Łyk trucizny-żeby zabić wspomnienia
" I jeszcze łyk trucizny, żeby zabić wspomnienia"'- powie Debbie, a potem przegryzie zabójczy płyn chrupkim zapomnieniem. Ale nie zapomni oczywiście o przyjaciołach. Poczęstuje swój mózg podwójną porcją pustki, a następnie zaproponuje mu dokładkę ! A wspomnienia? Je zepchnie się w słodycz nicości.
Hmmm... A co z udręką? -No cóż ona musi zostać!...
" Już to widzę- jak spadam w nieskończoną otchłań- szepnie- taką bez dna... "
A wszyscy jej bliscy i przyjaciele, staną nad brzegiem oceanu smutku, w którym ona zatonie... A niebo będzie szare.. . I drobne krople deszczu zepchną ją na sam dół Wrzechświata...
Debbie siedziała sama w pustym pokoju. I marzyła, zalewając się łzami. Szkicowała swoje myśli, a one ożywały.
- O taaak- myślała - schrupałabym takie zapomnienie, choćby było i czerstwe..
Zabrała się za rysowanie " czerstwego zapomnienia"...Nie wyszło, tak jak chciała Debbie. Wpadła w furię! Zaczęła raz po raz uderzać głową w ścianę, jakby miała z nią jakieś szanse.
Gdzie była? Tego nie wiedziała! Była pewna tylko jednego:
Więziły ją myśli! Nawiedzały wizje...otaczały białe ściany. I...była samotna...wiecznie samotna...
Krzyknęła przenikliwym piskiem.
- Niee- zawodziła - zostawcie w spokoju moją samotność lub ofiarujcie mi przyjaciela!
Nie panowała nad słowami... to one miały nad nią władzę! To ciało kierowało jej duszą. ..
Pan K. Uchylił drzwi. Oczom obu mężczyzn ukazała się ośmioletnia dziewczynka uderzająca głową w twardy mur.
- Debbie! - rzekł spokojnie Pan K. i ruszył w jej kierunku- natychmiast się uspokoj!
Dziecko popatrzyło na niego przestraszone. Pogłaskał je wierzchem dłoni po obolałej główce.
- Spokojnie Debbie- powiedział łagodnie- pomożemy ci. Pomożemy juź wkrótce. Sprawimy, że będziesz normalna.
Jego słowa wyraźnie ją ukoiły. Usiadła na twardej podłodze i ponownie zabrała się za rysowanie.
- To nasza najdziwniejsza pacjentka- szepnął Pan K. do stojącego obok mężczyzny.
- Jest bardzo wrażliwa- zaniepokoił się dr. Wrona.
- Staramy się wydostać ją z niestworzonego świata mętliku, jakim są jej myśli- wyjaśnił Pan K.
- I oby wam się udało- uścisnęli sobie dłonie.
I obaj opuścili szpital. Szpital psychiatryczny. A dziewczynka została... Sama ze swoimu marzeniami
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania