Metafizyczne objawienia AD 2019
Co do metafizycznych objawień
to mam ich kilka
Teraz też mi trochę wpadło
Ale zasadniczo najśmieszniejsza rzecz, to rzecz, że ja to wszystko już wiem. Spadło na mnie kiedyś. Prawda. Koniec. Zwieńczenie. Teraz już nie ma nic. Przechowuję ją w zeszycie. Mam taki rysunek na jednej stronie. Objawiona odpowiedź na ostateczne "wszystko". Znam już te rzeczy. I mam z tym kupę śmiechu. No a wtedy... Co to wtedy było. Rechotałem z rozrzewnienia przez cały tydzień. Prawda jest zaiste zabawna! Dobrze ją w zeszycie mieć na wypadek smutnych wieczorów, których raczej już nie mam. No ale z prawdą są też pewne specyficzne problemy. Bo nie mogę Wam tak po prostu wrzucić tutaj zdjęcia mojej koncepcji narysowanej ostatecznej. To nie jest tak proste. Ja Was, ludzie, kocham. Ale któż zrozumie, kiedy zrozumie? Tę zabawną prostotę, którą mam w moim zeszycie? Droga do istoty tego prostego wykresu (z mego zeszytu) jest jednak kręta.
Ale to w niczym nie umniejsza faktu, że ja wiem i skończyły się dla mnie pytania. Ostateczny koniec niewiemu dla mnie nastąpił. Wtedy w kwietniu, kiedy prawda spłynęła.
Chrystowe kluseczki
Bedzydzne dno
Mnich i jego medytacja
Zagłębienie w niecnie nie
Czwartość rzeczy
Widzimy rzeczy
Ale ja wiem co jest
I czasami się trochę chichram
.
.
Opisy pozostałych tegorocznych objawień metafizycznych pozostawiam waszej wyobraźni. (Ktoś z Was kopał kiedyś w studni bez dna?) ((z tego można wyjść))
Było ich więcej. Nie ma sposobu ni sensu przywoływać ich tu wszystkich. Zwłaszcza bo (tak jak mówię) tego nie było wobec wielkiej prawdy kwietniowej. Się wie. Dobra sprawa w tym końcu.
>rozmazane oleiny
siecistość
Komentarze (1)
Nie mam zdania. Takie tam - dobrze napisane - pierdolenie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania