Poprzednie częściLos - 4 - Więzienne życie (1/2)

Los - 5 - Więzienne życie (2/2)

Sobota tuż tuż. Od ostatniego wydarzenia minęło paręnaście godzin a ja nadal przeżywam to jakby akcja kręciła się cały czas. Przez te kilka godzin nie tylko ogarniałem się po swoim różowym dokonaniu, ale i męczyłem pytaniami starca.

- Jak pan to zrobił? Kim pan jest? Ma pan chwilę? - zalewałem pytaniami głównego bohatera.

- Tak pewnie. Mam bardzo dużo wolnego czasu, hore! (bardzo brzydkie słowo odpowiadające dzisiejszemu ku**a) - najpierw spokojnym, a potem ostrym głosem jak sierp ścinający letnie zboże, odpowiedział mi na moje pytania. - Nie masz innego ciekawszego zajęcia? - Kontynuował.

- No dobra. Nie ma po co zadawać tyle pytań, jeśli nie masz siły — Powiedziałem.

- Słuchaj chłopcze, mam Ci coś ważnego... - przerwał mu nagle ktoś inny,

- Ej ty! Młody! - rozległ się wysoki głos stojącego pod ścianą mężczyzny — Stawiam piątkę, że nie przeżyjesz pięciu minut.

- A jeśli przeżyję, to co zrobisz? - zapytałem, bojąc się wewnętrznie reakcji mężczyzny.

- To kolejnym pięciu już na pewno nie dasz rady — głośnio się zaśmiał a w raz z nim, kilka osiłków stojących obok.

Nie miałem ochoty im wtedy odpowiadać. Szybko spuściłem wzrok, odwróciłem się i odszedłem na swoje miejsce.

- Nie przejmuj się nimi. - powiedział starzec, widząc jak posmutniałem — Ja wiem, że to ty wygrasz te zawody. To ty, staniesz na podium i będziesz żyć w chwale. Nie tylko dzięki twoim umiejętnościom, ale i niezłemu sprytowi, który wyczytuje z twoich oczu.

- Skąd pan to może wiedzieć? Ja nawet pana nie znam — oznajmiłem starcowi.

- To, że ty mnie nie znasz, nie oznacza, że ja ciebie nie znam. Wręcz przeciwnie.

- Do czego zmierzasz ? - zapytałem z ciekawością.

- Otóż... - starzec opowiedział mi, że tak naprawdę nazywa się Jakub. Gdy tylko miał czas, wybierał się na tajne spotkania z ludźmi o niesamowitej mocy. Tak zwaną magią krwawego kręgu. Ich grupa, uczyła się jak panować nad sobą i jak wywoływać nieprzyjemności u wrogów. Opowiadał mi, jak testowali swoje zaklęcia na szczurach i myszach. Nigdy nie brali pod uwagę, przedmioty nieożywione. Sprawdzali, badali, zapisywali. Uczyli się na co dzień. piętnaście lat spędził w gronie przyjaciół, dawnym magów krwawego kręgu. Pozostał sam. Każdy jego członek został uznany za twór szatana, który może unicestwić całą ludzkość. Cały krwawy krąg został powieszony. W końcu udało mu się zwiać. Niestety nie na długo. Został złapany przez tutejszą straż oraz skazany na śmierć, polegającą na doszczętnym spaleniu. Sąd jednak chce najpierw zobaczyć jego umiejętności. Oni wiedzą, o nim. O jego zdolnościach, ale i wiedza o tym, że jest już stary i słaby. Chcą zobaczyć prawdziwą magię.

- Niesamowita historia — powiedziałem. - Co zamierasz zrobić? Jaki masz plan? - zapytałem.

- Żaden. Albo umrę tu, w tym obsranym miejscu albo tam. Nie mam ochoty już czarować. - ostatnie słowo powiedział znacznie ciszej.

Nie potrafiłem tego zrozumieć. Tyle lat studiował, uczył się, by być tym, kim chce, a teraz nie chcę się z tego wywinąć, Odejść, uciec, żyć.

- Słuchaj, i tak czy uciekłbym na koniec świata, w końcu i tak by mnie ktoś złapał. Zostałem sam. Nie ma już żadnego krwawego maga kręgu. Jestem tylko ja.

Po chwili zastanowienia zapytałem — Chcesz może przedłużyć żywot kręgu? Nauczaj mnie! - powiedziałem radośnie

- Chyba sobie kpisz. I tak za dwanaście godzin zaczyna się walka.

- Szybko się uczę. Daj mi jakieś wskazówki. Sam powiedziałeś, że jestem wybrańcem.

- No tak — powiedział obojętnym głosem. Lekko spuścił głowę w dół.

Spokojnym głosem zapytałem — Więc jak będzie? Pokażmy, na co nas stać!

 

Po chwili zastanowienia starzec podniósł głowę, otworzył usta i powiedział przepięknym niskim tonem.

 

- Dobrze, zacznijmy od...

I tak przez cały dzień, aż do nocy starzec pokazywał mi różne ruchy dłoniami, jak powinienem się ustawiać. Dał mi szybką lekcję run walki. Pokazał mi jak medytować. Rozmawiał ze mną, przekazywał mi informację, na co zwracać uwagę, czego pilnować i na co uważać. Jak sobie z tym radzić. Nasze ćwiczenia przyciągały spojrzenia. Nie przejmowaliśmy się nimi. Skupialiśmy się tylko na tym, co będzie jutro.

- I najważniejsze, daj z siebie wszystko. A nawet więcej. Zobaczysz, że masz w sobie ogromny potencjał, siłę i mądrość.

Sobota tuż tuż. Już niebawem rozpocznie się wyczekiwana walka. Przyjdzie mi walczyć na śmierć i życie, nie z kurakiem, a z człowiekiem. Będzie trudno, ale wytrwam, się nie poddam. Przechytrzę śmierć.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • KarolaKorman 05.10.2015
    Brakowało dwa razy przecinka przed ,,a'',
    ,, 15 lat '' - liczby słownie
    ,, się nie poddam. '' - mówią, że nie kończy się zdania ,,się'', ale to wygląda jeszcze gorzej
    Czekam na sobotnią walkę, 5 :)
  • kondzialek 05.10.2015
    Właśnie nie wiem co z tym się. Mówią, że nie powinno *się* dawać na kancu bo błąd, a takto to wygląda okropnie. Dzieki za ocenkę, i za to, że śledzisz :-)
  • KarolaKorman 05.10.2015
    Myślę, ze możesz z tego wybrnąć łącząc z następnym zdaniem.
    ,, Będzie trudno, ale wytrwam, się nie poddam. Przechytrzę śmierć.'' - Będzie trudno, ale wytrwam, nie poddam się, przechytrzę śmierć.
  • kondzialek 05.10.2015
    Można i tak
  • Anonim 14.10.2015
    "O jego zdolnościach, ale i wiedza o tym, że jest już stary i słaby" - wiedzą

    Magia. Uwielbiam magię pod każdą postacią, cieszę się że walka bohatera nie będzie polegała tylko na sile fizycznej, ale także na użyciu nowej (czy starej?) umiejętności. Twoje zdania są bardziej składne i przejrzyste, akcja także jest prosta w odbiorze a postacie nabierają kształtów. Gratuluję :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania