Mam nadzieję, że tam jesteś

Na dworze padał deszcz. Osiemnastoletni Satoshi, jak zawsze podczas lekcji angielskiego, siedział w ostatniej ławce przy oknie, w które przez całe 40 minut się wpatrywał. Oczami śledził pojedyncze krople spadające na szybę, myśląc o swojej o cztery lata młodszej siostrze. Dzwonek przerwał wykład nauczycielki. Po ostatniej lekcji, pierwszego dnia tygodnia, Satoshi szybko pobiegł do szkolnego busa, by zająć miejsce na samym przodzie, tuż za kierowcą. Po kilku minutach, bus wyruszył zatrzymując się przy każdym domu, poszczególnych uczniów. Minęło parę minut i dojechał do domu Sato. Chłopak zerwał się z miejsca i jak zawsze, zniecierpliwiony czekał na otwarcie drzwi autokaru. Po wybiegnięciu, jego białe włosy poczochrał silny wiatr, a na jego bladą twarz spadło parę kropli deszczu, w pewnym momencie dostających się również do jego czerwonych oczu. Osiemnastolatek był blisko jedynie z siostrą, jeszcze pół roku temu był inną osobą, śmierć rodziców zmieniła wszystko wokół niego, również i go. Z powodu braku bliskiej rodziny musiał zająć się swoją jedyną siostrą, Hiro. Do czego przywiązywał wielką uwagę, większość rzeczy robił dla siostry.

- Wróciłem! - wykrzyknął Satoshi. Stojąc w wejściu wpatrywał się przed siebie, czekając na odpowiedz.

Zza ściany w holu, wyłoniły się duże, szklane, niebieskie oczy.

- Dobrze, że jesteś. Cicho tu bez Ciebie - delikatnym i cichym głosem odpowiedziała Hiro.

Po ściągnięciu butów, chłopak podszedł do siostry i przytulił. Dziewczyna podniosła głowę by spojrzeć w oczy brata, uśmiechnęła się czując jego dłoń głaszczącą jej czarne, długie włosy. Wieczorem chłopak wyszedł na noc do dorywczej pracy. W słoneczny ranek przygotował śniadanie dla siebie i Hiro. Po zjedzeniu we dwójkę, wyszli do szkoły. Popołudniu, po zakończonych lekcjach wysoki i szczupły chłopak pospiesznym krokiem, jak co dzień, szedł w stronę busu. Zajął swoje miejsce, przy swoim domu zerwał się z miejsca.

- Dlaczego zawsze się tak spieszysz? - zapytała kobieta niskim głosem, przy kości siedząca za kierownicą. Chłopak mimo braku hałasu, nie usłyszał pytania, był zbyt przejęty tym czy jego mała siostrzyczka czekała na niego zdrowa i bezpieczna w domu. Po otwarciu drzwi Sato wychylił się i szybko pobiegł w kierunku jednorodzinnego, żółtego domu. Po przekroczeniu progu, usłyszał dźwięk, który zawsze go uspokajał.

- Braciszek? - niepewnie zapytała Hiro, stojąc na górze schodów.

Po ujrzeniu brata, zbiegła na dół by go uściskać.

- Niebo jest dzisiaj takie piękne, wyjdziemy wieczorem obejrzeć gwiazdy? - zapytała, spoglądając na duże okno kilka metrów przed nią.

- Wiesz, że też o tym myślałem? - Oboje uśmiechnęli się.

Gdy się ściemniło, rodzeństwo wyszło na balkon przez zawalony kartonami pokój osiemnastolatka. Położyli się na kocu i zamyśleni obserwowali niebo.

- Dlaczego wszystko co kocham, nie może być ze mną na zawsze? – zapytała Hiro.

- Co masz na myśli?

- Rodzice, ty… nawet gwiazdy pojawiają się jedynie w nocy

- Gdyby na świecie było jedynie szczęście, nie byłoby smutku

- To źle? – ze zmarszczonymi brwiami odparła dziewczyna.

- Myślę, że to pytanie na które z czasem sama będziesz musiała sobie odpowiedzieć – odpowiedział Satoshi, po czym zapadła cisza.

 

Drodzy rodzice, została mi tylko Hiro. Jej głos mnie uspokaja. Jej uśmiech uświadamia mi, dlaczego tu jestem. Gdy patrzę w jej piękne oczy, widzę ocean, wielki bezkresny ocean, który chciałbym z nią przebyć. Chciałbym zawsze być przy niej, czuć jej ciepło, słyszeć jej bicie serca. Mimo tego, ile czasu minęło, wciąż się o nią boję, o to, że nagle zniknie.

 

Rodzeństwo po zjedzeniu razem kolacji, ubrani już w piżamy rozeszli się do swoich pokoi. Chłopak z powodu bezsenności, poszedł do swojego młodszego rodzeństwa.

- Śpisz? – zapytał wychylając głowę w stronę łóżka, na którym leżała Hiro. Dziewczyna oparła się na łokciu i uśmiechnęła. Po wytartej, białej wykładzinie Sato poszedł w stronę łózka, usiadł obok siostry. - Chciałem Cię tylko zobaczyć – powiedział głaszcząc ją po włosach, po czym pocałował w czoło.

- Możesz dziś spać ze mną? – Zapytała cicho, patrząc swoimi błyszczącymi oczyma na brata. Po chwili namysłu Satoshi położył się obok, wtulił się w siostrę i wpatrując się w fioletową ścianę przed nim, zasnął.

Dzwonek kończący ostatnią lekcję w tygodniu, był dzwonkiem który zawsze cieszył czerwonookiego licealistę najbardziej z rzeczy które wiązały się ze szkołą. Po usłyszeniu dzwonka Satoshi wybiegł, w zwykłej białej koszulce i czarnych spodniach, jako pierwszy z sali. Już po kilku chwilach był na swoim miejscu w autokarze, czekając na odjazd. Po upływie kilku minut, chłopak otwierał już drzwi do swojego domu.

- Wróciłem! – młody dorosły rzucił kluczyki na szafkę i czekał na odpowiedz. – Hiro! – sekundy, podczas których nie usłyszał żadnego innego dźwięku, wydawały się być wiecznością. – Odezwij się, to nie jest zabawne!

Satoshi przeszukał cały parter, a jego serce biło tak szybko, jakby zaraz miało wyskoczyć z klatki piersiowej.

- Cholera. – parsknął pod nosem i zaczął wbiegać po schodach, jednym ruchem wskoczył do pokoju po lewej, pokoju swojej małej siostrzyczki. Wtem na białej wykładzinie, widział coś czego nigdy nie chciał ujrzeć, rzecz której zawsze się tak obawiał, rzecz która nie miała się zdarzyć. Tym razem nie zdążył, mimo jego pośpiechu. – Nie… nie… nie! Hiroo! – wykrzyczał drżącym, donośnym głosem Satoshi. Rzucił się na kolana. – Obudź się, proszę – mówił zapłakany, wplątując dłonie w jej czarne włosy, czując jedynie cholerne zimno. – Pozwól mi spojrzeć w Twoje cudowne oczy, choć ten jeden raz, proszę… Dlaczego… - szemrał pod nosem, zagłuszając to jednym głośnym szlochem, a jego łzy kapały na jej delikatną, bladą twarzyczkę.

 

Drodzy rodzice, nic mi już nie zostało. Nic mnie nie uspokoi. Nic nie uświadomi mi, dlaczego tu jestem. Na cokolwiek spojrzę, nic nie zobaczę, oślepłem. Chciałbym… poczuć jej ciepło, usłyszeć jej bicie serca. Choć ten jeden raz zobaczyć jej uśmiech, spojrzeć w jej wyjątkowe oczy, przytulić.

 

Po paru minutach ciągłego płaczu, chłopak popatrzył na łóżko, ujrzał coś za co nienawidził medycyny- tabletki. Tabletki nasenne, do połowy puste. A obok butelka, pusta butelka. Jedna obok, napełniona. Pierwsza, druga… Koniec opakowania, brak tabletek, wypróżniona butelka. Satoshi wziął Hiro za jej małą, delikatną i lodowatą dłoń, położył się powoli obok, spojrzał na jej obróconą w jego kierunku twarz i wyszeptał:

- Może teraz, będziemy razem na zawsze?

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Megi :3 17.02.2015
    Smutne. Więź tego rodzeństwa jest piękna. Szkoda, że tak się skończyło. Błędów nie zauważyłam. 5 :)
  • BreezyLove 17.02.2015
    Smutne :( Ale bardzo dobrze się czytalo, daje 5 :)
  • wolfie 17.02.2015
    Bardzo dobrze piszesz. Z przyjemnością przeczytałam tą smutną historię.
  • Dobrze napisane, stylowo fajnie. Pozdrawiam
  • NataliaO 18.02.2015
    Smutne. Ale bardzo ładnie przedstawione. Dam 5
  • Pospolita 18.02.2015
    Czyżby pisał to otaku? Piękna historia. Dobra narracja i niezłe opisy. Czwóreczka.
  • Shiori 18.02.2015
    @Pospolita Może otaku bym się nie nazwała, ale lubię oglądać anime i czytać mange
  • Annie56 18.02.2015
    Smutne :( bardzo dobrze piszesz, daję 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania