#makabra #turpizm #Canulas (historie przewrotne nieco)
Ostrzegam, jeszcze możecie się wycofać.
Dwoje dzieci poszło w las
czekał na nie tam wilk srogi
A że wredny był to typ
Poodgryzał dzieciom nogi.
W lasach mieszkali przybysze z obcych stron. Mówiono, że zjadają się nawzajem, a to, co robili z zabłąkanymi przechodniami przechodziło ludzkie pojęcie. Podobno ich twarze były powykręcane, oczy mieli tam, gdzie powinny być usta, a uszu w ogóle nie posiadali. W dodatku całe ich ciała pokrywała gęsta sierść, a ruchy mieli niepodobne do ludzkich.
*****
Richen nad rzeką znalazł pierścionek. Taka ładna błyskotka, pomyślał. Niestety tkwił w niej palec. Richen zastanowił się przez chwilę, w końcu zabrał palec, a pierścionek wyrzucił. Nie zdołał jednak ujść daleko, gdyż w drodze powrotnej napadli go dzicy ludzie. Byli uzbrojeni, więc Richen poddał się bez walki. Wiedział, co robią takim, którzy się stawiają. Niestety zrobili mu coś o wiele gorszego.
*****
Śnieg sypał na drogę. W lesie był mały stawek, nad którym stała Basia. Nawet się nie domyślała, co ją zaraz miało czekać. Zgubiła się i nie mogła odszukać drogi powrotnej. Śnieg zasypał wszystkie jej ślady, a wszelkie krzyki ginęły pośród drzew. Oczywiście Basia nie wiedziała, że słyszał ją pewien człowiek. Wychynął z krzaków, w ręce trzymając siekierkę.
- Zgubiłaś się dziewczynko? – zapytał.
- Oj, tak. Pomoże mi pan?
- Oczywiście, chodź za mną.
I Basia poszła, nawet się nie namyślając. W towarzystwie nieznajomego czuła się bezpiecznej niż sama w mrocznym lesie. Mężczyzna zaprowadził ją do swojej chatki, ukrytej w ustronnym miejscu.
- Chodź, zrobię ci gorącej herbaty. Ogrzejesz się, bo zmarzłaś.
- Jaki pan miły. Do czego panu potrzebna taka wielka siekiera?
- A, zaraz ci pokażę.
Basia weszła do chatki, wypiła herbatę, następnie nieznajomy pokazał jej jak rąbie drwa na opał, a potem po prostu odwiózł do rodziców. Bo to był miły pan, a nie jakiś tam psychopata.
Komentarze (18)
Dla mnie z tego fajnego zbioeku zdecydowanie najlepsze: Richen.
Ps. Widzę, że se tym Canulasem click-baicik robisz. :)
szczypta wiary w ludzkość, która, co pokazują media osiągnęła ostatnie stadium zwyrodnialstwa.
dziękuję za tę szczyptę.
- Całą noc nie mogłam spać - odparła babcia z bujanego fotela. - Myślałam tylko o tym, co ugotuję na święta. Nie mam karpia.
- A dlaczego masz takie długie pazury? - zapytała dziewczynka dużo bardziej niespokojnie, gdy babcia wstała i podeszła do stolika z talerzem herbatników.
- Zgubiłam gdzieś obcinacz, to zresztą nieważne - odpowiedziała babcia patrząc mniej więcej w jej stronę szklistym wzrokiem.
- Babciu, a po co ci ta wielka siekiera? - zapytała dziewczynka dygotając, gdy babcia wyciągnęła narzędzie zza pleców.
- Dawno nie rąbałam i jest zimno - odpadła babcia, po czym rąbnęła ostrzem prosto w środek stolika. Nie miała zbyt wiele sił, toteż gdy utknęło w blacie, nie była w stanie go wyrwać. Wreszcie opadła z sił i padła wyczerpana na podłogę, a zmierzwione włosy zakryły jej zmartwioną twarz.
- Babciu - pytała dziewczyna z ręką na klamce drzwi - dlaczego już nie bierzesz swoich proszków?
- Lit zawsze mi nie smakował, a przez te niebieskie tabletki nie byłam sobą. - Siedząc na podłodze wpatrywała się w wypastowane klepki, czując jak powoli wpada w cień melancholii. Gdy leśniczy przybył z ludźmi w białych fartuchach, siedziała w tym samym miejscu trzymając nóż do obierania jabłek i zastanawiając się którą z żyłek na nadgarstku ma przeciąć pierwszą.
***
- Babciu, czy czujesz się tu dobrze - zapytała dziewczynka podczas odwiedzin.
- Dobrze. Już ciepło, tak jak było latem - odpowiedziała babcia z białego łoża. Gdy przybyła do szpitala w Leśnej od razu dostała mały pokój tylko dla siebie. Każdego dnia pielęgniarka pilnowała aby łykała jedną po drugiej małe tabletki - najpierw białą, tą niesmaczną, potem niebieską a na koniec różową. I teraz musiała przyznać, że głowa już tak ją nie boli.
- Babciu, a czy dostałaś placek i soczek malinowy, który przyniosłam na święta
- Tak dziewczynko. Bardzo smakowały.
- I czy na prawdę wszystko już u ciebie w porządku - upewniała się wnuczka, kierując się w stronę drzwi.
- Wszyscy są bardzo mili, pani psycholog rozmawia ze mną i pyta o sny, pielęgniarka wymienia kaczkę. Może tylko ten doktor - wtrąciła marszcząc czoło. - Gdy zagląda do mnie przez zakratowane okienko, stuka abym otworzyła i uśmiecha się szeroko, mam wrażenie, że ma ochotę mnie zjeść...
***
- Panie doktorze, czy długo tu jeszcze zostanie? - spytała dziewczynka na korytarzu.
- Jej stan bardzo się poprawia. Lubi gdy jest odwiedzana.
- Następnym razem przyniosę jej kwiatki. Bardzo dziękuję za wszystko doktorze...
- Wilk. Doktor wilk.
I gdy dziewczynka podeszła do drzwi i szarpnęła nimi, a te nie chciały się otworzyć, po czym zobaczyła w odbiciu w szybce jak zbliża się do niej zza pleców doktor z pękiem kluczy i z przyjazną miną uśmiecha się niezwykle szeroko - przypomniała sobie słowa babci, zadrżała i pomyślała, że chyba coś w tym jest...
I to jeszcze przewrotnie.
Końcówka rzeczywiście cudna;) Można się uśmiechnąć:) Fajny tekst.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania