Miasto trupów

To miasto, mimo że opuszczone od kilkudziesięciu lat, nadal jest piękne. Teraz urzędują tu tylko trupy i ich dusze.

Domy się walą, ale tak było od pierwszych dni po ataku. Ściany pomalowane przez ogień, powybijane okna, szkło walające się po dziurawych ulicach.

Siedząc tutaj, na górze, miasto wygląda jak labirynt. Ulice krzyżują się, by potem zamienić w ślepe uliczki, jednak nigdy nie giną, gdzieś znowu zaczynają nowe życie. Kocham to miejsce. Tu przeżyłam najpiękniejsze chwile, których i tak było niewiele. Znam je na pamięć, z zamkniętymi oczami przeszłabym z domu do sklepu, parku, czy na boisko.

Na tym cmentarzysku nawet mech nie chce rosnąć. Smutne, bo kiedyś było tu zielono, ludzie byli w zgodzie z naturą, piękne ogródki były zabytkami. A teraz we własnych ogródkach gniją.

Znałam wszystkich. Znałam ich tajemnice, sekrety, marzenia. Ale nikt nie chciał poznać mnie.

Stałam przy ich grobach, na świeżo skopaną ziemie spadały moje łzy. Wszyscy leżą w swoich niegdyś pięknych ogrodach. Pewnie wspominają piękne chwile, szczęście na nowo wypełnia ich dusze. Chociaż nie, oprócz bólu, już nigdy nic nie poczują.

Codziennie noszę do nich świeże kwiaty, których tutaj nigdy już by nie znaleźli.

Mała Zuzia kochała stokrotki, często biegała w wiankach, które pięknie wyglądały w jej kruczoczarnych włosach. Czasem zżerała mnie zazdrość, bo ja nigdy nie wyglądałam tak ślicznie. Napawałam się jej widokiem, by potem pomyśleć, że ja też tak wyglądam.

W pustych okiennicach widzę czasami szarawą mgłę, która była kiedyś człowiekiem. Utknęli we własnym małym świecie.

Zgrabnie zeskakuję z parapetu, ostrożnie pokonuję odległość dzielącą mnie od sznura. Chwytam go, ciągnę i głos wielkiego dzwonu roznosi się echem po miasteczku.

Robię to co dwanaście godzin, zawsze dokładnie o tej samej porze. Dzień po dniu. Chcę im przypomnieć, że dbam o ich dom. Przypomnieć moją ciągłą obecność. Przypomnieć, że nigdy ich nie opuszczę. Nie umrę.

To nic, że nigdy nie żyłam. To nic, że nigdy nie istniałam.

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • candy 30.06.2016
    Wow. Normalnie jak wstęp do jakiegoś kryminału :) smutne, wzruszające i piękne w jednym. 5
  • Tina12 30.06.2016
    Piękne, wzruszające, brak słów.
    5
  • alfonsyna 30.06.2016
    Zacznę od paru małych potknięć:
    "tak było od pierwszych dniach" - albo "od pierwszych dni", albo "w pierwszych dniach"
    "na świeżo skopaną ziemią" - ziemię
    "pokonuję odległość odległość dzielącą mnie" - za dużo o jedną "odległość"
    "Robię to, co dwanaście godzin" - przecinek zbędny, bo nie wymaga go ciąg zdania
    A tak poza tym, to przypomniałaś mi trochę tym tekstem o moim własnym, który napisałam na poprzednią edycję Niepowtarzalnego Stylu i jakoś tak go lubię, choć bez konkretnego powodu. Ale jeśli o ten Twój chodzi - ja bym pewnie parę zdań nieco dopracowała, żeby składało się to jeszcze lepiej, ale i tak mi się podobało, więc nie będę marudzić. Jest w tym dużo smutku i melancholii, które się udzielają w trakcie czytania. I ten dzwon - bardzo symboliczny. Zostawiam 5 z małym minusem. ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania