MIŁOŚĆ? MŁODOŚĆ? NIE! ŚMIERĆ. część 1

Nigdy nie wmawiałam sobie, że będzie łatwo. W końcu nie można mieć wszystkiego. Ale czy to nie smutne, że nawet z miłością może być tak trudno? Tak wiem, wiem… Jestem bardzo młoda i wszystko przede mną. Jednak dlaczego mnie to spotkało… Znowu po raz kolejny? Mój pierwszy chłopak zerwał ze mną, a nawet nie wiem dlaczego… Drugi, bo myślał tylko o jednym, zresztą mój kolejny były też. I znowu sama. Koszmarna samotność. Czuje się jak zero. Jak jedne wielkie zero. Jest mi źle we własnej skórze… I jeszcze ta przeprowadzka! Koszmar. Jest już prawie koniec roku szkolnego o musiałam się z rodzicami przeprowadzić. Gorzej być nie może.

Pierwszy dzień w nowej szkoły. Początek marca. Wchodzę, idę korytarzem prosto do szatni. Szkoła jest bardzo duża… W końcu to dobre liceum. W końcu w Krakowie.

-Hej, jesteś nowa? -podszedł do mnie jakiś chłopak. Wysoki i dosyć przystojny.

-Tak… Skąd wiesz?

-Wychowawczyni mówiła, chciałem cię więc jakoś powitać. -mówi z uśmiechem na twarzy.

-A więc będziemy w jednej klasie? Fajnie. -odpowiadam z ulgą. W sumie nie wiem czemu. W tym momencie podchodzi do nas jakaś dziewczyna. Długie czarne włosy po pas. Ładna, wymalowana.

-Tak w ogóle jestem Paweł. -przedstawia się wyciągając mi rękę, ale ja nawet nie zdążam mu podać swojej, bo wtrąca się ta dziewczyna.

-Ja jestem Wiktoria, ale mów mi Wiki. Twoja koleżanka z klasy. -mówi tak sympatycznie, że aż w to nie wierze.

-Cześć ja jestem Renata. Miło mi bardzo… -przedstawiam się.

*** *** ***

 

Cały dzień minął dość spokojnie. Zresztą tak samo jak kolejne. Na szczęście okazało się, że tylko Wiktoria jest taka miła… I wiem dlaczego. Jest przewodniczącą klasy i kimś tam jeszcze… A Paweł podobno to taki flirciarz. A już się dziwiłam, że mnie ktoś tak szybko polubił. Haha w końcu jak na mnie to nie logiczne.

Ten dzień zapowiada się spokojnie. No i wcale już się tak wszyscy na mnie nie gapią… Jest jakaś dłuższa przerwa. Stoję sama przed salą czekając na Wiktorie, która kazała mi tu przyjść po jakieś książki na lekcje historii. Ale ona nie idzie…

-Cześć. Nie wiedziałem, ze takie śliczne dziewczyny tu są. -nagle zaskakuje mnie od tyłu tajemniczy blondyn. Wysoki i taki naprawdę wow!

-Haha… -a ja jak idiotka się roześmiałam przez ten jego tekst…

-Jak masz na imię?

-Renata. A ty?

-Łukasz. Na kogo tak samotnie czekasz? -pyta, ale ja nawet nie zdążam mu odpowiedzieć bo idzie Wiki, która ledwo co unosi książki. Na nieszczęście wszystkie upuszcza…

Łukasz pomaga nam pozbierać… A potem idziemy do sali.

Ale on zrobił na mnie wrażenie! Masakra.. Nie chodzi o ten głupi tani tekst. Nie. Oczywiście, że nie! Po prostu jest taki przystojny! Najlepszy ze wszystkich z którymi chodziłam. A teraz najwspanialsze jest to, że… Nikt mnie tu nie zna i mogę zacząć tak zupełnie od nowa. A dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę. Powracając do Łukasza… O masakra… On jest… Tak na mnie patrzył… OMG! Ale dobra, dobra. Biorę się za lekcje lepiej. Jutro mam sprawdzian z polskiego.

Następnego dnia w szkole widziałam Łukasza, ale ten nie podszedł do mnie. Eh, może wyolbrzymiłam sobie wszystko, ale przecież nawet Wiki widzi, że mu się spodobałam… Nieważne. Wracam właśnie do domu. Po drodze wchodzę na fb, na komórce. Patrze na zaproszenia do znajomych. Wśród tych od osób z klasy i innych ze szkoły, natrafiam na niego! Tak. Na Łukasza Malinowskiego. Akceptuje. Nagle wręcz błyskawicznie otrzymuje od niego wiadomość na messenger. „Widzę, cię. Porozmawiamy? Nie jest tak jak myślisz” Ale że co? WTF? Jak to nie jest tak jak myśle? Obserwuje mnie? Przecież do cholery tu nikogo nie ma… Nagle czuje się wręcz osaczona! Mm ochotę uciec. Stoję jak kretynka nieruchomo czekając na nie wiem co. Po chwili dostrzegam go. Podchodzi do mnie jakby nigdy nic, Uśmiechnięty z czarującą postawa ciała… jestem pod wrażeniem!

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania