Legenda
Noc dniem zajaśniała w płonących namiotach,
bohater na koniu, a łeb w prześcieradle,
świt życie zagasił w niewinnych istotach,
oprawca spał smacznie bez emocji żadnej.
Wstał rankiem, przywitał swe dzieci i żonę,
ubiór piękny włożył na mszę do kościoła,
najstarszego syna wziął szybko na stronę,
coś szepnął króciutko, bo dzwon z wieży wołał.
A pastor szczęśliwy widząc ludzi z wioski
kazania rozprawiał, wedle testamentu
o bożej miłości, z Biblii snuł swe wnioski,
że człowiek wciąż błądzi wśród pokus odmętów.
Syn najstarszy patrzył na ojca i klechę,
spod konfesjonału rąbek prześcieradła
nieznacznie wyglądał rzucony z pośpiechem
łza w oku zalśniła, mignęła i spadła.
Ojcu kiwnął palcem, że idzie w potrzebie -
ojciec srogo spojrzał w żarliwej modlitwie,
syn wyszedłszy śpiesznie spojrzał się po niebie,
by dać chwilę małą krwi w myślach gonitwie.
Pogładził niedzielnej koszuli aksamit
usłyszał głos w zgliszczach kochanej - niech woła
spod schodów przy wejściu wyciągnął dynamit,
podpalił i dumnie wszedł w progi kościoła...
Komentarze (7)
być oprawcą.5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania