...

...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (40)

  • KarolaKorman 30.09.2017
    Znów tyle się wydarzyło, że muszę zostawić słowa uznania :) Kolejna świetna część :) Simona pokazała rogatą naturę i nie szczędziła kopyt, że nawet opanowany Marco stracił równowagę. Biedna pani Morelli zapłaciła życiem, za uj wie co. I to właśnie Luigi musiał ją znaleźć, no, chłopak wyrzyga wszystkie wnętrzności, weź go z tych schodów w jakieś przyjemniejsze miejsce! Cesare też w kropce.
    Czekam na kolejną odsłonę. Wielką piątkę wstawiłam. Pozdrawiam :)
  • Ritha 30.09.2017
    Dziękuję Karolcia :) Miło mi, że trwasz :) Luigi bezpieczny, niedługo go wezmę, nic się nie martw ;)
  • Canulas 30.09.2017
    "Łącznie cztery osoby i ze trzydzieści tatuaży na przestrzeni kilku metrów." - no to wracamy na tor zacności z przytupem.

    "- szepnął do jej ucha" a jakby: jej do?

    "Pięknie - rzucił, w zasadzie w przestrzeń." - Tu też mi średnio śpiewa. W zasadzie, w zasadzie jest niepotrzebne. Eliminuje też w. - chyba, że to jakaś gra słów, ale jak tak, to nie złapałem.

    "Jej ciało grzecznie podążało za trzymanym przez niego nadgarstkiem" - bardzo, bardzo fajne zdanie. W sensie, camping może i nie, ale w tej konkretnej sytuacji jest zajebistym dopełnieniem.

    "- ‎No co? Wracamy do żywych, czy chcesz jeszcze? - pochylił" - pochylił nie jest wtrąceniem dialogowym. Z dużej.

    "
    Wyciągnął Simonę z kabiny, tym razem ciągnąc za stopę, z powrotem" - super detale wpłatasz i to na małej przestrzeni. Podskoczył Ci ostro warsztat. No to tak jest. Warsztat nie skacze co chwila pi stopień, tylko cisza, cisza i o dwa, trzy. Tu już, w odniesieniu do początkowych części widać skok jakościowy na poziomie opisowym, klimatycznym i w naturalności dialogu.

    Ok. Wyślę tera ten komentarz i czytam dalej, bo już mi się ostatnio dwa razy skasowało i się boję.
  • Canulas 30.09.2017
    "Sprzeczność poleceń, trudno, powinien zajarzyć." - raz, że fajne. A dwa, że już potrzebujesz coraz mniej przestrzeni, by ciekawie przedstawić postać epizodyczną. Kilka krótkich zdań i już ze statysty wychodzi klimatyczny ludź.

    "Samochód ruszył, a Simona kiwała się na siedzeniu, jak szmaciana lalka. Dmuchana lalka. Lalka Barbie. Twór z plastiku, bez żywych, sprawnie działających organów. Na przykład serca. Sztuczne tworzywo pozbawione uczuć i empatii." - A tu sama zobacz, zobacz, co robisz. Widzisz ten skok? Klatkujesz niby off topowe, ale wszystko jest na miejscu. Jedno podkreśla drugie albo buduje. Cegła po cegle. Klimat. Lubię klimatyczną gęstość. Szukam jej.

    " - ‎Zabiłaś Ines. I moje dziecko." - Oddychał wolno i głęboko, próbując opanować emocje. - Wkurwia mnie świadomość powyższego." - A aaa. Tu ryzykownie. Świadomość powyższego siądzie ludziom wybiórczo. Ryzykowne, ale git.

    " Miała plamy opadowe i zaczęła puchnąć." - jedno zdanie i co? I klimat. Hop cegiełka. Jest geściej. Wysyłam i idę dalej.
  • Canulas 30.09.2017
    "Ruch na autostradzie był adekwatny do godzin szczytu, więc możliwość zatrzymania się, akurat w tym momencie, marna." - Tu, paradoksalnie, podoba mi się coś, czego nie zrobiłaś. Mianowicie, podoba mi się, że po słowie "momencie" nie dodałas słowa "była", choć aż się o nie prosiło. Tylko wtedy owe "było" gryzloby się ze wszesniejszym "był". Wiem, że to pojebane, ale cieszy mnie, że rezygnujesz z niemal ewidentnych dookreśleń.

    "Kobieta wierzgała nogami niczym rybka, która wypadła z akwarium." - Tu małofortunnie. Jakiś smieszek się może przypierdolić, że rybka nie macha nogami i będzie miał rację.
    Ja jestem pojebany, więc bym dał: jak wystawiony za parapet czterolatek. :)

    "wbił go, na oślep, w szturmującą nogę." - nie no. Zajebiscie się ocierasz o strawny Pastisz. Kojarzy mi się z Planet Terror Rodrigueza. - Chyba Cię zaraz poproszę o wspólne napisanie spinn-offa do Rury, bo coraz zacniej odbierasz środki.

    "- Tam trzeba, kochanie, nacisnąć takie bolce przy każdym i elegancko można zdjąć te zagłówki." - no i znów. Ukazać humor kogoś zdenerowanego to trudna sztuka. Brawo.

    OK. I tyle z samego tekstu.
    Oficjalny werdykt: Nie straciłas nic z flow, sporo zyskałaś. Kąty postrzegania ostre jak gumowe dilno na bułgarskich sterydach. - Zajebiscie.
    Dużo pytań, umiejętnie ukazana dynamika. Częsta zmiana kadru i umiejętne odnajdywanie się w nowym.
    Miss, Ritha. Jestem oczarowany treścią. To trzeci pod rząd odcinek, gdzie forma jest bardzo równa i wysoka.
    Nie wiem, co prawda, jakim kosztem to okupione, ale w sumie, nie ma to znaczenia.
    Nie ważne, ile się czasu wykuwa stal. W końcowym rozrachunku liczy się tylko to, czy szabla zetnie łeb. Mój spadł i leży u nóg.
    Z bliska widzę dokładnie, jak brudne noszę skarpetki.
  • Canulas 30.09.2017
    Tak, Pio drodze, w pierwszym komentarzu, zamiast słowa camping powinno być "samo" - Pan autochujkorekt się obudzil
  • Ritha 30.09.2017
    Can, wszystko zostanie odkomemtowane. Pusta lodówka i ogólny armagedon zmusiły mnie chwilowo do aktywności poza wirtualnej :)
  • Canulas 30.09.2017
    Spakojna
  • Ritha 30.09.2017
    Jestem:) Błędy zaraz popoprawiam, skorzystam dosłownie (może ciut bezczelnie) z rady dot. dziecka za parapetem xD Uczepiły mi się te rybki, a faktycznie brzmi jakbym sugerowała, że mają łapki, o lool.

    "Ruch na autostradzie był adekwatny do godzin szczytu, więc możliwość zatrzymania się, akurat w tym momencie, marna." - ha! Tu początkowo było "była", ale czytając drugi raz z rzędu, stwierdziłam, że - za burtę ;)

    " - ‎Zabiłaś Ines. I moje dziecko." - Oddychał wolno i głęboko, próbując opanować emocje. - Wkurwia mnie świadomość powyższego." - tu olałam co pomyśli czytelnik, przyznaję, napisałam tak jak powiedział by Marco, wg mnie. To człowiek interesu, pasują mi do niego takie bardziej sztywne zwroty, plus brak cierpliwości, przy jednoczesnym opanowaniu, konkretne, zdecydowane działania - jak ktoś kto zwykle dobrze wie czego chce. Czy coś.

    Powiem Ci, że nawet nie przypłaciłam tej części nadludzkim wysiłkiem. Co prawda wessały mnie sprawy bieżące i kilka dni czekałam na wenę, ale nie było tragedii. Odnalazłam sposób na fabułę. Tzn. może tak robiłam wcześniej, na czuja, ale teraz widze to świadomie - większość opiera sie na psychice i charakterach głównych postaci, a nie tym co powinno/mogłoby się wydarzyć. Czterech chłopa w mojej głowie non stop - Marco, Albert, Cesare i Luigi, i im dłużej, tym bardziej ich "znam", nom, i grunt to odpowiednio wczuć się po kolei w każdego, co by zrobił/powiedział/itp. i w zasadzie... samo idzie. :)

    Mówisz, że klimat, ach, miło mi to czytać! :))) Strawny pastisz - jeszcze milej :) Lubię jak mi coś trąca lekkim, zdrowym absurdem, ale nie potrafię ocenić ile z tego co lubię, przekłada się na to co piszę.

    Planet Terror Rodrigueza - nie znaju
    "wspólne napisanie spinn-offa do Rury, bo coraz zacniej odbierasz środki" - o lool, to jeszcze, jeszcze milsze ^^ Choć podskórnie czuję, że nie godnam jam Ci. Zwłaszcza patrząc w jakim tempie nakurwiasz, a w jakim ja pocę swoje rozdzialątka :/

    " Kąty postrzegania ostre jak gumowe dilno na bułgarskich sterydach." xD Ta częsta zmiana kadru była planowana od początku. W sensie im akcja gęściejsza, tym szybsze przeskoki na bohaterów, taki był zamysł. Twój oficjalny werdykt motywujący fest, jak zawsze. Reasumując "wypychasz mnie z pociagu, obserwując jak radośnie koziołkuję" :DDD
  • Canulas 30.09.2017
    "Odnalazłam sposób na fabułę. Tzn. może tak robiłam wcześniej, na czuja, ale teraz widze to świadomie - większość opiera sie na psychice i charakterach głównych postaci, a nie tym co powinno/mogłoby się wydarzyć. Czterech chłopa w mojej głowie non stop - Marco, Albert, Cesare i Luigi, i im dłużej, tym bardziej ich "znam", nom, i grunt to odpowiednio wczuć się po kolei w każdego, co by zrobił/powiedział/itp. i w zasadzie... samo idzie. :)" - w tym, co tera wstawiam. Identyczny zabieg. Sześciu typa. Sześć charakterów. Oddałem im we władanie całą moc i nie mam już nad nimi kontroli. Do tego stopnia, że jen den wbrew mojej woli się kurwa nie dał ubić Postać oparta w całości na literkach nie dała się ubić.

    Jesli faktycznie wykorzystałas moja podpowiedź, to super.
    A o jakimś (hak już pokonczymy, co zaczęliśmy) na poły wspólnym tekście, możem kiedy pomyśleć.
  • Canulas 30.09.2017
    Haha. Faktycznie. Czterolatek za parapetem. Ave Mama Madzi. Zajebiscie
  • Ritha 30.09.2017
    "Do tego stopnia, że jen den wbrew mojej woli się kurwa nie dał ubić Postać oparta w całości na literkach nie dała się ubić. " xD Skubany!
    Mama Madzi, ahahaha :D
    Can, tak serio - bardzo chętnie połączę siły, żeby coś z Tobą razem skrobnąć. Aż strach pomyśleć, licznik trupów będzie migał jak tasowanie talii kart. xD Daj mi tylko domęczyć Leę do końca;)
  • Canulas 30.09.2017
    No tak, tak. Ja też muszę pokonczyc. Tą odnowę rury, co tera dziobie i te dwa zaczęte.
  • Ritha 30.09.2017
    No i świetnie, zdążę się jeszcze podszkolić:D
  • Canulas 30.09.2017
    Ritha, przestań z tą skromności ą. Kiedy jest zasada, to ok. Tutaj nie jest. Już nie
  • Ritha 30.09.2017
    Can ej! Ja pocę większość rozdziałów. Rodzą się w bólach. Nie zgrywam się, nie umiem obiektywnie patrzeć na swoje twory. Mi się podobają, owszem, ale mi się różne dziwne rzeczy podobają.:D Dziś w nocy śniło mi się, że w pracy razem z moim szefem łapaliśmy mordercę xD I mnóstwo zakrwawionych, biegających ludzi. Mieli porozcinane glowy. Latali mi po sekretariacie. Krzeslo wystawione na ulicy przed wejściem do mojej pracy (jak krzeslo przed cela Lectera, temat zamkniety, skończyłam ogladac maraton 2 dni temu, a jednak xd). Wczoraj obejrzałam Django, tam też licznik trupów by się przydał. Pewnie stąd ten sen. Ale wszystko powyzsze świadczy, że jestem szurnieta. Idac tym tropem - to nie skromność. To ostroznosc.
  • Canulas 30.09.2017
    Ritha dobrze. Podoba mi się ten wywód. Jest ogień, jest szaleństwo. Jest strumień myśli.
    Ps. Jak kiedyś będziesz miała 4minuty życia na zbyciu, to rzuć okiem u mnie na "Zbyt długo. W domu“ - pochwała turpizmu napisana pismem automatycznym w 15min.
    Oczywiście potem błędy usunąłem, ale trzon ok kwadransu.
    Adioos
  • Ritha 30.09.2017
    Na pewno zajrzę :) Ciao
  • Canulas 30.09.2017
    Odnogę
  • Niemampojecia96 01.10.2017
    Byłam, przeczytałam dwukrotnie, napisałam iście długi komentarz.
    Wtedy przerwało mi znów połączenie z internetem.
    Do kurwy.
    Uhhhhhhhhh.
    :((
    Odtworze go na dniach.
  • Ritha 01.10.2017
    Jasne Skarbie, olej ten komentarz i się nie denerwuj. Ps. Widzę, że tu sporo osób ma z tym problem. Służę radą - wszystkie długie komemtarze piszę w notatniku google keep, a potem kopiuj wklej, nom, tam mi nic nie znika, polecam :)
  • Nuncjusz 01.10.2017
    albo w zwykłym, systemowym notatniku...zwłaszcza te dłuższe, rozbudowane komentarze
  • Ritha 01.10.2017
    A no pewno, byle nie tu bezpośrednio
  • Niemampojecia96 10.10.2017
    Dobrze więc.
    To tutaj napisałam komentarz długości pokaźnej bardzo i internet był laskaw przestać działać właśnie wówczas.
    Było to już jakiś czas temu, dziś powracam i próbuje ten komentarz odtworzyć.
    Czasem trzeba wrócić, by iść dalej ;). Że tak zarzuce banałem za dwa złote.

    Po pierwsze udało mi się zgadnac, zmarło się pani Morelli.

    Teraz sprawa czysto techniczna: po wbiciu jakiegokolwiek ostrza w ludzkie ciało pod żadnym pozorem nie należy go samemu wyciągać.
    Pogarsza to sytuację.
    Nawet gdy ostrze jest małe, gdy jest to scyzoryk, nożyczki.
    Nie należy.
    Należy, nie ruszając ciała obcego w ciele ludzkim, natychmiast kierować się na SOR.
    I choć Simona oczywiście mogła o tym nie wiedzieć, choć mógł nią kierować jakiś impuls, to (od mojej strony) ten fragmencik jest troszeczkę kulawy przez zupełne pominięcie tej czysto technicznej sprawy.
    A jestem pewna co do kwesti. I Marco, trochę gangsta-agresor coś mógłby w tym temacie także wiedzieć.

    Ale może się czepiam.
    Tak zwracam uwagę, costam wiem, to się dziele. Nie wiem, jak sytuację z tym nożem poprowadzisz dalej.

    Zobaczymy : ).

    Dobra, teraz meritum i pokłony dla Ciebie:

    Kreacja postaci meskich.
    Ritha, nie-sa-mo-wi-cie wykreowalas tych paru typów, charakternych, mocno zarysowanych, nie byle jakich.
    I teraz ogrom mojego podziwu zawiera się w tym, że Ty ich robisz z głowy.
    Nie potrzebujesz ognia, odpalasz papierosa ich charakterów znikad. Ja jestem tym zdumiona. Ja jestem zdumiona stworzeniem i poprowadzeniem tych postaci tylko z głowy.
    Bo ja tak nie umiem.
    Muszę mieć ogień. Muszę mieć źródło inspiracji. Muszę zbudować z. Nie zbudować, ale zbudować z.
    Z "pierdolonego rozkapryszonego arystokraty xdddd" więc, czy innych źródeł wielkiej inspiracji.
    Muszę mieć ogień, postaci meskich nie umiem sama z siebie. Nie wiem, co postać męska powie. Zrobi. Pomysli.
    Ja, do cholery, muszę prowokować życie.
    Musialam nie raz źródło inspiracji spychać na temat potrzebny do Deformacji.
    Znajdować stare listy. Zapiski.
    Więc niezmiernie Cię podziwiam i hołduje umiejętności tworzenia tak udanych postaci meskich.

    Odpalania papierosów bez ognia.....
  • Ritha 10.10.2017
    Po pierwsze jestem Ci bardzo wdzięczna, że pochyliłaś się nad tym, już w zasadzie po raz drugi, odtwarzając komentarz. To bardzo miłe i doceniam :) Już odnoszę się do wszystkiego.

    Po pierwsze - dziura w nodze. Wiem... wiem, że nie wolno wyciągać, ale po pierwsze pomyślałam, że odruch - Simona mogła automatycznie zapragnąć wyciągnąć to, awersja do ciał obcych w skórze itp. po drugie, może i powinnam wysłać Marca z nią na SOR, ale kurde nie chciało mi się w to bawić, bo idąc tropem co się powinno/czego nie powinno, to zacznijmy od tego, że w ogóle nie powinien jej tego wbijać. A chciałam, żeby wbił. To był impuls. Mój, Marca i Simony, że to wydarła. Ale! Ale, ale! Miałam kiedyś wbity gwóźdź w stopę. Taki całkiem nawet nie najmniejszy :D I wiesz co zrobiłam? Wyciągnęłam. Tadam. Nie poszłam do lekarza, nikt mi tego nie zszył, zrosło się, cud XD Ale super, że zwracasz uwagę, wszystkie rady są dla mnie na wagę złota!

    Udało Ci się zgadnąć, zmarło się pani Morelli, to asekuracja z mojej strony, powinnam odstrzelić Marca, albo Cesarego, tudzież Luigi - pozytywna postać, najbardziej by zabolało morale. Alem kurwa nie potrafiła, więc zrobiłam to tak. No trudno, kiedyś będę zcinać łby bez mrugnięcia okiem (tak myślę xd), ale póki mnie wzruszają pszczółki na zakrętkach słoiczków, to se ne da. :)

    Kreacja postaci męskich... I w moich uszach pobrzmiewa "This is a man's world..." la, la, la. ;> Tak serio, mam więcej kumpli niż koleżanek, lubię rozmawiać z facetami, ich mózg działa inaczej, jakoś tak bardziej fascynująco, Lubię słuchać męskich rozmów, i gdzieś tam głęboko mam ciut tak naprawdę męskiej natury w sobie. Zawsze wolałam zarabiać pieniądze i prowadzić samochód, niż piec drożdżówki i rodzić dzieci. Choć widzę też plusy w byciu kobietom. Dzięki temu mogę być hetero. :D No i makijaż, tak prosty sposób na zrobienie sobie dobrze każdego ranka. A buty! O nie! Doceniam. Doceniam babskie ploty. Doceniam wiele, ale czasem łapię się na takim "Panie Boże zrób mnie facetem w przyszłym wcieleniu, plis, tak dla odmiany" :D

    A teraz wracając do postaci. Marco wymknął mi się spod kontroli. Miał być epizodycznym bohaterem, a razem z Cesare zdominowali sporą część fabuły. Nic na to nie poradzę. Tak wyszło. Mogę zmienić tytuł na Marco xD Czy coś. Myślę, że u mnie przeważnie, w jakichś dłuższych opowiadaniach, będą dominować mężczyźni, widzę taką skłonność, Jakoś wręcz łatwiej mi się wczuć w dialog, bo kobiece rozmowy są zbyt chaotyczne i rozbudowane. Łatwiej mi też wymyślić co bohater zrobi, bo są bardziej logiczni. Poza tym pisać o babach, eeee, nuda. N.U.D.A. I żaden z tych czterech panów nie jest nikim konkretnym inspirowany. No. Zainspirowałaś mnie swoimi spostrzeżeniami i musiałam to dosadnie wyjaśnić. :)

    Dziękuję Ci Słońce :*

    "Odpalania papierosów bez ognia" <3
  • Niemampojecia96 10.10.2017
    Ritha, dziura w noce - okej, w pełni przyjmuje to wyjaśnienie.

    "to zacznijmy od tego, że w ogóle nie powinien jej tego wbijać. A chciałam, żeby wbił. To był impuls. Mój, Marca i Simony, że to wydarła. Ale! Ale, ale! Miałam kiedyś wbity gwóźdź w stopę. Taki całkiem nawet nie najmniejszy :D I wiesz co zrobiłam? Wyciągnęłam. "

    Haha, "powinno, nie powinno"...... Pewnie by to jakoś wyjaśnił.

    Miałam kiedyś (tak jakby w opcji gdy są rozwarte) - drobniutkie nożyczki do paznokci w ciele.
    No i też mnie to jakoś wypadało, ino mnie o to na sorze odpieprzyli. I zaszyli.
    Zobaczymy jak sie wylize Simona.

    Gwozdz nie posiada "ostrza". Może dlatego nie musiano Cię szyc.

    "No i makijaż, tak prosty sposób na zrobienie sobie dobrze każdego ranka" - dla mnie konieczna tortura, spędzanie pierdyliarda czasu na uczynienie się znośną.
    Zawsze zazdrościłam facetom, że się ubierają. I tyle - wychodzą.
    10 minut.

    Marco jest moim ulubieńcem z Twoich panów.
    "Jakoś wręcz łatwiej mi się wczuć w dialog" - zazdroszczę ogromnie.
    Ja muszę odtwarzać.
    Sprowadzać źródła na dany temat.
    Długo próbować wczuć się w możliwą odpowiedz..


    "I żaden z tych czterech panów nie jest nikim konkretnym inspirowany."

    Prawdziwe szczęście - żaden Cię nie pozwie na zasadzie "coś mi się wydaje, że deko wykorzystałaś moją zajebistosc. Odpaliłas mną papierosa tej postaci."

    A co do tego, że mężczyźni są logiczni? Logiczniejsi?
    Jezu, nie wiem. To bardzo zależy.
    Niektórzy są wybitnie klarowni.
    Inni są wybitnie nieklarowni.
    Jedno i drugie ma ogromny urok. W końcu - wybitnie.

    Zresztą, nawet najlogiczniejszy mężczyzna bywa chyba deko nielogiczny.
    Na zasadzie anegdoty: pierdolony rozkapryszony arystokrata na przykład twierdzi, że nie ma powodu się spinać, bo nie powiedział nic złego.
    I że jest niekontent i czuje się obrażony o "pierdolonego arystokratę".

    Gdzie logika?

    Jesus Christ, no ja Ci wielce zazdroszczę brania ich z głowy.
    Postaci meskich.
    Może powinnam przestać wspierać się rzyciem. Ale nie umiem xd.
  • Ritha 10.10.2017
    Trzy, cztery cechy. Marco - opanowany, zarazem nie pierdolący się z życiem i ludźmi, do tego z zasadami - czlowiek sukcesu, tacy ludzie są specyficzni. Cesare - dociekliwy pracoholik, starajacy się pogodzić życie osobiste z pracą, widzący więcej ponad procedury pomimo specyfiki funkcjonariusza, znajacy sie na ludziach, Luigi - uosobienie kilku wloskich cech, do tego czerpiący przyjemnosc z obcowania z ludzmi i poczucia bycia pomocnym, lubi karmić innych. Albert - ma wyjebane, lubi carpe diem, lekko nie panuje nad zyciem (sklonnosc do nalogow) i jest szczery. Obierasz sobie taką bazę i jedziesz, stara, na tych cechach probujac na max wczuc sie z kazdego po kolei, reszta osobowosci i zachowania w danych sytuacjach dorabiaja sie same.

    Ten Twój pierdolony arystokrata tez bylby materialem na postac. Hm... xD

    Gwóźdź to nie ostrze, no fakt... Moze to mnie uratowalo od posiadania dziury w stopie na wieki wiekow xD
  • Ritha 10.10.2017
    Ale moja kuzynka jechala z deska przybita do stopy na pogotowie, fakt. Ale ona jak miala 2 latka wpadla do szamba xD true story
    Ja usiadlam na osie i trzymajac sie za tylek wpadlam do kuchni babci drac sie wnieboglosy. Tez obylo sie bez pana doktora. Ale do okulisty pojechalam jak mi sie opilek zelaza z hustawki wbil w oko. A dziwictwo straciłam na szczoteczce do zebow, tez we wczesnym dziecinstwie i zupelnie przypadkowo. xD Tu juz bardziej smieje, ale tak, mialam dziwny epizod:D
  • Niemampojecia96 10.10.2017
    Pierdolony arystokrata JEST w Deformacjach pierwowzorem dla Sashy, tylko że Sasha się przepoczwarzyl/ewoluował/nabrał nowych cech.
    No ale przecie w pierwszej części - dosłownie jak z kalki wzięty.

    Potem ewidentnie: trochę się przepoczwarzyl, nabrał nowych cech (bo postać zaczęła gadac), no ale zdecydowanie inspirowana jest.

    " Obierasz sobie taką bazę i jedziesz, stara, na tych cechach probujac na max wczuc sie z kazdego po kolei, reszta osobowosci i zachowania w danych sytuacjach dorabiaja sie same."

    Trzy, cztery cechy mówisz?

    I tu się zaczynają schody. Bo w obecnym tworze panowie prócz Sashy mają niezgłębione, wciąż dla mnie arcy niezrozumiałe natury.
  • Niemampojecia96 10.10.2017
    Dziewictwo na szczoteczce do zębów ? Hahaha. Jezusie Chytrusie.
  • Ritha 10.10.2017
    Nie pytaj xd

    Widzę błąd w komentarzu moim "Choć widzę też plusy w byciu kobietom", kobietąąą* (cale Żelazko napisalam przez S xd ale mnie coś tknęło i poprawiłam ten jeden zwielokrotniony w calym tekście błąd:>

    Ty ich tak odbierasz, że niezgłębione natury. Każdy ma cechy, które wybijają się przed szereg reszty osobowisci. Nawet taki Hannibal jest do zdefiniiwania. :D

    Do listy "przeczytac na opowi" dolaczam Deformacje cz. 1 pod kątem arystokraty:D
  • Niemampojecia96 10.10.2017
    E tam. Tam się jeno (albo aż) nauprawiał seksu.

    Ale no - od jakiegokolwiek pierwowzoru do jakiejkolwiek postaci wykreowanej jest osiemset kilometów odległości.


    Tylko ogień.
    Ogień nie jest palonym papierosem.

    I to ważne, ważne.

    PRAWIE każdy jest do zdefiniowania, myślę. Może to kwestia mojej natury, postrzegania, rozdrabniania, pewnej niemożności zostania przy ostatecznych określenach i szalonej natury postaci.

    Bo oki - Sasha jest do zdefiniowania, trzy cztery naczelelne cechy: no problem, znajdę, podam, nawet się wesprę Twoją metodą, bo męskie charaktery kreujesz super, tylko się uczyć.

    I w tym wypadku - wporzo.

    Zabiorę się tą metodą za Leo - i chuj. Już w tym wypadku się nie da.

    A co dopiero w dalszym.
    Plus oni se kradną cząstki siebie i się przenikają.
    Więc chuj.

    Ogólnie cierpię insomnię i nie spałam stos godzin, mam dalej pisać, a nie wiem, gdzie jest góra a gdzie dół, szlag by wszystko strzelił.

    Dziś Ci pewnie pozawracam dupę i pogadam, ale może w wannie wieczorem, bo skleić zdania nie umiem :(.
  • Ritha 10.10.2017
    Mów do mnie w wannie bejb, może to wpłynie pozytywnie na tworzenie przeze mnie i damskich postaci :D

    Zgodzę się, ludzie mają złożone osobowości, ja jednak staram się jakoś kazdego sobie usystematyzowac/zakealifikowac czy cos. Zreszta bez przesady, mozna by bylo z tych postaci jeszcze więcej wycisnąć.
  • Adam T 11.11.2017
    Świetna część. Opisy polibacyjne oraz pacyfiowanie Simony bardzo na plus.
    Psikus:
    "Po kwadransie przebijania się przez zakorkowane Palermo, byli pod jego wozem" - i zaczęli palnikami przecinać podwozie, bo wejście drzwiami jest dla mięczaków ;) Sugeruję: ...przy jego wozie.

    Potem mamy martwą i Luigi'ego z plecakiem pełnym jedzenia. Szkoda, że mało go teraz, jest barwną postacią, ale choć tyle w ramach rekompensaty też wystarczy.
    Później jest walka w samochodzie, chylę czoła.
    I na koniec odpoczynek, czyli Cesare zbiera myśli.
    Ciekawa rzecz, ale czytająć tutaj różności, bardzo żadko zapamietuję imiona bohaterów, pisząc kom muszę wracać do tekstu, ale nie tu. Może dlatego, że włoskie, niestandardowe znaczy. Tu większość anglobrzmiące wymyśla imiona, człowiek już głupieje. Ale kak się widzi imię Luigi, Marco, Cesare, Lea, Simona - na jak ich nie zapamiętać.
    Pozdrawiam ;)(
  • Adam T 11.11.2017
    Ale mi wyszła dziena mina, jeszcze raz:

    ;))))))
  • Ritha 11.11.2017
    Dzięki Adamie, trwasz dzielnie :)))
    "i zaczęli palnikami przecinać podwozie, bo wejście drzwiami jest dla mięczaków" :DD - dokladnie o to mi chodziło ;D
    Milo mi, że pamiętasz imiona :> I, że Ci się widzi ta część. W zasadzie jedna z moich ulubionych :)
    Pozdrawiam Cię ;)
  • Margerita 02.06.2018
    Co matka Lei nie żyje matko jedyna żeby ta durna policja nie pomyślała, że to mój pupilek Luigi ją zabił eh pięć
  • Ritha 02.06.2018
    Dzieki i tu :)
  • Elorence 05.07.2018
    Z jednej strony - kamień z serca, z drugiej - biedny Luigi.
    A z trzeciej, to wreszcie kto zabił tych wszystkich ludzi?...
  • Ritha 05.07.2018
    xDD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania