Pokaż listęUkryj listę

Literkowa Bitwa na Prozę V Człowiek i zwierzę

Literkowa Bitwa na Prozę V

Człowiek i zwierze

http://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-v-w977/

Arlim wszedł na polanę. Stanął i już chciał zrzucić ze swoich pleców to wszystko co nosił, kiedy usłyszał warczenie. Siedząca obok niego sporej wielkości wilczyca pokazała kły, jednocześnie patrząc w jedno miejsce. Myśliwy spojrzał w tą sama stronę i znieruchomiał. Na końcu polany stało stado ogonów. Zwierzaki patrzyły w ich stronę. Było ich tak na oko kilkanaście. Myśliwy w pierwszym odruchu chciał uciekać. Już się odwracał, kiedy wilczyca znów zawarczała. Spojrzał na nią i zrozumiał. Nie było czasu na ucieczkę. Stwory dogoniły by go objuczonego wszystkim co miał bardzo szybko.

Nie pozostało nic innego jak stawić im czoło. Ogony nie były zbyt groźne dla człowieka, szczególnie jadącego na koniu, choć potrafiły groźnie pokąsać nogi jeźdźca czy konia.

Arlim wiedział o tym i dlatego zaklął soczyście. Jeszcze kilka dni temu miał konia, ale sprzedał go w wiosce, żeby mieć za co kupić potrzebne rzeczy. Teraz tego pożałował.

Ogony, nazwa nadana tym dziwnym zwierzakom tak dawno, że nikt nie potrafił już powiedzieć kto i kiedy wymyślił tak mało oryginalne określenie. Prawdę mówiąc jednak odpowiadała ona wyglądowi tych stworów. Były one mieszanką węża i jaszczurki z zupełnie ptasimi łapami. To był taki wąż w tułowiem pośrodku, stający na dwóch wypisz wymaluj łapach dużego ptaka.

Łeb przypominał ten które mają jaszczurki, a ostre, duże zęby idealnie nadawały się do rozszarpywania mięsa. Największe z nich, mierząc od łba do końca ogona przewyższały długością konia.

Jednak kilkanaście sztuk, w tym kilka naprawdę dużych, to był dla jednego człowieka praktycznie wyrok śmierci. Arlim jednak nie zamierzał tanio sprzedać skóry. Żył samotnie w lesie już od wielu lat i to go nauczyło jednego. Nigdy nie można się poddawać. Nigdy. Teraz także zamierzał walczyć. Szybkim ruchem zrzucił wszystko z pleców i podniósł leżący łuk. Wyciągnął strzałę, naciągnął cięciwę i wypuścił pierwszą strzałę, prawie nie mierząc. W chwile później w stado ogonów pomknęła kolejna.

Stwory jakby oprzytomniały i rzuciły się w stronę myśliwego, rozpędzając się bardzo szybko. Dzieliło je od człowieka nie więcej jak kilkadziesiąt kroków, a mimo tego Arlim zdążył wystrzelić sześć strzał z czego trzy trafiły, eliminując troje zwierząt. Reszta niestety biegła dalej.

Człowiek odrzucił łuk i wyciągnął z pochwy miecz. Stanął mocno na nogach, lekko uginając kolana. Katem oka dostrzegł, że wilczyca gdzieś zniknęła.

Kiedy ogony już miały dopaść myśliwego, ten wziął ogromny zamach i ciął z całych sił. Ostrze miecza dosięgnęło dwóch szyi z których spadły łby, a cielska zwaliły się tuż przy nim.

Reszta na ten widok stanęła. Pięć większych na wprost niego, a trzy dużo mniejsze kilka kroków dalej.

Arlim stał i czekał. Wiedział, że stwory ruszą na niego. Nadal miały przewagę pięć do jednego, wystarczającą do zabicia człowieka. Jednak wahały się śledząc ostrze miecza. Kiedy już miały ruszyć, z lasu wyskoczyła wilczyca dopadając do najmniejszego. Złapała go zębami tuż poniżej łba i po chwili dał się słyszeć trzask łamanych kręgów szyjnych. Samica natychmiast puściła zwierzaka i dosłownie w tym samym momencie rzuciła się na kolejnego malca przegryzając mu gardło. Stojące na wprost Arlima ogony jak na komendę odwróciły się w stronę atakującej wilczycy. Myśliwy wiedział, że ma niepowtarzalną okazję. Teraz, albo nigdy. Skoczył do przodu i potężnym cieciem nie tylko odciął dwie głowy, ale jego miecz trafił także w szyję trzeciego wbijając się w nią.

W mgnieniu oka sytuacja zmieniła się. Teraz to stwory miały problem. Obok nich stał człowiek z mieczem, a za ich plecami szykująca się do skoku wilczyca. Chyba zrozumiały, że nie mają szans i powoli zaczęły się wycofywać, jednak ani Arlim, ani wilczyca nie zrobili żadnego ruchu, czekając aż ogony znikną w lesie. Nie było sensu ich gonić. Walka była wygrana.

Arlim po dłuższej chwili odrzucił miecz i usiadł na trawie, przecierając rękawem spocone czoło. Wilczyca usiadła obok niego. Myśliwy pogładził ją po sierści, a ona polizała jego rękę. Po raz kolejny wadera uratowała mu życie. To, że znalazł ją tamtego mroźnego dnia, było chyba darem od Bogów. Pamiętał ten dzień. Szedł po śniegu przeklinając zimno i głód, kiedy nagle zobaczył coś co do dzisiaj stanowi dla niego zagadkę. Na niewielkim wzgórzu, pomiędzy przysypanymi śniegiem krzewami leżały ciała sześciu wilków. Jednak stan w jakim się znajdowały zdumiał niepomiernie starego myśliwego, który jak mu się wydawało widział już wszystko. Cztery z nich były dosłownie rozszarpane na strzępy.

Wyglądało to tak, jakby ktoś złapał każdego z nich za przednie i tylne łapy i rozerwał tak, jak by były z papieru. Pozostałe miały urwane łby, leżące dobre kilka kroków dalej.

Arlim był doświadczonym myśliwym od ponad dwudziestu lat przemierzającym okoliczne lasy. Jednak kiedy zobaczył tak zmasakrowane zwłoki wilków, ogarnął go wręcz paniczny strach, jakiego nie czuł nigdy. Nawet teraz na wspomnienie tego dnia, po plecach przechodziły mu ciarki, a w myślach pojawiało się pytanie.

Co mogło rozszarpać sześć dorosłych wilków?

To było dla niego coś, czego do tej pory nie przeżył. Strach kazał mu uciekać. Już miał odejść, kiedy usłyszał ciche skomlenie. Nastawił uszy. Głos dobiegał spod gałęzi świerku. Wyciągnął miecz i bardzo delikatnie rozchylił gałęzie. Pod nimi zobaczył małego wilka, który patrzył na niego oczami dziecka.

W tym momencie poczuł nagły przypływ uczuć, coś czego nie czuł już dawno.

Nie namyślając się chwycił zwierzę i zaczął uciekać. Biegł tak szybko jak tylko pozwalały na to zwały śniegu.

Kiedy wreszcie ochłonął, padł ze zmęczenia na kolana, o mało nie wypuszczając wilczka.

Gdy już odpoczął na tyle, że odzyskał normalny oddech odłożył delikatnie zwierzę na śniegu.

Zdjął futro, położył na śniegu i przeniósł na nie wilczka. Sam nie wiedział, dlaczego to robi, ale jakiś wewnętrzny głos mówił mu, że tak będzie dobrze. Rozpalił ogień, a potem przemył rany na ciele zwierzaka. Nic więcej nie mógł zrobić. Po trzech dniach wilczyca wstała i zjadła pierwszy kawałek mięsa. Tak zaczęła się przyjaźń dwóch wydawałoby się obcych stworzeń. Jednak na wiosnę wszystko się zmieniło. To wadera zaczęła się opiekować człowiekiem. Strzegła go, polowała przynosząc co rusz to zająca, to młodą sarnę. Arlim patrzył na wilczyce coraz bardziej zdziwiony jej zachowaniem. W końcu doszedł do wniosku, że to nie jest zwykłe zwierzę, to jakiś dobry duszek wszedł w ciało wadery tylko po to, żeby nim się opiekować. Samica traktowała go czasami jak małe dziecko, zastępując mu matkę i ojca, których praktycznie nie pamiętał.

Kiedy na jego wieś napadli Szarzy ludzie miał zaledwie osiem lat. W pamięć wbiły mu się tylko pojedyncze obrazy. Palące się domy, krzyki zabijanych i potworny strach, który czasami jeszcze odzywał się w nocy, nie pozwalając spać. Jak się wtedy uratował, dowiedział się dopiero po latach, kiedy kuzynka jego mamy opowiedziała mu kto i kiedy napadł na wieś, ludzi pozabijał, a domy spalił. Jego zagrzebanego w małym szałasie stojącym w lesie, nie znaleźli. Kiedy najeźdźcy odeszli błąkał się kilka dni w lesie, aż znaleźli go ludzie ze stojącej głębiej w lesie małej wioski i przekazali kobiecie, która go przygarnęła. Niestety nie była to ani miła, ani sympatyczna kobieta.

Całymi dniami krzyczała na niego, a często też biła. Chłopiec znienawidził ją i postanowił uciec. Nie zdążył. Do wsi przyszła zaraza i zabiła większość mieszkańców, w tym jego opiekunkę.

Znowu został sam. Nie chciał już mieszkać wśród ludzi. Postanowił zostać myśliwym i na stałe zamieszkać w lesie. Przez lata tułał się sam polując i wymieniając futra na potrzebne do przeżycia rzeczy. Był sam, ale jakoś do tego przywyknął, choć nie było łatwo. Kiedy jednak spotkał wilczycę, właśnie na nią przelał swoje uczucia. Ktoś powie – to tylko zwierzę. Zgoda, ale to zwierzę dało mu więcej ciepła i bezpieczeństwa, niż wszyscy ludzie.

Tak to już czasami bywa, że człowiek nigdy nie wie, kiedy Bogowie mrugną do niego ten jeden, jedyny raz. Arlim, choć nie za bardzo wierzył w Bogów, teraz po raz kolejny podziękował im za dar, który mu dali. On wiedział, że mogło być całkiem inaczej. Stwór, który zabił w tak straszny sposób wilki, mógł tam czekać na niego, a wtedy, tego był pewien leżałby obok nich.

Jednak zamiast śmierci, spotkał tam pierwszą istotę w swoim życiu, która nie dość, że obudziła w nim uczucia, których prawie nie znał, to jeszcze stała się pokrewną duszą.

Teraz już nie był sam. Miał przy sobie kogoś, choć było to tylko zwierzę, kto był przyjacielem, obrońcą i opiekunem w jednym.

Człowiek i zwierzę. Dwa ciała, ale jedna dusza.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (29)

  • Brawo! Następne odpowiadanie zgłoszone do bitwy.
  • Wrzuć link do wątku na Forum
  • Felicjanna 13.12.2017
    podobało mi się, mimo że ta walka z ogonami mało obrazowa i trochę naciągana. Uznaję jednak, że nie o to w tym chodziło, ale o bratnią duszę. Jeśli nie wrzuciłeś jeszcze linku to "obrońcą", a nie obrońcom. To jedyny rażący błąd. Pozdrawiam
  • Ozar 13.12.2017
    Dziękuje za komentarz, ale nie chciałem żeby tekst był zbyt długi.
  • betti 13.12.2017
    Ozar czytając przypomniało mi się, ''człowiek, człowiekowi - wilkiem'' To opowiadanie pięknie z tym kontrastuje... przykre, kiedy zwierzęta uczą nas człowieczeństwa. Dobre opowiadanie.
  • Canulas 13.12.2017
    Podoba mi się od strony trzymania się tematu i ogólnie treści.
    Jest kilka mankamentów, zwłaszcza natury powtórzeń. Kilka zdań można zapisać inaczej.
    Ogólnie nie będę rozwlekał na części pierwsze, bo to tekst na bitwę.
    Przeczytałem. Było zacnie.
    Pozdro.
  • Pasja 14.12.2017
    Od początku świata człowiek żyje w ciągłej symbiozie ze zwierzętami. Czasem zwierzę jest lepszym przyjacielem niż człowiek. Ostatnio spotkałam się z książką "Zwierzęta w okopach" Jest to opowieść o zwierzętach, które brały czynny udział w czasie I wojny światowej. Były niejednokrotnie bohaterami, przekazaywały informacje, ratowały rannych żołnierzy, przynosiły broń. Równocześnie ginęły.
    Twoja opowieść poruszyła moje wnętrze.
    Pozdrawiam serdecznie 5:)
  • Ozar 14.12.2017
    betti, Canulas, pasja Dziękuje za komentarze. Nie będę na razie się do nich odnosił, ze względu na konkurs.
    pasja - Mam coś w swoich materiałach o psach służących w Armii Czerwonej. Jak znajdę to wrzucę.
  • Na Forum ruszyło głosowanie. Zapraszamy
  • Margerita 25.12.2017
    pięć bardzo poruszająca historia
  • Ozar 25.12.2017
    Dziękuje bardzo.
  • Elorence 27.12.2017
    Zawsze poruszał mnie motyw wilków w tekstach. Do tej pory chcę mieć tatuaż wilka. Nie wiem, te zwierzęta mają w sobie coś niezwykłego.
    A co najważniejsze, uratowane zwierzę zawsze potrafi się odwdzięczyć, więc nie tylko pies jest najlepszym przyjacielem człowieka, ale każde zwierzę, którym człowiek się opiekuje.
    Podobało mi się, chociaż to średnio moje klimaty :)
  • Ozar 27.12.2017
    Elorence. Wilki mają w sobie magię. Jak znasz fantasy, to tam zawsze stoją po stronie dobra (za wyjątkiem jakiś mutantów). A do tego, to bardzo, bardzo mądre zwierzęta, umiejące sobie radzić w każdej sytuacji. Ja je podziwiam od dawna. U mnie przed nimi jest tylko Tygrys samotny łowca, reszta z tyłu.
  • Karawan 22.08.2018
    Arlim wszedł na polanę. Stanął i już chciał zrzucić ze swoich pleców to wszystko co nosił, kiedy usłyszał warczenie. Siedząca obok niego sporej wielkości wilczyca pokazała kły, jednocześnie patrząc w jedno miejsce. Myśliwy spojrzał w tą sama stronę i znieruchomiał.
    Proszę obejrzeć ten obrazek. Myśliwy (człowiek zwykle tropiący, z bystrym słuchem i wzrokiem wchodzi na polanę i...) nie widzi wilka? Możliwości: 1 - zwierzę pojawiło się magicznie (za mało napisano, by taki wniosek sam się nasunął, a może trzeba było?), 2 – zwierzę wyszło co dopiero ( błędnie zapisano obrazek, co wydaje się potwierdzać sekwencja z „patrzeniem”, bo na ogół nie wiemy na co pies, koń czy inny zwierz patrzy. Koń ma sto osiemdziesiąt stopni kąt widzenia, pies i wilk wzrok słabszy od człowieka, bo to przede wszystkim nos itd. tak więc ten ważny dla opowieści moment trzeba jakoś „podrasować” ;)

    Na końcu polany stało stado ogonów. Zwierzaki patrzyły w ich stronę. Było ich tak na oko kilkanaście.
    1. Nazwa stworów bardzo na nie! Czytający ma być zaintrygowany, a piszący czasem musi się dobrze nabiedzić, by znaleźć. Do tego służy słownik wyrazów bliskoznacznych. 2. żartobliwie; na oko to se można napluć. Napisałbym „wydawało się, że jest ich dużo”, albo „ było ich wiele”, a z dalszego ciągu wyniknie ile ich było.

    Ogony, nazwa nadana tym dziwnym zwierzakom tak dawno, że nikt nie potrafił już powiedzieć kto i kiedy wymyślił tak mało oryginalne określenie. Prawdę mówiąc jednak odpowiadała ona wyglądowi tych stworów. Były one mieszanką węża i jaszczurki z zupełnie ptasimi łapami. To był taki wąż w tułowiem pośrodku, stający na dwóch wypisz wymaluj łapach dużego ptaka.
    Łeb przypominał ten które mają jaszczurki, a ostre, duże zęby idealnie nadawały się do rozszarpywania mięsa. Największe z nich, mierząc od łba do końca ogona przewyższały długością konia.
    To żywcem postać tzw. lizarda tyle że bez przednich łap. Stwory fantastyczne niby mogą być dowolne, ale...Proszę znowu spojrzeć na obrazek. Na dwu strusich nogach zamocowano na przykład warana z Komodo (bez przednich łap, tylne mu się rozrosły.) Pasuje? A jak to napisano? No, na pewno można lepiej, oszczędniej i dokładniej. Proszę spróbować jednym zdaniem, a gdy się uda (a na pewno się uda!) frajda będzie wielka! ‘;)

    Kiedy już miały ruszyć, z lasu wyskoczyła wilczyca dopadając do najmniejszego.
    Za czytającym opis walki ale… zniknęła nam wilczyca. Myślę, że warto jednym zdaniem uporządkować przed walką tą sprawę. )
    Kiedy na jego wieś napadli Szarzy ludzie miał zaledwie osiem lat.
    Zmieniłbym szyk zdania; Miał zaledwie osiem lat, kiedy …w ten sposób fakt przejścia do wspomnień bohatera stanie się wyraźny i oczywisty.

    Na tyle dobry pomysł, że czyta się samo. Warto nad nim posiedzieć i ”wygłaskać”. 5!
  • Ritha 22.08.2018
    Witam Ozarze, czas na Pogrom :)
    Ok, najpierw wsparcie techniczne:

    „Człowiek i zwierze” – zwierzę*
    „Stanął i już chciał zrzucić ze swoich pleców to wszystko co nosił” – przecinek przed „co nosił”
    „Myśliwy spojrzał w tą sama” – samą*
    „Stwory dogoniły by go objuczonego” – dogoniłyby*
    „objuczonego wszystkim co miał bardzo szybko” – przecinek przed „co miał”
    „Ogony nie były zbyt groźne dla człowieka, szczególnie jadącego na koniu, choć potrafiły groźnie pokąsać nogi jeźdźca czy konia” – groźne/groźnie, powtórzenie, dość blisko
    „Łeb przypominał ten które mają jaszczurki” – ten + które się gryzie, „ten, który” chyba bardziej pasuje
    „Jednak kilkanaście sztuk, w tym kilka naprawdę dużych” – kilkanaście/kilka, może parę* zamiast kilka
    „Wyciągnął strzałę, naciągnął cięciwę i wypuścił pierwszą strzałę, prawie nie mierząc” – 2 x strzałę, absolutnie rażące powtórzenie
    „W chwile później w stado ogonów” – W chwilę*
    „Arlim zdążył wystrzelić sześć strzał z czego trzy trafiły” – po „strzał” przecinek
    „Ostrze miecza dosięgnęło dwóch szyi z których spadły łby” – przecinek przed „z których”
    „Jednak wahały się śledząc ostrze miecza” – tu na pewno przecinek oddzielający czasowniki, czyli przed śledząc plus to zdanie w ogóle mi się nie podoba, „jednak” na początku irytuje
    „z lasu wyskoczyła wilczyca dopadając” – przecinek przed „dopadając”
    „w tym samym momencie rzuciła się na kolejnego malca przegryzając mu gardło” – to samo tutaj, masz dwa orzeczenia, zdanie złożone ze zdań prostych, musisz je rozdzielić, powtarzasz ten błąd kilkukrotnie, tutaj przecinek po „malca”
    „Teraz, albo nigdy” – a stąd bym wypieprzyła przecinek
    „Skoczył do przodu i potężnym cieciem” – cięciem*
    „ale jego miecz trafił także w szyję trzeciego wbijając się w nią” – przecinek przed „wbijając”
    „W mgnieniu oka sytuacja zmieniła się” – przerzuciłabym „się” o jedno pole w lewo (razie tak zostawione na końcu)
    „czekając aż ogony znikną w lesie” – przecinek po „czekając”
    „Szedł po śniegu przeklinając zimno i głód” – przecinek po „przeklinając”
    „kiedy nagle zobaczył coś co do dzisiaj stanowi dla niego zagadkę” – przecinek po „coś”
    „Jednak stan w jakim się znajdowały zdumiał niepomiernie starego myśliwego” – przecinek przed „w jakim” (to tak samo jakby było „w którym”), do tego znów to „jednak na początku zdania” i kolejny przecinek po „znajdowały”
    „Biegł tak szybko jak tylko pozwalały na to zwały śniegu” – przecinek przed „jak”
    „Tak zaczęła się przyjaźń dwóch wydawałoby się obcych stworzeń” – „wydawałoby się obcych” jest wtrąceniem, oprzecinkować
    „Strzegła go, polowała przynosząc co rusz to zająca” – przecinek po „polowała”
    „Jego zagrzebanego w małym szałasie stojącym w lesie, nie znaleźli. Kiedy najeźdźcy odeszli błąkał się kilka dni w lesie, aż znaleźli go ludzie ze stojącej głębiej w lesie małej wioski” – 3 x „w lesie”, ni może tak być
    „Przez lata tułał się sam polując i wymieniając futra” – przecinek po „sam”
    „mógł tam czekać na niego, a wtedy, tego był pewien leżałby obok nich” – „tego był pewien” jest wtrąceniem, czyli przecinek po „pewien”

    Czyli tak, masz problem z przecinkami i mówię Ci to ja, czyli osoba, która sama ma z tym problem od jakiegoś tam pułapu, ale jednak podstawy ogarniam. U Ciebie przecinki są źle na poziomie niemalże elementarnym, to mówię Ci szczerze, poczytaj na temat przecinków.
    No i powtórzenia, to tez Ci się zdarza w taki rzucający się w oczy sposób (jak to „w lesie” trzy razy)

    Jeszcze co, zaimkoza, pacz:

    „Prawdę mówiąc jednak odpowiadała ona wyglądowi tych stworów. Były one mieszanką węża i jaszczurki z zupełnie ptasimi łapami. To był taki wąż w tułowiem pośrodku, stający na dwóch wypisz wymaluj łapach dużego ptaka” – ona/one/to był, ok czasami trzeba użyć tego one czy był, ale tego musi być naprawdę jak na lekarstwo

    „W mgnieniu oka sytuacja zmieniła się. Teraz to stwory miały problem. Obok nich stał człowiek z mieczem, a za ich plecami szykująca się do skoku wilczyca. Chyba zrozumiały, że nie mają szans i powoli zaczęły się wycofywać, jednak ani Arlim, ani wilczyca nie zrobili żadnego ruchu, czekając aż ogony znikną w lesie. Nie było sensu ich gonić. Walka była wygrana” – ładny fragment, czuć zatrzymanie chwili

    „W końcu doszedł do wniosku, że to nie jest zwykłe zwierzę, to jakiś dobry duszek wszedł w ciało wadery tylko po to, żeby nim się opiekować” - relacja z wilczyca też mi się podoba, lubię zwierzaczki.

    Teraz jeszcze taki niuans:
    „Samica traktowała go czasami jak małe dziecko, zastępując mu matkę i ojca, których praktycznie nie pamiętał” – po co to „praktycznie” tam jest? Odbiera zdaniu mocy, jak na mój gust „praktycznie” do usunięcia

    „Niestety nie była to ani miła, ani sympatyczna kobieta.
    Całymi dniami krzyczała na niego, a często też biła. Chłopiec znienawidził ją i postanowił uciec. Nie zdążył. Do wsi przyszła zaraza i zabiła większość mieszkańców, w tym jego opiekunkę.
    Znowu został sam” – tu jest troszeczkę po łebkach, zapowiedź złej kobiety, bach – ni ma kobiety, znów sam, jakoś coś, kilku zdań mi akurat tu zabrakło

    Poza tym, od strony prowadzenia narracji i trzymania się zadanej tematyki bardzo ładnie. Więcej grzechów nie pamiętam.
    Pozdrawiam :)
  • Ritha 22.08.2018
    Edit
    „Szedł po śniegu przeklinając zimno i głód” – przecinek po „przeklinając” - tfu!!! przed "przeklinając"
  • Margerita 22.08.2018
    Arlim bardzo rozsądnie postąpił że został a nie zaczął uciekać bo nie wiem, jakby to się skończyło dla niego
  • Adam T 25.08.2018
    Witaj, Ozar.
    Czas na POGROOOM.

    „...usłyszał warczenie. Siedząca obok niego sporej wielkości wilczyca pokazała kły, jednocześnie patrząc w jedno miejsce.” – zacząłeś od pokazania bohatera, który wchodzi na polanę. Czytelnik myśli, ze bohater jest sam. Później piszesz, że usłyszał warczenie i pokazujesz czytelnikowi siedzącą obok wilczycę. Tak naprawdę nie wiemy, skąd się wzięła, czy już był na polanie wcześniej, czy weszła razem z bohaterem, innym słowem – konsternacja.

    „Stwory dogoniły_by go[,] objuczonego wszystkim[,] co miał[,] bardzo szybko.” – przede wszystkim „dogoniłyby” pisownia jest łączna. Poza tym „objuczonego wszystkim, co miał” jest tu wtrąceniem w zdaniu „Stwory dogoniłby go bardzo szybko”. Ponadto „objuczonego wszystkim, co miał” jest zdaniem złożonym podrzędnie, gdzie „co miał jest właśnie zdaniem podrzędnym ,więc powinno być oddzielone przecinkiem.

    „Nie pozostało nic innego[,] jak stawić im czoło.” – zdanie złożone, przed „jak” powinien być przecinek, ponieważ to „jak” zaczyna zdanie podrzędne.

    „...nikt nie potrafił już powiedzieć[,] kto i kiedy wymyślił tak mało oryginalne określenie.” – znów zdanie podrzędnie złożone. Zdaniem podrzędnym jest tu „kto i kiedy wymyślił tak mało oryginalne określenie”, dlatego przed „kto” przecinek musi być.

    „Prawdę mówiąc jednak odpowiadała ona wyglądowi tych stworów. Były (one) mieszanką węża i jaszczurki z (zupełnie) ptasimi łapami. To był taki wąż w[z] tułowiem pośrodku, stający na dwóch[,] wypisz wymaluj[,] łapach dużego ptaka.” – ponieważ piszesz „tych stworów” w pierwszym zdaniu, to „one” w następnym zdaniu jest już zbyteczne, a nawet trąci mocno szkolnym wypracowanie z biologii fantasy, dlatego wziąłem to w nawias sugerując w ten sposób usunięcie.
    Z kolei „wypisz wymaluj” to wtrącenie, czyli coś takiego, bez czego zdanie nie traci i nie zmienia swojego sensu; czyli musi być z obu stron wydzielone przecinkami. Zastanawiam się też, czy konieczne jest słowo „zupełnie” przed ptasimi łapami, gdyby nie były zupełnie ptasie, napisałbyś o tym, skoro nie piszesz, wiadomo, że ptasie całkowicie.

    „Łeb przypominał ten[,] które mają jaszczurki...” – gatunków jaszczurek jest mnóstwo, że dobrze by było sprecyzować, jakiej konkretnie jaszczurki łeb przypominały. Poza tym brak przecinka przed „które”.

    „Największe z nich, mierząc od łba do końca ogona[,] przewyższały długością konia.” – nie wydzieliłeś wtrącenia.

    „Jednak kilkanaście sztuk, w tym kilka naprawdę dużych, to był dla jednego człowieka praktycznie wyrok śmierci. Arlim jednak nie zamierzał tanio sprzedać skóry.” – „jednak i jednak” w jednym stały domku, ale warto byłoby to zmienić. Wyrzuciłbym to drigie.

    „Żył samotnie w lesie już od wielu lat i to go nauczyło jednego. Nigdy nie można się poddawać” – tu, zamiast kropki zastosowałbym półpauzę, żeby zaakcentować związek obu zdań. Bo w Twojej wersji są to oddzielne dwie myśli. Wyglądałoby to tak:
    „Żył samotnie w lesie już od wielu lat i to go nauczyło jednego [–] [n]igdy nie można się poddawać”.

    „ Szybkim ruchem zrzucił wszystko z pleców” – przyznam, ze jestem ciekawy, co tez takiego miął Arlim na plecach. Drugi raz zbywasz czytelnika ogólnikiem (podobnie jest na początku).

    „Wyciągnął strzałę, naciągnął cięciwę i wypuścił pierwszą strzałę, prawie nie mierząc” – dwa razy „strzałę” w jednym zdaniu. Do przebudowy.

    „...a mimo tego[to] Arlim zdążył wystrzelić sześć strzał[,] z czego trzy trafiły, eliminując troje zwierząt. Reszta niestety biegła dalej.” – sprawdź we własnym zakresie, według mnie, powinno być „a mimo to”. „Tego” mógłbyś użyć w przypadku zwrotu „pomimo tego”.

    „Człowiek odrzucił łuk i wyciągnął z pochwy miecz.” – usuń śmiało „człowiek”, wiadomo, że nie ogon. Po prostu: „Odrzucił łuk...”.

    „Kiedy ogony już miały dopaść myśliwego...” – znów niepotrzebnie mnożysz podmiot. Jest tylko on, nie ma innych ludzi. Zostaw po prostu: „Kiedy ogony miały już go dopaść...”.


    „ ...dosięgnęło dwóch szy[j][,] z których spadły łby...” – jednej „szyi”, dwóch „szyj”. Plus brak przecinka przed „który”.

    „Jednak wahały się[,] śledząc ostrze miecza.” – jest to zdanie złożone, gdzie zdaniem podrzędnym jest „śledząc ostrze miecza”. Przed tym zdaniem (podrzędnym) powinien być przecinek.

    „...z lasu wyskoczyła wilczyca[,] dopadając do najmniejszego.” – podobna sytuacja do tej powyżej. Poza tym, przed imiesłowami kończącymi się na -ąc, zazwyczaj powinie być przecinek.

    „...po chwili dał się słyszeć trzask łamanych kręgów szyjnych.” – nie piszesz podręcznika anatomii, więc zbytnia dokładność szkodzi akcji i usztywnia tekst. Spokojnie mógłbys to zastąpić „...łamanych kości”, względnie samych „kręgów”. Druga sprawa, skoro złapało go poniżej łba, jakie inne kręgi mogłyby trzeszczeć, jak nie szyjne?

    „...rzuciła się na kolejnego malca[,] przegryzając mu gardło” – brak przecinka przed zdaniem podrzędnym i imiesłowem zakończonym na -ąc.

    „Teraz, albo nigdy” – przed „albo” podobnie jak przed „lub” nie pisze się przecinka.


    „...nie tylko odciął dwie głowy, ale jego miecz trafił także w szyję trzeciego[,] wbijając się w nią.” – zabrakło dopełnienia, „trzeciego” czego? Z kontekstu wynika, ze nadal chodzi o głowy, bo są najbliżej (w tym samym zdaniu), ale nie zgadza się rodzaj. Dodałbym tu np. „zwierza/stwora”.

    „...czekając[,] aż ogony znikną w lesie.” – przed „aż” zawsze przecinek (chyba że o czymś nie wiem).

    „ Wilczyca usiadła obok (niego).” – wystarczyłoby samo „obok”. Gdyby siadła obok drzewa, napisałbyś „obok drzewa”, skoro nie napisałeś, wiadomo, obok kogo siadła.

    „(Myśliwy) [P]ogładził ją po sierści,”– zastanowiłbym się nad tym mnożeniem podmiotu. W przypadku kilku bohaterów ma to sens, ale w przypadku jednego i wilka? Myśliwego bym usunął.

    „Szedł po śniegu[,] przeklinając zimno...” – przed zdaniem podrzędnym potrzebny przecinek, do tego masz imiesłów zakończony na -ąc (przed nimi przecinki też konieczne).

    „...zobaczył coś[,] co do dzisiaj stanowi dla niego zagadkę.” – przecinek przed „co”.

    „ Na niewielkim wzgórzu, pomiędzy przysypanymi śniegiem krzewami[,] leżały ciała sześciu wilków.” – potraktowałbym tu środkową część jako wtrącenie, zwłaszcza że przed tą częścią postawiłeś już przecinek.

    „Jednak stan[,] w jakim się znajdowały[,] zdumiał niepomiernie starego myśliwego, który – jak mu się wydawało – widział już wszystko.” – przed „jakim” przecinek, bo potem masz orzeczenie „znajdowały się”. Z kolei „jak mu się wydawało” jest tu wtrąceniem, więc musi być jakoś wydzielone, Postawiłem na półpauzy, ale równie dobrze mogą być zwykłe przecinki.

    „Wyglądało to tak, jakby ktoś złapał każdego z nich za przednie i tylne łapy[,] i rozerwał tak, jak by były(łącznie „jakby”) z papieru.” – dwa razy masz w jednym zdaniu konstrukcję „..tak, jakby...”. To stanowczo za dużo. Do przebudowania.

    „Arlim był doświadczonym myśliwym[,] od ponad dwudziestu lat przemierzającym okoliczne lasy.” – zdanie jest złożone, więc musisz zdania składowe rozdzielić przecinkiem.

    „...a w myślach pojawiało się pytanie[:] [c]o mogło rozszarpać sześć dorosłych wilków?” – jeśłi przytaczasz to pytanie, kończ zdanie dwukropkiem. Możesz to zapisać, tak jak ja albo W cudzysłowie dużą literą, co bliższe będzie Twojej wersji, czyli:
    „a w myślach pojawiało się pytanie[:] [„[Co mogło rozszarpać sześć dorosłych wilków?[”][.]
    Po cudzysłowie oczywiście kropka.

    „Głos dobiegał spod gałęzi świerku. Wyciągnął miecz i bardzo delikatnie rozchylił gałęzie.” – dwa razy „gałęzie” blisko siebie. Pierwsze możesz spokojnie wyrzucić i zostawić samo „spod świerku” (wiadomo, że świerk, bądź co bądź drzewo, ma gałęzie).

    „ Biegł tak szybko[,] jak tylko pozwalały na to zwały śniegu.” – konieczny przecinek (https://sjp.pwn.pl/zasady/;629799).

    „Gdy już odpoczął na tyle, że odzyskał normalny oddech[,] odłożył delikatnie zwierzę na śniegu.” – w konstrukcjach z „gdy/kiedy” konieczne są przecinki, a tu masz taką właśnie konstrukcję. Gdyby to zdanie zapisać inaczej: „Odłożył delikatnie zwierzę na śnieg, gdy już odpoczął na tyle, że odzyskał normalny oddech.”, byłaby bardziej widoczna. Druga rzecz: położył „na śnieg”, a odłożył „na śnieg”.

    „Zdjął futro, położył na śniegu i przeniósł na nie wilczka” – w zdaniu wyżej też masz „na śniegu” (chociaż w błędnej formie).

    „...polowała[,] przynosząc co rusz to zająca...” – jest tu zdanie podrzędnie złożone, musi więc być przecinek.

    „Kiedy na jego wieś napadli Szarzy ludzie[,] miał zaledwie osiem lat.” – konstrukcja zdań z „kiedy” wymaga przecinka. Dałbym też Szarzy Ludzie (jako nazwę własną) albo tylko Szarzy. Bo w sumie, dlaczego ludzie małą napisałeś, a Szarzy dużą?

    „...kiedy kuzynka jego mamy opowiedziała mu[,] kto i kiedy napadł na wieś...” – obowiązkowy przecinek przed „kto”.

    „ Jego[,] zagrzebanego w małym szałasie stojącym w lesie, nie znaleźli.” – wydzieliłem Ci tu przecinkami wtrącenie (i jednocześnie zdanie podrzędne w zdaniu: „Jego nie znaleźli.”).

    „Kiedy najeźdźcy odeszli[,] błąkał się kilka dni w lesie, aż znaleźli go ludzie ze stojącej głębiej w lesie małej wioski i przekazali kobiecie, która go przygarnęła.” – na początku masz konstrukcję z „kiedy”, więc konieczny jest przecinek. Trochę nie podoba mi się tu dwa razy „w lesie”, można by się zastanowić, jak to zastąpić.

    „Przez lata tułał się sam[,] polując i wymieniając futra na potrzebne do przeżycia rzeczy.” – zdanie podrzędnie złożone, do tego imiesłów zakończony na -ąc w zdaniu podrzędnym, a tu nie ma przecinka.

    „...a wtedy, tego był pewien[,] leżałby obok nich.” – wtrącenie „tego był pewien” powinno być z obu stron wydzielone przecinkami (lub półpauzami, jeśli przecinków namnoży się za dużo).

    „Jednak zamiast śmierci, spotkał tam pierwszą istotę w swoim życiu, która nie dość, że obudziła w nim uczucia, których prawie nie znał, to jeszcze stała się pokrewną duszą.” – o tym już pisałeś, używając innych słów, wygląda to więc na lanie wody i nie jest konieczne. Sztuczne wypełniacze nie są potrzebne.

    „Teraz już nie był sam.” – to też już nie jest konieczne. Wiemy już, że nie jest sam, bo pisałeś o tym kilka razy.

    Historia w sumie fajna. Tajemnicze stwory, tajemniczy Szarzy ludzie, surowy świat, śnieg, to wszystko tworzy bardzo surwiwalowy klimat z posmakiem fantasy. Malujesz przyjaźń samotnego człowiek z wilkiem, nie nowość w literaturze. Pokazujesz to, za punkt wyjścia obierając atak dziwacznych stworów, zwanych ogonami. Tu na plus muszę zwrócić uwagę na akcję, napięcie, dramatyzm, obrazy rodem z powieści przygodowych, nagłe zwroty akcji; tu muszę czoła pochylić – było, jak napisałem na początku, fajnie.
    Ciągu dalszego ta historia chyba nie ma, dobrze myślę? Trudno więc jest mi oceniać tak drobny fragment, który w zasadzie ogranicza się do odparcia ataku ogonów i kilku retrospekcji.
    Literacko jednak jest mocno średnio. Sporo powtórzeń, lania wody, niedbałość o publikację (przecinki, składnia, nadużywasz konstrukcji z „i”); to i inne wymieniłem w miarę dokładnie powyżej.
    Sama historia też już gdzieś była (weźmy choćby Londona – moje pierwsze skojarzenie), mogę więc jedynie potraktować ten tekst jako literacką wprawkę, rodzaj treningu, nie do końca udany z wymienionych powyżej względów.
    Nie mniej potrafisz na swój sposób wciągnąć tą historią i, gdybym co chwila nie musiał kopiować kolejnego fragmentu do komentarza, gdybym przestał zwracać uwagę na niedoróbki, byłoby to całkiem ciekawe, choć wtórne i momentami ciut, jak to mówią, na skróty. To jest też ciekawe: z jednej strony podkreślasz kilka razy samotność bohatera i to, czym jest i była dla niego wilczyca, a historię choćby jego dzieciństwa opisujesz bardzo skrótowo.
    Ale co dziś nie jest wtórne? Filmy kręcone po raz kolejny (rebooty), bądź rozciągane w nieskończoność historie, na których można dużo zarobić, niemal identyczne piosenki, wiersze, proza; świat jedzie na wtórności; na wtórności ludzi dorabiają się fortun. Każda wtórność napisana, zrealizowana, nagrana w sposób ciekawy ma szansę na powodzenie. Czego i Tobie życzę w tym konkretnym przypadku.
    Pozdrawiaki ;)

    Ps. Celowo nie linkowałem każdej uwagi, żebyś nie zwariował od nadmiaru tych linków. Jeśli coś wzbudzi Twoja wątpliwość, zawsze możesz to sprawdzić w sieci czy gdziekolwiek.
  • Adam T 25.08.2018
    Chciałbym wierzyć, że choć trochę Ci pomogłem ;)
  • Ozar 25.08.2018
    Dziękuje za bardzo długie i ciekawe komentarze, ale odniosę sie do nich jak wróce z wakacji bo tu mam do dyspozycji tylko telefon a nienawidzę z niego pisać
  • KarolaKorman 25.08.2018
    Czytając końcówkę, przypomniało mi się powiedzenie, że pies kocha bardziej pana niż siebie samego. Tak też ukazałeś wilczycę w swoim opowiadaniu. Potrafiła pokazać, że jest wdzięczna.
    Przeczytałam z przyjemnością :)
    Pozdrawiam :)
  • Ozar 25.08.2018
    Dzięki za komentarz. Dal mnie Wilki to bardzo mądre zwierzęta a do tego takie które potrafią sie odwdzięczyć za okazaną im miłość.
  • Canulas 26.08.2018
    To i ja lecę z POGROMEM!


    Na początku masz "zwierzę", apod tytułem "zweierze". To trzeba ujednolicić.

    "Arlim wszedł na polanę. Stanął i już chciał zrzucić ze swoich pleców to wszystko co nosił, kiedy usłyszał warczenie." - wiadomo, że ze swoich pleców. Mógł z cudzych? Noo... mógł, ale wiadomo, że ze swoich.

    " Myśliwy spojrzał w tą sama stronę i znieruchomiał. " - jak ę, to ę, więc w tę samą stronę.

    " Było ich tak na oko kilkanaście. " - słowo "tak" jest tu zbędne. Lepiej: Było ich na oko kilkanaście.

    " To był taki wąż w tułowiem pośrodku, stający na dwóch wypisz wymaluj łapach dużego ptaka. " - nie leży mi też zapis, typu: "to był taki..." Jest mało literacki. Może: wyglądały jak (i opis). Przypominały (i opis). Były podobne do (i opis).


    "Łeb przypominał ten które mają jaszczurki, a ostre, duże zęby idealnie nadawały się do rozszarpywania mięsa." - tak samo tutaj. Lepiej skonkretyzować, bez słów "podobny", tak jakby".
    "Łeb nieco jeszczurczy", "jaszczurczy łeb".

    " Żył samotnie w lesie już od wielu lat i to go nauczyło jednego." - rónież pewnej niefrasobliwości pdoszukałbym się tutaj. Żył tyle lat, a nauczyło go to tylko jednego?
    Może: Jeśli czegoś go nauczyło, to tego" lub: Spośród wielu umiejętności...

    "Wyciągnął strzałę, naciągnął cięciwę i wypuścił pierwszą strzałę, prawie nie mierząc." - 2x strzała.
    Może: "Wyciągnął strzałę, naciągnął cięciwę i wypuścił, prawie nie mierząc."

    "Katem oka dostrzegł, że wilczyca gdzieś zniknęła." - Kątem

    "Kiedy już miały ruszyć, z lasu wyskoczyła wilczyca dopadając do najmniejszego." - można wyciąć "do".

    "Po raz kolejny wadera uratowała mu życie." - jeśli to jej imię, to z wielkiej.

    "Pamiętał ten dzień. Szedł po śniegu przeklinając zimno i głód, kiedy nagle zobaczył coś co do dzisiaj stanowi dla niego zagadkę. " - niezgodność czasów. Lepiej "stanowiło".

    "Głos dobiegał spod gałęzi świerku. Wyciągnął miecz i bardzo delikatnie rozchylił gałęzie." - by nie dublować gałęzi w drugim przypadku możesz użyć zapisu: "je rozchylił".

    " Arlim patrzył na wilczyce coraz bardziej zdziwiony jej zachowaniem. " - wilczycę. (Dalej też masz Wadera z małej, więc może tak ma być).

    "Kiedy najeźdźcy odeszli błąkał się kilka dni w lesie, aż znaleźli go ludzie ze stojącej głębiej w lesie małej wioski i przekazali kobiecie, która go przygarnęła. Niestety nie była to ani miła, ani sympatyczna kobieta." - tutaj Ci się dubluje kobieta. Sprawa jak z gałęziami. Możesz użyć zapisu: Niestety nie była ona ani miła, ani sympatyczna. Unikniesz dubla.

    "Znowu został sam. Nie chciał już mieszkać wśród ludzi. Postanowił zostać myśliwym i na stałe zamieszkać w lesie. Przez lata tułał się sam polując i wymieniając futra na potrzebne do przeżycia rzeczy." - tu się dubluje słowo "sam". Bez szkody dla treści można usunąć drugie.

    No i tyle. Już kiedyś pisałem komentarz, ale zdawkowy, więc jestem ponownie.
    Całkiem fajne opowiadanie. Ma potencjał i zalążek klimatu. Śmiało losy bohatera można pociągnąć dalej, ale najpierw trzeba uporządkować detale.

    Masz tutaj, coś zbliżonego. Obadaj, bo świetne: http://www.opowi.pl/potyczki-brunona-bobry-a38331/

    Pozdrox
  • Ozar 27.08.2018
    Wielkie dzięki ale odniosę się do tego jak wróce z wakacji bo teraz pisze z doskoku a to wymaga spokoju duszy i ciała.
  • Elorence 01.09.2018
    Wiem, że miałam już do czynienia z tym tekstem i, o dziwo - bo przecież pisałam, że to nie moje klimaty - zapadł mi w pamięć. Byłaby z tego naprawdę dobra bajka dla starszych dzieciaków. Zrób coś dobrego, a zwróci się z nawiązką - tak bym określiła puentę całego tekstu.
    Od zawsze lubiłam bardziej zwierzęta od ludzi. Jako człowiek, nie za bardzo potrafię się z nimi porozumieć, ale odpręża mnie przebywanie przy kocie, albo psach, czy królikach. Zresztą, zwierzęta zawsze budziły we mnie instynkt opiekuńczości, bardzo podobny do macierzyńskiego. Piękna sprawa.
    Jak już wspominałam, uwielbiam wilki. Teraz mi się przypomniało, że uwielbiałam książkę "Biały kieł" i niebawem ma się ukazać ekranizacja. Tatuaż z wilkiem wciąż jest na liście marzeń. Wilki oceniam, nie tylko jako piękne zwierzęta, ale i jako bardzo inteligentne.
    Śledząc tekst, można łatwo utożsamić się z bohaterem. Też nie przepadam za ludźmi. Gdybym się nie bała lasu (a boję się tam przebywać w samotności, bo za dużo horrorów się naoglądałam) to pewnie kiedyś wybudowałabym sobie domek w środku lasu i żyła z dala od ludzi i miastowego zgiełku.
    Twój tekst wywołał same miłe uczucia :) I tak, to nie moje klimaty, ale mi się bardzo podobało. Duży plus dla Ciebie.
    Pozdrawiam!
  • Ozar 02.09.2018
    Dziękuje za recenzję. Ja też lubie wilki, bez nich świat fantasy byłby dużo uboższy. Pracuje nad drugim odcinkiem który niedługo wrzucę na opowi.
  • Enchanteuse 02.09.2018
    Hejka.
    Ja również z PogrOOmu.

    "Nie pozostało nic innego jak stawić im czoło. Ogony nie były zbyt groźne dla człowieka, szczególnie jadącego na koniu, choć potrafiły groźnie pokąsać nogi jeźdźca czy konia."

    "koniu", "konia" w baardzo bliskim sąsiedztwie.
    Ponadto to sformułowanie "jadącego na koniu" jest jakieś takie niezgrabne, nie wiem, suche.
    Może jadącego konno?

    A gdyby tak...

    Nie pozostało nic innego jak stawić im czoł(a)*. Ogony nie były zbyt groźne dla człowieka, szczególnie jadącego (konno), choć potrafiły groźnie pokąsać nogi jeźdźca czy (wierzchowca).

    * zła odmiana. Stawić (kogo/czego?) czoła.

    "Arlim wiedział o tym i dlatego zaklął soczyście. Jeszcze kilka dni temu miał konia, ale sprzedał go w wiosce, żeby mieć za co kupić potrzebne rzeczy. Teraz tego pożałował.""

    Hmm, stalo sie. Sprzedał. Żałuje teraz. Tylko że, nie zadzialo sie nic konkretnego, jeszcze. "Pożałował" sugeruje, że tak, i (imho) nieco zbija czytającego z tropu. Może pozostań przy "żałował", jako że nic się jeszcze nie stało. Bohater dycha :D

    "Prawdę mówiąc jednak odpowiadała ona wyglądowi tych stworów. Były one mieszanką węża i jaszczurki z zupełnie ptasimi łapami. To był taki wąż w tułowiem pośrodku, stający na dwóch wypisz wymaluj łapach dużego ptaka."

    "Ona" i "one" w bliskim sąsiedztwie. Trop. Zdanie po zdaniu.
    Może po prostu "odpowiadała", bez poprzedzania tego zbędnym "ona". Wiadomo, o co chodzi.

    Przecinek przed "jednak". "Wypisz wymaluj" pełni tu funkcję wtrącenia, alors winno być oddzielone przecinkami.

    "Łeb przypominał ten które mają jaszczurki, a ostre, duże zęby idealnie nadawały się do rozszarpywania mięsa. Największe z nich, mierząc od łba do końca ogona przewyższały długością konia."

    Przecinek przed "które". Przecinek po "ogonie" - dopełnia wtrącenia.

    "Skoczył do przodu i potężnym cieciem nie tylko odciął dwie głowy, ale jego miecz trafił także w szyję trzeciego wbijając się w nią."

    Skoro trafił, to czy potrzebne jest wyszczególniać, że się wbił? Być może lepiej by to brzmiało, gdybyś zaznaczył tylko, że miecz się zagłębił. Wtedy trafienie jest w domyśle.

    "Myśliwy pogładził ją po sierści, a ona polizała jego rękę."

    Po co wyszczegolniać, że "jego". Jest ich dwoje, ona rąk nie ma, więc odpowiedź nasuwa się sama. Myślę, że ten zaimek spokojnie można wywalić.

    "Jednak stan w jakim się znajdowały zdumiał niepomiernie starego myśliwego, który jak mu się wydawało widział już wszystko."

    Przecinek przed "jak" i przed "widział". "Jak mu sie wydawalo" to wtracenie, stąd oddzielenie przecinkami konieczne z obu stron.

    "Wyglądało to tak, jakby ktoś złapał każdego z nich za przednie i tylne łapy i rozerwał tak, jak by były z papieru. "

    2 x "jakby", w dodatku to drugie błędnie napisane.
    Może, nie wiem, rozerwał jak papier?

    "Nawet teraz na wspomnienie tego dnia, po plecach przechodziły mu ciarki, a w myślach pojawiało się pytanie."

    I teraz tak: albo traktujesz "na wspomnienie tego dnia" jako wtrącenie, albo nie. Przy opcji a przecinkami oddzielasz obustronnie. Przy opcji b kasujesz przecinek po słowie "dnia".

    "Nastawił uszy. " - Nadstawił ucha, bądź uszu.

    https://dobryslownik.pl/slowo/nadstawić/30116/

    "Nie namyślając się chwycił zwierzę i zaczął uciekać."

    Przecinek po "nie namyślając się". Chyba. Niby to imiesłów, jest opcjonalność w użyciu przecinka, jednak tutaj pełni on funkcję wtrącenia.

    http://www.jezykowedylematy.pl/2011/01/czy-imieslowy-typu-jadac-stanawszy-zawsze-oddzielamy-przecinkami/

    "W tym momencie poczuł nagły przypływ uczuć, coś czego nie czuł już dawno."

    Przecinek zastąpiłabym średnikiem bądź myślnikiem. Wydają się tu odpowiedniejsze.

    "Gdy już odpoczął na tyle, że odzyskał normalny oddech odłożył delikatnie zwierzę na śniegu."

    Przecinek po "oddechu". Oddzieli on jedno zdanie składowe od drugiego.

    "Rozpalił ogień, a potem przemył rany na ciele zwierzaka. Nic więcej nie mógł zrobić. Po trzech dniach wilczyca wstała i zjadła pierwszy kawałek mięsa. Tak zaczęła się przyjaźń dwóch wydawałoby się obcych stworzeń. "

    Nie znam się na tym zbytnio, ale czy ostatnie zdanie, jako ze zaczyna nowa myśl, nie powinno byc czasem od akapitu?
    Plus przecinki przed i po "wydawałoby się", bo to wtrącenie.

    "Strzegła go, polowała przynosząc co rusz to zająca, to młodą sarnę."

    Przecinek po "polowała". Orzeczenie, tworzy kolejne zdanie składowe.

    "Kiedy na jego wieś napadli Szarzy ludzie miał zaledwie osiem lat."

    Przed tym: "miał zaledwie osiem lat" koniecznie przecinek. Znów, oddziela zdania składowe. I ci "Szarzy Ludzie", właśnie - oba człony z dużej.

    "Jego zagrzebanego w małym szałasie stojącym w lesie, nie znaleźli"

    Przecinek po "jego". "Zagrzebanego w małym szałasie stojącym w lesie" to wtrącenie, zamknąłeś je, ale nie otworzyłeś.

    "Kiedy najeźdźcy odeszli błąkał się kilka dni w lesie, aż znaleźli go ludzie ze stojącej głębiej w lesie małej wioski i przekazali kobiecie, która go przygarnęła. "

    Przecinek przed "błąkał się". Znów zdanie składowe.
    2 x "lesie". Nie wystarczy napisac, że ludzie z pobliskiej wioski?
    I jeszcze : "po lesie". Błąkali się po lesie.

    "Niestety nie była to miła, ani sympatyczna kobieta"

    Powtórzenie.

    Niestety nie była (ona) ani miła, ani sympatyczna

    Moze tak? Ona opjonalne. Stad w nawiasie.

    "Przez lata tułał się sam polując i wymieniając futra na potrzebne do przeżycia rzeczy. Był sam, ale jakoś do tego przywyknął, choć nie było łatwo. "

    2x "sam". Obadaj.

    "Zgoda, ale to zwierzę dało mu więcej ciepła i bezpieczeństwa, niż wszyscy ludzie."

    Bez przecinka ostatniego. Zawsze, jak uzywaaz "niż" i po nim nastepuje rzeczownik - bez przecinka.

    "Stwór, który zabił w tak straszny sposób wilki, mógł tam czekać na niego, a wtedy, tego był pewien leżałby obok nich."

    Przecinek po "pewien".

    Sorki, jesli sie cos powtorzylo, bo nie czytalam komentarzy poprzednikow, chcialam podejsc swiezo do tego.
    Tyle odnośnie błędów.

    Co do treści. Cóz, ciężko mi się odnieść, bo to one shoot. Emocji nie wywołało we mnie, bo nie znam bohaterów. Jednak to cecha gatunku, skąd niby mam ich znać.
    To może ocenię samą historię.
    Przyjaźń człowieka z wilkiem, jej rozpoczęcie wplecione ładnie w retrospekcje, w ogóle ta retrkspekcja w tym tekście to był dobry zabieg.
    Zastanawiające jest to, że myśliwy jest "nieśmiertelny". Ani zaraza, ani pożoga, no kurde :D
    Ani "ogony". Aż się chce rzec: pewnie ma coś do załatwienia na tym świecie jeszcze. Może przygarnąć jakaś inna samotna duszę? Kto wie.
    Pomysł ze zwierzętami nowego gatunku - spoko. Nazwa jednak na tyle myląca, że z początku my$lałam, ze chodzi o część ciała ;)

    I końcówka piękna. Marzy mi się seria, w której wilki grałyby pierwsze skrzypce, i tak właśnie widzę ich potencjalne relacje - przypisanie jednemu człowiekowi, jesli w ogóle.

    Dziś bez oceny, emocjonalnie tekst obok mnie. Być może to wina gatunku, ale z racji niemożnosci rzetelnego ocenienia - dziś bez.

    Pozdrawiajki ;)
  • Ozar 02.09.2018
    Dziekuje za tak obszerny komentarz. Niestety jestem 1 dzień po wakacjach i mam takie 4 długie komentarze, więc odniose sie po kolei jak wszystkie strawię.
  • Enchanteuse 02.09.2018
    Ozar spoko, nie ma pośpiechu.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania