Wybacz, że komentuję wybiurczo, ale czekam i czytam kilka części naraz, bo jedna to za mało i czuję niedosyt :D
Nie wiem, czy dobrze czuję, ale mam wrażenie, że co nieco sobie poukładałaś, bo wróciłaś do świetności. Ciąg wydarzeń trafił na właściwe tory, jedziesz miarowo, ukazując kolejne poszlaki i wzbudzając intrygę. Kreowania postaci mógłby się niejeden od Ciebie uczyć. Wątki humorystyczne nie są przesadzone, jednak wywołują niekontrolowany uśmiech. Za kreację Luigi'ego dałabym Ci medal.
Jeśli lubisz niesztampowe kryminały (a mniemam, że tak) i nie przeszkadza Ci forma serialu, polecam anime pt. "Monster". Co prawda jest to animowany serial produkcji japońskiej, ale jest naprawdę wybitny. Nie będąc fanką mangi i anime, w mojej (wybrednej) opinii ten tytuł zasługuje na miano dzieła sztuki w tej dziedzinie. Sądzę, że by Cię urzekł.
Poukładałam, owszem, zmierzam do plot twista i konsekwentnie staram się posuwać historię do przodu i wyściubić nieco nos ze strefy komfortu, nie czekając na górnolotną wenę, wizję i cholera wie co, tylko siadać i pisać codziennie z zamiarem dociągnięcia Lei do końca (nigdy nie mogę niczego skończyć), choćbym się miała porzygać kolorową, makaronową, włoską tęczą xD Początkowo bałam się, że z Luigiego wyjdzie mi zbyt stereotypowy Włoch, a jednak myślę, że tak się nie stało, bo pomimo że jest gadatliwy i celebruje posiłki, bo oni nie są zbytnio pedantyczni, a wręcz przeciwnie. Miło mi czytać Twój komentarz. :) Czytam różne rzeczy, kryminały obowiązkowo, a pierwszą poważniejszą książką jaką przeczytałam (zaraz po Kaczce Dziwaczce xd) było coś Christie (nie pamiętam tytułu) i tak mi zostało, bo szczegółowość i logiczne analizy Herkulesa Poirot zawsze wyciągały mnie po uszy. Ostatnio liznęłam czarnych kryminałów Chandlera i postać Filipa Marlow... no kurde zakochałam się w nim! Jest b.o.s.k.i. Spojrzę na ten serial, który mi poleciłaś, bliżej weekendu, bo tempo życia szaleńcze. Dziękuję pięknie i pozdrawiam:D
Ritha Och, z tym niekończeniem mam identycznie. Słomiany zapał jest moją domeną. Od miesiąca się motywuję do kontynuacji "Z ręką na spuście" i zawsze wymyślę sobie jakąś wymówkę. Jestem jak Bradley z "Czarnego księcia" Iris Murdoch, z ciągłym uczuciem, że moja wielka powieść jest jeszcze ciągle przede mną, jeszcze nie powstała, ale na pewno dotrę do tego momentu, by ją stworzyć. Podziwiam Cię więc za determinację, zdradź mi klucz do Twojego sukcesu :D
Z kryminałami w literaturze nigdy nie byłam za bardzo na "ty", często były dla mnie zbyt przewidywalne i na siłę poważne, aż do porzygu. Szczególnie powielający się motyw smutnego, skrzywdzonego przez życie, mrukliwego gliny doprowadzał nie do szczytów irytacji. Ale zerknę na Chandlera, skoro polecasz :)
Luigi faktycznie powinien otworzyć własny biznes, choćby z samym makaronem. Klienci i tak by do niego wracali :) Nie dopatrzyłam się w wiadomości od Lei (jak w ogóle była od niej), że jednoznacznie stwierdza, że kogoś zabiła. Matka ją chroni przed Marco, ale czy Cesare się tego domyśli? I ja czekam na cd :) Pozdrawiam i gwiazdkuję :)
Jak Ty ładnie trzymasz reke na pulsie, piszac. Jest w tym plan i nie pozwalasz jej latac, gdzie jej sie podoba. Mysli i dloni po klawiaturze. Kto ubił Laure Palmer, do cholery...
"Ten natomiast zaopatrzony w pokaźnych rozmiarów dystans do samego siebie, z uśmiechem przyjmował wszelkie aluzje" - Zacne. Straciło kapkę moc, bo już Cię trochę od tej strony (humoru) poznałem. Gdyby jednak to padło w pierwszej lub drugiej cześci, wyważyło by drzwi. - ZACNE.
Generalnie należało się niby spodziewać podobnego obrotu sprawy, choć zakładany przeze mnie scenariusz był błędny. Myślałem, że matka została przekupiona i z perspektywy czasu, uważam swój pomysł za przygłupi. Potrzeba by jednak wielkiej siły sprawczej, by nastawić matkę, aż do takiego stopnia. Twój wybór, lepszy. Mail napisany spoczi, z równowagą pomiędzy zawartością myśli (przekazem) a jednak szczątkową entropią, tak charakterystyczną dla wzburzonych myśli podczas pisania.
Zauważ jednak, że już od jakiegoś czasu mówimy o niezachwialnym ciągu przyczynowo-skutkowym. Zbudowałaś , wypracowałaś schemat i chyba najwyższy czas przyjebać młotem. Niebawem jedno z tych uporządkowanych logicznie luster musisz potrzaskać. Wiem, że sformułowanie: "przed bohaterem muszą się piętrzyć problemy" jest wyświechtane i infantylne, ale niebawem potrzebny będzie akcent.
Ps. Już tak z dwie godziny temu coś naskrobałem, ale zawadziłem o coś łapą i się nie wysłało. To trochę musiałem odczekać.
Salut.
Matka została przekupiona - to byl pomysl poczatkowy. Ale przemyslalam i pozmienialam plan. Ryli. Tak było. Już, już nieduzo przed Toba i bedzie pierdolniecie, obiecuję :>
Brak pierdolniecia, póki co, to nie zarzut. Nadmieniam o tym z pozycji jeno czytelniczej. A ilu takich czytelniczych delikwentów, tyle opinii. WIęc to nie żadna prawda objawiona, a bardziej moja fanaberia.
Nie wiem o co chodzi, ile razy Luigi robi coś do jedzenia, natychmiast czuję głód.
Trochę się mama jednak rozgadała, mimo kaca, ale ta mina dziecka w przedszkolu jest mocna ;)
Opis porządków cudny.
Sam e-mail ciekawy. Trochę zaskakujący, nie wiem, moż coś pomieszałem, ale to nie Ines rozbiła te wina? Chyba że coś kompletnie poplątałem. Nic to, cofnę i sprawdzę najwyżej.
Ok, czas na kolejną część.
Pozdrawiam :))
Komentarze (23)
Nie wiem, czy dobrze czuję, ale mam wrażenie, że co nieco sobie poukładałaś, bo wróciłaś do świetności. Ciąg wydarzeń trafił na właściwe tory, jedziesz miarowo, ukazując kolejne poszlaki i wzbudzając intrygę. Kreowania postaci mógłby się niejeden od Ciebie uczyć. Wątki humorystyczne nie są przesadzone, jednak wywołują niekontrolowany uśmiech. Za kreację Luigi'ego dałabym Ci medal.
Jeśli lubisz niesztampowe kryminały (a mniemam, że tak) i nie przeszkadza Ci forma serialu, polecam anime pt. "Monster". Co prawda jest to animowany serial produkcji japońskiej, ale jest naprawdę wybitny. Nie będąc fanką mangi i anime, w mojej (wybrednej) opinii ten tytuł zasługuje na miano dzieła sztuki w tej dziedzinie. Sądzę, że by Cię urzekł.
Z kryminałami w literaturze nigdy nie byłam za bardzo na "ty", często były dla mnie zbyt przewidywalne i na siłę poważne, aż do porzygu. Szczególnie powielający się motyw smutnego, skrzywdzonego przez życie, mrukliwego gliny doprowadzał nie do szczytów irytacji. Ale zerknę na Chandlera, skoro polecasz :)
Generalnie należało się niby spodziewać podobnego obrotu sprawy, choć zakładany przeze mnie scenariusz był błędny. Myślałem, że matka została przekupiona i z perspektywy czasu, uważam swój pomysł za przygłupi. Potrzeba by jednak wielkiej siły sprawczej, by nastawić matkę, aż do takiego stopnia. Twój wybór, lepszy. Mail napisany spoczi, z równowagą pomiędzy zawartością myśli (przekazem) a jednak szczątkową entropią, tak charakterystyczną dla wzburzonych myśli podczas pisania.
Zauważ jednak, że już od jakiegoś czasu mówimy o niezachwialnym ciągu przyczynowo-skutkowym. Zbudowałaś , wypracowałaś schemat i chyba najwyższy czas przyjebać młotem. Niebawem jedno z tych uporządkowanych logicznie luster musisz potrzaskać. Wiem, że sformułowanie: "przed bohaterem muszą się piętrzyć problemy" jest wyświechtane i infantylne, ale niebawem potrzebny będzie akcent.
Ps. Już tak z dwie godziny temu coś naskrobałem, ale zawadziłem o coś łapą i się nie wysłało. To trochę musiałem odczekać.
Salut.
Trochę się mama jednak rozgadała, mimo kaca, ale ta mina dziecka w przedszkolu jest mocna ;)
Opis porządków cudny.
Sam e-mail ciekawy. Trochę zaskakujący, nie wiem, moż coś pomieszałem, ale to nie Ines rozbiła te wina? Chyba że coś kompletnie poplątałem. Nic to, cofnę i sprawdzę najwyżej.
Ok, czas na kolejną część.
Pozdrawiam :))
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania