"Brat Gustavo wyglądał jakby zjadł dwóch mniejszych braci." - zacyna się pięknie. Dobry opis. I dialog wyzej, też spoczi.
WIdać, że pisałaś hitem. Wszystko idzie luzno, krystalizuje się samo. Jak już pisałem, ciekawie mnie ten autostopowicz. To, jaki ma związek, jak i sama kreacja. Tutaj go było zero.
Idem dalej.
Tech-aid na poczatek:
"- Ależ skąd! - wykrzyknął zakonnik. Nie obarczam..." - zabrakło myślnika po "zakonnik.".
"Zaczęła walić z zamkniętej pięści." - gdyby była X-menem, to tak. Smiertelnicy szarzy walą raczej "zamkniętą pięscią", nawet wyrzuciłbym "zamknietą", wszak pięść mówi sama za siebie (o zamnknięciu).
Zastanawia mnie jeszcze "ciurczący płyn". Ciurkający może byłoby lepiej.
A teraz z innej beczki:
"- Za kwadrans? W Farfalli?" - bardzo "zwiewna" nazwa.
O mnichu, co zjadł dwóch innych już pisał Can.
"- A pan co? Tym razem na obiad?" - pamietliwa bestia z tego Toni'ego ;)
Cała scena z Albertem bardzo dobra. Świetnie go pokazałaś. Nie mniej czekam na Twój "pazur" w pisaniu, tu jest jakoś nie po Twojemu, brak tego temperamentu, chociaż niby wszystko jest jak należy. Gdzieś zniknęła Ritha, a pokazal się żemieślnik. Ale z drugiej strony nie można też wciąż atakować, czasem trzeba stanąć i nabrać sił. To dla mnie taki własnie przystanek.
Pozdrawiam ;))
"gdyby była X-menem, to tak" haha, okej, już zmieniam psikusy :D
Kurde, powiem Ci, że bardzo cenny komentarz. Bo czasami sobie myślę, że może za dużo humoru, za dużo "groteski" czy czegoś takiego, za dużo tej "Rithy" w tym, a za mało "prawdziwego" pisania, jak rzemieślnik właśnie. A jak się okazuje, umniejszam tym odbiór... Muszę to wszystko przemyśleć. Dziękuję pięknie za cenne spostrzeżenia, postaram się więc, żeby było więcej Rithy w Ricie ;)))
Ps. Farfalla faktycznie "zwiewna" ;)
Oj Alberto chłopie co się z tobą dzieje ewidentnie się stacza a Lea nie może dać za wygraną, bo tak naprawdę on ją kocha i chciał żeby przyszła, ale teraz udaje macho pięć .
"Wynoś się! Chcesz uciekać? Spierdalaj! Widocznie masz przed czym. Byłem w dołku, zepchnęłaś mnie w głębszy. Arrivederci." - Albert już całkowicie się stoczył. A co do Lei, ma rację. Głupia pokłóciła się z mężem i od razu do niego przybiegła... A wcześniej potrafi robić za materac seksualny dla swojego męża.
Nie dziwię się facetom, że czasami nie rozumieją kobiet :D
Komentarze (9)
WIdać, że pisałaś hitem. Wszystko idzie luzno, krystalizuje się samo. Jak już pisałem, ciekawie mnie ten autostopowicz. To, jaki ma związek, jak i sama kreacja. Tutaj go było zero.
Idem dalej.
"- Ależ skąd! - wykrzyknął zakonnik. Nie obarczam..." - zabrakło myślnika po "zakonnik.".
"Zaczęła walić z zamkniętej pięści." - gdyby była X-menem, to tak. Smiertelnicy szarzy walą raczej "zamkniętą pięscią", nawet wyrzuciłbym "zamknietą", wszak pięść mówi sama za siebie (o zamnknięciu).
Zastanawia mnie jeszcze "ciurczący płyn". Ciurkający może byłoby lepiej.
A teraz z innej beczki:
"- Za kwadrans? W Farfalli?" - bardzo "zwiewna" nazwa.
O mnichu, co zjadł dwóch innych już pisał Can.
"- A pan co? Tym razem na obiad?" - pamietliwa bestia z tego Toni'ego ;)
Cała scena z Albertem bardzo dobra. Świetnie go pokazałaś. Nie mniej czekam na Twój "pazur" w pisaniu, tu jest jakoś nie po Twojemu, brak tego temperamentu, chociaż niby wszystko jest jak należy. Gdzieś zniknęła Ritha, a pokazal się żemieślnik. Ale z drugiej strony nie można też wciąż atakować, czasem trzeba stanąć i nabrać sił. To dla mnie taki własnie przystanek.
Pozdrawiam ;))
Kurde, powiem Ci, że bardzo cenny komentarz. Bo czasami sobie myślę, że może za dużo humoru, za dużo "groteski" czy czegoś takiego, za dużo tej "Rithy" w tym, a za mało "prawdziwego" pisania, jak rzemieślnik właśnie. A jak się okazuje, umniejszam tym odbiór... Muszę to wszystko przemyśleć. Dziękuję pięknie za cenne spostrzeżenia, postaram się więc, żeby było więcej Rithy w Ricie ;)))
Ps. Farfalla faktycznie "zwiewna" ;)
Grazie :)
Nie dziwię się facetom, że czasami nie rozumieją kobiet :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania