Między ekranami
Wiadomości biegły szybciej niż spłoszone konie.
Kłótnia nicków i avatarów, za którymi kryją się prawdziwi ludzie.
Żadne nie chciało jej przerywać, choć wydawało się być to takie proste.
Każde dokładało nowe polana do ogniska tak,
By sparzyć iskrami tego po drugiej stronie.
Pomimo gapiów, nikt nie poszedł po wodę.
Ciepło ognia było miłą odskocznią od rzeczywistego
Zimna listopadowego wieczora.
Płomienie były tak jasne, porównując je do realnej ciemności.
Zaledwie kilka pikseli dalej rozgrywała się inna bitwa.
Nieporozumienia, brak myślenia.
Dwie zakochane dusze, tak martwiące się o tę drugą.
Zapłakane, wołające o pocieszenie.
Pogodzone za sprawą kwiatu.
Kolejnego człowieka, ukrytego za nickiem.
Tego człowieka, który cały wieczór nie poprosił o nic.
Naprawiał, choć sam się niszczył.
Radził, łagodził sytuację, prawił od rzeczy,
Płakał i sięgał po niebezpieczne środki.
-------------------------------------------------------------------------------------
Twór zainspirowany "rozmową" w wątku "Pitolenie V" oraz wydarzeniami prywatnymi. Zawiera ziarnko prawdy ;)
Komentarze (13)
"Zaledwie kilka pikseli dalej rozgrywała się.."
kilka pikseli dalej - fajnie ujęte, Jasiński byłby oczarowany technologiami i możliwościami w wierszach
Zmarnowałem podeszwy w całodziennych spieszeniach,
Teraz jestem słoneczny, siebiepewny i rad.
Idę młody, genjalny, trzymam ręce w kieszeniach,
Stawiam kroki milowe, zamaszyste, jak świat.
Nie zatrzymam się nigdzie na rozstajach, na wiorstach,
Bo mnie niesie coś wiecznie, motorycznie i przed.
Mijam strachy na wróble w eleganckich windhorstach,
Wszystkim kłaniam się grzecznie i poprawiam im pled.
W parkocieniu krokietni — jakiś meeting panieński.
Dyskutują o sztuce, objawiając swój traf.
One jeszcze nie wiedzą, że, gdy nastał Jasieński,
Bezpowrotnie umarli i Tetmajer i Staff.
One jeszcze nie wiedzą, one jeszcze nie wierzą.
Poezyjność, futuryzm — niewiadoma i X.
Chodźmy biegać, panienki, niech się główki oświeżą, —
Będzie lepiej smakować poobiedni jour-fixe.
Przeleciało gdzieś auto w białych kłębach benzyny,
Zafurkotał na wietrze trzepocący się szal.
Pojechała mi bajka po za góry doliny
I nic jakoś mi nie żal, a powinno być żal...
Tak mi dobrze, tak mojo, aż rechoce się serce.
Same nogi mnie niosą gdzieś — i po co mi, gdzie?
Idę młody, genjalny, niosę BUT W BUTONIERCE,
Tym co za mną nie zdążą echopowiem: — Adieu! —
Różyczko... Napisz shorta o jakiejś fobii. Tyle.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania