MELANCHOLIA
Życie jak piórko, tak bywa ulotne
Dryfuję po falach zapomnianych wspomnień.
Raz na wozie, raz pod wozem,
kroczę w zimy wiecznym chłodzie.
Niech opuści mnie ten lód piekielny,
trzymam w dłoni kamień węgielny.
Niech opuszczą mnie wszelkie zmartwienia,
Niech odezwie się matka Ziemia.
Piszę wiersze w czterech ścianach,
co robię, nie wiem nawet sama.
Bo choć lat mam tak niewiele
Byłam i w piekle, byłam i w niebie.
Gorycz porażki, smutku żal,
opatulam wokół szyi szal.
I nie poddam się w swej udręce,
bowiem piszą moje ręce.
Życie kolorów swoich nabiera,
Tutaj raz się nie umiera,
Tutaj walka trwa o szczęście,
tutaj łzy spływają naprędce.
Łapię w swoje dłonie krople,
dość już mam bolesnych wspomnień.
Czekam więc na tą chwilę,
aż ten ból wreszcie przeminie,
nie chcę poddać się lawinie.
Komentarze (13)
Ja się mało na tym znam. Mój odbiór, to odbiór per "ach" lub per "ble". Tutaj jest bez żadnych naleciałości. Ot emocjonalny pocisk zrykoszetował i obszedł mnie łukiem.
Nie oceniam.
Pozdrawiam.
Jeszcze raz pozdro, Koalo
Dryfuję po falach zapomnianych wspomnień.
Raz na wozie, raz pod wozem,
kroczę w zimy wiecznym chłodzie.
Niech opuści mnie ten lód piekielny,
trzymam w dłoni kamień węgielny.
Mówią, życie jak piórko
tymczasem dryfuję
zawsze pod wiatr
co z tego, że w dłoni mam kamień
kiedy w kieszeni zmartwienia
Coś w ten deseń może...
trzymam w dłoni kamień węgielny.*
Tego dwuwersu pozbyłabym się.
Czyż rymy częstochowskie nie są ujmujące?
Dzięki wielkie.
Pozdrawiam
Dobra, nie mądrze się już.
Rym może być git, jeśli umie się i wyjść poza niego.
Ooo.
Dziękuję
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania