Marzę...

Każde nasze spotkanie jest za krótkie, a Ty za każdym razem odchodzisz. Dlaczego zostawiasz mnie pełną uczuć na drodze miłości, która nie ma końca. Oboje to wiemy, ale jakże trudno nam jest się do tego przyznać, gdy jesteśmy sami. Za każdym razem popełniamy ten sam błąd. Powinniśmy wypowiedzieć te wszystkie ukryte za milczeniem słowa. Za pomocą pocałunków nigdy tego nie zrobimy, jeśli już zawsze będziesz odchodził... a później znowu powracał. Nigdy nie mamy pewności i to jest przekleństwem. Ty nie masz pewności, że przy Tobie zostanę, choć jesteś jedyną osobą przy której chciałabym umrzeć... już dzisiaj z pełną świadomością mogę to wypowiedzieć, jeśli tylko nie zostawisz mnie znowu na drodze miłości, która nie ma końca. Ból rozdziera mnie od wewnątrz i uwierz mi, już nad tym nie panuję... myśl, że pewnego dnia przyjdziesz i zostaniesz już na zawsze pozwala mi jeszcze zasnąć. Nie wiem, czy to możliwe, ale pragnę tej pewności. Powtarzałeś wielokrotnie, że moja uwaga nie ma po co skupiać się na Twej osobie zbyt długo... że to niemożliwe, bo przecież, czy to byłoby interesujące? Tak bardzo nie wierzysz, że możesz być dla mnie jedynym tak doskonałym człowiekiem na tym świecie... Przez to tak bardzo ranisz mnie powielanym przez siebie odrzuceniem i milczeniem, bo uwierz mi, że ja czasami nie wierzę, że mogłabym być dla Ciebie wszystkim, co najcenniejsze...

ale powracasz.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 28.04.2017
    Takie powroty i odejścia są najgorsze. Miłość w takim układzie jest toksyczna. Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania