Ludzki kamień
Rozwijasz w swojej dłoni kamień,
Myślisz tylko by przetrwać.
Kroczysz wśród ciemnych pól.
Okrywasz się mrokiem za dnia.
Myślenie powoli odchodzi
Zostaje tylko rozharatanie
Boisz się znów wstać zbyt dużo krwawych ran
Twarz smutną znów pokazać
Biegniesz za każdy złamany ułamek
Kamień rośnie ciągnąc na samo dno
Jak Jezus upadasz przed swoim dokonaniem,
patrząc tylko kiedy skończy się ta gra słów
Robiąc krok upadasz znów
Nie wiesz czy prawda jest taka jaką wymarzymy
Znów wszystko wiruje, a ty ciągle patrzysz w niebo
Bez wytchnienia wspinasz się na szczyt udręki
Zapominasz o swoim dobrym ocaleniu,
By znów całować się w uścisku goryczy
Niczym szatan wkładasz dłonie w ogień,
Nie parzą już
Ból zabrał cząstkę ciebie
Wchłaniasz kłamstwa jak mocną kawę
Patrzysz na wszystko w oddali płoniesz w uścisku
Spala ciebie od środka
Na dobranoc próbujesz uciec gdzieś daleko
Znów pogarda przychodzi
Umysł zabiera ,
Poddajesz się,
Chcesz już kończyć by opanować świat,
Przed Tobą znów krzyż życia wróży ciągłe zło,
Upadasz trzeci raz raz na kolana,
By prosić o kawałek zbawienia,
Niczym feniks odrodzić,
Próbować szanować świat
Bo kiedyś znów nastanie dzień i świat poczuje stratę
Deszcz pokropi by odrzucić każdą chwile
Poczujesz spokój w oddali uśmiechu i zrozumienia
Komentarze (11)
O! Cześć NataliaO ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania