Łyżeczka i detektyw, czyli twój ruch Eleno
< Tutaj znajdziecie link do poprzedniego rozdziału u Eleny: http://www.opowi.pl/proba-szymona-a14191/ a teraz zapraszam was do czytania ;)>
„Czasem trzeba wybierać. Wybór ten jest cholernie trudny, lecz bardzo ważny dla naszego losu. Jest synonimem ciężkich sytuacji w życiu, a zarazem idealnym przykładem, jak chujowe ono jest. Wielokrotnie zastanawiając się nad sensem istnienia, a zarazem jego brakiem, dochodziłem do wniosku, że wiele rzeczy, podczas naszej egzystencji na ziemi, jest kompletnie bezcelowych. Właśnie z tego powodu obrałem sobie cel w życiu oraz pomogłem go znaleźć innym osobom.
Niech ludzkość dowie się, jak to jest żyć dla czegoś, dla pewnej rzeczy, do której dążą. Tak nam dopomóż Bóg”.
~Karo
- Jak to, do kurwy nędzy, nie zaliczone? - Szymon chodził po pokoju rozwścieczony – Wszystko poszło po twojej myśli. Dziewczyna nie żyje, nóż nie posiada nawet najmniejszej skazy, zadanie zostało wykonane, a ty mówisz, że nie zaliczyłem?! - Karo patrzył na niego z uśmiechem. Siedział na skórzanym fotelu i opierał swą brodę na splecionych rękach. - Nóż wyślizgnął mi się przypadkiem… A co mi tam. Nie znosiłem go! Patrząc na niego za każdym razem żołądek podskakiwał mi do gardła. Cieszę się, że mi go odebrałeś... Z czego tak rżysz?! Śmiejesz się ze mnie?!
- Oczywiście, że nie - odpowiedział Karo – Cieszę się, a nie śmieję. To jest duża różnica. Po raz pierwszy od naszego spotkania jesteś naprawdę zły. Mam wrażenie, że tylko Elena powstrzymuje cię od rzucenia się na mnie. – Psychopata spojrzał na kobietę oglądającą kolekcję noży na półce.
- Nie, nie ona, lecz moja dobra wola. Wciągnąłeś mnie w to, więc musimy przez to przebrnąć razem. Śmierć byłaby dla ciebie wybawianiem od tego idiotycznego świata. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym odebrał ci przyjemność przeżycia w nim jeszcze kilkudziesięciu lat - Szymon uśmiechnął się szyderczo.
Elena odeszła od wystawy i oparła się o stolik.
- Przestańcie się kłócić, bo czas ucieka - powiedziała – Karo, jaka będzie kolejna próba? Umieram z ciekawości.
- Nie prawda. – Morderca nagle spoważniał. - Gdybyś umierała, to najpewniej wyłabyś z bólu. Nie lubię, gdy ktoś mnie okłamuje, nawet jeśli nie miał takiego zamiaru.
- Możesz przestać filozofować i zając się sprawą zadania dla mnie? - Szczechowicz usiadł naprzeciwko zabójcy. - Mnie również interesuje, co ciekawego dla mnie przygotowałeś.
Karo wstał i poszedł do kuchni. Kilka sekund później wrócił z łyżką w ręce i podał ją Szymonowi.
- Po co mi to? - rzekł nieco zmieszany.
- To chyba oczywiste, nieprawdaż? - odparł mężczyzna.
- Będę coś musiał zjeść? To jest ta próba? - Szymon parsknął śmiechem.
- Oczywiście, że nie. Oj, Szymonie jeszcze wiele musisz się nauczyć. Każdy wie, że łyżka posiada wiele zalet. Jedną z nich jest jej opływowy kształt, który idealnie wpasowuje się pod powiekę. Twym zadaniem będzie przynieść mi wydłubane oko nieznajomej osoby. Jest jednak w tym mały haczyk. Nie możesz użyć znieczulenia oraz ofiara ma być cały czas przytomna, a pod koniec jeszcze żywa. Wyraziłem się dostatecznie jasno?
Elena i Szymon popatrzyli po sobie z otwartymi ze zdziwienia ustami i wybałuszonymi oczyma – oczywiście tylko w przenośni – i zaniemówili na chwilę, aż Karo przerwał ciszę chrząkaniem.
- Ykhym, Elena pójdzie z tobą, by nadzorować twoje postępy. Gdy skończycie, przyjdźcie do hangaru, gdzie wszystko się zaczęło. Będę tam na was czekał z małą niespodzianką.
Jeszcze trochę trwało zanim dwójka przyszłych zabójców oprzytomniała i wyszła z pomieszczenia.
***
- Wpierw musimy się zastanowić, kto będzie owym nieszczęśnikiem. - Elena dumała nad nadchodzącym wydarzeniem. - To będzie ktoś, kto nie ma rodziny ani przyjaciół, którzy mogliby go później szukać. Powinniśmy znaleźć samotnika, lecz jak takiego rozpoznać? - Szymon szedł obok bez słowa, rozglądał się tylko niespokojnie w wszystkie strony. Można było przypuszczać, że bardzo się stresuje.
Zatrzymał się na chwilę i objął Elenę w pasie, jak kochankę.
- Co ty robisz? - szepnęła.
- Od dziesięciu minut idzie za nami jakiś typ - powiedział jej do ucha - Podejrzewam, że policjant bądź detektyw, gdyż za płaszczem chowa broń. Co robimy?
Dziewczyna nie odpowiedziała. Wydostała się płynnym ruchem z przyjemnego uścisku i skinęła w stronę ciemnego zaułku.
- Myślę, że to ustronne miejsce będzie idealne dla nas, zgadzasz się? - Szymon spojrzał w tamtą stronę i przytaknął.
Zagłębili się w cień rzucany przez otaczające ich bloki i czekali. Stało się tak, jak przypuszczali. Mężczyzna wszedł za nimi, a jedyne, co zastał w głębi mroku, to Elenę uśmiechającą się szyderczo do niego i przeszywający ból z tyłu głowy…
- Kurwa, zemdlał – Usłyszał przytłumiony głos kobiety – teraz trzeba będzie poczekać aż oprzytomnieje.
- Zanieśmy go do hangaru, tam się nim zajmiemy - Dodał mężczyzna.
W ostatnich przebłyskach świadomości, detektyw zauważył wystającą łyżkę w kieszeni napastnika…
Komentarze (22)
Niech ludzkość dowie się, jak to jest żyć dla czegoś, dla pewnej rzeczy, do której dążą. Tak nam dopomóż bóg”.
~Karo
- Jak to, do kurwy nędzy, nie zaliczone? - Szymon chodził po pokoju rozwścieczony – Wszystko poszło po twojej myśli. Dziewczyna nie żyje, nóż nie posiada nawet najmniejszej skazy, zadanie zostało wykonane, a ty mówisz, że nie zaliczyłem?! - Karo patrzył się(bez się) na niego z uśmiechem. Siedział na skórzanym fotelu i opierał swą brodę na splecionych rękach. - Nóż wyślizgnął mi się przypadkiem… A co mi tam. Nie znosiłem go! Patrząc na niego za każdym razem żołądek podskakiwał mi do szyi(gardła). Cieszę się, że mi go odebrałeś.(...) Z czego tak rżysz?!(spacja)Śmiejesz się ze mnie?!
- Oczywiście, że nie.(bez kropki, bo potem opisujesz czynność gębową) - odpowiedział Karo – Cieszę się, a nie śmieję. To jest duża różnica. Po raz pierwszy od naszego spotkania jesteś naprawdę zły. Mam wrażenie, że tylko Elena powstrzymuje cię od rzucenia się na mnie. – Psychopata spojrzał na kobietę oglądającą kolekcję noży na półce.
- Nie, nie ona, lecz moja dobra wola. Wciągnąłeś mnie w to, więc musimy przez to przebrnąć razem. Śmierć byłaby dla ciebie wybawianiem od tego idiotycznego świata. Nie wybaczył bym(wybaczyłbym) sobie, gdybym odebrał ci przyjemność przeżycia w nim jeszcze kilkudziesięciu lat - Szymon uśmiechnął się szyderczo.
Elena odeszła od wystawy i oparła się o stolik.
- Przestańcie się kłócić, bo czas ucieka.(bez kropki) - powiedziała – Karo, jaka będzie kolejna próba? Umieram z ciekawości.
- Nie prawda. – Morderca nagle spoważniał. - Gdybyś umierała, to najpewniej wyłabyś z bólu. Nie lubię, gdy ktoś mnie okłamuje, nawet jeśli nie miał takiego zamiaru.
- Możesz przestać filozofować i zając się sprawą zadania dla mnie? - Szczechowicz usiadł naprzeciwko zabójcy. - Mnie również interesuje, co ciekawego dla mnie przygotowałeś.
Karo wstał i poszedł do kuchni. Kilka sekund później wrócić(wrócił) z łyżką w ręce i podał ją Szymonowi.
- Po co mi to? - rzekł nieco zmieszany.
- To chyba oczywiste, nieprawdaż? - odparł mężczyzna.
- Będę coś musiał zjeść? To jest ta próba? - Szymon parsknął śmiechem.
- Oczywiście, że nie. Oj, Szymonie jeszcze wiele musisz się nauczyć. Każdy wie, że łyżka posiada wiele zalet. Jedną z nich jest jej opływowy kształt, który idealnie wpasowuje się pod powiekę. Twym zadaniem będzie przynieść mi wydłubane oko nieznajomej osoby. Jest jednak w tym mały haczyk. Nie możesz użyć znieczulenia oraz ofiara ma być cały czas przytomna, a pod koniec jeszcze żywa. Wyraziłem się dostatecznie jasno?
Elena i Szymon popatrzyli po sobie z otwartymi ze zdziwienia ustami i wybałuszonymi oczyma – oczywiście tylko w przenośni –(i) zaniemówili przez pewną(na chwilę) chwilę, aż Karo przerwał ciszę chrząkaniem.
- Ykhym, Elena pójdzie z tobą, by nadzorować twoje postępy. Gdy skończycie, przyjdźcie do hangaru, gdzie wszystko się zaczęło. Będę tam na was czekał z małą niespodzianką.
Jeszcze trochę trwało zanim dwójka przyszłych zabójców oprzytomniała i wyszła z pomieszczenia.
***
- Wpierw musimy się zastanowić, kto będzie owym nieszczęśnikiem. - Elena dumała nad nadchodzącym wydarzeniem. - To będzie ktoś, kto nie ma rodziny ani przyjaciół, którzy mogliby go później szukać. Powinniśmy znaleźć samotnika, lecz jak takiego rozpoznać? - Szymon szedł obok bez słowa, rozglądał się tylko niespokojnie w wszystkie strony. Można było przypuszczać, że bardzo się stresuje.
Zatrzymał się na chwilę i objął Elenę w pasie, jak kochankę.
- Co ty robisz? - szepnęła.
- Od dziesięciu minut idzie za nami jakiś typ.(bez kropki) - mówił(powiedział) jej do ucha - Podejrzewam, że policjant bądź detektyw.(Jak to wywnioskował?) Co robimy?
Dziewczyna nie odpowiedziała. Wydostała się płynnym ruchem z przyjemnego uścisku i skinęła w stronę ciemnego zaułku.
- Myślę, że to ustronne miejsce będzie idealne dla nas, zgadzasz się? - Szymon spojrzał w tamtą stronę i przytaknął.
Zagłębili się w cień rzucany przez okrążające(otaczające) ich bloki i czekali. Stało się tak, jak przypuszczali. Mężczyzna wszedł za nimi, a jedyne, co zastał w głębi mroku, to Elenę uśmiechającą się szyderczo do niego i przeszywający ból z tyłu głowy…
- Kurwa, zemdlał – Usłyszał przytłumiony głos kobiety – teraz trzeba będzie poczekać aż oprzytomnieje.
- Zanieśmy go do hangaru, tam się nim zajmiemy - Dodał mężczyzna.
W ostatnich przebłyskach świadomości, detektyw zauważył wystającą łyżkę w kieszeni napastnika…"
Pojechałeś ;-) czyli teraz moja kolej :-P postaram się kolejną część dodać jeszcze dzisiaj ;-)
Za ten rozdział masz 5
Bóg.
No i super, kolejna lekcja. C: Szkoda że tak szybko załatwiona, liczyłam na jakieś długie polowanie czy coś takiego. :/
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania