Listy z za (1)
To zmienia perspektywę listku. Na celi jest nas sześciu, a ja mam nieustanne wrażenie dejavu. Wrażenie jakiejś ukrytej prawdy czy racji, a nawet braku bezwzględnie przekonanego co do swojej wartości.
Pierwsza noc, doba, śniadanie, substytuty życia, jak w realności gdy do na zewnątrz awersja splątuje kończyny, tak i tu, tylko tu nawet nie da się iść.
Przechodząc przez bramę oddajesz komuś swoje życie na przechowanie. W depozyt, w nicość, bo to jak śmierć i trumna, grób zbiorowy i jest nas w nim sześciu, każdy z inną datą zmartwychwstania.
Godziny stają się absurdem, podobnie dni i noce. Absurdem, bo się przyzwyczajam, godzę się, bo nie mam wyjścia. Sprowadzenie człowieka do pod, do nad - funkcje stada, hierarchii. Na mniejszej przestrzeni widać to wyraźniej, jest większy kontrast, warunki sprzyjają obserwacji i już nie trudno zrozumieć, czemu tak łatwo niektórym czuć się tu dobrze - na miejscu.
Wszystko kręci się wokół jedzenia i jebania, przynajmniej głośno i oficjalnie. Oni wiedzą, że tu nie pasuję, nie mają pewności. Milczę.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania