Manifa
Wróciłem do domu i uruchomiłem komputer. Nie znalazłem w necie żadnych informacji o moich pijackich ekscesach, więc być może tak dużo nie narozrabiałem będąc pod wpływem i zapadłem co najwyżej w deliryczno-narkotyczny sen. A zresztą w dupie ich miałem, mogli nawet napisać, że biegałem nago po parku radośnie się onanizując. Przynajmniej mój słupek popularności nieco by podskoczył.
Wtedy wpadłem na szalony pomysł i zadzwoniłem do Wilhelma, proponując mu zorganizowanie dzikiej akcji protestacyjnej wobec środowisk gejowskich, lewicowych i producentów piwa. Obrazić wszystkich i po całości, żeby tylko lokalne pismaki dostały sensację. W sensie Wilhelm miał wszystko zorganizować, ja co najwyżej wziąłbym w tym udział, gdyby mi się chciało. Konieczne było także rozwścieczenie feministek poprzez publiczne pokazanie sutków w czasie protestów. Tak, faceci też mają cyce... czy coś... i niech wszyscy o tym wiedzą.
Jak się okazało Wilhelm był chyba przygotowany na taką okazję, bo po parunastu minutach zjawił się z całą rodzinką i kilkoma puszkami farby oraz pudełkami pełnymi jaj rzekomo z wiejskiego chowu ściółkowego. Miały zostać wykorzystane do obrzucenia budynku rządowego i namalowania gorszących haseł. Plan był dość zawiły w swej prostocie, ponieważ cała zebrana ekipa w liczbie dziewięciu sztuk, miała za zadanie przejść głównymi arteriami miasta, tamując ruch, obrażając i wyzywając wszystkich naokoło, a na koniec zebrać się pod komisariatem, gdzie nastąpiłoby rytualne ubicie barana. Tak się jednak złożyło, że obmyślanie planów zajęło caly dzień, a pod wieczór zaczęło mżyć i nikomu nie chciało się ruszać z domu, zaś nastepnego ranka Wilhelm grał w kościele jako organista. I tak nie miałem zamiaru brać udziału w żadnej manifestacji, ale troszkę szkoda było zmarnowanej szansy.
Komentarze (6)
Nigdy nie wyszły poza granice umysłu.
A może zwyczajne lenistwo...
?
A tak się fajnie zapwiadało.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania