Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Łowca ochroniarzy
Było około dwudziestej trzeciej. Jarek siedział wygodnie na drewnianym krześle, wpatrując się od dwóch godzin w obrazy z pięciu kamer. Pracował jako ochroniarz parku. Choć park ten nie był duży, monitoring był tam konieczny z powodu regularnych aktów wandalizmu w różnych postaciach między innymi wyrzucaniem na chodnik sterty potłuczonego szkła. Zadaniem Jarka było wychwycenie sprawcy lub sprawców i szybkie zawiadomienie policji. Jednak był on okropnym śmierdzącym leniem, który przez trzydzieści lat mieszkał i utrzymywał się z pensji rodziców. Kiedy ci stracili już cierpliwość i przestali go utrzymywać musiał zależeć pracę.
A ponieważ nie miał skończonej nawet zawodówki, a jego iloraz inteligencji plasował się grubo poniżej średniej nie miał dużego wyboru. Robotę załatwił mu znajomy. Jednak jarek miał pracować tylko do czasu, gdy wandale zostaną złapani. Jednak jego nieudolność i lenistwo sprawiały, że nigdy w porę nie powiadomił policji i łobuzy uciekali. Jego pracodawca tracił cierpliwość i postawił mu ultimatum, jeśli nie złapie ich zostanie zwolniony bez wynagrodzenia. Słysząc to Jarek postanowił choć w minimalnym stopniu podejść poważnie do swojej pracy.
Tej nocy wypił kilka filiżanek kawy, aby w ogóle nie zasnąć. Wpatrywał się w małe ekrany jeden po drugim. Nagle na jednej z nich zauważył wysokiego mężczyznę w płaszczu. Stał naprzeciw kamera i patrzył w jej stronę. Jarek od razu chciał chwycić za telefon, ale przy okazji uderzył ręką filiżankę z kawą, wylewając ja na niego.
- Kurwa to chyba jakiś żart!!!- wrzasnął. Telefon był do wyrzucenia a do tego kawa uszkodziła monitory.
- Dobra w dupie z telefonem sam tam pójdę i to sprawdzę, może chociaż da mi tu pracować na stałe.
Jarek wziął latarkę i szybko — jak na gościa z otyłością drugiego stopnia — pobiegł do miejsca, gdzie stał mężczyzna. Było to nie daleko głównej bramy parku. Po kilku minutach Jarek był na miejscu. Mężczyzna nadal tam stał i nadal gapił się w kamerę.
- Ej ty co tam robisz?
- Chyba telefon ci się popsuł.
-Co? Skąd o tym wiesz tylko, ja byłem wtedy w budce, odpowiadaj.
- Spokojnie widziałem na kamerze.
- Jakiej kamerze w budce nie ma kamer.
Wtedy mężczyzna wskazał palcem na kamerę, w którą się wpatrywał.
Jarek nie za bardzo wiedział o co chodzi, więc instynktownie złapał za pojemnik z gazem pieprzowym.
- Dobra facet idziesz ze mną, będziesz się tłumaczył na policji.
- Tak? A niby jak ich tu wezwiesz, telefon nie działa, a ty nie masz auta, żeby tam pojechać. Komisariat jest dwa kilometry stąd, a taka odległość dla tłuściocha jak ty jest nie do przejścia.
- Ale...skąd ty to wiesz? Skąd wiesz, że nie mam auta.
- Ja wiem o tobie wszystko i nie tylko o tobie. Ja wiem wszystko o każdym ochroniarzu, który pracował w tym parku. Myślisz, że dlaczego od tylu lat nie zatrudniono tu żadnego ochroniarza? Bo to tak spokojna okolica? Ostatni ochroniarz zginął w tym parku dwadzieścia siedem lat temu. Było ich czterdziestu.
Jarek z każdym kolejnym słowem mężczyzny cofał się w stronę bramy.
- Tak Jarosławie boj się, bo jesteś następny — uśmiechnął się szyderczo mężczyzna. - Pora na ucztę — po tych słowach z zarośli wybiegły dwa czarne zapienione psy. Jarek próbował uciec, ale psy z łatwością go dogoniły i rzuciły się na niego, rozrywając powoli na kawałki.
Komentarze (4)
Stał naprzeciw kamera i patrzył w jej stronę. – kamery*
Ogólnie ciekawa historia, jestem ciekawa, jaka będzie tego kontynuacja. 4 :)
Zawsze piszemy imienia z dużej, inaczej się jednak ma zwrot Ty, Wy :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania