Miłość z przypadku
Stałaś przed stojakami i nie mogłaś się zdecydować między trzema cudownymi bluzkami. Mogłaś sobie kupić tylko jedną, bo nie miałaś za dużo pieniędzy. Stwierdziłaś, że nie możesz stać w tym sklepie aż do śmierci, więc zdecydowałaś się na jedną.Poszłaś do kasy i zakupiłaś bluzkę. Wzięłaś siatkę. Ruszyłaś w stronę wyjścia z galerii, bo miałaś już wszystko co chciałaś kupić. Trochę kosmetyków, ubranie, buty oraz kilka rzeczy do domu. Usłyszałaś jak dzwoni Ci telefon. Otworzyłaś torebkę i zaczęłaś szukać źródła dźwięku.
- No gdzie jesteś? - mruknęłaś cicho pod nosem.
Gdy poczułaś wreszcie swoją zgubę w ręce, nagle się z czymś lub kimś zderzyłaś. Telefon Ci wypadł i jeszcze przy okazji klucze, chusteczki oraz portfel.
- Przepraszam - powiedział ktoś cicho.
Przyklękłaś i zaczęłaś zbierać swoje rzeczy. Ta osoba pomogła Ci.
- Nic nie szkodzi, jestem trochę niezdarna - podniosłaś się i przetarłaś telefon. Na szczęście szybka nie pękła. Zrobiło się zarysowanie, ale tylko na folii ochronnej. Spojrzałaś na chłopaka. Był trochę od Ciebie wyższy i miał zasunięty kaptur na głowę oraz włożone okulary przeciwsłoneczne. Musiał właśnie przyjść do centrum.
- Wszystko dobrze? - zapytał się. Był jakoś trochę... Zestresowany?
- Tak, tak - odpowiedziałaś od razu.
Nagle zrobiło się między wami cicho. Chłopak od razu się rozluźnił.
- Dałabyś się zaprosić na kawę? - uśmiechnął się lekko.
- T... Tak... - odwzajemniłaś uśmiech. Spróbowałaś sobie przypomnieć kiedy to w ogóle jakiś chłopak Cię gdzieś zaprosił. Od tak dawna byłaś sama...
- Co chciałabyś? - zapytał się Ciebie chłopak.
- Poproszę latte - odpowiedziałaś mu.
Gdy zamówiliście i wzięliście kawę, poszliście w kąt kawiarni. Usiedliście na krzesłach.
- No to powiedz mi, jak masz na imię? - zapytałaś się z uśmiechem i upiłaś łyk kawy.
- Nazywam się Matthew Black - odpowiedział trochę niepewnie, ale potem od razu odwzajemnił Twój uśmiech.
- Ja jestem Zoe Finch - mówiłaś to i przyglądałaś się jego twarzy - Matt, może byś ściągnął okulary? Chyba ich nie potrzebujesz.
Chwilę patrzył na Ciebie, a potem powoli zsunął je z nosa i odłożył na stolik. Miał śliczne, czekoladowe oczy, które mocno przykuwały uwagę, chodź to był taki ciemny kolor.
- Ładne imię. Twoi rodzice muszą mieć dobry gust - zaśmiał się. Jego głos był też niesamowity... Taki melodyjny.
- Może powiesz mi, ile masz lat? Albo gdzie pracujesz? - chciałaś się o nim dowiedzieć czegoś więcej.
- Mam 22 lat i pracuję jako architekt wnętrz - powiedział trochę nieswojo - A ty kim jesteś?
- Ja jestem baristą w kawiarni. No i mam 21 lat.
- Czyli możesz ocenić jak dobra jest ta kawa. No i jak? - uśmiechał się lekko.
- Mogłabym zrobić lepszą - teraz Ty zaśmiałaś się cicho.
- W takim razie musiałbym kiedyś jej skosztować.
Rozmawialiście jeszcze chwilę o drobnostkach. Nagle Matthew zobaczył coś za szybą kawiarni i zerwał się z miejsca. Dopił szybko kawę.
- Zoe, bardzo miło mi się z tobą rozmawiało. Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy... - powiedział tajemniczo, uśmiechnął się do ciebie, zabrał okulary, które od razu włożył i szybko poszedł do wyjścia.
- Nawet nie spytałam się go o numer... - pomyślałaś. Też dopiłaś kawę i wstałaś. Wzięłaś swoje zakupy i już miałaś iść, kiedy zobaczyłaś serwetkę z napisem:
"Zadzwoń kiedyś. *numer telefonu*"
Uśmiechnęłaś się pod nosem, zgarnęłaś papierek i wyszłaś z kawiarni. Skierowałaś się w stronę wyjścia.
Wracałaś do domu autobusem. Nie miałaś jeszcze samochodu, bo nie było Cię stać na niego, ale cały czas zbierałaś pieniądze. Gdy dojechałaś i weszłaś do domu, postanowiłaś, że najpierw sprawdzisz Facebooka i poszukasz Matta. Usiadłaś na łóżku z komputerem na kolanach i zalogowałaś się na portal. Wpisałaś w wyszukiwarkę "Matthew Black". Przeglądnęłaś wszystkie osoby, ale żadna to nie był on. Zdziwiło Cię to mocno, bo raczej każdy miał w tych czasach konto na Facebooku.
Dałaś sobie na razie spokój. Wypakowałaś kupione rzeczy, wszystko położyłaś na swoim miejscu i postanowiłaś poczytać książkę.
Po godzinie zrobiłaś sobie kolację i usiadłaś przed telewizją. Skakałaś z kanału na kanał, aż znalazłaś jakiś serial. Oglądałaś go jedząc kanapki. Gdy zjadłaś i byłaś gotowa do spania, spojrzałaś na telefon oraz na serwetkę z numerem telefonu do Matta. Była 22. Kładłaś się wcześniej spać, bo rano musiałaś być o piątej w pracy. Usiadłaś na łóżku ze skrzyżowanymi nogami i wzięłaś telefon.
- No i co mam zrobić? - pomyślałaś.
"Dzwonisz do Matta..."
Wybrałaś numer i usłyszałaś pierwszy dźwięk...
"Biipp..."
Drugi...
"Biipp"
Trzeci...
"Biipp"
No i, gdy czwarty z telefonu wydobył się ten sam dźwięk, rozłączyłaś się.
- Na pewno coś robi ważnego... Nie ma co mu przeszkadzać - powiedziałaś cicho i poszłaś spać, odkładając wcześniej telefon.
Komentarze (5)
Ps. W wolnych chwilach zapraszam do mnie :)
5
I ja również Witam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania