List w butelce

Opowiem Wam historie. Jednak nie taką jaką znacie z kolorowych stronnic baśni. Nie będę opisywać pięknych, smukłych, choć trochę upośledzonych intelektualnie księżniczek. Ani też surrealistycznych rycerzy na białym koniu, szczerzących zęby w fałszywym uśmiechu. Nie usłyszycie ode mnie o ziejących ogniem smokach, stroniących od słońca wampirach, wyjących do księżyca wilkołakach, wstrętnych trollach, dobrych wróżkach, śmigłych syrenach...

Ogólnie rzecz biorąc nie będę, fantazjować, wydziwiać i udawać iż wyżej wymienione stworzenia istnieją w świecie realnym, ponieważ są one tylko symbolami pewnych ludzkich cech. Moja opowieść będzie tak do bólu zwyczajna, że aż w pewnym stopniu niezwykła!

Tak więc przejdźmy do konkretów. Przedstawiam Wam głównego bohatera, a raczej bohaterkę, tej oto całkiem pospolitej anegdoty. Wyobraź sobie Pannę X. Ni to gruba ni to chuda. Ni to wysoka ni to niska. Niewymyślne włosy w kolorze mysi blond związane w typowy kucyk. Szare, trochę znudzone oczy patrzą na szary świat spod grubych okularów osadzonych na zadartym nosie. Usta zaciśnięte w cienką linię są lustrzanym odbiciem tego co myśli i wszystkich i o wszystkim. Wiek określić trudno, choć widać, że pod nosem ma jeszcze mleko. Oczywiście wszystko idealnie dopełniają niewyszukany sweter (oczywiście barwy szarej!) i trochę workowate, bezpretensjonalne spodnie (zgaduje, że nie muszę pisać w jakim odcieniu...).

Podsumowując mamy tutaj idealny przykład przeciętności. Ale może jednak jest coś co wyróżnia ją z tłumu? Przecież każdy ma w sobie coś szczególnego. Ha! Oczywiście! Jej wiecznie zaróżowione policzki dodają jej szczypty niezwykłości. Zupełnie jakby w myślach planowała przejąć władzę nad caluśkim wszechświatem. Niestety, nie oszukujmy się, czy taka banalna osóbka może planować niezmiernie szalone posunięcie, takie jak podbój galaktyki? Żeby to uczynić trzeba by wystąpić z szeregu... A któż dzisiaj porywa się na ten zdumiewający czyn?

Jednakże nie odbiegajmy od tematu! Wróćmy do naszej drogiej koleżanki. Pewnie zastanawiacie się co taka mdła osobistość robi na co dzień? Otóż niczym Was nie zaskoczę. Przecież obiecałam, że nie będę pisać bzdur!

Panna X nie robi absolutnie nic pasjonującego. Rano wstaje z łóżka by powlec się do szafy i wyjąć jeden ze swoich nieciekawych swetrów. Następnie pełznie bezszelestnie do kuchni gdzie pije niezbyt słodką kawę bez mleka. Sączy ją powoli i użala się nad swoją marną egzystencją. I tak właśnie mija jej poranek (nie pomijajmy faktu, że gdyby wyjrzała przez okno zobaczyłaby tylko bure niebo).

Popołudnie spędza w niczym nie odbiegającej od normy pracy/ szkole. Nie jest ona ani ekstrawertykiem ani introwertykiem. Zatem jej życie towarzyskie jest przeciętne. Przyjmijmy, że średnio dwa wieczory w tygodniu spędza poza swoim małym mieszkaniem.

Jeśli jeszcze nie zemdliło Was od takiej dawki zwyczajności mogę powierzyć Wam w sekrecie parę malutkich szczególików.

Panna X nieszczególnie lubi swoją prace/ szkołę. Wakacje spędza nad Bałtykiem. Jej znajomi są tak przeciętni jak ona, a z miasta, w którym mieszka uciekłaby gdzie pieprz rośnie.

Mam nadzieję (aczkolwiek nadzieja matką głupich), że wiecie już wystarczająco (wprawdzie to wątpliwy fakt). Ależ nie skreślajcie jej tak od razu! Jesteście pewni, że aby na pewno nie ma w niej nic znajomego?

Wierzcie i nawet ona ma w życiu przygody! O jednej z nich zamierzam Wam właśnie opowiedzieć...

Wszystko zaczęło się kiedy rankiem nasza stereotypowa dziewczyna przerażona przeszukiwała dno szafy, O ironio! Wszyściutkie swetry trafiły do pralki! To ci dopiero! Zmuszona takim biegiem rzeczy ubrała czerwoną koszulę! Wyobrażacie to sobie? Czerwoną?!

Och! Jaka była wściekła! A do tego nie mogła znaleźć jedynej wstążki do włosów... Cóż niezbadane są wyroki boskie...

Ręce tak bardzo trzęsły się jej z tych wszystkich emocji, że zbytnio posłodziła kawę! Pijąc ją wykrzywiała się z obrzydzeniem. A gdyż wyjrzała przez okno jej serce przyśpieszyło bieg. Na idealnie błękitnym niebie świeciło słońce!

Właśnie wtedy w jej umyśle pojawiła się iskierka nadziei. Dotarło do niej, że to od jej nastawienia zależy czy dzień będzie godzien zapamiętania. Na jej wargach mimowolnie pojawił się uśmiech.

Długo siedziała i myślała o niebieskich migdałach. Wszelako choćbyśmy stawali na głowie czasu nie zatrzymamy. Toteż zanim się obejrzała uciekł jej autobus. Absolutnie się tym nie przejęła. Postanowiła wykorzystać daną jej przez siły niebieskie szanse i ruszyła na zgoła nieoczekiwaną przygodę. Pośpiesznie wyruszyła z domu.

 

Tylko pomyślcie, jedna mała czerwona kropka w oceanie monotonii! Bycie innym jest tak fenomenalne, że mało kto się na to decyduje. A szkoda... Popatrzcie na naszą bohaterkę! Czy świat nie byłby lepszy gdyby ludzie częściej zdejmowali maski?

Wróćmy wszakże do całkiem nowej Panny X. Biegła ona ile sił w nogach. Nie zważała na nieprzyjemne spojrzenia innych. Dawało jej to radość. Czystą dziecięcą radość. Czułą się wolna jak nigdy dotąd.

Z każdym krokiem pokonywała kolejne słabości. Do czasu aż zatrzymała ją linia wody. Na pierwszy rzut oka przeszkoda nie do pokonania. Okazało się, że dotarła do rzeki z bliżej nie określoną nazwą. Pomimo to nie poddała się. Uznała, że to dobry moment by zmienić kierunek podróży. Poszła zatem równolegle do brzegu. Mimo, iż jej stopy zapadały się w mokrym piasku nie dawała za wygraną.

Wędrowała z głową w chmurach. Snuła plany na przyszłość. Plany możliwe do zrealizowania. Prawie na wyciągnięcie ręki. I nagle padła twarzą prosto w błotnistą breję... Nie było to doświadczenie przyjemnie, ale i z niego wyciągnęła lekcje. Postanowiła nie odpływać zbyt daleko w świat marzeń.

Usiadła by rozejrzeć się za winowajcą swojego wypadku. U jej stóp leżała szklana buteleczka. W środku była zwinięta karteczka. Prawdziwy list w butelce! Ani myśląc wyjęła korek.

List zawierał tylko cztery słowa. Słowa wręcz destrukcyjne. Słowa przez, które nowa Panna X stała się starą Panną X. Słowa powodujące niewytłumaczalny strach.

Ach! Jaki to był demotywujący widok! Smutna, zgarbiona dziewczyna z potarganymi włosami i w szarej od błota bluzce, śledząca raz za razem koślawe pismo.

NIGDY SIĘ NIE ZMIENISZ.

W tym miejscu żegnamy się z bohaterką. Niestety nie znam jej dalszych losów. Choć niejednokrotnie rozmyślałam nad tym co mogło się potem wydarzyć.

Za pewne uważacie, że to koniec opowieści, ale mam dla Was jeszcze parę słów. Zastanówcie się czy upadek oznacza koniec drogi? Czy warto zaprzepaszczać wszelkie starania przez czyjąś suchą opinię? Czy ten ktoś będzie żył za nas? Wszyscy wiemy, że upadki bolą, ale ból czasami potrafi nieźle zmotywować. Zmiany są dobre i nie powinniśmy się ich bać. Czasem na przykład zmiana koloru bluzki może przewrócić nasz dzień do góry nogami.

 

Załóżmy pewien scenariusz. Niech ktokolwiek z was postawi się na miejscu Panny X.

Siedząc na zimnym piasku zastanawiamy się co dalej. Minuty zamieniają się w godziny, a godziny w dni... Paraliżuje nas strach. Już nie możemy się ruszyć. Zapuściliśmy korzenie. W końcu wyczerpani umieramy z zimna, głodu lub pragnienia. Umieramy bo boimy się być sobą. Zapamiętajcie więc proszę choć jedną rzecz- jeśli się nie zmienimy to zginiemy.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Missisipi 12.12.2015
    Wspaniałe opowiadanie. :)
    Co prawda, z początku myślałam, że będzie to nieco, hmm... zabawne? opowiadanie, ale koniec daje do zrozumienia, że nie jest to głupia historyjka napisana po nic, ale prawdziwe "dzieło" z morałem.
    Naprawdę mi się podobało, zostawiam 5. :)
  • blackflower 12.12.2015
    Dziękuję :)
  • Również zostawiam 5
  • blackflower 12.12.2015
    Dzięki :)
  • Vampircia 12.12.2015
    Maski, wszędzie maski. Nie lubię ich. Prosty przekaz, ale trafny. Jestem ciekawa, co cię zainspirowało do napisania tego opowiadania. Jest parę literówek, ale ogólnie styl okej.
  • blackflower 12.12.2015
    Hmmm inspiracją byłą próba wewnętrznej przemiany :) Dzięki :D
  • Numizmat 12.12.2015
    "Opowiem Wam historie" - historię
    "Usta zaciśnięte w cienką linię są lustrzanym odbiciem tego(przecinek) co myśli i wszystkich i o wszystkim." - o zamiast i
    "(zgaduje, że nie muszę pisać w jakim odcieniu...)" - zgaduję
    "Podsumowując(przecinek) mamy"
    "Za pewne" - zapewne
    Sporo brakujących przecinków i sporo literówek. Nie chciało mi się ich już więcej wypisywać. Generalnie opowiadanie całkiem przypadło mi do gustu, dlatego daję 4/5 :)

    I jeszcze mój ulubiony fragment: "Zastanówcie się czy upadek oznacza koniec drogi? Czy warto zaprzepaszczać wszelkie starania przez czyjąś suchą opinię? Czy ten ktoś będzie żył za nas? Wszyscy wiemy, że upadki bolą, ale ból czasami potrafi nieźle zmotywować. Zmiany są dobre i nie powinniśmy się ich bać".
  • blackflower 12.12.2015
    Okej dzięki za uwagi, nie zwróciłam nawet na to uwagi :D
  • little girl 12.12.2015
    Wbrew pozorom interesujące opowiadanie, a mianowicie przesłanie. Zostawiam 5 :)
  • blackflower 12.12.2015
    Dziękuję :)
  • Rasia 13.12.2015
    "Jednak nie taką jaką znacie z kolorowych stronic baśni." - przecinek po "taką" + stronic*
    "Ogólnie rzecz biorąc nie będę, fantazjować, wydziwiać i udawać iż wyżej" - po "biorąc" i "udawać", a ten przecinek po "będę" jest zbędny
    "Oczywiście wszystko idealnie dopełniają niewyszukany" - dopełniają. Kogo czego? Wszystkiego*
    "Ale może jednak jest coś co wyróżnia ją" - przecinek po "coś"
    "Jej wiecznie zaróżowione policzki dodają jej szczypty niezwykłości" - jej x2. Usunęłabym pierwsze
    "Pewnie zastanawiacie się co taka mdła osobistość robi na co dzień" - po "się" przecinek
    "Rano wstaje z łóżka by powlec" - przed "by"
    "bezszelestnie do kuchni gdzie pije" - po "kuchni"
    "gdyby wyjrzała przez okno zobaczyłaby" - po "okno"
    "prace/ szkole" - bez spacji + pracę*
    "dawki zwyczajności mogę powierzyć" - przecinek przed "mogę"
    "a z miasta, w którym mieszka uciekłaby" - po "mieszka"
    "Wszystko zaczęło się kiedy" - po "się"
    "Cóż niezbadane są wyroki boskie..." - po "cóż"
    "A gdyż wyjrzała przez okno jej serce przyśpieszyło bieg" - gdy* i przecinek po "okno"
    "daną jej przez siły niebieskie szanse"- szansę*
    "Czy świat nie byłby lepszy gdyby " - przecinek po "lepszy"
    "Czystą dziecięcą radość. Czułą się" - po "czystą" + Czuła*
    "stopy zapadały się w mokrym piasku nie dawała za wygraną." - po "piasku" przecinek
    "ale i z niego wyciągnęła lekcje" - lekcję*
    "Usiadła by rozejrzeć się" - przed "by"
    "Ani myśląc wyjęła korek" - po "myśląc"
    "rozmyślałam nad tym co mogło" - po "tym"
    "rzecz- " - spacja
    "Umieramy bo boimy się być sobą" - przed "bo"
    "jeśli się nie zmienimy to zginiemy. - przed "to"
    I teraz taka moja drobna uwaga. Przynajmniej ja to tak odebrałam w ten sposób.
    "Umieramy bo boimy się być sobą. Zapamiętajcie więc proszę choć jedną rzecz- jeśli się nie zmienimy to zginiemy" - te dwa zdania całkowicie sobie przeczą. Czyli mam zostać sobą, czy się zmienić? Należy też spojrzeć na resztę tekstu, z którego wnioskuję, że raczej chodziło o zmianę, a nie o żadne bycie sobą, więc w tym podsumowaniu trochę mi coś zgrzyta. Piszesz łatwo przystępnym językiem i to się chwali, ale błędy interpunkcyjne w takich ilościach przy dłuższym tekście mnie osobiście odrzucają. Staraj się pamiętać o tym, że ile jest orzeczeń, tyle znaków interpunkcyjnych łącznie z kropką. Fajnie, że zrobiłaś tak naprawdę coś z niczego, ale ta "puenta" mnie rozczarowała, bo jednak cały tekst czekałam na coś... WOW. A tam dwa wykluczające się zdania. No ale nie szkodzi, najważniejsza jest praca nad tekstem i korygowanie błędów. Za ten tekst zostawiam 3,5 czyli 4. Pozdrawiam i zerknę na następne Twoje opowiadania :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania