Liberum Creator

Miejski gwar... Spaliny... Ptaki, unoszące się ponad czubkami drzew... Skomlenie psów... Płacz dziecka... Liść spadający na ziemię...

Nie jestem czarodziejką. Nie potrafię zamienić żaby w księcia. Nie potrafię zmienić dnia, na noc. Nie potrafię zaufać, ani kochać.

Jestem realistką, trochę odstającą od reszty moich rówieśników. Poza tym wolę, gdy nazywa się mnie "Liberum Creator" z łacińskiego "Twórca Wolnych". Czemu? Otóż o tym jest ta historia.

 

Przejeżdżam ołówkiem po białej kartce. Rysuję różne linie, bazgrzę, podciągam i marzę. Za chwilę da się wyróżnić twarz, a wraz z nią oczy, usta, nos, brwi, włosy i onieśmielający uśmiech. Jeszcze kilka pociągnięć, a dziewczyna ma sukienkę, ręce, nogi, szyję i krótkie kozaczki.

- Jest piękna. - słyszę za sobą nieśmiały chłopięcy szept. Odwracam głowę. Zauważam młodzieńca, odzianego w czarny t-shirt i jeansy.

- Naprawdę? - pytam z niedowierzaniem.

- Tak. Czy ona będzie żywa? - towarzysz klęka obok i kieruje wzrok, na usta narysowanej postaci.

- Nie wiem. Może. - odpieram.

- Czy stworzyłaś mnie tak, abym się w niej zakochał? - pyta.

- Przecież wiesz, że mogę w a s narysować i dać wam różne zainteresowania oraz znaki rozpoznawcze, jednak nie mam najmniejszego wpływu, na wasz stosunek do innych. To od ciebie zależy, czy ją lubisz czy nie. - tłumaczę.

Nagle odwracam się w jego stronę. Jego oczy lśnią, jak nigdy dotąd. Usta otwierają się i zamykają, jak u ryby. Blond grzywka opada mu na czoło. Jest tak samo piękny jak szkic. Kropla deszczu uderza o parapet i znika w malutkiej kałużce obok szyby. Niebo przecina jedna, złotawa, rozchodząca się linia.

- Burza? - mamroczę pod nosem. Ostatni raz, dotykam nosa dziewczyny, którą nazywam Peffy. Podpisuję obrazek i zbliżam się do kartki, tak, że moje usta niemalże dotykają jej ubrania. Szepczę te same słowa, po raz piąty: "Etiam ipsis nasci denuo. Respirare. Vivere. Or ... F r e e". Co oznacza: "Uródź się na nowo. Oddychaj. Żyj. Bądź... W o l n a". Zapalam zapałkę i upuszczam na papier. Obserwuję jak ogień roznosi się i w końcu gaśnie. Wtedy opuszczam pokój i pozostawiam Niji samego z obcą duszą...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Niebieska 09.07.2015
    Pomysłowe. Spodobało mi się, ciekawe co z tego wyniknie. ^^ Mam tylko jedną uwagę: "Skamlenie" powinno być "skomlenie" taka drobna literówka Ci się wkradła. :) Chciałabym, żeby moje rysunki ożywały :( 5
  • Lonely ;c 09.07.2015
    Rzeczywiście źle to napisałam. Dziękuję za poprawkę :)
  • Marzycielka29 09.07.2015
    Super! Coś innego, ożywczego:) Daje 5 i czekam na pierwszy rozdział
  • FMDudziński 09.07.2015
    Ciekawy pomysł i całkiem przyjemnie się czyta. Czekam na pojawienie się historii :)
  • Lonely ;c 09.07.2015
    Dziękuję, cieszę się, że się podoba. Prawdę mówiąc, jest to "odświeżona" opowieść, którą napisałam będąc w trzeciej klasie ^^

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania