Męskim okiem

Jak co dzień obudziły mnie promienie słońca przebijające się przez duże balkonowe okno wychodzące na taras, które nigdy nie doczekało się zasłony. Usłyszałem jakieś dźwięki dobiegające z kuchni. Z każdą upływającą chwilą czułem co raz to intensywniejszy zapach kawy, który roznosił się powoli, ale z taką samą intensywnością po całym mieszkaniu. Wiedziałem, że ona tam jest i specjalnie dla mnie przygotowuje śniadanie. Robiła to w każdą niedzielę. Moja była środa, środek tygodnia, aby dzień zacząć wspólnie i w dobrych humorach. Jej specjalnością były posiłki wytrawne, aby dostarczyć porcję warzyw, moją potrawy na słodko, aby osłodzić jej deszczowy dzień, który zastajemy niemalże każdego ranka w naszym mieście.

 

Wyobrażam sobie ją jak stoi w kuchni nad kolorowym talerzem. Z sadzonego jajka robi słońce, a z warzyw próbuje ułożyć pole pełne dojrzałych plonów. Zawsze mnie rozbawia swoją kreatywnością. Wiem, że ma kucyka zaplecionego wysoko na swoich brązowych lśniących włosach. Moją białą koszulkę, która już po pierwszej wspólnej nocy należała do niej. Jest na nią kilka rozmiarów za duża, ale jak twierdzi ma do niej wielki sentyment i dlatego trzyma ją do dziś. Na jej pięknych i jędrnych pośladkach leżą szare krótkie spodenki, a stopy ma bose.

 

Z moich przemyśleń otrząsa mnie mój zmysł węchu, który wyczuwa gotowe i cieplutkie grzanki. Wiem, że zaraz śniadanie będzie gotowe i moja ukochana na pewno przyniesie mi je do łóżka. Natomiast ja wstaję po cichutku tak, aby się nie zorientowała, staję w drzwiach, żeby mnie od razu nie spostrzegła i uważnie obserwuję. Porównuję, czy jest tak samo jak sobie wyobrażałem wcześniej. Wszystko się zgadza i jest jeszcze piękniejsza jak mogę zobaczyć ją na własne oczy. Widzę, że ma słuchawki na uszach i nie śmiało w rytm muzyki, rusza swoimi biodrami, które powodują, że robi mi się gorąco a na policzkach pojawiają się delikatne rumieńce. Kosmyki włosów lecą jej na twarz, które brudnymi rękoma próbuje nieudolnie odgarnąć. Poranne słonce również i ją oświetla tworząc na jej twarzy lekki błysk, który sprawia, że wygląda na bardzo wypoczętą. Przy tym jest bardzo uśmiechnięta i radosna podśpiewując sobie melodię.

 

Łapię się na tym, że znów zatraciłem w rozmyślaniu o niej. Wiem, że zostało mi naprawdę kilka minut albo i nawet sekund za nim ona mnie zauważy albo skończy przygotowywać posiłek. Chcę wykorzystać te chwilę i myślami wrócić do momentu, kiedy się poznaliśmy. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Zobaczyłem ją i wiedziałem, że to z nią będę chciał pójść do ołtarza. Była wtedy taka pewna siebie, ale widziałem tą iskrę nieśmiałości skierowaną w moją stronę w jej oczach. Właśnie to mnie w niej urzekło, skrytość emocji jakie w niej wzbudzałem. Rozmawialiśmy wtedy całą noc, siedząc jako jeszcze obcy sobie ludzie, nad rzeką. Śmieję się w duchu do siebie, na wspomnienie tamtego czasu, nie wiedząc, że moja twarz też bardzo się raduję, a ja jestem obserwowany już od kilku dłuższych chwil. Czas wtedy stanął w miejscu, ale w jak pięknym.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Liv12365 07.05.2020
    Miłość, to wdzięczny temat, czyż nie? ;)
  • Xyz2398 07.05.2020
    To prawda. Można wiele o niej powiedzieć.
  • Izabelina 07.05.2020
    cieka opowiadanie, kiedyś pisałam, ale jakoś nie czułam się w tym
  • Beatka 08.05.2020
    Fajne, ale... Według mnie przesłodzone. Gustuję w horrorach, cień dramatu mógł się na nich położyć... Ale nawet mi się podoba
  • kigja 08.05.2020
    Męskim okiem albo Miękkim okiem.
    Zakochane osoby takie są.
    Sympatyczne opowiadanie.
    Pozdrawiam
  • Bajkopisarz 08.05.2020
    „balkonowe okno wychodzące na taras, które nigdy nie doczekało się zasłony.”
    Szyk: wychodzące na taras balkonowe okno, które nigdy nie doczekało się zasłony.
    I teraz które dotyczy okna, a nie tarasu
    „Moją białą koszulkę, która już po pierwszej wspólnej nocy należała do niej. Jest na nią kilka rozmiarów za duża, ale jak twierdzi ma do niej wielki sentyment i dlatego trzyma ją do dziś. Na jej”
    Moją-niej-nią-niej-ją-jej = zaimkoza
    „moich przemyśleń otrząsa mnie mój”
    Moich-mnie-mój = zaimkoza

    Nie mam siły reszty wymieniać, zresztą zrobiłyby się wypominki dłuższe od tekstu.

    Średnio. Przede wszystkim przez zaimki, bo zamiast rozpisać to na romantyczne rzeczowniki i milusie przymiotniki, uparłeś się na bezduszne zaimki. W ramach eksperymentu można napisać całe księgi składające się w 80% z zaimków, ale po co? Tutaj to po prostu zabiło całą historię.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania