie "Nie przeczytania poprzednich części mam." Niby można to potraktować jako zaczęcie w stylu: "in media res", ale sama świadomość, że było coś przedtem kapkę uwiera.
Co do tekstu, jako takiego, to: Widać reaserch. Widać znajomość tematu. Widać pewność.
To nie jest ten model, typu.: "aa, lekcje odwołali, to se siądę, skrobne", tu już skill wychwytywalny srogo.
Fabularnie się jeszcze nie odniosę, bo ten kęs, to na razie zbyt mało.
Ps. Wydaje mi się, że (przynajmniej w tej cześci) mniej smaczków humorogennych, które po przeczytaniu kilku Twych wcześniejszych tekstów widziałem, i które cenię.
Ogólnie, humor, ten balans pomiędzy postrzeganiem z ciekawych punktów widzenia, ironicznie zabarwione zdania, to wysokich lotów mieszanka, na którą zawsze dam się złapać. Zestaw tych szczególnych kosmetyków, to Twój bardzo mocny punkt.
Dobra, przekonałeś mnie, masz od pierwszej części :P
Tak, tamte są autobiograficzne, a to zupełna fikcja:)
Dziękuję za wyczerpujący komentarz, miło bardzo :)))
Tak, blondfochy wzbogacone granatowymi oczami potrafią namieszać w głowie. Nie wiem czemu, ale widzę w Lei niebezpieczeństwo. Albert jeszcze ma resztki instynktu, ale za kilka nocy z udziałem blonjęzorka może mu się zmienić światopogląd.
Tatuaże z imionami sugerują "marketing".
Nawet nie wiem kiedy mi się fragment skończył ;) Idę dalej.
Pozdrawiam ;))
Nie bardzo mu będzie dane więcej nocy z blondjęzorkiem, życie - człowiek winien korzystać póki mu dane, bo nie znane są wyroki... Ok, ponosi mnie :D Krótkie fragmenty, wiem, czasem pociłam :D
Oho, ktoś tu się chyba dokopał do jego byłej żony. Mam wrażenie, że odwiedził ją ten świr - mąż Lei. O kurde, ale robi się ciekawie!
Naprawdę szkoda mi Ines. Jak ktoś mógł ją zabić? I to ciężarną?
Omg :(
Poprzedniego dnia poniosło Leę, a teraz sprawa zamieciona pod dywan - supcio :D
"Jego myśli powędrowały ku logice, towarzyszącej ludziom, robiącym sobie tatuaże"
Oba przecinki zbędne.
"Sentencje, ptaki, serduszka i inne symbole, nawet tribale nie wydawałyby się dziwne. "
Po "tribalach" przecinek, bo to wtrącenie.
"Hm, mógł korzystać z wdzięczności Lei, póki jest chętna, i traktować to jako zadośćuczynienie od losu za puszczalską żonę."
Noosz kurde, typowy facet :P
"Ale przecież... pomyślał, przecież jej nie straszę, nie mamy kontaktu, odkąd spakowała walizkę i zatrzasnęła drzwi hotelu w Reggio. Wariatka..."
Taak, a włóczyć się z obcą kobietą po kraju to jest dobrze.
Piąteczka Ritho. W zasadzie to nie do końca moje klimaty (nie lubię Włoch), ale całkiem dobrze się płynie. Podoba mi się też dynamika narracji, choć czasami mnie wręcz przerasta.
Nic to, lecimy dalej.
Nie lubisz Włoch??? Smuci mnie to niezmiernie, gdyż ja włoskie klimaty bardzo, bardzo, ale wiadomo - kwestia gustu. Dynamika narracji, taa, tu i tak jest spokojnie w porównaniu ze Cmykusiem. No taki mam styl, nie zmienię, bo myśli me galopują :)
Dziękuję Ench :)
Komentarze (28)
E... a sto lat, to można już ci śpiewać... ?
Piąteczka leci, teraz pozostaje czekać na ciąg dalszy. :D
Bardzo podoba mi się jak subtelnie odkrywasz kolejne fakty, jednocześnie zasypując czytelnika kolejnymi pytaniami. Portrety postaci są bezbłędne. Barwne, naturalne, każda ma w sobie coś wyjątkowego i nie można być względem niej obojętnym. Mam nadzieję, że Luigi się jeszcze pojawi i to w jednym kawałku ;)
Pozdrawiam i zostawiam zasłużoną piąteczkę.
Albertowi nie brakuje poczucia humoru, a Leę najwidoczniej jasność onieśmiela. Ciemność sprawia, że o niej zapomina :)
Skąd ten tajemniczy sms? Może ktoś już coś odkrył i wykorzystując Ewę, próbuje odciągnąć Alberta z tamtego miejsca. Tak sobie rozmyślam, nie zawracaj sobie tym głowy :) 5 :)
Jestem, czytam. : ) Ciekawi mnie sprawa tych tatuazy.
Boze, jaka jestem tragicznie stara.
Ogólnie ciężko było mi się przezwyczaić. Czytałem do tej pory tylko Twoje (chyba autobiograficzne) wywody. Ciężko mi na początku utożsamić się z narracją i punktem widzenia, innym, niż Twój.
Potem już poleciało i było git.
Nie wiem jak poprzednie części się miały do tej. Czy byly zbieżne, czy nie. Nie mniej, jakieś tam poczucie "Nie przeczytania poprzednich części mam." Niby można to potraktować jako zaczęcie w stylu: "in media res", ale sama świadomość, że było coś przedtem kapkę uwiera.
Co do tekstu, jako takiego, to: Widać reaserch. Widać znajomość tematu. Widać pewność.
To nie jest ten model, typu.: "aa, lekcje odwołali, to se siądę, skrobne", tu już skill wychwytywalny srogo.
Fabularnie się jeszcze nie odniosę, bo ten kęs, to na razie zbyt mało.
Ps. Wydaje mi się, że (przynajmniej w tej cześci) mniej smaczków humorogennych, które po przeczytaniu kilku Twych wcześniejszych tekstów widziałem, i które cenię.
Ogólnie, humor, ten balans pomiędzy postrzeganiem z ciekawych punktów widzenia, ironicznie zabarwione zdania, to wysokich lotów mieszanka, na którą zawsze dam się złapać. Zestaw tych szczególnych kosmetyków, to Twój bardzo mocny punkt.
Tak, tamte są autobiograficzne, a to zupełna fikcja:)
Dziękuję za wyczerpujący komentarz, miło bardzo :)))
Tak, blondfochy wzbogacone granatowymi oczami potrafią namieszać w głowie. Nie wiem czemu, ale widzę w Lei niebezpieczeństwo. Albert jeszcze ma resztki instynktu, ale za kilka nocy z udziałem blonjęzorka może mu się zmienić światopogląd.
Tatuaże z imionami sugerują "marketing".
Nawet nie wiem kiedy mi się fragment skończył ;) Idę dalej.
Pozdrawiam ;))
Naprawdę szkoda mi Ines. Jak ktoś mógł ją zabić? I to ciężarną?
Omg :(
Poprzedniego dnia poniosło Leę, a teraz sprawa zamieciona pod dywan - supcio :D
Dziekuje, doceniam, buzja mi sie cieszy czytajac Twoje, jak zawsze emocjonalne, refleksje :)
Dziękuję i tutaj :)
"Jego myśli powędrowały ku logice, towarzyszącej ludziom, robiącym sobie tatuaże"
Oba przecinki zbędne.
"Sentencje, ptaki, serduszka i inne symbole, nawet tribale nie wydawałyby się dziwne. "
Po "tribalach" przecinek, bo to wtrącenie.
"Hm, mógł korzystać z wdzięczności Lei, póki jest chętna, i traktować to jako zadośćuczynienie od losu za puszczalską żonę."
Noosz kurde, typowy facet :P
"Ale przecież... pomyślał, przecież jej nie straszę, nie mamy kontaktu, odkąd spakowała walizkę i zatrzasnęła drzwi hotelu w Reggio. Wariatka..."
Taak, a włóczyć się z obcą kobietą po kraju to jest dobrze.
Piąteczka Ritho. W zasadzie to nie do końca moje klimaty (nie lubię Włoch), ale całkiem dobrze się płynie. Podoba mi się też dynamika narracji, choć czasami mnie wręcz przerasta.
Nic to, lecimy dalej.
Nie lubisz Włoch??? Smuci mnie to niezmiernie, gdyż ja włoskie klimaty bardzo, bardzo, ale wiadomo - kwestia gustu. Dynamika narracji, taa, tu i tak jest spokojnie w porównaniu ze Cmykusiem. No taki mam styl, nie zmienię, bo myśli me galopują :)
Dziękuję Ench :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania