List wydarty przyszłości

Gdziekolwiek jestem,

A może wcale mnie nie ma.

Może nigdy mnie nie było dla ciebie...

Nie zacisnęłaś pięści. Jedynie na nożu,

Tak pewnie jak nigdy pewna nie byłaś.

Złamałaś mi serce, przecięłaś na pół.

Wydłubałaś oczy nie patrząc w nie,

Potem zgniotłaś i złożyłaś w ofierze płomieniom.

Weselny sabat.

Wino miesza się z krwią, a za tobą długi korowód,

Dźwięk monet wysypujących się z czarnego kapelusza omamia zmysły

I wróży śmierć nim sukni bordo nie wywieje październikowy wiatr.

Nad ranem przechodzisz miastem owinięta szalem.

(Jeszcze popiół się kruszy)

Całkiem niewinna jak wtedy,

Gdy jeszcze cię nie było.

Dokąd idziesz? To tam, mówisz:

Twoja rodzina, twój dom i twoje prawa.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania