Miasto
Asfalt mokry od śniegu
Rzeka przecina miasto
Widać z jednego jej brzegu
Jak w mieście jest ciągle ciasno
I świecą swe światła jaskrawe
Ci wszyscy co w mieście mieszkają
I widać ich twarze niemrawe
Nikogo już oni nie znają
Każdy jest tylko obcy i zwykły
Ludzka troskliwości już znika
Dogasa paląc się jak ogień nikły
Tłumaczą że to postęp, technika!
Bez ducha który uleciał daleko
Bez życia co przepadło w oddali
Czy można być takim kaleką?
Czy takie czyny się chwali?
Jedyne co mają to ziemskie włości
Ogromne majątki, ukryte głęboko
I chodzą nadal te nieszczęsne kości
Nie spogląda na nie żadne uczciwie oko.
Tyle było pokoleń na świecie
Już trudno doliczyć się ilości
Rozkwitają jak cudowne kwiecie
A kończą niektóre w smutnej nicości
Lecz są jeszcze ludzie co wierzą
I w ludzkość i w miłość na świecie
Wysoko w swoim życiu mierzą
Podtrzymują następne stulecie.
Komentarze (3)
(podtrzymują:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania