I. Drzewa iglaste

W mieście pogan, nie ma boga

tylko ból i trwoga

strach i pożoga

gdzie podziała się droga?

 

Przed rzeszowską galerią, stoją dwie, pokaźnych rozmiarów donice w kolorze białym. Dzieli je wejście oraz ludzie, którzy zmierzając do wnętrza pasażu przez to wejście przechodzą.

Nikt nie zwraca na nie uwagi - na donice i to co w donicach się znajduję. Zupełnie, jakby nie istniały, a to co sobą miały reprezentować równało się zeru.

Ilu odwiedzających pomyśli " Oh, jakie piękne!", a ilu spojrzy co w donicach kwitnie?

Ilu zastanowi się nad losem drzew, niegdyś dziko rosnących teraz zniewolonych w okrągłych, ceramicznych makutrach?

Oczy zwrócone w dół, oczy zamknięte w ekranie telefonu.

To, co mam w portfelu i to na co te pieniądze wydam.

Uczyniono z nich wystawę dla ludzkich oczu, jednak żadna para ludzkich ślepi nawet nie popatrzy w ich stronę. Nic ciekawego. Ot, co para drzew. Rozdzielonych i obdartych z dumy. Nigdy nie wyrosną takie jak powinny. Ktoś je tu zamknął.

Galeria sztuki, wcale nie musiała znajdować się wewnątrz budynku.

Spalam papierosa... Nie to źle powiedziane. Zaciągam się parą wodną. Iqos to nie papieros. Może to i lepiej dla mnie, że nie interesuję się już substancjami smolistymi? Lepiej dla mnie i dla wszystkich wokół.

Biała kontrolka na urządzeniu zaczyna migotać – to znak, że wkład się wypalił. Powstaję i patrzę na drzewa.

Jest was tylko dwójka, myślę sobie. Choć rośniecie w jednej ziemi, dzieli was przepaść. Czy nadejdzie kiedyś taki dzień, gdy posadzą was obok siebie?

Kręcę głową ze smutkiem, a dziewczyna, która pali czerwone marlboro patrzy na mnie z zaciekawieniem.

Nie. To nigdy nie nastąpi. Już zawsze, choć tak blisko siebie, będziecie podzielone.

 

Miasto pachnie warkotem silnika.

Ciężko nazwać ból, którego się nie pojmuję. Ciężko żyć z bólem, który nie ma namacalnej postaci. Trudno go spersonifikować i nazwać. Trudno skategoryzować.

Podróżując po Anglii poznałam bezdomnego Syryjczyka. Zapytałam go: dlaczego nie chcesz spróbować żyć? Przecież to tak niewiele znaczy spróbować.

Śniadoskóry chłopak pokręcił głową. Siedzieliśmy na krawężniku, niedaleko kiosku, którego właściciel podarował mi wcześniej jedzenie, mówiąc " Ale to tylko dla ciebie. Nikogo więcej".

Nie wzięłam sobie jego słów do serca. Wraz z Syryjczykiem zajadaliśmy żelki i chrupki spoglądając od czasu do czasu na księżyc. Jasna, okrągła łuna okalała sierp niczym ramię matki.

- Dla takich jak ja nie ma tu miejsca – odpowiedział mi po angielsku. - Tacy jak ja umierają szybko, bo świat nie ma dla takich jak ja litości.

- Litości?- powtórzyłam.- Ty też nie masz litości dla siebie, żyjąc w ten sposób.

Weszłam do galerii, zdejmując słuchawki. Nie potrzebowałam muzyki tak obsesyjnie jak dawniej. Zrobiło się cicho. Dziwnie cicho.

Spoglądam na ludzi krążących po szerokich korytarzach w poszukiwaniu sklepu tylko dla siebie. Pasaże oferują wiele, jednak czy spełnią wymagania konsumentów?

Patrząc na nich myślę o chłopaku, z którym przesiedziałam cały wieczór, nim ruszyłam w dalszą drogę.

- Nie mam nic co mogłabym ci dać. Tylko to – Pokazuję mu poduszkę, jasia, którą miałam ze sobą od początku wędrówki.

Chłopak uśmiecha się, przyjmując podarek bez słów.

- A ty? - pyta.

Również się uśmiechnęłam.

- Ja sobie poradzę.

"- ... i wiesz co ona powiedziała...

- ... Andrzej, musimy kupić ....

-....No i gdzie jesteś?! Już dziesięć minut na Ciebie czekam!"

Dziesięć minut, myślę sobie. To dużo czy, aż nazbyt dużo? A może to tyle co nic. Czas nie ma postaci, dlatego trudno nam określić jak wiele go przeminęło. Ile czas nam dał, a ile zabrał. A może czas nic nam nie daję i nic nie zabiera?

Jak tym drzewom, które stoją w wielkich, ceramicznych donicach przed galerią.

Może czas... jedynie zabiera nam czas?

Znowu na nie patrzę. Na drzewa iglaste, zamknięte w donicach. Splugawione. Obdarte z honoru.

Drzewa nie mają nóg, aby mogły do siebie podejść. Nie mają ust, by powiedzieć, że jest im ciasno. W tych paskudnych, białych donicach.

Drzewa iglaste.

Tak.

Pełno ich w galerii, gdy wstaję południowe Słońce.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Bajkopisarz 02.02.2020
    „Dzieli ich wejście oraz ludzie”
    Dzieli je (te donice)
    „którego się nie pojmuję.”
    którego się pojmuję LUB którego się nie pojmuje

    Podoba mi się, ciekawe przemyślenia i przystępnie napisane, bez przechyłu w stronę niezrozumiałej niekiedy prozy poetyckiej. Najlepsze te rozważania o czasie, bo czymże jest godzina, sekunda i milion lat, zwłaszcza jeśli popatrzeć z punktu widzenia tych drzew w donicach.
  • Koala 02.02.2020
    Bardzo dziękuję za wskazanie błędów ;)
    Pozdrawiam!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania