Modliszka

Wbiegam po schodach pełen nadziei, że Tessy nie ma w mieszkaniu. Bardzo powoli przekręcam klucz w zamku. Uchylam drzwi na dwa cale. Nie czuję zapachu jej szalika, który ma w zwyczaju zostawić w korytarzu. Szczęśliwy wskakuję do środka, przekonany, że opatrzność musi nade mną czuwać. Chwytam ręcznik, odkręcam gorącą wodę, para wypełnia całkowicie łazienkę. Zmywam z siebie ślady popełnionego grzechu.

 

Wyrzuty sumienia są jak mrówki ze szpilkami zamiast nóżek, które spacerują po głowie. Próbowałem je wyciszyć i zabrałem się za kolacje. Tessa długo nie wracała, zakładałem, że coś musiało ją zatrzymać na uczelni.

 

Ugotowałem makaron, starłem na tarce cztery rodzaje sera. Rozpuściłem go ze śmietaną w rondlu. Pokruszyłem orzechy włoskie, pokroiłem warzywa. Odskoczył mi pomidor malinowy, zraniłem się w kciuka. Rana był krótka, lecz głęboka. Krew się lała cienkim karmazynowym strumykiem, wzdłuż ramienia. Okropnie piekła. Uważałem, by nie poplamić ulubionych dresów.

 

W myślach obwiniałem Tessę, miała dziwaczne upodobanie do niebywale naostrzonych noży. W soboty pozwalałem sobie na dłuższy sen. Rujnowała mi go zawsze Tessa, która głośno ostrzyła ostrze. Potem kroiła nim chrupiące pieczywo. Dumna, że bochenek nie stawia żadnego oporu.

 

— Co się stało? — Nie usłyszałem, gdy Tessa weszła do mieszkania. Płukałem zacięcie pod kranem.

 

Stała w płaszczu, na ramieniu wisiała jej torba z laptopem. W garści trzymała reklamówkę z zakupami. Zostawiła wszystko na blacie, od razu zabrała się za pomaganie mi w opatrzeniu rany.

Ciasno ścisnęła bandaż, aż wyszły jej rumieńce na twarzy. Palec robił się siny i trochę zdrętwiał.

 

Uważałem, że mi się należy. To i tak była delikatna kara, w stosunku do przewinienia.

Nakryłem do stołu, Tessa poszła do łazienki zmyć makijaż. Usiedliśmy naprzeciwko siebie przy stole z Ikei. Tessa wydłubywała widelcem oliwki. Milczeniem podnosiła mi tętno. Miała zwyczaju wypytywać mnie o najdrobniejsze szczegóły dnia. Potem streszczała, kto dziś nadepnął jej na odcisk, świeżo zasłyszane plotki i czerstwe żarty wykładowców.

 

Cisza trochę mnie cieszyła, bynajmniej nie musiałem kłamać. Z drugiej strony sprawiała, że czułem, że spaceruję po zaminowanym polu.

 

— Jak ci minęły wykłady? — podniosła wzrok, za dużymi, wodnymi oczami dostrzegłem podejrzany błysk.

 

— Facet od historii sztuki przynudzał o baroku, a na warsztatach ćwiczyliśmy perspektywę. — Zacząłem nerwowo czekać, napiłem się Pepsi z puszki.

 

— Dziś spotkałam Eliota w Auchan. Pytał, czy zachorowałeś, bo nie było cię na zajęciach. — mówiła spokojnie, słowa wymawiała w rytmie fal, które wracają pogłaskać brzeg.

 

— Nie mówiłem ci? W drodze w mój tramwaj wjechała osobówka. Babce nic się nie stało, ale auto do kasacji. Pewnie był na porannych wykładach, na które się spóźniłem. Później też go nie widziałem. On lubi grać Houdiniego. — Ściemniałem niczym polityk sfotografowany w damskiej bieliźnie.

 

Obawiałem się, że Tessa rzuci w mnie talerzem. Zwietrzy kłamstwo, jak owczarek niemiecki kokainę w majtkach ćpuna. Serce tłukło w piersi nie gorzej niż dzwon. Myślałem, że lada moment wyskoczy z klatki i zatańczy na moim talerzu.

 

— Chyba wyprawia imprezę, w koszyku miał same wódki. — Odsunęła od siebie talerz, danie zostawiła prawie nietknięte. Wyjadła tylko oliwki. — Masz ochotę na drinki? — Zaproponowała i wstała od stołu.

 

— Z chęcią. — Wziąłem głęboki oddech, zadowolony, że kłamałem z talentem szpiega.

 

Posprzątałem po kolacji. Stwierdziłem, że do wspólnego drinkowania, miło będzie oglądać głupotki na YouTubie. Tessa miażdżyła w moździerzu limonki i zgodziła się ze mną.

 

Znalazłem początkującego komika. Tessa usiadła przy mnie, lecz nie jak zawsze. Wcześniej wtulała się we mnie jak siostra syjamska.

Mojito było przepyszne. Wypiłem dwie szklanki w kształcie słoika. Tessa zanosiła się śmiechem z dowcipów stand-upera. Opowiadał, że w czasie, gdy pracował w rzeźni, randkował z weganką, która walczyła o prawa zwierząt.

 

W trakcie trzeciego drinka, obraz przed oczami śnieżył, jak stare telewizory.

Spojrzałem na Tessę, jej blond kręcone włosy przypominały węże. Uśmiech na twarzy w kształcie diamentu, złowieszczo rozciągał się od ucha do ucha. Zapadałem się w kanapie, zasysany w nią. Żołądek ćwiczył fikołki, szybko się poderwałem. Ostrzegłem, że za moment w czterech serach będzie nasz dywan.

 

Nie zdążyłem wejść do łazienki, oparłem plecy o framugę. Nogi niczym lody na rozgrzanej patelni, topniały, rozlewały się po podłodze.

Miałem trudności z oddychaniem. Walczyłem o powietrze, odrobinę tlenu. Opluwałem się śliną, która wodospadem spływała po mojej brodzie. Usiłowałem prosić o pomoc. Wołać Tessę. Nie wiedziałem, gdzie zniknęła.

 

Nieprawdą jest, że w chwilach bliskich śmierci mózg robi rewatch życia. Miałem całkowitą pustkę w głowie. Myśli, jaź wyparowała, nie było ich. Wymeldowali się i nie zostawili nawet adresu e-mail.

 

Ostatni obraz, zanim paleta barw porwała mnie w sen, to Tessa. Nachyliła się nade mną, dyszałem jak zarzynany knur.

— Obiecywałam, że jeżeli mnie skrzywdzisz, zemszczę się.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Tjeri pół roku temu
    Słodkie :D hihi.
    Dobrze budowane napięcie, satysfakcjonujący poziom szczegółowości, fajne dynamiczne pisanie. Z drobiazgów — widziałam jakieś pojedyńcze błędy w zapisie dialogów.
    Przeczytałam z przyjemnością:).
  • Tjeri pół roku temu
    Ale czy "Modliszka" to trafny tytuł, to nie wiem :D — że tak w ramach żartu jeszcze zaczepię :D
  • Vincent Vega pół roku temu
    Dziękuję bardzo:)
  • Vincent Vega pół roku temu
    Tjeri tekst był napisany w ramach treningu, nad tytułem długo się nie zastanowiłem, jeżeli mam być szczery:)
  • Narrator pół roku temu
    Thriller kameralny z elementami surrealizmu.😨

    Czyżby tytułowa Tessa miała coś wspólnego z bohaterką filmu Polańskiego? Widzę tu podobieństwo do innego filmu tego reżysera, „Wstręt” z Catherine Deneuve (cała akcja ma miejsce w małym pomieszczeniu).

    „Krew się lała cienkim karmazynowym strumykiem, wzdłuż ramienia.” — to zdanie po angielsku miałoby podwójne znaczenie, ponieważ: crimson blood is a menstrual blood.

    Widać, że włożyłeś w ten tekst sporo rzetelnej pracy. Nie zanudzasz nadmiernym gadulstwem w dialogach, ale trzymasz czytelnika w domyśle. Za to daję 5 i pozdrawiam. 👍

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania